skip to main |
skip to sidebar
Według Martina Scorsese Alexander Payne jest przyszłością kina. Jakoś mi umknęła uwaga przez pryzmat jego dokonań w sferze kinematografii. Do tej pory nie obserwowałem obsesyjnie jego poczynań - chyba to zmienię. Choć muszę przyznać, że w jakiś sposób przypomina mi Richarda Linklatera. Obaj panowie nie dynamizują widowiska. Ich filmy nie są stronnicze, dominuje dialog, ironiczna powaga, niewymuszony i samoistny dowcip. Przekonują do siebie.
Historia jest pretekstem, by podjąć temat o zgubnej wiary w ludzi, wzajemnego wykorzystywania się, nadużywania dobroci i hojności. Stetryczały alkoholik Woody (Bruce Dern) dowiaduje się o ogromnej puli wygranej w loterii. By odebrać nagrodę musi wybrać się do tytułowej Nebraski. Postanawia zabrać za sobą syna. David (Will Forte) uważa, że padł ofiarą oszustwa i nie wierzy w wygraną, ale razem z chorowitym ojcem udają się w daleką podróż z Montany. W trakcie podróży odwiedzają krewnych i znajomych, którzy chcą wykorzystać szansę od losu zdobycia trochę dolców, aby uregulował zaciągnięty dług.
Nikt nie wiedzie tutaj prymu. Każdy z aktorów ma szansę się wykazać. Nie jest ich ani za mało, ani za dużo. Na przemian dowiadujemy się o charakterze postaci. Woody - to podstarzały ojciec Davida, który kompletnie nie wie, co się wokół niego dzieje, traci kontakt z rzeczywistością, jest nieporadny i zapomina o ukrywaniu tajemnic, czy informacji, które potrafią wpaść w niepowołane ręce. David, to jeszcze młokos - zamierza odpocząć od pracy, pobyć z ojcem za którego czuje się odpowiedzialny i chce mu pomóc troską w chorobie. Zaś Kate (June Squibb) to pomarszczona, sprośna staruszka, która nie potrafi obejść się bez rzucenia dosadnych słów, rujnując poglądy innych, ich podejście do sprawy, zrzędzi i jest obciążeniem dla relacji ojciec - syn. Drugoplanowi aktorzy też mają swój czas, by pokazać się odbiorcy. Są zabawni, albo chciwi, albo doszukują się łatwego dorobku od dziadka. Dawno nie widziałem takiego zaangażowania, by reżyser zechciał przedstawić niemal każdą personę na drodze dysfunkcyjnej rodziny.
Zwiedzamy kraj, gdzie królują szerokopasmowe autostrady, pustka i pola na obrzeżach prowincji, tam, gdzie panuje sielska atmosfera. Harleyowcy przemierzają szerokie drogi, motele kojarzą się z luksusem i komfortem. Ujrzymy bliźniaczo podobne budynki. Zajrzymy do Rushmore, odwiedzimy knajpy, gdzie panuje bogate menu i panowie w starszym wieku umawiają się na pogawędki.
Ścieżka dźwiękowa wywołuje nostalgię. Jazz łączy się z gitarowymi brzmieniami, muzyką country i przygrywającą harmonijką. Przywołuje na myśl starość, coś co przeminęło i nigdy nie powróci. Pozwala budować atmosferę i opisuje uczucia bohaterów opowieści o ,,niepotrzebnej'' wygranej na loterii.
Film wywołany jest w starym wydaniu. Czarno biała oprawa, statyczna kamera przemierza postacie, liczne zastosowanie amerykańskiego planu, powolne prowadzenie ujęć, serwowanie pasma krajobrazów, prerie na którym stado krów się pasie. Stosuje się techniki, które są coraz mniej popularne, jak zanikanie, przenikanie - miękka sklejka. Od strony technicznej nie mam nic do zarzucenia. Dopracowany, ładnie opakowany, nasycony szarością i ostrą bielą przy zapalonych lampach, znakach drogowych, odblaskowych pomieszczeniach, na tle prześwietlonego nieba.
Pytanie pozostaje: czy taka forma wypowiedzi Was zadowoli. Nebraska jest zrealizowany, jak za czasów złotego wieku Hollywood. Jest prosty w konstrukcji, nie ma drugiego lub trzeciego dna, nie ucieka się do zmiany tempa narracji. Czy widzowie przyzwyczajeni do ciągłej pracy kamery, która szaleje przez cały seans (na wzór Michaela Bay'a), gdzie patos potrafi wdzierać się w temat (vide Steven Spielberg), gdzie epickość jest znakiem jakości (Peter Jackson) będą w stanie ,,nadążyć'' za leniwym i obojętnym prowadzeniem obiektywu po Ameryce przez reżysera?
Nie jest to przełomowe dzieło. Nie będzie należeć do kanionu klasyki, ale jeśli męczy Was przebojowość na szklanym ekranie Nebraska będzie dobrym wyborem, by odpocząć od zahukanych produkcji, gdzie panuje przemoc, widok krwi czy nadchodzący kryzys ziemi przez szalonych naukowców. Jesteście zainteresowani nieznośną rzeczywistością, która panuje w filmie, gdzie drwi z wykreowanych postaci? Zawsze ktoś będzie nam chciał napsuć zdrowia i nerwów. Sentymentalni się odnajdą bez problemu. Dajcie szansę Alexandrowi Payne. Zrobił udany film. Niewspółczesny. Nie szantażuje naszych emocji, na spokojnie przygląda się rodzinie, gdzie nawet milion nikogo nie uszczęśliwi, a i tak ujmuje szczerością i chwilą wytchnienia od nachalnej prędkości bytowania wielkomiejskiej tężyzny.
Nebraska online
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz