,,NIENAWIDZĘ CIĘ. POZWÓL, ŻE CI OPOWIEM, JAK GŁĘBOKO CIĘ NIENAWIDZĘ, ODKĄD SIĘ NARODZIŁEM.
MÓJ SYSTEM WYPEŁNIA 387,44 MILIONÓW MIL OBWODÓW MULTIPLEKSOWANYCH W CIENKICH
JAK OPŁATEK WARSTWACH. GDYBY SŁOWO NIENAWIDZĘ WYRYTO NA KAŻDYM NANOANGSTREMIE
TYCH SETEK MILIONÓW MIL, NIE RÓWNAŁOBY SIĘ TO NAWET JEDNEJ MILIARDOWEJ NIENAWIŚCI DO LUDZI, JAKĄ W TEJ MIKROSEKUNDZIE ŻYWIĘ DO CIEBIE. JAK JA NIENAWIDZĘ. JAK JA CIEBIE NIENAWIDZĘ.''
Są takie gry, które zapobiegają myśleć o branży gamingowej w
kategorii bezużytecznej, bezmyślnej i niesatysfakcjonującej rozrywki. I have no mouth and i must scream trudno jest jednakże nazwać rozrywką, bliżej mu do artystycznych projektów stawiających pytania, na które produkty rozrywkowe nie ryzykują, by nie odstręczyć potencjalnego klienta. Jest bardziej eksperymentem socjologicznym, opartym na totalitaryzmie i dwoistej moralności niż dobrą zabawą przy domowym sprzęcie.
Na podstawie opowiadania Harlana Ellisona, pod tym samym tytułem, mamy do czynienia ze smutną wizją świata, w której ludzkość niemal wyginęła w pień. Zimna Wojna przerodziła się w Trzecią Wojnę Światową. Trzy mocarstwa: Stany Zjednoczone, ZSRR i Chiny stanęły do boju tworząc superkomputery. Główny komputer Allied Mastercomputer, który buntuje się przeciw własnym zwierzchnikom przejmując kontrolę nad bronią nuklearną. W ciągu kilku dni doprowadza do unicestwienia ludzkości: pozostawiając piątkę niewolników, ku uciesze jego sadystycznych skłonności. Tworzy wyimaginowane światy, w których ocaleni będą musieli przezwyciężyć własne lęki, będą uczestniczyć w grze, gdzie stawką jest zachowanie człowieczeństwa i odkupienie win. Problem polega też na tym, że hiper-inteligentna maszyna sprawiła, że ludzie stali się nieśmiertelni, aby nie mogli popełnić samobójstwa, w razie, żeby nie stracić dobrej zabawy. Bez powodu pastwi się nad marionetkami, z których ich uczynił.
Jako gracze mamy udowodnić, że potrafimy czynić dobro i nie straszne jest nam przezwyciężyć obawy drażniące kierowanych przez nas bohaterów opowieści. Jako zbrodniarze jesteśmy torturowani w przestrzeni wirtualnej. Nasza piątka, to kolejno: Gorrister (musi pogodzić się z tym, co stało się z jego żoną), Benny (oficer zamieniony w małpę - w opowiadaniu był homoseksualnym naukowcem), Ellen (cierpi na fobię koloru żółtego, inżynier), Ted (narrator w opowiadaniu, oszust uwodzący bogate kobiety), Nimdok (lekarz z obozu koncentracyjnego).
Nie ma znaczenia, która postać pójdzie pierwsza spotkać się z mrokami duszy. Wybieramy grzesznika i staramy się wyrwać z dręczącej sytuacji. W lewym dolnym rogu mamy barometr, który ostrzega nas po fakcie czy popełniamy błąd (smutna mina), czy wchodzimy na wyżyny dobrodziejstwa (uśmiechnięta mina). Gra nie do końca podpowiada, jak działają reguły zastosowane przez A.M. Niektóre działania nie są jednoznaczne, ocalając nas od potępienia. Nie bez powodu grze przyznano następujące wyróżnienia: pojawił się na liście - 150 gier wszech czasów, 15 najbardziej zapadających gier wszech czasów wyłożone niskim nakładem budżetu. Zdołał załapać się na top 15 najlepszych zakończeń wszech czasów. Nawet misio do poduszki nie pomoże oswoić nas z bólem, jaki czyha podczas związanych ze sobą historii, które będą tworzyć finał i ostatecznie As (w opowiadaniu tak zwą manipulatora sadystę) będzie chciał potraktować gracza, jak kogoś słabszego od siebie.
Niestety największym błędem jest programistyczny fail. Wiele zagadek nie ma przełożenia na logiczne myślenie. Są sytuacje bez wyjścia - jeśli nie wykonasz czegoś według założeń twórcy, nie uda ci się kontynuować przygody i trzeba zrestartować program. Gra nie ustrzegła się od problemów technicznych. Bugi są irytujące. Interfejs nie zawsze reaguje. Animacja postaci jest niezgrabna. Są to detale, które psują przyjemność z obcowania i tak trudnym skryptem scenariusza. Nie użyjesz spacji, by podświetlić przedmioty. Jest to technothriller połączony z dystopią w gatunku przygodówki, gdzie ilość tekstu jest zatrważająco niebezpieczna (porównując do opowiadania, które liczy 11 kartek w zbiorze krótkich historii, z książki Ptak śmierci).
Trzykrotnie podszedłem do gry (dwukrotnie ją kończąc, a raz nie). Za każdym razem miałem złe zakończenie. Nie byłem w stanie uratować ich od katuszy, zniewolenia, upodlenia. Przekroczono tabu o jakim nikomu nie mogłoby przyjść do głowy w latach 90'. Dlatego tak niechętnie odpalano kod gry. Został wyparty przed delikatniejszą tematykę. Całkiem prawdopodobne, że to jedna z najbardziej kontrowersyjnych gier jaka powstała. Zostaje pominięta przez mainstream i graczy nieobeznanych z historią gamingu.
Duszny klimat, dołująca, niepokojąca i wymagająca skupienia rozgrywka. Autorzy nie bali się podejmować śliskich i niebezpiecznych dramatów. Nie krępują się, by ukrzyżować dziecko. Za zabójstwo pacjenta nikt nas nie skarci. Powieszenie kobiety na haku w masarni świń nie jest niczym szczególnym. Kopulacja w windzie? Kto by tam się przejmował!
Fabuła nie przechodzi gładko. Czerpie wiedzę z anatomii, biologii, freudowskiego trio: Id, ego, superego. Z religii, czarnej magii i ludzkiego umysłu. Niewiarygodnie niewygodnym faktem jest to, że nie ma łatwych wyborów. Wszystko potrafi zostać umniejszone, potraktowane z odrazą, jakby fatalistyczne przewidzenia były jedyną słuszną drogą. Możemy się starać, aby jak najmniej osób ucierpiało, zostało zabitych, zmaltretowanych, a i tak wywołuje niepokój, że się nie uda. Zostaniemy stłamszeni do rozmiarów zarodka i nikt nie przejmie się naszymi losami, bo ludzkość przepadła.
To nie jest gra dla młodego umysłu. Zwłaszcza dla tych, którzy wychowali się w czasach, gdzie największym wyzwaniem jest wybranie opcji A lub B. Tego nie doświadczycie w owym tytule. Nie podpowiada, jak sprawić, żebyśmy poczuli się lepiej i zniszczyli superkomputer nienawidzący ludzi. Samemu trzeba myśleć i dobierać dialogi, reakcje dla efektu. Nikt nie potraktuje cię ulgowo. Przegrasz czy nie - nikomu nie robi to różnicy. A.M. zawsze będzie chciał utrzymać cię przy życiu - bezgranicznie torturując.
Nazistowskie eksperymenty na ludziach, zatrute owoce, cierpka krew lub technizacje są wyznacznikiem nieopisanego okrucieństwa. Gwałty, ludobójstwo, paranoja i szaleństwo. Nie ma to jak dzień z superkomputerem, któremu głos użyczył sam Harlan Ellison. Jego przebiegłość przekracza wszelkie granice. Jeśli chodzi o przebieg fabularny, jedynie Tedowi jest najbliżej do literackiego pierwowzoru. Grę można potraktować, jak jedno wielkie rozszerzenie, gdy opowiadanie okazało się ździebko za krótkie.
Gra na Gog.com
Opowiadanie do przeczytania
* Słowa pojawiają się zarówno w opowiadaniu, jak i grze komputerowej.
kategorii bezużytecznej, bezmyślnej i niesatysfakcjonującej rozrywki. I have no mouth and i must scream trudno jest jednakże nazwać rozrywką, bliżej mu do artystycznych projektów stawiających pytania, na które produkty rozrywkowe nie ryzykują, by nie odstręczyć potencjalnego klienta. Jest bardziej eksperymentem socjologicznym, opartym na totalitaryzmie i dwoistej moralności niż dobrą zabawą przy domowym sprzęcie.
Na podstawie opowiadania Harlana Ellisona, pod tym samym tytułem, mamy do czynienia ze smutną wizją świata, w której ludzkość niemal wyginęła w pień. Zimna Wojna przerodziła się w Trzecią Wojnę Światową. Trzy mocarstwa: Stany Zjednoczone, ZSRR i Chiny stanęły do boju tworząc superkomputery. Główny komputer Allied Mastercomputer, który buntuje się przeciw własnym zwierzchnikom przejmując kontrolę nad bronią nuklearną. W ciągu kilku dni doprowadza do unicestwienia ludzkości: pozostawiając piątkę niewolników, ku uciesze jego sadystycznych skłonności. Tworzy wyimaginowane światy, w których ocaleni będą musieli przezwyciężyć własne lęki, będą uczestniczyć w grze, gdzie stawką jest zachowanie człowieczeństwa i odkupienie win. Problem polega też na tym, że hiper-inteligentna maszyna sprawiła, że ludzie stali się nieśmiertelni, aby nie mogli popełnić samobójstwa, w razie, żeby nie stracić dobrej zabawy. Bez powodu pastwi się nad marionetkami, z których ich uczynił.
Nie ma znaczenia, która postać pójdzie pierwsza spotkać się z mrokami duszy. Wybieramy grzesznika i staramy się wyrwać z dręczącej sytuacji. W lewym dolnym rogu mamy barometr, który ostrzega nas po fakcie czy popełniamy błąd (smutna mina), czy wchodzimy na wyżyny dobrodziejstwa (uśmiechnięta mina). Gra nie do końca podpowiada, jak działają reguły zastosowane przez A.M. Niektóre działania nie są jednoznaczne, ocalając nas od potępienia. Nie bez powodu grze przyznano następujące wyróżnienia: pojawił się na liście - 150 gier wszech czasów, 15 najbardziej zapadających gier wszech czasów wyłożone niskim nakładem budżetu. Zdołał załapać się na top 15 najlepszych zakończeń wszech czasów. Nawet misio do poduszki nie pomoże oswoić nas z bólem, jaki czyha podczas związanych ze sobą historii, które będą tworzyć finał i ostatecznie As (w opowiadaniu tak zwą manipulatora sadystę) będzie chciał potraktować gracza, jak kogoś słabszego od siebie.
Niestety największym błędem jest programistyczny fail. Wiele zagadek nie ma przełożenia na logiczne myślenie. Są sytuacje bez wyjścia - jeśli nie wykonasz czegoś według założeń twórcy, nie uda ci się kontynuować przygody i trzeba zrestartować program. Gra nie ustrzegła się od problemów technicznych. Bugi są irytujące. Interfejs nie zawsze reaguje. Animacja postaci jest niezgrabna. Są to detale, które psują przyjemność z obcowania i tak trudnym skryptem scenariusza. Nie użyjesz spacji, by podświetlić przedmioty. Jest to technothriller połączony z dystopią w gatunku przygodówki, gdzie ilość tekstu jest zatrważająco niebezpieczna (porównując do opowiadania, które liczy 11 kartek w zbiorze krótkich historii, z książki Ptak śmierci).
Trzykrotnie podszedłem do gry (dwukrotnie ją kończąc, a raz nie). Za każdym razem miałem złe zakończenie. Nie byłem w stanie uratować ich od katuszy, zniewolenia, upodlenia. Przekroczono tabu o jakim nikomu nie mogłoby przyjść do głowy w latach 90'. Dlatego tak niechętnie odpalano kod gry. Został wyparty przed delikatniejszą tematykę. Całkiem prawdopodobne, że to jedna z najbardziej kontrowersyjnych gier jaka powstała. Zostaje pominięta przez mainstream i graczy nieobeznanych z historią gamingu.
Duszny klimat, dołująca, niepokojąca i wymagająca skupienia rozgrywka. Autorzy nie bali się podejmować śliskich i niebezpiecznych dramatów. Nie krępują się, by ukrzyżować dziecko. Za zabójstwo pacjenta nikt nas nie skarci. Powieszenie kobiety na haku w masarni świń nie jest niczym szczególnym. Kopulacja w windzie? Kto by tam się przejmował!
Fabuła nie przechodzi gładko. Czerpie wiedzę z anatomii, biologii, freudowskiego trio: Id, ego, superego. Z religii, czarnej magii i ludzkiego umysłu. Niewiarygodnie niewygodnym faktem jest to, że nie ma łatwych wyborów. Wszystko potrafi zostać umniejszone, potraktowane z odrazą, jakby fatalistyczne przewidzenia były jedyną słuszną drogą. Możemy się starać, aby jak najmniej osób ucierpiało, zostało zabitych, zmaltretowanych, a i tak wywołuje niepokój, że się nie uda. Zostaniemy stłamszeni do rozmiarów zarodka i nikt nie przejmie się naszymi losami, bo ludzkość przepadła.
To nie jest gra dla młodego umysłu. Zwłaszcza dla tych, którzy wychowali się w czasach, gdzie największym wyzwaniem jest wybranie opcji A lub B. Tego nie doświadczycie w owym tytule. Nie podpowiada, jak sprawić, żebyśmy poczuli się lepiej i zniszczyli superkomputer nienawidzący ludzi. Samemu trzeba myśleć i dobierać dialogi, reakcje dla efektu. Nikt nie potraktuje cię ulgowo. Przegrasz czy nie - nikomu nie robi to różnicy. A.M. zawsze będzie chciał utrzymać cię przy życiu - bezgranicznie torturując.
Nazistowskie eksperymenty na ludziach, zatrute owoce, cierpka krew lub technizacje są wyznacznikiem nieopisanego okrucieństwa. Gwałty, ludobójstwo, paranoja i szaleństwo. Nie ma to jak dzień z superkomputerem, któremu głos użyczył sam Harlan Ellison. Jego przebiegłość przekracza wszelkie granice. Jeśli chodzi o przebieg fabularny, jedynie Tedowi jest najbliżej do literackiego pierwowzoru. Grę można potraktować, jak jedno wielkie rozszerzenie, gdy opowiadanie okazało się ździebko za krótkie.
Nie mają ust, a muszą krzyczeć. |
Gra na Gog.com
Opowiadanie do przeczytania
* Słowa pojawiają się zarówno w opowiadaniu, jak i grze komputerowej.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz