niedziela, 29 grudnia 2024

Sirocco i Królestwo Wichrów - W zaczarowanej krainie

 


Francusko-belgijska produkcja kontynuuje tradycje surrealistycznych podróży w głąb ludzkich tęsknot. Rodzeństwo złożone z Juliette i Carmen. Bawią się w pokoju, a w równoległym świecie urzęduje samotny demiurg Sirocco z szalem zawiniętym na szyi (przykrywając twarz) wyrwany z japońskich kreskówek i mistycznych gier wideo, jak ,,Sable''. Jest rzeźbiarzem figurek z drewna, które ożywia jako szaman krainy nawiedzonej przez burze. Tworzy z werwą mistrza, ale to smutny król własnego podwórka - kreuje byty, żeby nie pozostać osamotnionym w zamkniętej barierze. Jego złość doprowadzi do kryzysu w królestwie - rozpętując pustynną burzę w oparach gniewu, wtem jedna z figurek znika za paletą rzeczywistości, by trafić do mieszkania, gdzie urzędują dziewczyny. 

Tak, to jeszcze jedna podróż na drugą stronę lustra, gdzie rzeczywistość miesza się z fantazją. Jakby ktoś wyrwał kartki z książki i wyczarował je w materialny krąg. Wyrzeźbiona postać z oczkiem trafia do naszego świata, gdzie zastaje kapryśną Juliette. Błąd w matrycy doprowadzi do zaburzenia, ponieważ dziewczęta znikną podczas gry w klasy, do równoległego świata - przekształcając się w słodkie koty. Poruszone zmianą, muszą oswoić się, że mają futro, zamiast ludzkiego ciała. Prędko wpadają w kłopoty, ponieważ czynią chaos w królestwie podczas święta ceremonialnego, a zagniewany władca postanawia ,,sprzedać'' młodsze dziecko piosenkarce, zaś starszą wydać za mąż, za jego syna. Nieplanowane małżeństwo napędza sprzeciw oraz bunt. Zaskakujące, że centralną postacią, nie są dzieci, ale właśnie piosenkarka o imieniu Selma - z brylantowym głosem. Jej czarowny śpiew doprowadza słuchaczy do osłupienia, co widać podczas wykonywanego koncertu. Zmęczona popularnością uwielbia zaszywać się w prywatnym pokoju. Z dala od chaosu i wiwatów. 

Juliette, pomimo oporu, zaprzyjaźnia się z Selmą, która okazuje się ptakiem o gorącym sercu. Chcą uratować porwaną Carmen, która zostaje zmuszona stanąć przed ślubnym kobiercem z niechcianym narzeczonym. Dochodzi do serii zabawnych splotów okoliczności - puszyste koty zostały wciągnięte do delirycznego miasta złożonego z brył, gdzie operowa Selma jawi się niczym bóstwo z greckich pomników. Burmistrz jest satrapą, tajemniczy demiurg Sirocco pozostaje nierozpoznany - pojawia się w losowych momentach i stanowi coś na wzór wędrowca ze snów. Antropomorficzne zwierzęta, to standard w animacji - większość twórców europejskich świadomie uczłowiecza istoty, którymi się opiekujemy. Pozwala na ,,ubaśniowienie'' terenu, przerzucając obserwatora ze znanej rzeczywistości w egzotyczny aglomerat. Gigantyczne sterowce aligatorów są zabawne i mieszanką dziecięcej wyobraźni z kolorowanki, gdzie chmury przesłaniają gigantyczne wieże, a rysunki przypominają o francuskiej kulturze, ponieważ strona wizualna zadziwiająco odnosi się do twórczości Jeana Giraud znanego z ,,Arzach'' czy ,,Incala''. Podobnie wykrzywiona, oniryczna atmosfera, gdzie ptaki służą za pokład, budowle są antyczne, a równoległy świat zbudowany z kanciastych brył.


Wizualnie wyróżnia się na tle konkurencji, ponieważ stanowi oryginalny wzór azjatyckiej wrażliwości, gdzie humanoidalne koty muszą zmagać się z przeciwnościami losu, aby trafić do domu, przy okazji poznając krainę ze snów, gdzie prawa rzeczywistości zostają zakrzywione, nawet schody są zygzakowate oraz stanowią jakąś odmienną interpretację od naszej. Dużo zabawy kolorami - od płynnej zieleni, po mgliste niebieskie pasaże, gdzie obraz żyje i nawarstwia dziwy. Stąd od początku do końca ma się wrażenie, że to jakaś psychodrama szczenięca - wyrwana z kartek papieru. Jakby rodzeństwo opowiadało sobie tę historię, i kto wie, czy nie byłaby to najlepsza z możliwych interpretacji utworu. I choć sama fabuła jest banalna, i mniej ekstrawagancka, do czego zostaliśmy przyzwyczajeni, to nie o tło opowieści powinniśmy się martwić. Czasem trudno jednoznacznie ocenić, kiedy animacja jest ,,prawdziwa'', a nie stekiem bzdur, jak w ostatnich utworach Pixara (który pozuje na mądry spektakl, a infantylizuje ludzkie emocje). Esencją Sirocco jest właśnie owiana mgłą tajemnica, szalejąca burza, która rujnuje spokój, co prowadzi do destabilizacji ziemi oraz Królestwa. 

Narracyjnie bywa schematyczny, i mniej eksponujący ,,dojrzałe'' tematy, choć zaznaczam, że to pokaz dla najmłodszych, to jako starszy odbiorca doceniam tę strefę oniryczną - przepełnioną wytworami z umysłu, gdzie balony unoszą się nad iluzyjnymi gwiazdami w tle. Kapryśny czarodziej wyrwany z baśni snuje się jako stworzyciel drewnianych figurek, który ukradkiem zagląda na plan filmowy, jakby stanowił odrębną postać we własnej historii. Podobnie, jak w ,,Alicji z krainy czarów'', to jakaś narkotykowa substancja, która oczarowuje i przepełnia świat dziwami z naszej pokręconej wyobraźni. Samotny Sirocco, to wbrew pozorom, mistyk z nadludzkimi możliwościami, który potrafi latać, ma niebieskie włosy i czaruje scenę w odmętach niewzruszonej burzy. W tym kinie drogi, gdzie nieustannie poruszamy się po cienkim lodzie, gdzie burmistrz chce wydać Carmen (pod postacią pasiastego kota) za mąż, budowle wyglądają tak, jakby zaraz miały się obalić przez podmuch wiatru, Pablo Pico jako kompozytor doprawia opowieść nutą z pianina, ezoterując głos naszej operowej śpiewaczki, to szum głębokiego zrozumienia, jak tworzyć iluzję rzeczywistości. To podręcznikowy przykład, że nie musisz trzymać się wybiegowego scenariusza o siostrzanej przyjaźni, żeby zachwycić widownię. 

Francja, Belgia, 2023, 74'

Reż. Benoît Chieux, Sce. Benoît Chieux, Alain Gagnol, Muz. Pablo Pico, prod. Sacrebleu Productions, Take Five, Ciel de Paris Production, wyst.: Pierre Lognay (głos), Loïse Charpentier (głos), Aurélie Konaté (głos), David Dos Santos (głos), Eric De Staercke (głos)




0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz