wtorek, 18 lutego 2014

Definicja strachu: Lustro - Spójrz, czy dostrzegasz coś po drugiej stronie?



Czasem trudno jest stwierdzić, czy jakiś film, to na pewno horror. Bywa, że produkcja jest hybrydą dwóch gatunków, albo groza jest mało istotna dla fabuły - traktowana jest w formie dodatku, nie umniejszając jej roli w odbiorze obrazu. W tym przypadku mamy do czynienia z obydwoma wariantami. Polecać czy nie polecać - oto jest pytanie, ale Definicja strachu jest od tego, by zachęcać do oglądania.

Obecna sytuacja nie należy do przyjemnych. Otóż, tuż przed otwarciem nowego centrum handlowego dochodzi do morderstw bez świadków. Były policjant, a obecnie ochroniarz, próbuje wyjaśnić zbrodnie, które traktowane są jak samobójstwo. Kto ma rację? Widz wie, bohater - nie.

Łatwo zdradzić zbyt wiele, ale warto obejrzeć bez zastanowienia się dlaczego dochodzi do tak niespotykanych zbrodni lub samobójstw. Wszystko w swoim czasie samo się wyjaśnia, choć nie ukrywam, że spodziewałem się innego zakończenia. Nie jest one zło - absolutnie nie, lecz czekałem na większy przełom? Cała sytuacja wydaje się mało prawdopodobna, ale nutka oniryzmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Zakończenie nie wbija w fotel, ale jest pieprznie i wiarygodnie na tyle, by nie smęcić pod nosem. Właśnie tego najbardziej się obawiałem w finale, że scenarzysta nie podoła wyjaśnieniu tajemniczych zgonów, a całkiem miło mnie zaskoczył.



Strach w przypadku filmu Lustro jest wysublimowany. Nie ma amerykańskich wstawek, gdzie na siłę pojawia się osoba oraz straszak bez żadnego wyjaśnienia lub na chama, aby podkręcić tempo. Duże hale, szerokie korytarze, wszędzie porozstawianie lustra bez dynamicznej, sztucznie pompowanej adrenaliny w postaci muzyki nie wybijającej z rytmu opowieści. Na spokojnie tworzy sytuacje zagrażające bezpieczeństwu. 

Sporo dialogów natomiast może być jedynie uwagą i wadą dla tych, którzy nie lubią, gdy spowalniają akcję, ale trzeba podkreślić, że scenarzysta z bohaterów nie zrobił głupców. Tak jak to ma miejsce w amerykańskich produkcjach chlubnie podchodząc do własnych protagonistów bez wyrazu - im głupszych, tym lepiej, bo wpakują się w kłopoty bez niczyjej intencji. W tej sytuacji mamy bardziej charakterne postacie bez baboli i zaburzających narrację. Im grozi to, co samo do nich przyjdzie - nie odwrotnie.  



Polecam entuzjastom inteligentnego kina grozy, która broni się zgrabną, mocną, lecz nieskomplikowaną fabułą. Nie jest tak zakręcona, jak na autorów z Korei południowej przystało. Dla Europejczyków będzie na tyle zrozumiała, że odnajdziecie się w konstrukcji budowania nie tyle napięcia, co motywacji postaci. Horror schodzi na dalszy plan, gdy dochodzi do rozbudowania i rozwiązania sprawy kryminalnej. Śmiały, odważny, ale nie odstręczający od ekranu. W sam raz na nockę bez emocji.

Lustro online


0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz