poniedziałek, 2 stycznia 2012

Wichrowe Wzgórza - Trudna miłość



Pierwszy raz oglądałem Wichrowe Wzgórza (najpopularniejszą wersję, tą z 1992) na lekcji języka polskiego. Niestety, nie udało ukończyć. Nie pamiętam także powodu takiego stanu rzeczy. Czyżby chłopacy rozrabiali podczas seansu?

Historię tej wielkiej miłości przypomniałem sobie (przypadkiem) na kanale nPremium2. Była okazja, skorzystałem.



Film powstał na ekranizacji jedynej powieści Emily Jane Brontë. Książki nigdy nie czytałem, dlatego też nie oceniam na ile film pokrywa się z książką. Z ciekawości, naliczyłem pięć ekranizacji.

Akcja filmu dzieje się w Wichrowych Wzgórzach i Drozdowym Gnieździe. Wichrowe Wzgórza, to posiadłość Earnshawów, natomiast Drozdowe Gniazdo - zamożnej rodziny Lintonów.

Fabuła? Przed laty ojciec Cathy Earnshaw (Juliette Binoche) przygarnął bezdomnego cygańskiego chłopca, dzieci dojrzewały razem, potem połączyła ich głęboka miłość. Kiedy jednak los ich rozdziela Heathcliff (Ralph Finnes) staje się ponurym, zgorzkniałym człowiekiem szukającym zemsty... Nie będę zdradzał dalszych szczegółów. Zapraszam przed ekran.

Nie będę też obwijał w bawełnę. Większość postaci jest zła, okrutna, przepełniona bólem i przebywanie wśród tych rodzin, mogłoby się dla nas samych skończyć szaleństwem. Tylko początek historii sprawia idyllę, radość, i nawet miłość takaż idealna, kiedyś musiała się skończyć.

Ponura, gotycka atmosfera idealnie wkomponowuje się z bardzo nieszczęśliwą miłością, pełną błędów, egoizmu i diabelskiej sile niszczenia. Zaś, co do innych zalet. Muzyka podobała się moim uszom, a kostiumy i scenografia moim oczom.



Sądzę, że film jest swoistym ukazaniem mężczyzny silnego, pewnego siebie, zniewalającego z urody jakim jest Heathcliff , i przeciwstawnym nim Edgarem, grającym w małej ilości scen. Z tchórzliwym, strachliwym, bez wyrazu usposobieniem.

Oraz swoistą odmianą kobiet. Dzielącą się między Catherine a Nelly Dean. Namiętnej, kapryśnej, kobiety walczącej o swoje i jej całkowitego przeciwieństwa, jak w przypadku mężczyzn.

A co może się wydać najśmieszniejsze? Najlepiej, co z filmu mi utkwiło w głowie, to większość porywczych słów Catherine, spojrzenie i twarde miny twarzy Heathcliffa, i długie, obłąkańcze pocałunki zakochanych.

Obraz klasycznej burzliwej miłości na przełomie XVIII i XIX wieku, to ciekawa, (pół)barwna historia z wyśmienitą grą aktorską, pięknymi, romantycznymi dialogami. Bez dłużyzn i markotnych wątków. Film wystarczająco mnie zachwycił, bym z przyjemnością zajrzał do lektury.



Jedynie do czego mógłbym się przyczepić, to ostatnie sceny. Jak dla mnie, zakończenie zupełnie nie pasowało. Wydało mi się mało prawdopodobne, ale wiem, mogę się mylić drogie panie. Ten film skierowany jest dla kobiet, mężczyznom może podrażnić ego.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz