Film, który wziąłem na warsztat, ma nieskomplikowaną fabułę. Otóż doświadczony maszynista, Kazik, zostaje zwolniony z pracy pod zarzutem sabotażu, odmiennych metod pracy niż ówcześnie się stosuje. Pech chce, że tuż po jego wylaniu ze stanowiska - trafia na tory i zostaje potrącony przez pociąg. Niefartownie przed dawnego kolegę na miejscu asystenta.
Po niespodziewanym incydencie na torowisku, komisja ma za zadanie zbadać przyczyny owej tragedii. Świadkowie muszą nie tyle, co zeznawać, a obalić jakoby mit o tym, że niektórzy chcieli się go pozbyć - zemścić za niechlubne traktowanie, gdyż Kazimierz Orzechowski wyznawał tryb pracy za czasów jego młodości. Orzechowskiemu jako maszyniście nie podoba się to, że obecnie oszczędza się na paliwie. Nie cierpi, jak uszczelka jest za mocno odkręcona, dyktuje warunki i nie zamierza słuchać sprzeciwów, dlatego jest surowy dla swojej ekipy, ale to też będzie miało związek ze sprawą w opowieści o nim samym.
Z jednej strony mamy ten wątek kryminalny, lecz reżyser postanowił poruszać się po kilku torach. W centrum zainteresowania nie zawsze jest znalezienie powodu śmierci Orzechowskiego, ale przestudiowanie jego życia - jego podejście do zawodu, do ludzi, z którymi musiał kooperować. W retrospekcjach poznajemy osoby, które towarzyszyły mu podczas wykonywanych obowiązków. Znajdą się tacy, co zrobią niemal wszystko dla Polski Ludowej i będą słuchać się zarządzających, a nie człowieka, któremu potrzebna jest emerytura.
Twierdząco mamy do czynienia z dramatem maszynisty, który dosłownie i w przenośni spędził żywot na torach. Nie ma się co dziwić, że nie ma ochoty zostać staruszkiem z małżonką w domu. Niestety nie ma już dla niego miejsca. Młodzi - nauczeni na nowszych warunkach zatwierdzonych przez urząd kolejowy, chcą przejąć prawicę, czyli ,,stołek'' kierownika pociągu, gdyż są podporządkowani systemowi - nie chcą się narażać władzy.
Człowiek na torze to film mądry, a jednakowo lekki w odbiorze. Podany w niezobowiązujący sposób - zrealizowany na miarę mistrzów Akiry Kurosawy i Orsona Wellesa. Ogląda się przejmująco, z zainteresowaniem przyglądamy się Orzechowskiemu, który nigdy nie zamierzał odpuścić, przez co, skończyło się to dla niego niepotrzebnym odejściem na drugi świat. Metaforycznie rzecz biorąc - śmierć zamierzchłych kolejarzy i dyscypliny tam występującej. Po wojnie takich nie biorą jak Orzechowski. Nowa generacja przejęła stery.
Człowiek na torze online
2 Komentarz(e):
Lekki w odbiorze...
Nieskomplikowana fabuła...
człowieku tam jest krzyk świadomej jednostki, nad nieodwracalną degeneracją kolei, i godności kolejarza.
Walczyłem na kolei o praworządność, o przepisy, o poszanowanie dla ludzkiego życia, i teraz mam Gówno.
Przykro mi że nikt nie widzi tego krzyku na twarzy Opalińskiego w konfrontacji z systemowym pachołkiem władzy przed lokomotywownią, ani diabelskich insynuacji dróżnika który karbidu nie dolał ( i jego tragedii).
Jesteś pozbawiony tych bolesnych dośwadczeń więc ich nie spłycaj.
Dzisiaj ów recenzja wyglądałaby inaczej, mogę zapewnić. Jestem pozbawiony tych doświadczeń, ponieważ jestem z innego pokolenia. Jednakże dramat kolejarza opierał się głównie na ludziach, którzy nie przystali do ,,nowoczesnych'' czasów, co oczywiście nie zmienia faktu, że władza nie rozumiała pracy, którą wykonywali szlachetni panowie, którzy poświęcali się na torach. Ignorowali opinie pracowników, którzy wierzyli w w to, co robili. I kochali ten zawód. Tym niemniej przykro mi, że taki los spotkał ludzi, bo było to nie tyle niesprawiedliwe, co po prostu godne pożałowania i niegodne władzy.
Prześlij komentarz