czwartek, 12 stycznia 2012

To (1990) - recenzja filmu




Gatunek: Horror
Produkcja: Kanada, USA
Scenariusz: Lawrence D. Cohen, Tommy Lee Wallace
Reżyseria: Tommy Lee Wallace

Występują:

Olivia Hussey
Audra Phillips Denbrough

Seth Green
Richard 'Richie' Tozier

Dennis Christopher
Eddie Kaspbrak

Jonathan Brandis
William 'Stuttering Bill' Denbrough

Tim Reid
Michael 'Mike/Mikey' Hanlon

Annette O'Toole
Beverly 'Bev/Bevvie' Marsh Rogan

Tim Curry
Robert 'Bob' Gray/tańczący klown/it



Stephen King ma szczęście nie tylko dla swoich powieści, które zostają wykupowane w miliardowych nakładach przez jego wiernych czytelników, ale także bardzo chętnie są ekranizowane na ich podstawie. Wprawdzie z różnym skutkiem, ale czy ktoś miałby coś przeciwko?

,,To'', to ekranizacja bestsellerowej powieści osnutej na mordowaniu, a właściwie pożeraniu dzieci przez cyrkowego klauna Pennywise'a, ale to nie tylko w tej postaci. A wszystko zaczyna się z niewinnego pozoru. Otóż łódeczka dziecka zrobiona z papieru wpada do kanalizacji, spotka tam właśnie To, uśmiechniętego klauna, koniecznie z balonami w różnych kolorach. Chłopaczek chcący odzyskać łódkę wciąga się w rozmowę z klaunem. Jak się okazuje, łódka jest w łapskach nieznajomego. To namawia go do sięgnięcia ręką do kanalizacji... I tak zaczyna się koszmar pewnego dzieciństwa. Nie tylko jednej postaci, która traci swojego brata.


Jesteśmy w miasteczku Derry Town. Dzieci od dłuższego czasu giną, a nasi mali bohaterowie będą próbować powstrzymać złego Pennywise'a. Każda postać ważna w tej historii, która pojawi się w filmie będzie miała z nim styczność. Do końca nie wiadomo, kim lub czym jest To. ,,Przebiera'' się za różne koszmary, które siedzą w głowach dzieciaków, a dokładniej próbuje je namówić do siebie za pomocą ich podświadomych lęków. Żeby było jeszcze tragicznej, To wraca trzydzieści lat później. W wieku dorosłości.

To jest podzielone na dwie części. Pierwsza jest zlepkiem scen z dzieciństwa. Druga opowiada o tym, co dzieje się wiele lat później. Wprowadzając w między akcję retrospekcje.

Dodam jeszcze krótko o tym, jak wypada film do książki. Oczywiście można się spierać, czy tego typu porównania mają sens, ale ja chciałem coś zauważyć. Na pierwszy rzut oka film jest wierną adaptacją książki, z tym że, no właśnie... Bez znajomości książki film w kilku kwestiach może zawieść Was na polu interpretacyjnym. Nie rozjaśniono nam w umyśle wszystkiego, co byśmy chcieli wiedzieć podczas seansu, trzeba się domyślać. Parę scen zostało zmienionych, wiele wątków zaprzepaszczonych, po filmie na pewno z ciekawości zajrzycie do powieści Kinga. Film nawet dodaje też kilka scen od siebie, które nie ujawnią się Wam na kartkach powieści.

Gra aktorska postaci z białą glacą i czerwonym nosem, czyli Tima Currego stoi na wysokim poziomie, to on gra tutaj z prawdziwym impetem. Cała reszta gubi się w jego blasku, nie żebym uznał ich za tych, którzy nie wywiązali się ze swojej roli, ale to wyraźnie widać, kto gra główne skrzypce. Muzyki nie ma tu za dużo, pojawia się w kluczowych scenach. Pamiętajmy, że jest to miniserial telewizyjny, dlatego nie oczekujcie efektów grozy najwyższych lotów. Dodajcie do tego, że film ma już ponad dwadzieścia lat. Jeśli jednak cenicie klasyki nie powinny wam przeszkadzać efekty, które jeszcze działały z dziesięć lat temu ;) Szybki montaż i prosta fabuła, idzie na plus.



Druga część w stosunku do pierwszej wypada, delikatnie mówiąc, słabiej. Klimat tej opowieści zatraca się stopniowo. Końcowe sceny wywołują jedynie śmiech i niedowierzanie. Autorzy w tej kwestii scenariusza nie popisali się tak jak należy. Film by nie stracił, powiem więcej, zyskałby w odbiorze gdyby skończył się na pierwszej części. W pierwszej półtoragodzinnej zabawie przy ekranie. Rozumiem jednak, że była pisana według powieści Kinga, ale to nie powinno tak wyglądać. Jest to także film, który w żaden sposób nie straszy, nie wywołuje ciarek na plecach, a włosy na głowie się nie jeżą. To prosta historia ukazująca siłę przyjaźni, ofiarującą sobie wzajemne wsparcie. Pięknie przedstawioną przyjaźń o niezniszczalnej więzi między bohaterami, która nie ulega presji uciekającemu czasu. Żałuję jednak, że nie widziałem tego filmu w dzieciństwie. Klaun zyskałby na moim umyśle. A tak zamiast przerażać, tylko porywa swoją osobą.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz