wtorek, 16 grudnia 2014

These Final Hours - Zwięzła minirecenzja


Filmy katastroficzne nigdy nie są domeną kina z wyższej półki. Mogą być ciekawe bądź wzbudzać emocje, lecz nie potrafią wskoczyć po trofea. Nie przyznaje im się nagród, są spychane na margines. I choć Ostatnie godziny (tłumacząc sobie tytuł na j. polski) nie wyróżnia się - zostaje w tyle za konkurentami - to biegnie swoim rytmem oraz nie gubi przekazu. Bo w tym gatunku trzeba umieć poruszać problem.


Fabuła skupia się na ostatnich godzinach ludzkości, po tym, jak pędząca kometa rozbije się o Ziemię. Relację z historycznego wydarzenia poprowadzi James, który właśnie zamierza opuścić dziewczynę i ruszyć na balangę, gdzie będzie mógł zapić się na amen. Nasz bohater budzi obrzydzenie, bo postępuje niehonorowo. Krótko po tym ratuje Rose - małą dziewczynkę, a my, w roli widzów, zaczynamy kibicować tej dwójce. Rose została odcięta od ojca, wie jednak, gdzie się znajduje. Prosi Jamesa o podwózkę. 

Spalone słońcem środowisko nie wróży udanej przyszłości. Ogarniająca cisza, opuszczone domostwa i zakłady pracy. W powietrzu ulatnia się dym oraz panuje wyczerpujący skwar. Sytuacja wygląda następująco: nikt się nie uratuje, chyba nikt nie wpadł na pomysł, aby się zabunkrować? Wiadomości podają, że kwestią czasu jest wyginięcie wszelkich oznak życia. James i Rose udali się na ,,wycieczkę''. Jeżdżą w różne rejony, żegnając się z ukochanymi osobami. 




To australijskie filmidło nie ma efektów specjalnych za dwieście milionów dolarów. Jest spokojne, reżyser nie chełpi się pojedynkami między homo sapiens (chociaż nie brakuje brutalnych scen, rozpasania cielesnego) - skupia się na więzach rodzinnych. Nie jest to widowiskowe czy socjologicznie skomplikowane. Nieśmiało pyta ,,A jak ty byś spędził ostatnią godzinę w swoim życiu?'' Może okazać się, że człowiek dojrzewa wówczas, gdy niebo wali mu się na głowę. 

Ta ostatnia godzina online

2 Komentarz(e):

Anonimowy pisze...

"Fabuła skupia się na ostatnich godzinach ludzkości, zanim pędząca kometa rozbije się o Ziemię."
Nie "zanim", ale "po tym, jak". Drobiazg? W pewnym sensie drobiazg.

Chris pisze...

Racja, drobiazg. Ale dziękuję za uwagę :)

Prześlij komentarz