piątek, 21 listopada 2014

Więzy krwi - Męskie kino


Więzy krwi stylizowane na lata 70. mają chrapkę na bycie filmem kultowym. Złożony hołd kinu sensacyjnemu z ubiegłego stulecia, jest zrealizowany z przysłowiową głową. Ukłon w stronę rodziny, która staje się najważniejsza w chwili przyjścia na świat, jest zarazem blaskiem, jak i cieniem dla fabuły. Więzy krwi nie próżnują, produkcja marzy, żeby przypominało nam stare kino, w którym nie o stłuczki, pościgi czy o strzelaniny chodziło, ale o zasady przekroczone w postmodernistycznej rzeczywistości. Braterstwo ponad wszystko - brzmi dumnie.



Historia skupia się wokół braci, którzy odróżniają się tym, że jeden jest policjantem (Frank), a drugi przestępcą (Chris). Chris wychodzi z długoletniej odsiadki i postanawia stać się porządnym mężczyzną, który zarabiać chce uczciwą pracą, a nie pokątnymi sprawami niezgodne z prawem karnym. Poznaje kobietę, Natalię, z którą wchodzi w układ partnerski - stają się parą. Jego brat nie wierzy, że się zmienił, ale daje mu ostatnią szansę, aby udowodnił, iż wyszedł na ludzi. Kryminaliści nie mają lekko na wolności, wychodzi na to, że społeczność nie toleruje tego, kim byli, i kim nadal w większości są. Są piętnowali i niegodni zaufania. Chris wraca na drogę występku.

Reżyser, jak i scenarzysta Guillaume Canet, na chłodno obstaje przy kameralnym kinie kryminalnym. Wiele scen przedłuża, aby zająć się rodzinnymi porachunkami. Postawił na miłosne gierki, przyjaźń i tytułowe więzy krwi, miast na sprawne widowisko bez przestojów. Nie obchodzą go szczeniackie zabawy w dobrego lub złego glinę. Od bezkrwawych wybryków woli milczący realizm z wypadami z bronią, gdzie czerwona maź zostawia niezatarty ślad. Przyciska gaz do dechy, gdy sytuacja rozwija się w przykrym kierunku dla bohaterów historii. Wieńcząc dzieło pogonią za przestępcą przez Queensboro Bridge, która w wielu ujęciach zawiera jądro kina samochodowego z gangsterskim nacięciem. 



















Najwięcej dobrego czynią aktorzy, którzy musieli wywiązać się z umowy i dać sygnał, że to na nich skupimy uwagę. Clive Owen jak zawsze rewelacyjny (jeden z moich ulubionych ze starszego pokolenia): charakterystyczna postura, z przeszywającym głosem, który mimikę opanował do perfekcji. To jest najlepszy okres dla Marion Cotillard, która odnajduje się w intymnych portretach człowieka nieszczęśliwego i pozbawionego złudzeń. W tym filmie robi za prostytutkę i narkomankę. James Caan w roli ojca nieustannie kłócących się synów, wciąż stoi jedną nogą w latach wojny w Wietnamie jako twardy ,,koleżka'', któremu obce są grzeczności i poklepywanie po ramieniu. Mila Kunis jest uzupełnieniem interesującej obsady, gdyż relatywnie mało poświęca się jej czasu. 




Więzy krwi są mieszanką kontrastową. Niby dramat o trudnościach związanych z porzuceniem przeszłości, która jest pełna winy, nienawiści i splamionych rąk, a jednak nawiązująca dialog z sumieniem i złotą myślą, że rodziny się nie porzuca, bez względu na to, kto jaką funkcję wykonuje w społeczeństwie. Film dopełnia fantastycznie hipnotyzująca ścieżka dźwiękowa elektryczno-gitarowa, która sprawia, że chce się oglądać - uczucia możemy porównać do koncertu rockowego. Film do polecenia, o ile bardziej interesują Was rozmowy od wybujałego tempa narracji, gdzie akcja nie ustaje w miejscu, a trup ściele się co pięć minut. Więzy krwi są wykonane w starym stylu (są niebezpośrednie nawiązania), dlatego ci, którzy nadal tęsknią za przeszłością, będą bawić się najokazalej. 

Więzy krwi online

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz