poniedziałek, 3 lutego 2014

Dwa tygodnie z erotyką: Wstyd - Centrum wszechświata miastem samotności



Z całej ,,trylogii'' o ludzkich udrękach ciała Wstyd uważam za najlepszy, najtragiczniejszy i najsmutniejszy film w dorobku brytyjskiego reżysera Steve McQueena, który zaskarbił sobie u mnie miejsce w telewizyjnym zaciszu.

Odbiorca poznaje Brandona (geniusz aktorski Michaela Fassbendera). Trzydziestolatka z Nowego Jorku, który ma pracę, jest panicznie bogaty, posiada luksusowy dom, lecz nie potrafi zapanować nad jednym: bujnym życiem erotycznym. Facet ma kłopot natury seksualnej. Nieposkromiona chuć nie pozwala mu angażować się w związki międzyludzkie, co nie zmienia faktu, że ma z kim wyjść na piwo.


Nie potrafi pracować i zwyczajnie funkcjonować, jeśli nie obejrzy pornola w przeróżnych układach cielesnych. Potrzebuje chwili relaksu w toalecie masturbując się jak w najszybszym tempie. Jednostronny, mechaniczny seks zastąpił ten budowany pożądaniem, On nie chce zdobywać kobiety. Chce natomiast ,,przetestować'', a po stosunku się z nią pożegnać. Po zaspokojeniu własnych potrzeb nie potrzebuje drugiej osoby. Nie potrafi zatrzymać kobiety na dłużej niż kilka miesięcy - jest ich konsumentem. Penetruje łono i odchodzi.


Pewnego dnia do mieszkania zawita jego siostra i poznajemy, jak niejednoznaczne relacje między nimi goszczą. Ona, Sissy (w tej roli Carey Mulligan w jednej ze swoich lepszych kreacji) jest jak dziecko. Nalega w głębi serca, by się nią zaopiekować, lecz dorosły facet stara się zdystansować. Podskórnie pożąda własnej siostry, by i ją posiąść, odhaczyć w kolekcji jego seksualnych uniesień. Niestety seks nie przynosi mu radości. Jest zagubiony przez własny popęd.

Wstyd jest świetnym kinem. McQueen obnaża problem uzależnienia od seksualnych igraszek. Wymieszany świat erotyki z internetowych portali i brakiem zrozumienia, na czym polega prawdziwa bliskość. Łączą go stosunki cielesne, ale on w nich nie uczestniczy - jest jakby nieobecny i daleki od tego w czym się zanurza. Odrzuca seks polegający na uczuciach, atmosferze i wzajemnej fascynacji. Chce mieć władze nad paniami, więc zamawia kobiety lekkich obyczajów.


Wstyd jest perfekcyjnie zrealizowany. Fassbender nago przemierza się po mieszkaniu i gra ciałem. Jego relacje są zaniżone do poziomu seksualnej orgii. Nie przyjaźni się z kobietami, które nie mogłyby mu się oddać. Musi istnieć podtekst seksualny. Świat bez seksu byłby dla niego pusty, ale on już dawno pozostał wytarty z odczuwania jakiejkolwiek przyjemności. Orgazm - tylko to się liczy dla Brandona.

Wielkomiejska samotność dotyka porażająco wiele mieszkańców - nawet tych, którzy na stałe postanawiają tkwić w związku i małżeństwie. Happy endu chyba nikt nie oczekuje?


0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz