skip to main |
skip to sidebar
2014 rok uważam za zamknięty. Mija 365 dni, więc pora na nowy cykl kalendarzowy. Będzie mi go brakowało, bo bawiłem się świetnie, nie miałem większych powodów do narzekań. Nie zbrakło śleńczenia przed dużym ekranem, wena dopisywała, miałem co robić. Cały czas staram się rozwijać i spełniać marzenia, a więc nie mogę być zły na bieżący rok. Dopisało szczęście i wewnętrzna chęć na sprostanie przeciwnościom walących się na drodze, ale pięciometrowego muru nadal nie mogę przeskoczyć (uderzam pięścią w stół - kłamię).
Moi mili, życzę Wam, abyście nie zwątpili we mnie i tego bloga (śmiech). Chciałbym, żeby Wam się układało. Jeśli macie plany, których realizacji pragniecie z całego serca - no to trzymam kciuki, żeby się powiodło. Życzę Wam zdrowia, tonę pieniędzy (u nas podobno biednie w kraju, więc korzystajcie z nich rozsądnie). Dbajcie o rodzinę, weselcie się choć raz w tygodniu (oglądaj komedie w razie czego) i pędźcie do przodu, nie zwracając uwagi na tych, co nic nie robią, a narzekają, bo tak (czasem też tak robię i myślę sobie, po co mnie to). Oby gwiazdy Wam sprzyjały (nie jestem za horoskopem).
Po nowym roku spodziewać się możesz: opinii o horrorze klasy B, recenzji książki Jonathana Carrolla, oraz przemyśleń na temat wzniosłego filmu z drobną analizą (celowo unikam tytułów, bo nie będzie niespodzianki).
Wypije za Wasze zdrowie! Wino czy wódka? - jest dylemat (uśmiech).
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz