Zwolniony ze służby żołnierz (Dawid) wpada do domu uczciwej rodziny, aby powiadomić ją, że otrzymał prośbę od ich syna, który zginął, by zajął się jego bliskimi. Podobno się z nim przyjaźnił, więc matka wpada na pomysł, aby poznał członków familii. Co więcej, sprawił tak pozytywne wrażenie, że pozwolono mu zostać i spać w pokoju jego najbliższego kolegi z wojska. Myślę sobie, to niedorzeczne. No no, czekajmy jak się rozwinie. Nie oceniajmy przed napisami końcowymi.
Spencer - ojciec zmarłego syna lubi sobie klapnąć piwo przed spaniem, oferuje trunek Dawidowi - nie odmawia kumpelskiej propozycji. Luke to nastolatek, co robi za szkolne popychadło. Tajemniczy gość uczy go, jak przetrwać w świecie ,,byczków'', którzy znęcają się nad słabszymi, gdy widzą czyjś strach. Starsza córka to typowa dziewczyna słuchająca pobudzającej składanki, co nie zrezygnuje z imprezy. Matce możemy przypisać gościnność i poczciwość. Towarzyska kobieta, łatwo nawiązująca kontakty. Co do Dawida, od początku sprawia wrażenie, że uśmiech przyklejono mu do twarzy, a jego życzliwość jest przykrywką przed niepokojącą wewnętrzną naturą.
Gość przybył, a pogłoski głoszą, że w sąsiedztwie mają miejsca morderstwa. Co ma wspólnego Dawid z powiększającą się przestępczością? O tym dowiadujemy się w drugiej połowie filmu. Od pierwszej sceny krąży jakieś fatum nad lokalną społecznością. Pojawiają się coraz to nowsze tropy i podejrzenia. Kto szerzy paranoję? Pomijając pytania, które dostają odpowiedź - film ma przegenialną ścieżkę muzyczną. Tworzy to dyskotekowy klimat o manierach baletu, przy którym się rozwodzisz i przysłuchujesz z precyzją, co do decybela. Kolory śmigają po ekranie, aby wprowadzić widza w halunacyjny trans.
Nie ma co odgadywać. Gość to film postdriveowski. Po premierze produkcji Drive, nadszedł trend na kręcenie mainstreamowego kina autorskiego. To on zaczyna grać główną rolę w dzisiejszych zestawieniach. Poszerza kręgi i łączy kino rozrywkowe z artystycznym zadęciem do wysublimowanego obrazu (pojawiają się długie ujęcia, wyciszone tony, których wcześniej unikano). Choć Gość gra na półtonach, to pod koniec przechodzi do krainy czarów, gdzie wybrzmiewa jeden dźwięk - czerwień.
Gość online
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz