sobota, 4 stycznia 2014

Definicja śmiechu: Manhattan - Odcienie miłości



Issac Davis, to facet, który pracuje dla telewizji. Porzuca jednak pisanie scenariuszy filmowych i zajmuje się tworzeniem ambitnej książki. Woody Allen od zawsze marzył pisać książki, gdyby nie został reżyserem, na pewno widywalibyśmy go na okładkach w księgarni. To, co jeszcze go łączy z tym filmem - miłość do Manhattanu. Miasto, które jest najmniejsze, a jednocześnie najgęściej zaludnionym okręgiem Nowego Jorku. Jest zainspirowany i ocucony jego tętnem życia. Nic dziwnego, że powstał film, który rozlicza się z problemami miasta, ludźmi zagubionymi w narastającym tempie zmian, ale robi to z wyczuciem i z dawką błyskotliwego humoru.



To bardzo dojrzały humor i nie piszę inaczej niż z całkowitą powagą, bo przypadkowy komik nie napisałby takiej historii. Nie jest to jednak pusty śmiech. W refleksyjny sposób opowiada o relacjach damsko - męskich. O meandrach ludzkiej seksualności, o odwiecznym konflikcie uczuć, łączeniu sztuki ze życiem. To bardzo osobista historia nie zatracająca pogody ducha - romantyczna, ale nieprzeszarżowana. 

Woody Allen ma bardzo specyficzny typ humoru. Jego rozmowy opierają się na dowcipach powiązanych z historią (Hitler i Ewa Braun), nawiązaniami do reżyserów (BergmanFellini), pisarzy (NabokovFitzgerald), wielkich osobistości i tytułów filmowych. Jest ironiczny, inteligentny i wnikliwy.



Woody Allen z końca lat 70' jest na wskroś współczesny. Mamy wątek kobiety, która zakochała się w żonatym mężczyźnie. Nad wyraz dojrzałą dziewczynę przed ukończeniem osiemnastego roku, która spotyka się z facetem po przejściach - mamy do czynienia z dysonansem wiekowym, czyli małolatą i panem w średnim wieku. Parę lesbijek i klasyczne odbijanie dziewczyny przez przyjaciela.




Czarno białe zdjęcia, kadry otoczone Nowym Jorkiem wyssane z II połowy XX wieku, ścieżka dźwiękowa wyjęta z lat 40' i 50'. Stylizacja Manhattanu robi ogromne wrażenie. Czuć, jakbyśmy cofnęli się w czasie. Urok miasta jest niezapomniany. Udane kreacje aktorskie. Niezawodna Meryl Streep, neurotyczny Woody Allen i sympatyczna Diane Keaton. Znakomicie obsadzono role i nawet młodziutka Mariel Hemingway daje radę. 

Ostatnia rozmowa przeprowadzona w filmie idealnie podkreśla problem więzów międzyludzkich. Jakaś niedojrzałość drzemie w każdych z tych bohaterów. ,,Miej wiarę w ludzi'' - następuje wzniosła i przepojona emocjami muzyka, narzut kamery na drapacze chmur, wieżowce i most na drugim planie. W tym momencie wiemy, że nastąpi cięcie i pojawią się napisy końcowe. Tak kończą swą opowieść piękne filmy, które trzeba zobaczyć.

Chris odwiedza: Manhattan

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz