sobota, 8 października 2011

Wielkie osobistości: Umberto Eco


Umberto Eco (ur. 5 stycznia 1932 w Alessandrii) – włoski filozof, mediewista, pisarz i felietonista, eseista, bibliofil.
Jest profesorem na Uniwersytecie we Florencji oraz na Uniwersytecie w Bolonii. Zajmuje się semiotyką/semiologią, procesami komunikacji i estetyką.

Rozsławiła go twórczość beletrystyczna. Jego wielopłaszczyznowe i kunsztownie skonstruowane powieści mają cechy dzieła otwartego, stymulujące odbiorcę do własnej interpretacji. Jest także autorem felietonów, pierwotnie publikowanych w mediolańskim tygodniku "L'Espresso", a następnie wydanych w zbiorach Zapiski na pudełku od zapałek.

Eco został uhonorowany licznymi tytułami doktora honoris causa (do 2005 było ich 32), między innymi przez Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie (1996).

Powieści:




* Imię Róży (Il nome della rosa – 1980, wyd. polskie 1987)

pierwsza powieść Umberta Eco, napisana w 1980 r., wydana w Polsce w 1987 r. Została zekranizowana w 1986 r. przez Jeana-Jacques'a Annauda. W roli Wilhelma z Baskerville wystąpił Sean Connery.

Akcja powieści rozgrywa się w 1327 r. w anonimowym włoskim opactwie benedyktynów[1]. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w ciągu tygodnia. Głównymi bohaterami powieści są angielski franciszkanin Wilhelm z Baskerville oraz jego uczeń – młody austriacki nowicjusz – Adso z Melku. Powieść napisana jest w formie kronikarskiej relacji Adsa.

Wilhelm i Adso przybywają do opactwa, by wziąć udział w debacie na temat ubóstwa Jezusa Chrystusa. Opat Abbon prosi Wilhelma o pomoc w rozwiązaniu tajemnicy śmierci iluminatora Adelmusa z Otrantu, którego znaleziono martwego u stóp opactwa. Ślady zdają się wykluczać samobójstwo lub nieszczęśliwy wypadek. Sytuacja komplikuje się, gdy giną kolejni mnisi. Kolejne wydarzenia zdają się wskazywać coraz bardziej, że wszystkim zależy na zdobyciu pewnej starożytnej księgi, a klucz do rozwiązania zagadki kryje się w tajemniczej bibliotece opactwa.

Ciekawostki:

* Utwór zespołu Iron Maiden – "Sign of the Cross" opiera się na książce "Imię róży".
* Piosenka "Salvatore" Islandzkiej grupy – Retro Stefson, nosi tytuł jednego z bohaterów powieści "Imię róży".
* Według niektórych historyków, powieść w znacznym stopniu przeinacza historyczny wizerunek inkwizytora (Bernard Gui), wbrew faktom przedstawiając go jako okrutnego fanatyka, zainteresowanego jedynie prześladowaniem upatrzonych przez siebie ofiar, a nie dochodzeniem do prawdy.

Pogląd na książkę




* Wahadło Foucaulta (Il pendolo di Foucault – 1988, wyd. polskie 1993)

wielowątkowa powieść sensacyjna autorstwa Umberto Eco. Wydana została po raz pierwszy w 1988, a w Polsce w 1993.

Tytuł powieści nawiązuje do wahadła skonstruowanego przez Jeana Bernarda Léona Foucaulta (ur. 18 września 1819 w Paryżu - zm. 11 lutego 1868) - wybitnego fizyka francuskiego. Wahadło Foucaulta zostało zademonstrowane w 1851 w Paryżu w celu ukazania zmian płaszczyzny ruchu wahania, co dowodzi ruchowi obrotowemu Ziemi. W Polsce analogiczne wahadła znajdują się w kościele św. Piotra i Pawła (Kraków), Wieży Radziejowskiego (Frombork), Zamku Książąt Pomorskich (Szczecin), Wydziale Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej (Gdańsk), Wydziale Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej Uniwersytecie Mikołaja Kopernika (Toruń) oraz Wydziale Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza (Poznań)

Głównymi bohaterami dzieła są trzej mediolańczycy zainteresowani historią i hermetyzmem. Snują oni wspólnie hipotezy na temat templariuszy i różokrzyżowców. Wymyślają misterny plan przejęcia władzy nad światem, jaki rzekomo od wieków próbują zrealizować żądni zemsty spadkobiercy dziedzictwa templariuszy. Łączą w nim logicznymi zależnościami takie postacie jak: Hiram I, Abraham ben Szlomo Abulafia, Jacques de Molay, legendarny Christian Rosenkreuz, Hrabia de Saint-Germain, tytułowy Jean Bernard Léon Foucault i wiele innych. Zgłębianie teorii spiskowych staje się dla bohaterów powieści obsesją. Do zacierania się granic rzeczywistości przyczyniają się także tajemnicze postacie i intrygi, na jakie natrafiają w badanej przeszłości, jak również podczas samych badań. Prowadzi to do wydarzeń tragiczniejszych, niż mogliby przypuszczać.

Główni bohaterowie powieści to: Casaubon (student piszący pracę doktorską na temat templariuszy), dwaj redaktorzy podejrzanego wydawnictwa pana Garamonda - Diotallevi (Żyd z przekonania) oraz Belbo (niespełniony trębacz), a także hrabia Aglié (przywódca sekty, pozujący na nieśmiertelnego Saint-Germain). Inne ważne postacie, to: obie kobiety Casaubon'a - Amparo (dziewczyna z Południowej Ameryki, która zabiera go na wycieczkę po południowoamerykańskiej synkretycznej kulturze) oraz Lia (jedyna racjonalna osoba w tej książce, która próbuje udowodnić Casaubon'owi, iż ich tajny tekst, jest fragmentem kupieckiej księgi rachunkowej- rodzajem średniowiecznego "kwitu z pralni") i ich wspólny syn Giulio; pułkownik Ardenti (którego zjawienie się w wydawnictwie z tajemniczym tekstem zapoczątkowuje cały ciąg zdarzeń), Lorenza (niespełniona miłość Belbo, która daje się zwieść Aglié'mu przez co traci życie, jako Sophia); Salon (członek sekty, agent policji i mroczny wypychacz zwierząt), a także wiele innych barwnych postaci.





* Wyspa dnia poprzedniego (L'isola del giorno prima – 1994, wyd. polskie 1995)

W "Wyspie Dnia Poprzedniego" Umberto Eco w typowy dlań sposób łączy przygodową fabułę z dyskursem filozoficznym, nawiązując w treści i formie do takich arcydzieł jak "Podróże Guliwera" czy "Kandyd". Szlachcic z Piemontu, Robert de la Grive, uratowany z katastrofy morskiej, dostaje się na opuszczony statek "Daphne", zakotwiczony w pobliżu nieznanej Wyspy. Na pokładzie i w licznych pomieszczeniach znajduje wiele tajemniczych przyrządów oraz ptaków i roślin. Z czasem się dowiadujemy, że Robert trafił na morze jako tajny wysłannik Mazarina i Colberta, usiłujących odkryć sekret obliczania długości geograficznej.




* Baudolino (2000, wyd. polskie 2001)

powieść Umberto Eco napisana w 2000 r., w Polsce wydana w 2001 r.

Głównym bohaterem książki jest Baudolino, chłopiec o wielkiej wyobraźni i bystrym umyśle. Sprowadza on do rodzicielskiego domu zabłąkanego wśród mgieł rycerza, którym okazuje się być sam cesarz Fryderyk I Barbarossa. Chłopiec zyskuje przez swe opowieści jego sympatię i tak trafia na cesarski dwór, gdzie jest świadkiem (a także sprawcą) wielu wydarzeń, które odmieniły historię Europy.

Akcja zaczyna się w 1204 r., w trakcie IV wyprawy krzyżowej. W czasie gdy krzyżowcy plądrują Konstantynopol, Baudolino ratuje życie Niketasowi Choniatesowi, bizantyjskiemu historykowi, a następnie opowiada mu o swym dzieciństwie, o tym, jak dostał się na dwór cesarza, i tym, jak umierający biskup Otton powierzył mu misję, aby wysłać Fryderyka Barbarossę na wschód do legendarnego królestwa Księdza Jana. Opowiada także o wielu przygodach (mniej lub bardziej związanych z Księdzem Janem i jego królestwem). Jego opowieść kończy się w momencie powrotu z wyprawy, której celem było legendarne królestwo do Konstantynopola. Dopiero wtedy pojął rzeczy, których wcześniej nie rozumiał.

Postacie fikcyjne:

* Baudolino - główny bohater
* Blemmjowie i Satyrowie - mieszkańcy Królestwa Księdza Jana

Postacie legendarne:

* Ksiądz Jan - wg XII-wiecznej legendy władca zaginionego chrześcijańskiego królestwa w Indiach lub Afryce.
* Gagliaudo - legendarny obrońca Alessandrii, w książce ojciec Baudolina

Postacie historyczne:

* Andronik I Komnen - cesarz Bizancjum
* Beatrycze I Burgundzka - żona cesarza Fryderyka
* Fryderyk Barbarossa - cesarz, opiekun Baudolina
* Hasan ibn Sabbah - Starzec z Gór, przywódca Asasynów
* Henryk II Jasomirgott - książę Austrii
* Henryk Lew - książę Saksonii
* Izaak II Angelos - cesarz Bizancjum
* Kyot
* Niketas Choniates - bizantyjski historyk
* Papież Aleksander III
* Robert de Boron


Opisy wrażeń po przeczytaniu Baudolino




* Tajemniczy płomień królowej Loany (La misteriosa fiamma della regina Loana – 2004, wyd. polskie 2005)

Tytuł powieści nawiązuje do amerykańskiego komiksu Tim Tyler's Luck.


Bohaterowie:

* Giambattista Yambo Bodoni, główna postać utworu, prowadzi sklep z woluminami i wartościowymi książkami
* Paola Bodoni, żona Yambo
* Carla i Nicoletta Bodoni, córki Yambo i Paoli
* Gianni Laivelli, przyjaciel Yambo
* Sibilla Jasnorzewska, asystentka Yambo, z pochodzenia Polka
* Amalia, gospodyni wiejskiego domku w Piemoncie
* Gratarolo, lekarz

Fabuła utworu koncentruje się wokół wydarzeń związanych z Yambo. W wyniku udaru mózgu stracił on pamięć dotyczącą własnej przeszłości, zachowując przy tym sprawną pamięć o wydarzeniach historycznych, dziedzictwie kulturalnym. Próbując odzyskać własne wspomnienia, wyjeżdża do Solary, gdzie mieszkał przez większą część swojego dzieciństwa. Odnajduje tam książki, komiksy, gazety, płyty winylowe z epoki, jak również własne zeszyty z lat szkolnych, wiersze, pamiątki. Wszystko to pozwala mu odtworzyć klimat dzieciństwa z okresu faszystowskiego, pierwsze miłości, rodzinne sekrety, jednak nie udaje mu się odzyskać pamięci. Dopiero odnalezienie Pierwszego Folio, należącego do jego dziadka, wywołuje kolejny wstrząs, w wyniku którego wspomnienia powracają.

Książka zawiera wiele odniesień dzieł kultury, głównie literatury, muzyki, komiksu.






* Cmentarz w Pradze (Il cimitero di Praga – 2010, wyd. polskie 2011)

Cmentarz w Pradze to szpiegowski kryminał, rozgrywający się w XIX wieku, z bogatym historycznym tłem, dotyczącym między innymi dziejów Włoch i walk o zjednoczenie kraju, prowadzonych przez Giuseppe Garibaldiego. Jednym z najważniejszych wątków, opisanych na ponad 500 stronach powieści, jest działalność służb specjalnych z połowy Europy.

Głównym bohaterem jest urodzony w Turynie, będący na usługach wywiadów kilku krajów fałszerz dokumentów Simone Simonini, obsesyjny antysemita.

Kluczowym momentem jego kariery jest sfabrykowanie, a następnie sprzedaż dossier na temat nocnego, konspiracyjnego spotkania rabinów na cmentarzu żydowskim w Pradze, w którym zawarł całą swą nienawiść do Żydów jednocześnie forsując wersję ich rzekomego spisku w celu uzyskania dominacji nad światem.

W ten sposób Umberto Eco przedstawia genezę okrytych złą sławą, sfabrykowanych na początku XX wieku Protokołów Mędrców Syjonu, które były dla Hitlera jedną z inspiracji zagłady Żydów i elementem nazistowskiej propagandy.

Nienawiść jest wręcz siłą napędową życia głównego bohatera; nienawidzi on masonów i jezuitów, a także kobiet. Powieść, rozgrywająca się w wielu krajach, od Paryża po Amsterdam i Mińsk, pełna jest szpiegowskich intryg wraz z ich licznymi śmiertelnymi ofiarami i opisów gry wywiadów.

Inny aspekt wydarzeń tamtych czasów, opisany na kartach książki to publikacja serii artykułów ze sfałszowanymi dowodami, szkalujących i zniesławiających papieży, na przykład Piusa IX.

Umberto Eco podkreśla na jednej z ostatnich stron: jedyną postacią, wymyśloną w tej historii jest główny bohater.

- Ale kiedy dobrze się zastanowić, także Simone Simonini, chociaż jest rezultatem kolażu, któremu przypisane zostały rzeczy, zrobione w rzeczywistości przez różne osoby, w pewnym sensie istniał. A wręcz, prawdę mówiąc, jest wciąż wśród nas - konstatuje autor.

Prace naukowe i eseje:

W nawiasie data wydania polskiego:

* Pejzaż semiotyczny (1972)

Umberto Eco jest zainteresowany karierą semiotyki w jej zastosowaniach do badań różnych dziedzin kultury. Dostrzega perspektywy, które zdaje się ona stwarzać dla zintegrowanych studiów nad kulturą jako całością.

W "Pejzażu semiotycznym" Eco podejmuje analizy systemów komunikowania, które znajdowały się już nieraz na warsztacie badaczy. Tak jest na przykład z plakatem czy z filmem. Eco atakuje jednak problem w pracach semiotycznych niemal nieobecny. Próbuje on stworzyć teorię "języka" architektury.

* Dzieło otwarte (1973)

Semiotyczna koncepcja analizy dzieła sztuki opisana po raz pierwszy przez Umberto Eco w 1962 roku w jego książce Dzieło otwarte: Forma i nieokreśloność w poetykach współczesnych, opisująca polisemiczność każdego dzieła sztuki i przenosząca akcent w analizie dzieła z relacji twórca – dzieło na dzieło – odbiorca.

Dzieło otwarte w najszerszym rozumieniu tego terminu to nie typ dzieła sztuki, ale propozycja możliwości interpretacyjnych każdego tekstu kultury: układ niedookreślonych bodźców w dziele sprawia, że odbiorca zmuszony jest wciąż na nowo je odczytywać, a każde z tych potencjalnych odczytań będzie inne, choć zamknięte w pewnym narzuconym przez autora szablonie, jakim jest samo dzieło. Tak więc ze względu na wielość odbiorców, a także z tego powodu że dwa odczytania dzieła przez jednego odbiorcę nie będą nigdy takie same, każde dzieło ma potencjalnie nieskończenie wiele odczytań i sensów (polisemiczność dzieła.

Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wielość konkretyzacji (wzbudzanych przez dzieło lub jego fragment różnych skojarzeń u odbiorców z różnym doświadczeniem)[4]. Poza tym artysta dokonując aktu twórczego nie tylko odtwarza rzeczywistość, ale także nagina zasady języka (lub innego tworzywa dzieła). Gdyby autor tworząc był jednoznaczny lub wykorzystywał ograne schematy, które są dobrze znane odbiorcom, jego dzieło miałoby dość niską wartość. Przekształcając dzieło w taki sposób, aby mimo deformacji tekst wciąż pozostawał czytelny, twórca sprawia, że poprzez nieprecyzyjność i różnego rodzaju zakłócenia w kształcie utworu zwiększa się pojemność jego treści i możliwość różnorodnych odczytań.

Według Eco każde dzieło sztuki, poczynając od starożytności, może być określone mianem dzieła otwartego, gdyż zależy to nie od intencji autora, lecz od podejścia odbiorcy, który dokonuje interpretacji. Jednak zależnie od epoki różnie postrzegano (lub nie dostrzegano) to zagadnienie.

Sztuka średniowiecza zakładała polisemiczność dzieła, ale w ograniczonym zakresie. Egzegeza biblijna pozwalała czytać tekst święty na cztery sposoby (dosłowny, alegoryczny, moralny i mistyczny). O zgodność interpretacji dbało wiele kompendiów, które objaśniały jak należy odczytywać alegorie zgodnie z zobiektywizowaną i zinstytucjonalizowaną symboliką. Tak więc kodyfikatorzy średniowiecza dążyli do zamknięcia dzieła w z góry ustalonych normach odczytania.

Inaczej kształtowała się sztuka baroku. Dążył on do wywołania wrażenie nieokreśloności, dzieło widziane z różnej perspektywy nabierało nowych znaczeń, odsłaniało nowe treści. Barokowa iluzja miała na celu wzbudzenie w odbiorcy przekonania, że dzieło jest czymś innym niż jest w rzeczywistości. Pokazanie zmienności świata, tkwiącej w nim tajemnicy i jego dynamiki wymagało twórczego zaangażowania odbiorcy, czyniąc z niego zarazem uczestnika procesu powstawania dzieła. Była to jednak poetyka realizująca koncepcję otwartości bez wewnętrznej świadomości tego zjawiska.

W romantyzmie rozpowszechniła się wizja poezji o nieokreślonym sensie i niesprecyzowanym znaczeniu (Novalis), co dawało pole do wielości odczytań. Jednak świadome rozumienie i komponowanie dzieł otwartych pojawiło się dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Poeci (szczególnie symboliści) dążyli do nienarzucania odbiorcy konkretnego rozumienia tekstu, pozwalali mu odnaleźć własny sposób odczytania. Tego typu otwartość reprezentują wśród XX-wiecznych pisarzy m.in. teksty Kafki czy Joyce’a. W teatrze dzieło otwarte reprezentują spektakle Brechta. W tym przypadku otwartość została osiągnięta w inny sposób. Reżyser zakładał, że jego sztuka pobudzi widza do reakcji. Dopiero wtedy dzieło zostawało dopełnione, gdy widz pod wpływem "rewolucyjnej pedagogiki" Brechta odniósł się do przedstawianych na scenie sytuacji[6]. Współcześnie otwarcie dzieła staje się postulatem wielu programów artystycznych, artyści dążą do twórczego wykorzystania tej cechy dzieła, a tworzone teorie estetyki (Pareyson) doceniają jej znaczenie dla kształtu dzieła

Pewną grupę współczesnych dzieł sztuki Eco określa jako dzieła w ruchu, dzieła otwarte w ten sposób, że twórca daje odbiorcy możliwość różnorodnego odczytania poprzez ruchomość i przestawność jego elementów. W dziedzinie literatury do takich tekstów należą np.: Księga Stéphane'a Mallarmé (możliwość przestawiania kart w ramach kolejnych zeszytów), Gra w klasy Cortazara i Słownik chazarski Milorada Pavicia (powieść-słownik, w której kolejność czytania haseł zależy od wyboru czytelnika). W dziedzinie plastyki mobile Alexandra Caldera (struktury, które mogą przekształcać się w przestrzeni, przybierając różną formę). W dziedzinie architektury budynek Wydziału Architektury Uniwersytetu w Caracas (aule zbudowane zostały z ruchomych płyt, dzięki czemu można stale przekształcać wewnętrzną przestrzeń budynku). W dziedzinie muzyki Klavierstück XI Karlheinza Stockhausena (wykonawca sam dobiera kolejność odtwarzania następujących po sobie odcinków utworu), Scambi Henriego Pousseura (daje do dyspozycji wykonawcy 16 przebiegów muzycznych, które można dowolnie skomponować, nakładając je na siebie.




* O bibliotece (1990)

Eco zabiera nas na fascynującą wyprawę między regały pełne książek. Opowiada o tym, jak kształtowała się idea biblioteki. Erudycyjny tekst skrzy się humorem. Eco buduje obraz biblioteki doskonałej poprzez opis antybiblioteki, gdzie:
Należy zniechęcać do wypożyczania.
Jeśli się tylko da - żadnych toalet.
Czas miedzy zamówieniem a dostarczeniem książki winien być bardzo długi.

O marzeniu własnej biblioteki




* Zapiski na pudełku od zapałek (1993)

Wybór felietonów pisanych przez Umberto Eco w latach 80. i 90. w mediolańskim „L'Espresso”. To błyskotliwe i pełne finezyjnego dowcipu vademecum współczesnego człowieka.
Obdarzony umiejętnością ironicznej syntezy, przewrotnie acz prawdziwie pokazuje Eco rzeczywistość, ujawniając rządzące nią, często absurdalne, często jedynie komiczne mechanizmy.
To lektura lekka i zabawna, ale również skłaniająca do refleksji nad światem, w którym przyszło nam żyć.

Odpal zapałkę, przeczytaj

* Drugie zapiski na pudełku od zapałek (1994)

Lista felietonów:

1991

- Mojżesz na wideo i jak to jest ze szmirą
- Rzymski miecz, słowo Mussoliniego
- Zły Czerkies dla TV, teatru i powieści
- Radujmy się, niebo może zaczekać
- Katedra, flecista, interpretacja
- Zdarzyło się pewnego wieczoru w Babilonii
- Dlaczego książki przedłużają nam życie
- Na szczęście jesteśmy nadal młodzi
- Praca w weekend! Świętokradztwo
- Czy swoboda seksualna jest prawicowa, czy lewicowa?
- Poliglotyzm kulturowy, czyli ostatnia rewolucja
- Zapożycz się i kup Rafaela. To da się zrobić!
- Ja też byłem Synem Wilczycy


1992

- Ile drzew wyrzucam co roku do kosza
- Tutaj potrzebny jest kompromis ekologiczny
- Pomijając to, że Chaplin jest lepszy niż Totò
- Kto urodził się pierwszy, człowiek czy kura?
- Ile kosztuje upadek imperium?
- Jakże cudownie było bawić się pluszowym misiem
- Telewizja jest darmowa. Ile jednak można jej skonsumować
- Tłumacze, jutrzejsza Europa będzie was potrzebowała
- Dziennikarze, czemu podajecie tyle informacji fałszywych
- Po komunizmie i imperializmie imperium zła to Żydzi


1993

- Czy wiecie, że nikt nie twierdził, iż Ziemia jest płaska?
- Proponuję bezpośrednie transmisje spod szubienicy. W porze kolacji
- Uwaga na wywiady, są zawsze fałszywe
- Co za bomba, przeprowadziłem wywiad z kormoranem Szetlandów
- Być może nadejdzie dzień, kiedy prezydent Ameryki będzie się nazywał Wang Liu
- I nagle władza znajdzie się w rękach trzydziestolatków
- Chcecie wiedzieć, kto cisnął do kosza Prousta, Flauberta i wielu innych?
- Drogi dziennikarzu, mój rozmówco, nie jestem tym, kogo szukałeś
- Natychmiast trzeba pomyśleć o szkole wielorasowej. Może nawet już jest za późno
- Dziewczęta, trzymajcie się tego, co powiedział Dante. Zostańcie na swoim miejscu
- Chciałbym przeczytać tę rozprawę o wykałaczkach
- To prawda, w naszych czasach niebezpiecznie byłoby wystawić "Żyda z Malty"
- Ale w tej polemice napotykam głupstwa, herezje i bluźnierstwa
- Tłumacze, szykujcie się, dziś rodzi się wasze jutro

* Lector in fabula (1994)

Problem interpretacji, interpretacji wolności i odchylenia, która biegnie przez cały dyskurs akademicki Umberto Eco jest również przedmiotem tej książki."Lektora w Fabula" czytelnik ", zawsze blisko, zawsze przeniósł się do tekstu w treści lub był na piętach, teraz mieści się w samym tekście. Jednym ze sposobów, że czytelnik wiarygodność dotacji do niego, ale ograniczenie zarówno i do opanowania ". Gra w interpretacji aktywnego udziału czytelnika - jest zatem sama w sobie dzieło sztuki stworzone bez tego może być ostatecznie ustalona przez niego. Zawiesza czytelnika "nie powiedział" lub "już powiedział:" do przodu, on wypełnia luki i nawet pisze "Phantom" rozdziału. Ale warunki i możliwości interpretacji trzeba danego textes derAutor. Badanie Eco przygotowane dla czytelnika, który nie boi się wysiłku umysłowego, najwyższa przyjemność intelektualną, że tak powiem, i daje mu narzędzia w ręku, do analizy roli czytelnika.


* Gnomy z planety Gnu (1994)

Poczytaj i przejrzyj ilustracje gnomów (dla dzieci)




* Sztuka i piękno w średniowieczu (1994)

Umberto Eco – autor światowych bestsellerów: Imię Róży, Tajemniczy płomień królowej Loany i Historia piękna – fascynuje również jako wybitny uczony i znawca Średniowiecza. Przedstawiając dzieje teorii estetycznych tej epoki, stworzył przewodnik niezbędny dla każdego, kto chciałby poznać i zrozumieć sztukę Średniowiecza. Omawia w nim problemy takie, jak estetyka proporcji i światła, teorie scholastyczne, a także problematykę alegoryzmu i symbolizmu czy poetykę, aby ułożyć z nich obraz historii piękna w Średniowieczu. Książka zadowoli z pewnością wszystkich specjalistów, ale – za sprawą literackiego kunsztu i jasności wykładu – wciągnie każdego, kto zainteresowany jest sztuką i korzeniami naszej kultury.




* Diariusz najmniejszy (1995)


„Doradziłbym wystąpienie z propozycją opublikowania pierwszych pięciu ksiąg. Mielibyśmy zapewniony sukces. Można by dać tytuł na przykład »Desperaci z Morza Czerwonego«” – pisze w recenzji wewnętrznej Biblii redaktor wydawnictwa.
Umberto Eco w „Diariuszu najmniejszym” z maestrią żongluje najrozmaitszymi formami literackimi. W ten sposób tworzy małe arcydzieła, które mają postać nie tylko fikcyjnych recenzji, ale też sfingowanych biografii, listów i rozpraw naukowych, parodii, mistyfikacji, wywiadów czy nawet radiowo-telewizyjnej transmisji z odkrycia Ameryki przez Kolumba.

Autor „Imienia róży” objawia się czytelnikom jako znakomity obserwator wszędzie obecnych absurdów, który w ironiczny i dowcipny sposób odsłania komizm otaczającej nas rzeczywistości.
„Diariusz najmniejszy” to pierwszy zbiór błyskotliwych i przezabawnych felietonów pisanych dla mediolańskiego „L’Expresso”, których kolejne tomy ukazywały się też w Polsce jako „Zapiski na pudełku od zapałek”.




* Sześć przechadzek po lesie fikcji (1995)

"Sześć przechadzek po lesie fikcji" to cykl wykładów (Norton Lectures), jakie Umberto Eco wygłosił w Harvard University w roku 1993. Znakomity pisarz i uczony z właściwą sobie błyskotliwością, erudycją i poczuciem humoru poddaje analizie techniki narracyjne i mechanizmy konstrukcji dzieł ulubionych autorów z różnych epok i obiegów kultury - od Lawrence'a Sterne'a, Gérarda de Nerval i Edgara Allana Poe przez Kafkę, Flauberta i Joyce’a, po Aleksandra Dumas, Agatę Christie i Iana Fleminga.

Przeznaczone bynajmniej nie tylko dla specjalistów, przenikliwe i zabawne wywody twórcy "Imienia róży" pozwalają lepiej poznać jego świadomość pisarską i warsztat literacki. Dla miłośników literatury mogą być ponadto prawdziwą szkołą czytania, pokazując, jak wiedza teoretycznoliteracka - niczym ścieżka prowadząca przez las fikcji - czyni z lektury przygodę pełną rozkoszy i niespodzianek.

* Interpretacja i nadinterpretacja (1996)

nowej książce rozwija swój pogląd na temat dopuszczalnych granic interpretacji utworu literackiego wyznaczonego przez "intencję dzieła". Wnikliwe i dowcipne wywody, noszące wszystkie znamiona niepowtarzalnego stylu tego autora, sięgają po różne przykłady - od Dantego po "Imię róży", od "Wahadła Foucaulta" po Chomsky'ego i Derridę.

Dyskusje z nim podejmują czołowi przedstawiciele światowej filozofii, teorii literatury i krytyki literackiej: Richard Rorty, Jonathan Culler i Christine Brook-Rose, którym Eco w zakończeniu brawurowo i błyskotliwie odpowiada.

Reinterpretacja




* Nieobecna struktura (1996)

Autor krytykuje nadużycia i `ontologiczną` degenerację metody strukturalistycznej jako metodologii badań, przewidując zarazem przyszłe koleje jego losu - kryzys i zmierzch.

* Semiologia życia codziennego (1996)

''Profesor Eco o kulturze masowej'' Zbiór przenikliwych esejów autora Imienia róży należy zaliczyć do wąskiego grona książek, które cieszą się uznaniem zarówno szerokiej publiczności jak i literaturoznawców, przygotowanych do obcowania z myślą teoretycznoliteracką i filozoficzną Eco. Bowiem przedmiotem zainteresowania autora jest kultura masowa, głównie film, komiks, piłka nożna, powieść kryminalna i fantastyczna, którą celnie, dowcipnie, niekiedy ironicznie komentuje i wykorzystuje do odnalezienia odpowiedzi na pytanie,jaka jest wizja świata człowieka XX wieku. Dowiemy się między innymi na czym polega fenomen Casablanki, w jaki sposób Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej wpływają na politykę i jakie jest stanowisko Eco w sprawie kary śmierci. Do przyglądania się wybranym zjawiskom kultury masowej używa klucza naukowego, semiologicznego, bez oceniania i wartościowania, gdyż jego zdaniem na namysł filozoficzny zasługują tak Summa św. Tomasza z Akwinu, jak moda na noszenie dżinsów, tak traktaty Michela Foucaulta, jak coca-cola.





* Superman w literaturze masowej (1996)

W intrygujących szkicach Eco pokazuje, jak pisarze tworzyli od wieków mit nadczłowieka i doskonalili swoje techniki, aby zakorzenić go w naszej świadomości. Analizując utwory z różnych epok, zabiera nas w niezwykłą podróż w czasie, w której spotkamy takie postaci, jak agent 007 James Bond, Tarzan, Fantomas, Arsène Lupin czy hrabia Monte Christo.

Obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć, jak działa kultura popularna.

* Uniwersytet a mass media (1996)

Książka jest zbiorem osiemnastu esejów poświęconych literaturze, które świadczą o ogromnej erudycji autora, wiedzy krytycznoliterackiej, semiotycznej i filozoficznej, ale przeznaczone są dla szerokiego grona odbiorców.

* Nowe środki masowego przekazu a przyszłość książki (1996)


* Sztuka i piękno w średniowieczu (1997)

Przedstawiając dzieje teorii estetycznych tej epoki, stworzył przewodnik niezbędny dla każdego, kto chciałby poznać i zrozumieć sztukę Średniowiecza. Omawia w nim problemy takie, jak estetyka proporcji i światła, teorie scholastyczne, a także problematykę alegoryzmu i symbolizmu czy poetykę, aby ułożyć z nich obraz historii piękna w Średniowieczu. Książka zadowoli z pewnością wszystkich specjalistów, ale – za sprawą literackiego kunsztu i jasności wykładu – wciągnie każdego, kto zainteresowany jest sztuką i korzeniami naszej kultury.

* Trzecie zapiski na pudełku od zapałek (1997)




* Poetyki Joyce'a (1998)

Ta poświęcona twórczości Joyce`a rozprawa stanowiła pierwotnie ostatni rozdział pierwszego wydania `dzieła otwartego` (1962). Została usunięta z następnych wydań, a opublikowana oddzielnie zapewne jedynie przez wzgląd na jej obszerność, jako że rozwijana tu argumentacja wiąże się nierozdzielnie z problematyką `Dzieła otwartego` - problematyką, dla której Joyce jest stałym punktem odniesienia. Zasadnicza dla `Dzieła otwartego` koncepcja dzieła sztuki jako `metafory epistemologicznej` ze szczególną siłą odnosi się do twórczości Joyce'a, ponieważ to jego rozwój jako pisarza daje najpełniejsze świadectwo zasadniczego zdaniem Eco przełomu w myśleniu Zachodu: zmierzchu ujmowania świata w kategoriach pewnego porządku czy kosmosu i narodzin kształtującej nowoczesne doświadczanie świata świadomości chaosu i kryzysu. `Ulisses` i `Finnegans Wake` o tyle są kanonicznymi `dziełami otwartymi`, o ile bardziej jeszcze niż inne takie dzieła formują to doświadczenie świata, a tym samym na swój sposób kształtują poznanie - budzą świadomość sytuacji człowieka nowoczesnego.

* Czytanie świata (1999)

Ich wspólnym tematem jest interpretacja: jej historia, granice oraz metody. Eco z łatwością porusza się między Arystotelesem a Sherlockiem Holmesem, renesansem a postmodernizmem, Leibnizem a Joyce′em, starając się odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań.
Jak i dlaczego świat znaczy i jak mamy odczytywać jego wieloznaczny tekst?
Co to jest symbol i jaka jest jego historia?
Dlaczego ludzie od zawsze marzyli o języku uniwersalnym?

Książka ukazuje nowe oblicze Eco: nie tyle semiologa, co hermeneuty troszczącego się o właściwe rozszyfrowanie przesłania znaków danych nam przez świat.




* Pięć pism moralnych (1999)

Pięć pism moralnych” to pięć tekstów z lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Teksty powstały przy różnych okazjach i w różnej formie – odczytu, artykułu prasowego, listu. Eco pisze o Wojnie przez duże „W”, o prasie, o etyce, o ważnych zjawiskach, takich jak migracje i tolerancja.

W tekście „Wieczny faszyzm” czytamy o faszyzmie, który jest pretekstem do rozważań na temat prafaszyzmu, który, jak stwierdza autor, nadal jest wokół nas, niekiedy przebrany w cywilne szaty. I dalej:

Jakie byłoby dla nas krzepiące, gdyby ktoś wyszedł na scenę świata i rzekł: "Chcę znowu otworzyć Auschwitz, pragnę, by czarne koszule znowu paradowały w defiladach po rynkach włoskich miast". Niestety, życie nie jest tak proste. Prafaszyzm może powrócić w najniewinniejszym przebraniu. Naszym obowiązkiem jest demaskować go i wskazywać palcem wszelkie nowe jego przejawy – co dnia, w każdej części świata.

Eco, jak zwykle, potwierdza swoją wielką erudycję, imponuje świetnym piórem. Trzeba go czytać.




* Rozmowy o końcu czasów (2000)

Czterech wybitnych współczesnych uczonych przenikliwie, a niekiedy z humorem zastanawia się nad wyzwaniem nowego tysiąclecia. Rozmawia z nimi trójka pisarzy i dziennikarzy francuskich.




* W poszukiwaniu języka uniwersalnego (2002)

"Historia języków doskonałych to historia pewnej utopii i długiego cyklu niepowodzeń. Ale nie jest powiedziane, że historia pewnej serii niepowodzeń musi się okazać historią klęski. Jeśli nawet byłaby to tylko historia upartego dążenia do realizacji nieosiągalnego marzenia, to i tak pozostaje interesująca z uwagi na chęć poznania źródeł owego marzenia [...].

Zarysowana w ten sposób nasza historia stanowi rozdział dziejów kultury europejskiej, który nabiera szczególnej wagi właśnie dziś, kiedy ludy Europy - dyskutując nad możliwościami unii politycznej i handlowej - nie tylko mówią ciągle różnymi językami, ale także liczba tych języków znacznie wzrosła w ciągu ostatniego dziesięciolecia; w wielu zaś miejscach pod hasłem różnic etnicznych i językowych prowadzi się walkę zbrojną."-fragment książki

Umberto Eco, z właściwą sobie swobodą przechodząc od języka naukowego dyskursu do stylu felietonu prasowego, odkrywa przed nami tajniki kilkunastu europejskich projektów języków uniwersalnych. Wśród ich autorów znaleźli się m.in. Dante, Bacon, Kartezjusz i Leibniz, którym dzisiejsze języki informatyczne wiele zawdzięczają. Ta zaskakująca historia utopii języka doskonałego pozwala nam zarazem odkryć wiele zalet naszych rodzimych języków. Dzięki temu, kończąc lekturę, jesteśmy w stanie pogodzić się z przekleństwem pomieszania języków na wieży Babel.

* O literaturze (2003)

Jarosław Mikołajewski
W szkicach o literaturze Eco jest szczodry wobec czytelnika. Opowiada o przykrościach i radościach pisania. Odkrywa nie tylko warsztat literaturoznawcy, lecz również jego kulisy Zawsze byłem zdania, że na kongresy kardiologiczne nie należy nigdy zapraszać osób chorych na serce”; „Jestem prawdopodobnie mówcą najmniej odpowiednim, aby celebrować rocznicę otrzymania przez Joyce'a stopnia Bachelor of Arts, ponieważ w artykule, który ukazał się w roku 1901 w »St. Stephen's Magazine «, mowa była o tym, że Joyce'a zdeprawowały idee pochodzące z Włoch”; „Proszę mi wybaczyć, jeśli w trakcie tego wykładu będę musiał cytować, oprócz innych przykładów, również i te, które zaczerpnięte są z moich książek”. Pierwsze zdania tekstów okazjonalnych zebranych w tomie "O literaturze" precyzyjnie zakreślają te obszary, po których Umberto Eco porusza się ze stylistycznie największym urokiem - dialogi z samym sobą: pisarza z badaczem, badacza z uczonym felietonistą, uczonego felietonisty z aforystą i dowcipnisiem. Wreszcie dialog z odbiorcą, którego - by wysłuchał poważnego dyskursu - należy najpierw dobrze do siebie usposobić. Omamić obietnicą lekkości, z jaką przyjdzie mu połknąć kąsek równie treściwy co smaczny, i uwieść. Impulsu do zebranych w tym tomie 18 tekstów dostarczyły autorowi - jak sam pisze we wstępie - "tematy antologii, spotkań, sesji czy kongresów". Eco żartuje z siebie ("Odkryłem Sylwię [Nervala] (...) w stanie całkowitej niewinności"), zaczepia autorytety krytycznoliterackie ("Jego [De Sanctisa] lektura jest majstersztykiem wewnętrznej udręki, entuzjazmu i nieufności, co niniejszym potwierdzam i czemu zarazem zaprzeczam"), wyprzedzająco polemizuje ("Cokolwiek powiem na temat symbolu, mój przyjaciel Briosi odeprze wszelkie moje argumenty w uczonym eseju"). Tonem autoironicznej spowiedzi, intelektualnego zauroczenia, gawędy rozprawia o Borgesie, o świętym Tomaszu, o estetyce. Nie szczędzi też - co zazwyczaj udaje się od niego wydobyć z wielkim trudem - bardzo osobistego komentarza do własnego pisarstwa, któremu poświęca nawet całą długą wypowiedź zatytułowaną "Jak piszę". Mówiąc w największym skrócie - w szkicach o literaturze Eco jest znakomity, ponieważ jest szczodry wobec swojego czytelnika. Opowiada o przykrościach i radościach pisania. Odkrywa nie tylko warsztat literaturoznawcy, lecz również jego kulisy. I nie waha się pisać wbrew De Sanctisowi, że "Raj jest, rzecz jasna, najpiękniejszą z trzech części (cantiche) Komedii" Dantego. I znajduje dla swojej opinii solidne uzasadnienie, które warto przytoczyć jako ostateczny argument dla "tych, których nie interesuje ani Bóg, ani inteligencja. Dantejski Raj jest apoteozą wirtualności, tego, co niematerialne, czystego software'u, pozbawionego ciężaru hardware'u (...). Jest triumfem czystej energii, tym, co sieć Web nam obiecuje i czego nigdy nie zdoła spełnić, jest pochwałą fal, ciał bez narządów, poematem o gwiazdach supernowych i gwiazdach karłach, nieprzerwanym Wielkim Wybuchem...". I tak dalej, ku radości czytelników, którzy jak profesor Bralczyk kochają tylko te zdania, w których ciekawie się dzieje.

* Między kłamstwem a ironią (2004)

prezentuje tym razem polskiemu Czytelnikowi 4 eseje, w których demaskuje różne oblicza kłamstwa.

Pierwsze ma twarz Józefa Balsamo vel Cagliostro, który – będąc w rzeczywistości drobnym awanturnikiem i łotrzykiem, dzięki własnym maskom i manipulacjom osób, opowiadających jego historię (między innymi przesławnego Aleksandra Dumas) stał się uosobieniem intelektualnego liberalizmu, sprzeciwiającego się ograniczonemu i prymitywnemu klerykalizmowi.

Drugie oblicze ujawnia się w języku powieści „Narzeczeni”, autorstwa jednego z największych twórców romantyzmu włoskiego – Alessandro Manzoniego. Jest to utwór, na którego lekturę i analizę poświęca się we włoskich szkołach niemal cały rok nauki, stąd też Eco bardzo swobodnie odwołuje się do najdrobniejszych jego szczegółów. W Polsce „Narzeczonych” nie zna prawie nikt, jednak dla mniej skłonnych do lektury tego dzieła Wydawca zamieścił streszczenie powieści. Włoski badacz ukazuje, jak w tym tekście prezentowana jest rozbieżność między językiem werbalnym – służącym kłamstwu i manipulacji, a znakami naturalnymi, które pozwalają łatwo odróżnić prawdę od fałszu, nawet przez prostych ludzi.

Trzeci esej poświęcony jest włoskiemu humoryście – Achillowi Campanillemu. Eco fenomenalnie odsłania jego mechanizmy manipulowania Czytelnikiem, ujawnia źródło komizmu jego powiastek, ukazuje mistrzostwo paradoksów i gier językowych. Campanille wykorzystuje efekt obcości w sposób tak doskonałym, że z Czytelnikiem może dosłownie „zrobić, co chce”. Jaka jest tajemnica jego sukcesu? Ten sekret poznamy po lekturze eseju „Komizm jako efekt obcości”.

Ostatnia część książeczki, najkrótsza zresztą, również opowiada o sposobach manipulowania, ale tym razem – przestrzenią geograficzną przez innego pisarza – Hugo Pratta. Włoski semiolog ukazuje, w jaki sposób pobudzać wyobraźnię Czytelnika oraz nią dowolnie sterować.

Cztery eseje, cztery oblicza kłamstwa, cztery sposoby manipulacji... Eco, jak zwykle, analizuje sposoby opowiadania, rozmaite techniki i strategie narracyjne, dając tym samym młodym adeptom sztuki pisarskiej fenomenalną szkołę rzemiosła, a Czytelnikom, pragnącym zbliżyć się do modelowej interpretacji – dodatkowe jej narzędzie. Analiza to wnikliwa, a zarazem zaprezentowana w sposób bardzo przystępny i jasny. Stwierdziłbym, że to książeczka idealna zarówno dla naukowców czy studentów filologii, jak i dla przeciętnego Czytelnika, gdyby nie drobny szczegół – autorzy, na których tekstach bazuje semiolog nie są w naszym kraju zbyt popularni, a same ich dzieła – powszechnie dostępne. Warto jednak włożyć nieco wysiłku w to, aby je zdobyć i dzięki badaniom „współczesnego Wilhelma z Baskerville” zrobić kolejny krok w kierunku Prawdy...





* Filozofia frywolna (2004)

Za pomocą wiersza autor rysuje swoją historię filozofii, od greckich filozofów przyrody począwszy aż po współczesność. O jego poczuciu humoru nie trzeba nikogo przekonywać - wiersze są lekkie, zabawne, a przy tym nie mijają się z prawdą puentując nobliwych myślicieli.

Książeczka zawiera przekład pominiętej w polskim wydaniu części Diariusza najmniejszego. Dziełko jest nie lada atrakcją dla Czytelników, ponieważ autor za pomocą wiersza rysuje swoją historię filozofii, od greckich filozofów przyrody począwszy aż po współczesność. Jego poczuciu humoru i uszczypliwości nie trzeba nikogo przekonywać - zbiorek gwarantuje pyszną zabawę - wiersze są lekkie, zabawne, a przy tym nie mijają się z prawdą, zgrabnym rymem puentując nobliwych myślicieli.


* Historia piękna (2004)

Książka ta choć ilustrowana stoma arcydziełami wszech czasów nie jest kompendium wiedzy o sztuce. Obrazy, podobnie jak cytaty z dzieł literackich, od Pitagorasa po teksty współczesne, odzwierciedlają zróżnicowane pojęcia piękna, jakie pojawiały się na przestrzeni dziejów. Książka ilustruje, jak pojmowano piękno natury, kwiatów, zwierząt, ciała ludzkiego, gwiazd, proporcji matematycznych, światła, drogocennych kamieni, Boga, wreszcie - szatana.
Na podstawie tekstów filozofów, pisarzy, uczonych, mistyków i teologów oraz świadectw artystów można się także zorientować, jak odczuwał piękno zwykły, przeciętny człowiek. Okazuje się, że nie tylko w różnych epokach, ale nawet w obrębie tej samej kultury ścierały się ze sobą różnorodne pojęcia na temat piękna. Czytelnik sam może się przekonać, czy w tak odmiennych swych przejawach koncepcja piękna zachowała pewne cechy stałe. Bez wątpienia przeżyje przy tym pasjonującą przygodę estetyczną i intelektualną.



* Rakiem. Gorąca wojna i populizm mediów (2006)

Rakiem to zbiór tekstów jednego z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych myślicieli i krytyków kultury, które opisują polityczne, obyczajowe i kulturowe przemiany naszego świata w epoce globalizacji. Głównym tematem artykułów i wystąpień Eco z lat 2000-2005 jest regres cywilizacyjny, ogarniający zdaniem autora, nie tylko Włochy pod rządami Berlusconiego i populistycznych mediów, ale całą kulturę Zachodu, z wydarzeniami 11 września 2000 oraz wojnami w Afganistanie i Iraku. Publikowane wcześniej teksty zostały przez Eco przeredagowane, a niekiedy rozszerzone na potrzeby książki.

Z właściwą sobie bezlitosną przenikliwością i złośliwością autor wskazuje i analizuje kolejne niepokojące objawy regresu: powszechną ignorancję, za sprawą której walczymy z wrogami, których nie znamy, obskurantyzm w Kościele katolickim, nowoczesne zabobony, każące wierzyć w alchemię i templariuszy, nowe formy rasizmu.

Ironia i dystans, ale i tradycyjne we Włoszech polityczne zaangażowanie intelektualisty, pozwalają Eco ostrzegać przed nowymi niebezpieczeństwami kryjącymi się w populistycznych tendencjach epoki mediów. Bo to, że nasza współczesna kultura kręci się w kółko (czy jak chcą inni - zjada własny ogon) jest, zdaniem Eco, wiadome od dawna. Pytanie zatem, czy nie poruszamy się idąc rakiem?


Fragment książki Umberto Eco Rakiem. Gorąca wojna albo populizm mediów udostępniony EMPiK.com przez wydawnictwo W.A.B.


Od zabawy do karnawału


(...)

Wszystkie cywilizacje przeznaczały kilka dni w roku na totalną zabawę. To był okres swobody, który my nazywamy Karnawałem, dla innych cywilizacji był on, albo jest, czymś innym. Podczas Karnawału bawimy się bez przerwy, lecz aby Karnawał był czymś pięknym i niemęczącym, musi trwać krótko. Również i w tym wypadku proszę redakcję „La Repubblica”, aby nie wszczynała kolejnej dyskusji nad tą nową „prowokacją”, bo literatura na temat Karnawału jest przebogata.

Jedną z charakterystycznych cech cywilizacji, w której żyjemy, jest totalna karnawalizacja życia. Nie znaczy to, że pracuje się mniej, pozostawiając pracę maszynom, ponieważ promowanie i organizacja czasu wolnego były podstawową troską zarówno dyktatur, jak i systemów liberalno-reformistycznych. Faktem jest natomiast, że k a r n a w a l i z a c j i u l e g ł r ó w n i e ż c z a s p r a c y.

Łatwo jest mówić o karnawalizacji życia, gdy ma się na myśli godziny spędzone przez przeciętnego obywatela przed ekranem telewizyjnym, który, poza krótkimi programami informacyjnymi, ofiarowuje głównie widowiska, a wśród widowisk preferuje te, które przedstawiają życie jako nieustający Karnawał, gdzie kuglarze i piękne dziewczyny nie rzucają konfetti, lecz miliardy, i może je wygrać każdy, kto weźmie udział w zabawie (a potem narzekamy, że Albańczycy, urzeczeni takim obrazem naszego kraju, produkują fałszywe bilety, aby dostać się do permanentnego lunaparku).

Łatwo mówić o Karnawale, gdy myśli się o pieniądzach i czasie poświęconym masowej turystyce, która proponuje wyspy marzeń w cenie czarteru i zachęca cię, abyś zwiedził Wenecję i pozostawił po sobie puszki, zatłuszczony papier, resztki hot doga i musztardy, zupełnie jak na koniec prawdziwego Karnawału.

Nie pamięta się jednak wystarczająco o całkowitej karnawalizacji pracy, będącej skutkiem „polimorficznych przedmiotów”, usłużnych robocików, które pozwalają (one robią to, co niegdyś musiałeś zrobić sam) odczuwać czas ich użytkowania jako czas zabawy.

Żyje w nieustannym Karnawale urzędnik, który w tajemnicy przed szefem bawi się grami fabularnymi na swoim komputerze albo odwiedza stronę „Playboya”. Żyje w Karnawale ktoś, kto prowadzi samochód, który teraz do niego przemawia, doradza, jaką ulicą ma jechać, naraża go na ryzyko utraty życia, nakłaniając do naciskania klawiszy dla uzyskania informacji o temperaturze, ilości benzyny w baku, średniej szybkości, czasie jazdy.

Telefon komórkowy (prawdziwa kołdra Linusa naszych czasów, jak sugeruje Bartezzaghi) jest narzędziem pracy dla osób, które z racji swojego zawodu muszą reagować błyskawicznie, na przykład lekarze lub hydraulicy. Inni potrzebują go jedynie w wyjątkowych okolicznościach, kiedy znajdując się poza domem, muszą zakomunikować, że coś im nagle wypadło, spóźnią się na spotkanie z powodu wykolejenia się pociągu, ulewy, wypadku drogowego. Gdyby tak rzeczywiście było, powinniśmy, z wyjątkiem jednostek szczególnie pechowych, używać telefonu komórkowego jako narzędzia raz, najwyżej dwa razy dziennie.

Dlatego dziewięćdziesiąt procent czasu spędzonego przez tych, którzy przyciskają do ucha „przenośny przedmiot”, jest czasem zabawy. Idiota, który siedząc obok nas w pociągu, przeprowadza na głos transakcje finansowe, w istocie stroszy się, jakby miał na głowie pióropusz, a na członku wielobarwny pierścień.

Ludyczny jest czas spędzony w supermarkecie albo w grillu przy autostradzie, ofiarowują nam one bowiem wielobarwny raj przedmiotów, w większości bezużytecznych, tak że w końcu, mimo że wszedłeś tylko po to, by kupić paczkę kawy, spędzasz w nich godzinę i wychodzisz z czterema opakowaniami herbatników dla psów - oczywiście nie masz psa, ale gdybyś miał, byłby to rozkoszny labrador, najmodniejszy pies, który nie umie pilnować domu, polować czy znaleźć trufli, gotów jest za to polizać rękę przestępcy zamierzającego ci wbić nóż w serce, jest jednak cudowną zabawką, szczególnie w wodzie.

Pamiętam rewolucyjną odezwę z lat siedemdziesiątych, w której Władza Robotnicza zachęcała do zrezygnowania z pracy - ponieważ tak czy inaczej triumfująca automatyzacja sprawi, że praca przestanie być ponurą koniecznością. Zauważono wprawdzie, że jeśli klasa robotnicza porzuci pracę, to kto rozwinie automatyzację? W pewnym sensie Władza Robotnicza miała rację, automatyzacja - jak to się mówi - zalęgła się sama. Rezultatem nie była jednak nobilitacja klasy robotniczej, wcielającej w życie utopię, o której marzył Marks i w której każdy byłby jednocześnie - z własnej woli - wędkarzem, myśliwym itd. Wprost przeciwnie, klasę robotniczą wykorzystał przemysł karnawalizacji jako swojego przeciętnego odbiorcę. Nie ma już ona do stracenia jedynie własnych kajdan. Dzisiaj, gdyby nastąpił rewolucyjny blackout, miałaby do stracenia odcinek Wielkiego Brata, a więc głosuje na polityka, który umożliwia jej oglądanie tego programu, i pracuje w dalszym ciągu, aby podarować wartość dodatkową temu, kto dostarcza jej rozrywki.

Jeśli później odkryjemy, że w wielu częściach świata nie ma zbyt wiele rozrywki i ludzie umierają tam z głodu, możemy uspokoić nasze nieczyste sumienie wielkim spektaklem dobroczynności, pozwalającym zebrać fundusze na dzieci w Afryce, cierpiące na paraplegię i wychudzone.

Skarnawalizował się sport. Jak? Sport jest przede wszystkim zabawą: jak może się skarnawalizować zabawa? Przemieniając się z interwału, jakim miał być (jeden mecz na tydzień i olimpiada raz na jakiś czas), w stan permanentny i z działalności będącej celem samym w sobie w działalność na skalę przemysłowa. Skarnawalizował się, ponieważ w sporcie nie liczy się już zabawa tego, kto się bawi (sport stał się między innymi ciężką pracą, którą można wytrzymać tylko dzięki narkotykom), lecz wielki karnawał przed, podczas i po, kiedy przez cały czas w istocie bawi się widz, a nie zawodnik.

Skarnawalizowała się polityka, a do jej nazwania używa się już powszechnie terminu: spektakl polityczny. Ponieważ parlament ma coraz mniejszy autorytet, politykę uprawia się na wizji niczym zapasy gladiatorów, a żeby uwiarygodnić premiera, trzeba zorganizować mu spotkanie z Miss Włoch. Nawiasem mówiąc, nie pojawia się ona ubrana jak normalna kobieta (wielu zauważyło, że jest to dziewczyna raczej inteligentna), lecz w kostiumie Miss Włoch (nadejdzie dzień, w którym także premier, aby się uwiarygodnić, będzie musiał pokazać się przebrany za premiera).

Skarnawalizowała się religia. Kiedyś uśmiechaliśmy się, oglądając na filmach ceremonie, w czasie których kolorowi, ubrani w różnobarwne stroje, stepowali, wykrzykując „oh, yes, oh, Jesus!” (a gdzie dobre uczynki, zastanawialiśmy się my, którzy odebraliśmy katolickie wychowanie, gdzie przepadły dobre uczynki w tych postprotestanckich karnawałach roztańczonej wiary?). Dzisiaj, abistiniuria, wiele obchodów roku jubileuszowego przy dźwiękach rocka przypomina nam dyskotekę.

Niektórzy geje uwierzyli, że znajdą zadośćuczynienie za swoje wielowiekowe cierpienia, wynikające z marginalizacji, w karnawale Gay Pride. W końcu zostali zaakceptowani, ponieważ w dniach karnawału akceptuje się wszystko, również piosenkarkę występującą z pępkiem na wierzchu przed Janem Pawłem II (nie udawajcie, że zapomnieliście, tak właśnie było, i tylko nieliczni współczuli temu nieszczęśliwemu szlachetnemu starcowi).

Będąc z samej natury istotami ludycznymi i utraciwszy poczucie granic zabawy, żyjemy w totalnej karnawalizacji. Gatunek ma wiele możliwości, być może właśnie przemienia się i będzie umiał zaakceptować tę nową kondycję, czerpiąc z niej nawet duchowe korzyści. Jest najpewniej czymś słusznym, że praca nie stanowi już przekleństwa i że nie trzeba więcej spędzać czasu na ćwiczeniu się w dobrej śmierci, ponieważ również klasa robotnicza idzie wreszcie do raju z uśmiechem na ustach. Radujmy się!
(...)
* „La Repubblica”, styczeń 2001.

Umberto Eco: Rakiem. Gorąca wojna albo populizm mediów, Warszawa, W.A.B., 2007, s. 90-94.


* Jak napisać pracę dyplomową. Poradnik dla humanistów (2007)

Autor przedstawia kolejne fazy powstawania pracy, począwszy od wyboru promotora i sformułowania tematu, przez budowanie warsztatu pracy (kwerendy biblioteczne, sporządzanie notatek spełniających różne funkcje), układanie wstępnego planu pracy, wykorzystywanie zebranego materiału, stosowanie argumentacji i dowodzenia, aż po ostateczną redakcję tekstu oraz opatrywanie go przypisami, aneksami i bibliografią końcową. Pisanie pracy dyplomowej, niezależnie od jej tematu, jest traktowane przez Eco jako szkoła metodyki i zdobywania umiejętności, które mogą się okazać przydatne w późniejszym życiu zawodowym. Uczy zatem porządkowania własnych myśli i znalezionych informacji, pozwala wypracować metodę pracy. Prostota i swoboda języka sprawiają, że książka spełnia funkcję poradnika dla studentów przygotowujących się do pisania pracy licencjackiej, innej pracy dyplomowej czy też naukowej (jak artykuły, recenzje).




* Historia brzydoty (2007)

Piękna historia brzydoty
Brzydota jako przeciwieństwo piękna została przez historię potraktowana marginalnie. Rozważania nad estetyką najczęściej podążały w kierunku widowiskowych i akceptowalnych społecznie wzorców.

Choć powszechnie wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje, a granica pomiędzy tym co się podoba i tym co budzi niechęć czy odrazę jest niezwykle płynna, to musimy całe nasze rozważania w tym temacie odnieść wyłącznie do kultury zachodniej. Tak właśnie uczynił Umberto Eco w swojej „Historii brzydoty”, argumentując swoją postawę brakiem tekstów teoretycznych, pozwalających na właściwą interpretację sztuki archaicznej i dokonań ludów pierwotnych. Książka, będąca swego rodzaju kontynuacją czy też uzupełnieniem „Historii piękna” to bodziec dla naszego poczucia estetyki, zmysłów i dla duszy.

Czytelnik ma możliwość zapoznania się z poglądami sztuki antycznej na temat brzydoty, ideami Platona czy Sokratesa. Jesteśmy świadkami cierpienia, bólu i śmierci męczenników czy pokutników, a wizerunek konającego Chrystusa rozdziera serce porażając swym dramatyzmem i wielkością.
Stykamy się z brzydotą jako nieodzownym elementem szatańskiego oblicza i ogni piekielnych, by po chwili stawić czoła obscenicznym obrazom ciała człowieka i czynności fizjologicznych dnia codziennego.

Dużo jest zarówno w tekście jak i obrazach brutalności a wręcz sadyzmu, realizmu ocierającego się o karykaturę oraz autorskich rozważań i interpretacji tematu brzydoty. Nawet odpadki mogą zainspirować artystę takiego jak Andy Warhol a wystrój pokoju hotelowego uwieczniony na zdjęciu wywołuje dreszcz równy spotkaniu „oko w oko” z diabelskim nasieniem. Bowiem brzydota to nie tylko tekst, obraz czy rzeźba. To także wytwór natury, przedmiotu codziennego użytku, ciało człowieka a co więcej... jego dusza.

Brzydota to również wszechobecny kicz czy prowokacja. Brzydota to wreszcie specyficzny rodzaj piękna.
Myślę, że każdy ma szansę odnaleźć go właśnie dzięki Umberto Eco i jego porażająco wdzięcznej „Historii brzydoty”.

Justyna Gul




* Szaleństwo katalogowania (2009)

W Iliadzie Homera odnaleźć można dwie metody przedstawiania rzeczy. Z pierwszą mamy do czynienia w opisie tarczy Achillesa: jest to forma pełna i zamknięta, w której Wulkan przedstawił wszystko to, co wiedział i co nam jest wiadome o mieście, okalającej go wsi, o wojnach i rytuałach w czas pokoju. Druga pojawia się, gdy poeta nie umie wypowiedzieć, ilu jest wojowników Achajów, ani też podać wszystkich ich imion: wzywa na pomoc muzy, ale w końcu musi się ograniczyć do tak zwanego katalogu okrętów, który, choć ogromny, nie może być kompletny i zakłada pewien rodzaj i tak dalej. Ten drugi sposób przedstawiania rzeczy nazywa się listą bądź wykazem. Są listy zamknięte, które mają cel praktyczny, jak lista wszystkich książek w danej bibliotece. Są jednak i inne, próbujące sugerować wielkości nieprzebrane, które pozwalają nam poczuć zawrót głowy w spotkaniu z nieskończonością.

Książka ta wraz z zamieszczoną w niej antologią pokazuje, jak nieskończenie bogata w listy jest historia literatury wszystkich czasów - od Hezjoda po Joyce'a, od Ezechiela po Gaddę. Często są to wykazy spisane z upodobania do wyliczeń, dla śpiewności wykazu lub nawet dla oszałamiającej przyjemności łączenia elementów niemających ze sobą szczególnego związku, jak to jest w przypadku tak zwanych enumeracji chaotycznych.

W tomie tym wszakże nie wyruszamy jedynie na odkrycie pewnej rzadko opisywanej formy literackiej. Przyglądamy się również temu, w jaki sposób sztuki figuratywne zdolne są do poddawania myśli nieskończonych wykazów, nawet gdy przedstawienie wydaje się surowo ograniczone przez ramę obrazu.
Czytelnik znajdzie więc na tych stronach listę obrazów, która również pozwala nam poczuć zawrót głowy w spotkaniu z nieskończonością.

* Od drzewa do labiryntu (2009)

Tom obejmuje teksty z pierwszej dekady XXI wieku skupione wokół kwestii znaku i znacze-nia. Nie jest to jednak tylko zbiór rozpraw z dziedziny semiotyki czy semiologii. Umberto Eco (ur. 1932), włoski intelektualista, badacz i pisarz, autor przesławnego „Imienia róży”, roztacza tu przed czytelnikiem frapującą panoramę kultury od starożytności przez średnio-wiecze po czasy Kanta, Manzoniego i Vattima. Osią książki jest tytułowe drzewo, sposób porządkowania danych przeciwstawiony innemu sposobowi porządkowania: labiryntowi-encyklopedii. Te dwa „paradygmaty” stosunku do wiedzy stanowią przejaw dwóch postaw: „mocnej” i „słabej”, modernistycznej i postmodernistycznej, które są obecne nie tylko w naszych czasach, lecz przewijają się przez całą historię intelektualną. Jest to niewątpliwie zbiór tekstów do studiowania, lecz jeśli czytelnik wybierze „encyklopedyczne” podejście do niego, odnajdzie w jego labiryncie wiele zaskakujących wiadomości i teorii, jak na przykład wyjaśnienie, dlaczego w średniowieczu nie rozumiano znaczenia pojęć „tragedia” i „komedia”, jak pojmowano dawniej metaforę, co uchodziło w średniowieczu za fałszerstwo, a co za autentyk, i co ma szczekanie psa do teorii znaku.

* Teoria semiotyki (2009 [1976])

Teoria semiotyki to ważny wkład w dziedzinę badań semiotycznych. W wielu aspektach jest to wkład najbardziej doniosły od momentu pojawienia się pionierskich prac C. S. Peirceaa i Charlesa Morrisa. Siła tej ksiażki wynika zarówno z wszechstronnej i adekwatnej wiedzy, jaka Eco wnosi do aktualnych problemów, jak i z logiki i klarownosci, z jaka do tych problemów przystępuje. W kwestiach najbardziej uciażliwych [a] jest niezwykle bystry i rozważny. Eco a między kartezjańskim mentalizmem, który zdominował paryska asemiologięa, a behawioryzmem post-Peirceaowskiej asemiotykia amerykańskiej a swobodnie i pewnie podażył w kierunku nowej syntezy dialektycznej a oryginalnej formy asemiotykia.Robert Scholes, Journal of Aesthetics and Art CriticismAutor, wykorzystując zdobycze wielu dyscyplin naukowych (nie tylko humanistycznych), wymusza na Czytelniku ciągłe a podróże a w głąb rozmaitych doktryn i systemów nauki, pozostawiając go czasem w niedopowiedzeniu, chciałoby się powiedzieć: gdzieś pomiędzy a na modnym dzisiaj pograniczu.

Strona domowa Umberta

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz