sobota, 11 stycznia 2014

Doyle A.C:Tańczące sylwetki - Minirecenzja


Naszemu nieustraszonemu detektywowi trafia się zagadka szyfru, na którym widnieją sylwetki tańczących mężczyzn. Pan Hilton Cubitt jest sprawcą zajęcia Holmesa i jego przyjaciela Watsona. Do tego tajemniczy intruz wałęsa się po ogrodzie Cubittów.



To krótkie opowiadanie jest tym, czym od zawsze szczyciła się literatura Doyle'a. Kryminał w starym stylu, bez strzelania i absurdalnych wniosków. To nie my rozwiązujemy zagadkę, to Holmes czyni za nas. My tylko biernie śledzimy jego poczynania. 

A że jest to najtęższy umysł jaki znam wśród protagonistów literackich, nie można mu odmówić sprytu, wyśmienitej dedukcji i jako prosta rozrywka sprawdza się dobrze. Czyta się szybko, a dochodzenie rozwiązuje się samo. Jeśli czytać Sherlocka Holmesa, to właśnie dla tego powodu, bo to niesamowicie wybitny człowiek. Dla miłośników intryg detektywistycznych i tych, którzy interesują się przygodami bezbłędnego poszukiwacza zbrodni.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz