środa, 3 lipca 2019

Wybieram ulubione opowiadania z Wiedźminem - Przegląd klasyki

Cosplay Yennefer.


Wraz ze zbliżającą się premierą serialu o białym wilku przygotowanym przez wypożyczalnię internetową Netflix - postanowiłem wrócić do przygód rzeźnika z Blaviken. Miałem koncept, żeby uwzględnić komiksy, gry komputerowe, literaturę oraz serial o Wiedźminie, ale nie chciałem wpływać na szerokie wody, dlatego postanowiłem zrobić mniejszy krok i ustalić, które opowiadania opisane przez Andrzeja Sapkowskiego sprawiły, że zostałem z tą serią na lata. Nie porzucam planów, żeby wspomnieć, która saga o białowłosym podoba mi się najbardziej, które zadania w wiedźmińskim fachu uważam w grach wideo za fantastyczne i godne polecenia, bo na to przyjdzie pora przy okazji, gdy zrobię właściwy rekonesans oraz przypomnę sobie, co niektóre rzeczy, o których zdążyłem zapomnieć (pamięć potrafi zwodzić). Potraktujcie to jak mały eksperyment, gdyż jest to mały wycinek z serii o Wiedźminie - ilość materiału nie jest wprost proporcjonalna do tego, ile można o tym opowiadać. Zawężam krąg do opowiadań, a nie ma ich w ilościach hurtowych, dlatego wiele znanych postaci, jak Triss Merigold jeszcze nie zaistnieje na kartach książek (pojawia się w ,,Krwi elfów'', gdy lektura stanowi całość, a nie ciąg epizodów). 

Poza tym chciałbym pominąć dwa opowiadania, które nie do końca wpisują się w kanon czy cykl książek o Geralcie, ponieważ tytuł ,,Droga bez powrotu'' nie dotyczy mutanta polującego na potwory, a ,,Coś się kończy, coś się zaczyna'' to taki słodki obrazek i mokry sen fanów o tym, jak Yennefer i Geralt biorą ślub, i och, ach, jak cudownie. Uważam je za najmniej pociągające, dlatego uznałem, że nie będę o nich dyskutował. Są mi obojętne, a nie chcę, żeby zabrzmiało to jak obowiązek - z czystej przyzwoitości wspominam, że coś takiego istnieje i dokłada, powiedzmy, wiedzę do uniwersum świata Sapkowskiego, ale nigdy nie poleciłbym tego początkującym czytelnikom, bo nie mieliby żadnego odwołania do serii. Nie wiedzieliby, kto jest kim, i co tu się dzieje, więc darujmy sobie opowiastki, z których nic nie stracisz, jeśli nie doczytasz, jeśli nie przeczytasz. Wstęp mamy za sobą - przejdźmy do dalszej fazy programu. 

Żeby była jasność, choć nie wiem, po co o tym napominam - ale jest to zbiór drobnych przemyśleń, własnego wyboru, jakie mam spojrzenie na serię, co mi się podoba, a czego nie znoszę, bo Wiedźmin ma wady, które jakoś nie uwierają, ale warto się wtrącić z malutkimi pretensjami do niektórych zabiegów fabularnych, do tego, co nie zagrało albo nie zaiskrzyło między wizją twórczą, a czytelniczą. Nie będę pomijał kontrowersji czy jakiś trudnych tematów, bo nie o to chodzi - Wiedźmin z całym wachlarzem dobrych oraz złych stron potrafi pomieszać szyki w opowiadaniu słowem. Miesza gatunki czy pomysły. Ultrasi serii nie krzyczcie, gdy coś będzie nie po waszej myśli. 

12. Ostatnie życzenie

Zacznijmy od ,,Ostatniego życzenia''. Opowiadanie, gdzie Jaskier (przyjaciel Geralta) oraz biały wilk wybrali się na łowy, na ryby, i zamiast złapać dogodnego dorsza czy leszcza - wyciągnęli lampę z gniewnym dżinem. Przez co będą mieli nie lada kłopoty. Od razu wyjaśnijmy, dla niewtajemniczonych, ale epizody z ,,Wiedźminem'' inspirują się legendami, baśniami oraz dekonstrukcją znanych motywów fantastycznych. Będą stałym repertuarem na liście - przygotujcie się na popularne hity. Trafiło na lampę Aladyna. Pech chciał, że trubadur Jaskier doznaje uszkodzenia krtani (przestaje mówić), dlatego pogromca potworów postanawia znaleźć doktora, który mógłby przywrócić go do zdrowia. 

,,Ostatnie życzenie'' to pierwsze opowiadanie, gdzie zjawia się Yennefer, z którą Geralt będzie miał dość nieszablonowy romans. Ich pierwsze spotkanie nie należy do odkrywczych - los chciał, że potrzebuje czarownika, by uratować biednego poetę pogruchotanego przez makabrycznego dżina. Przeglądając niegdyś fora internetowe byłem zdumiony, że to opowiadanie jest dla wielu czytelników tym najzacniejszym. Los zakpił z ich wyboru, ponieważ jestem na drugim biegunie opinii. Uważam, że Sapkowski nieco przesadził z tą skalą i rozmachem - miejscami czyta się jak hollywoodzką produkcję, a nie jak słowiańską reinterpretacje irańskiej literatury. Mam problem z ,,Wiedźminem'', kiedy przegina z wydarzeniami, gdy robi się kino akcji - wolę, kiedy twórca trzyma się kameralnych zdarzeń (dlatego inne opowiadania figurują wyżej). Przeszkadza mi rozmiar wybujałej akcji, ponieważ miesza niezgrabnie romans z czarnoksięstwem, wygrzebując arabską baśń wplątując ją w pentagramy, a sama Yenn jest przebiegła, jak wąż i czasem nie potrafię zrozumieć fascynacji Geralta jej osobą - jasne, jest namiętna, rozpala męskie fantazje, ale czy to wystarcza, by robić z tego love story? Mam teorię, że ostatnim życzeniem było, aby Yennefer przypominała sobie o miłości, której nigdy nie zaznała.

11. Kraniec świata


Kadr z serialu ,,Wiedźmin'' - odc. 7 - Odnosi się do opowiadania ,,Kraniec świata''


Jedno z najzabawniejszych opowiadań w całym cyklu o odmieńcu z kocimi oczami. Szczerze mówiąc - mógłby znaleźć się wyżej, gdyby nie jedno zasadnicze ale. Ale zacznijmy od warstwy fabularnej. Tu po raz pierwszy bawidamek Jaskier odwiedza karty czytelnicze - odwiedza Geralta w świątyni bogini Melitele, gdzie przegląda pulpit z pismem i postanawiają powspominać czasy, gdy, jak wskazuje tytuł, znaleźli się na krańcu świata. Dosyć humorystyczna, wręcz jajcarska zgrywa z diabołów czy psotników o niecnych zamiarach. Bawi do nieprzytomności biorąc pod uwagę rozbawiające one-linery. Traktuje się z przymrużeniem oka, do czasu, kiedy zmienia ton i cała ta zabawa zamienia się w rozprawę o tolerancji, popadając w egzystencjalny padół. Nie traktujcie tej opinii jako oskarżający zarzut, lecz nagła zmiana nastroju nieco wytrąca z równowagi - jest nieprzewidziana, zaskakująca i konsternująca.

Czym jest to ale, o którym chciałem powiedzieć? Otóż ma to związek z wybrnięciem z impasu pod koniec tej opowiastki. Łagodzi konflikty w dość naiwny sposób, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że kwestia tolerowania obcych w Europie jest hiper-ultra-galaktycznie poprawnie polityczna, to Sapkowski przynajmniej szuka powodów zaistniałych konfliktów, dla których należy znaleźć rozwiązanie, a nie mieszać kultury i uważać, że to jest prawidłowe działanie myślących ludzi. Sapkowski w przeciwieństwie do lewackich pół-mózgów zdaje sobie sprawę, że aby dojść do porozumienia nie wystarczą słowa otuchy i wiara w to, że coś się poprawi. Jest nadzieja, ale samą nadzieją nie naprawimy naszych relacji z sąsiednimi rasami. Warto o tym pamiętać.

10. Wiedźmin 

Debiut białowłosego miał miejsce w 1986 r. w czasopiśmie ,,Fantastyka'' i po dziś dzień fascynuje kolejne pokolenia. Nigdy nie miałem przyjemności poznać Wiedźmina poprzez kontakt z literaturą - tzn. nie zaczęło się od książek. Moja fascynacja tą franczyzą zaczęła się późno, wówczas gdy ujawnił się pierwszy tytuł growy z tą postacią, czyli w 2007 r., choć jarałem się kilka lat wcześniej zapowiedziami jakoś nie kwapiłem się do literackiego pierwowzoru (może myślałem, że nie trzeba?). Negatywne opinie o filmie z Żebrowskim w roli głównej nie napawały optymizmem - każdy rozprawia o wersji długometrażowej, aczkolwiek fani zapominają, że był serial (na tyle sprawny, że oglądalny). Nigdy nie dowiem się, jak to było w latach 80. poznać Wiedźmina w ,,oryginalnej'' przystawce, kiedy jeszcze autor nie wiedział, że tworzy coś, co będzie rozwijało się przez dekady. 

Tu zaczyna się legenda białego wilka - okutego w srebrny miecz, którego specjalnością jest bronić ludzkość przed monstrami: w debiucie musi odczarować córkę króla Foltesta. Tę opowieść mogą znać gracze z ,,Wiedźmina 3: Dziki Gon''. Małe dziecko pod wpływem złego uroku zamieniło się w strzygę, a my dostajemy zlecenie, aby powróciło do ludzkiej postaci. Są tu charakterystyczne cechy, które będą się przewijać w dalszej przygodzie Geralta z Rivii. Cięty humor. Potwory nie są z natury gorszące, lecz wymagają pomocy. Prawdziwym zagrożeniem dla wiedźmina nie są przerażające straszydła, lecz ci, którzy chcą czynić krzywdę - bezrozumnie i bez autorefleksji. 

9. Wieczny ogień

Najbardziej komiczna odsłona serii. Ze swadą oraz bezczelną ironią wkrada się w świat kupiecki. Jeśli nie zamierzacie dumać nad losem wiedźminów, to ,,Wieczny ogień'' sprawi niepohamowaną radość ze swojskiej ,,spiny'' o to, że ktoś, kogoś okradł, a tym złodziejem okazał się mimik, czyli ktoś, kto absorbuje ludzkie kształty, myśli czy zachowania (może być tobą, mną, sąsiadką, prostytutką, kaleką, poetą, bankierem itd.). Przyznaję - parskałem śmiechem - cudna komedia niepozbawiona kilku zgryźliwych uwag na temat ludzkich przywar. Sapkowski pozbawiony wszelkich hamulców - nic sobie nie robi z przyzwoitości. Od razu z grubej rury wjeżdża w wady Jaskra, jak zostaje wyrzucony z chałupy przez kochankę. Kiedy szukam niepoważnych opowieści o Geralcie - wskazuję na to opowiadanie, bo ciężko o większy kawałek absurdu. 

Nie będę się rozpisywał, ale jeśli chcesz popracować przeponą - zajrzyj koniecznie i baw się dobrze.

8. Ziarno prawdy 

Czas na showtime! O ile poprzednie opowiadania możecie traktować jako dodatek - od pozycji numer osiem wskazana jest znajomość tematu. Uważam, że są to historie obowiązkowe dla fanów wiedźmina. ,,Ziarno prawdy'' przepięknie zrywa z mitami, że dla białowłosego ubijanie bestii to wymarzony zawód, przyjemność czy rozrywka. Wręcz przeciwnie. Brzydzi się praktykami przemocy. Przebywanie wśród ,,potworów'' nie jest skazą, nie jest utrapieniem - potrafi znaleźć nić porozumienia z osobnikami, którzy dla przeciętnego ludzika byliby obleśnymi, wstrętnymi, obrzydliwymi, groteskowymi wytworami natury. Nie dla Wiedźmina - przydomek ,,łowca potworów'' nie przystoi jego szlachetnej postawie, w przeciwieństwie do gier komputerowych papierowy biały wilk jest mniej porywczy, bardziej powściągliwy, unika walk jak zarazy - jego profesją jest noszenie światła do komnat owianych ciemnością. Nie urodził się po to, aby unicestwiać, lecz po to, żeby unikać rozlewu krwi i łagodzić napięte sytuacje. 

,,Ziarno prawdy'', to taki zbiór, gdzie ,,Piękna i bestia'' spotyka ,,Frankensteina'' - wiedźmin powstawał w eksperymentalnych warunkach, podobnie jak osobnicy z gatunku: groza. Potwory chcą kochać niczym ludzie, a ludzie wcale nie pragną szukać swady wśród mrocznych skupisk. Strach przed nieznanym, nieporozumienia i szokująca przeszłość wystarcza, aby doszło do tragedii i nikczemności. Jak zwykle: sporo niewymuszonego humoru, garść mrocznej baśni, odrobina akrobatycznej sekwencji - to opowiadanie udowodniło, że ,,Wiedźmin'' to coś więcej niż rozrywka. 

7. Miecz przeznaczenia

Pojawia się księżniczka Cirilla Fiona Elen Riannon - ulubiona postać w prozie Sapkowskiego. Geralt natyka się na nią, gdy malutka ucieka z zamku przed niechcianym małżonkiem (przed ślubem, bez informowania rodziny). Ta popielata dziewuszka ma zadziorny charakter, dialogi między Ciri a najemnikiem sprawiają, że obserwujemy rodzące się uczucie i ,,ojcostwo'' wiedźmina, choć on jeszcze o tym nie wie, lub nie jest przekonany. Mistyczne, prorocze wizje przebąkują między leśną przygodą, a spotkaniem z driadami pozbawionymi jakimikolwiek szczątkami emocji - to Geralt przejmuje inicjatywę i nie wykazuje obojętności, a jak wiemy - wiedźmini są zaprogramowani tak, aby nie musieli czuć, tylko działać. Śmiem twierdzić, że to najważniejsza opowieść przed wydarzeniami z ,,Krwi elfów'' - tom, który rozpocznie pięcioksiąg oraz sagę o Cirilli i Geralcie. Niezmiernie warto znać, zanim wskoczycie do powieści długometrażowych. Jest to pierwsze opowiadanie, które przeczytałem, dlatego, z perspektywy czasu, uważam to za dobry start do uniwersum Wiedźmina. Przekonał mnie do serii z marszu, od pierwszych stron. 

Naszła taka refleksja, że gdybym rozpoczął czytanie od ,,Ostatniego życzenia'', to miałbym wątpliwości, co do Wiedźmina, ale los sprawił, że trafiłem na opowiadanie, które wspominam z sentymentem, jest magiczne w swojej prostocie - ciepłą, kiedy wsiąkasz w relacje, ale mroczniejszą, gdy zbliżasz się ku końcu zagadki Brokilonu, a biały wilk zdaje sobie sprawę, że nie wierzy w przeznaczenie, przez co rzuca go tam, gdzie ślepo dąży kot wieczorową porą. 

6. Coś więcej

Jedno z najbardziej niedocenianych opowiadań. Gdybym układał tę listę, dajmy na to, pięć lat wstecz, ,,Coś więcej'' trafiłoby do pierwszej trójki - na podium. Dlaczego zmieniam zdanie i jest nieco niżej? Być może wynika to z tego, że nie jest to opowiadanie ważne w kontekście sagi. Poza wzruszającym zakończeniem, które rozbiło mi serce. Doceniam tę opowieść za sugestywne wizje (,,Miecz przeznaczenia'' sprawił, że pokochałem Sapkowskiego za oderwane od rzeczywistości fantazje). Zaczyna się niepokojąco, bo od ,,przegranej'' walki - Geralt popada w gorączkę i wije się w malignie, wpada w retrospekcje, jest świadkiem podświadomych, ukrytych lęków, oraz poznajemy bardzo interesujący wykład o wojnie. Sporo tu niuansów psychologicznych - wyróżnia to opowiadanie, że nie trzyma się ustalonego wątku, tylko skacze po rzeczach niekiedy strasznych i okrutnych dla naszych postaci. Czasami masz takie pytanie: czy to sen, majak, czy wydarzenie, które dzieje się na naszych oczach? Horror psychologiczny, to za dużo powiedziane, natomiast wiedźmin po raz drugi (pierwszy ,,wypadek'' w ,,Ostatnim życzeniu'', ale nie będę zdradzał szczegółów) jest w beznadziejnej kondycji somatycznej.

,,Coś więcej'' pokochałem przede wszystkim za finał. Za emocjonalną bombę - za rozpaczliwy triumf przeznaczenia nad losowością zdarzeń. Gdybym miał wybrać, które zakończenie uważam za najlepsze - ,,Coś więcej'' byłoby w pierwszej trójce - wyżej postawiłbym ,,Okruch lodu'' i ,,Mniejsze zło''.

5. Granica możliwości 

Jest zabawna rzecz związana z tą historyjką, ponieważ ,,Granicę możliwości'' poznałem nim ruszyłem na podbój literatury. Znałem tą opowieść, nim wsiąkłem w Sapkowskiego. Ale zapytacie: jak to możliwe? O ile ,,Miecz przeznaczenia'' było pierwszym opowiadaniem stricte literackim, o tyle ,,Granica możliwości'' była kartkowana i studiowana w komiksie - po latach, kiedy zacząłem czytać sagę o Wiedźminie, doznałem deja vu, no bo wiecie, już tą historię przerabiałem (rysował ją Bogusław Polch w roku 1995). Co jeszcze zabawniejsze - nie przepadałem za komiksem. Byłem rozczarowany. Ale powrót do tego jest cudownym objawieniem, w jakim żyłem błędzie. To wspaniałe opowiadanie, równie dobrze mogłoby wylądować na miejscu drugim i wiele bym się nie pomylił - uwielbiam to opowiadanie, jest fantastycznie poprowadzone. Prowadzi znakomitą grę z czytelnikiem.Przedstawia liczne postawy ludzkie i konfrontuje je z naszymi przyzwyczajeniami, z naszym ograniczonym myśleniem, z tym, jak nie zauważamy pewnych niuansów i drobiazgów, które wpływają na całokształt obrazu. 

Cała opowieść skupia się na tym, że wszyscy polują na mitycznego smoka - zjawiają się czarownicy, krasnoludy, nasz ukochany wiedźmak z trubadurem, przy antałku gorzałki. Liczna brygada żołnierzy (rycerzy), magów - ciężko nie docenić piętrowy rozmach - w przeciwieństwie do ,,Ostatniego życzenia'' - jest bardziej stonowana w swoich efektownych działaniach. Dialog na pierwszym miejscu - uwielbiam te przegadane sceny, interwały, pauzy między akcją a wtrąceniem w rozmowę, która wiecznie obija się o przekonania ludzko-nieludzkie. Wzajemne dogryzanie, nienachalny humor, nieoczekiwane zwroty akcji - wszystko to smakuje lepiej po latach, kiedy masz ,,wyrobiony'' wiek - niegdyś rozczarowanie, obecnie jedno z ulubionych opowiadań. Na dokładkę jeden z najbardziej przewrotnych finiszów w historii Wiedźmina. Gorąco polecam. 

4. Kwestia ceny

Thriller polityczny. Wiedźmin zostaje zaproszony na uroczyste przyjęcie. ,,Łowca potworów'' wśród arystokracji i królowej? Brzmi niedorzecznie, ale to pierwsza okazja, by spojrzeć na Wiedźmina z innej strony niż wędrownisia z mieczem na grzbiecie. Geralt to w rzeczy samej, elokwentny rozmówca, który pod maską wsioka, skrywa bogate przemyślenia na temat uczt, polityki czy zawodu, jakim się paja. Napięcie rośnie, a gawędy nie ustają, przybywa tajemniczy gość po nagrodę, który skrywa twarz przeklętego. Od początku cała sprawa wydaje się niepoważna - biesiadnicy przeginają, królowa Cintry rzecze o kwestiach materialnych i roli mutanta w całym tym zamieszaniu. Jeśli szukacie kameralnych opowieści z dreszczykiem - będzie to właściwy start dla czytelnika. Jeśli nie lubicie ,,przygód'', które dzieją się w jednym pomieszczeniu - będzie to przykra niespodzianka, ponieważ Geralt nie wychodzi poza salę oraz towarzystwo Calanthe, która nota bene pojawi się w ,,Coś więcej''. 

Szanuję ,,Kwestię ceny'' za paranormalne zjawiska, podskórne napięcie, inteligentne dialogi, za to, że po raz kolejny odnosi się do podań i legend. Przesuwając granice interpretacji pewnych zdarzeń. Posiada jeden z zapalników, by opowiadać o przeznaczeniu i poprzez to przeznaczenie kreować niewyjaśnione zdarzenia, tajemne moce. Po raz pierwszy pojawia się myśl, która zmierza do wydarzeń z sagi - dziecko niespodzianka jako punkt zwrotny w narracji Sapkowskiego.

3. Mniejsze zło


Fragment komiksu ,,Mniejsze zło'' (sce. Maciej Parowski, rys. Bogusław Polch).

Najmroczniejsze opowiadanie z całej serii o białowłosym? Całkiem prawdopodobne, choć zaczyna się niewinnie, jak większość historii z Geraltem w roli głównej. W poszukiwaniu zajęcia trafia do Blaviken, gdzie urzęduje sołtys, którego zna. Postanawia go odwiedzić - próbując sprzedać martwą kikimorę znalezioną na bagnach. Pech chciał, że w pobliżu osiedlił się czarodziej, którego najwidoczniej ściga Renfri - wściekła, szukająca zemsty ofiara magika. Nie będę za wiele zdradzał - fabuła niemniej zawiła, sięgająca po drastyczne środki, jak niejednoznaczność moralna, przeciwstawiająca sobie zdrowy rozsądek przeciwko oskarżeniom i przepowiedniom (ach te przepowiednie - nigdy nie prowadzą do szczęścia, co nie?). A na poważnie: to głęboko pesymistyczny obraz, że nasze wybory niekoniecznie mają właściwą ścieżkę. Może się okazać, że to, czym się kierujemy, nie jest ani właściwe, ani prawidłowe, ani warte poświęcenia. Że każdy wybór ma drugą stronę medalu, że nigdy nie prowadzi do happy endu, nie ma w niej zasłużonych zwycięzców, nie ma w tym nic szlachetnego. 

Wiedźmin kreśli się jako opowieść o stracie: wybierz jedno, nie uzyskasz drugiego. Po czyjej stronie staniesz, nie będzie odwrotu. Pytania, które są trudne, na które, być może, nie ma pokrzepiających odpowiedzi. Z serii rozrywkowej zmienia się w traktat o tragedii ludzkiej bytności wmieszanej w decyzje, które nie potrafią nawiązać kompromisu. Starcie jest nieuniknione, decyzje obolałe w skutkach, a ty się przypatrujesz i zastanawiasz, czy można byłoby inaczej, coś zmienić, coś ułatwić. Nie - wiedźmin został zamknięty w sytuacji patowej. Bez wyjścia, bez rezygnacji. 

2. Trochę poświęcenia

Ostatnie dwa opowiadania nie są przypadkowe - wybrałem te, co opowiadają o miłości. O miłości niemożliwej, jak w układzie ,,Trochę poświęcenia''. Poruszyła dawne uczucia, które sam przeżywałem. Jak dać do zrozumienia kobiecie, że nasz związek nie ma przyszłości, nie ma szansy, aby się udał, jak pogodzić obie strony i co zrobić, by nie cierpieć? Sapkowski bez udziału Yennefer naznacza bohaterów fatalizmem, czarnym romantyzmem, gdzie serce krwawi czarnym tuszem. Ogółem historia kręci się wokół syrenki - chłop zakochał się w rybiej piękności, a wodna pani obdarzyła uczuciem lądowego samca. Udział w ,,transakcji uczuciowej'' ma miejsce, a jakże, wiedźmin jako posłannik, który przekazuje informacje. Kobieta go prosi, żeby trafił z nią do podwodnej krainy, a jegomość wręcz odwrotnie - namawia do ludzkiej budowy. W międzyczasie Geralt poznaje przyjaciółkę poety - Essi Daven zwana jako ,,oczko''. Zawiązuje się szalona relacja na przyjęciu. Dochodzi do napięcia erotycznego, do gry spojrzeń i tłumionych namiętności.

To, co cenię w tego rodzaju historiach, jest fakt, że Sapkowski celnie opisuje miłostki z życia wzięte. Jeszcze mocniej byłem zaangażowany, gdy sam uczestniczyłem jako ,,ofiara'' miłości niespełnionej, której nie da się wypełnić. Przypomniało, dosłownie, niepokoje i nieszczęście z tym związane. Wszelkie pytania i próby spełnienia owej miłości były, są i będą nie do zrealizowania. Bolesna lekcja dla romantyków, i bolesne wspomnienie dla osób, które miały podobny incydent. 

1. Okruch lodu


Trójkąt miłosny w wykonaniu Geralta-Yennefer-Istreed. Przewrotne zestawienie, nieprawdaż? Wiedźmin - fantasy, rusałki, czarodzieje i bajania. Wszystko to traktuję jak dodatki. Kwestie sercowe uważam za ulubione w całej serii o białym wilku. Paradoks polega na tym, że są to miłości skazane na porażkę. W przeciwieństwie do ,,Trochę cierpliwości'' problem polega na tym, że gdy kocha się dwie osoby i nie potrafisz zrezygnować ze ,,szczęścia'' choćby jednej z nich, to znaczy, że każdy poległ. Moralnie, uczuciowo, psychologicznie. Nikt nie potrafi odpuścić, a wątpliwości powodują konflikty, zatracenie i żal - żal samego siebie, że musisz uczestniczyć w tej układance bez rozwiązania. Sapkowski po raz wtóry daje lekcję pokory ,,zakochanym'', którzy myślą, że ich problemy nie są odwieczne. Że stać ich na poświęcenie. Są takie chwile, kiedy nie wiesz, co masz zrobić i nie widzisz światełka w tunelu. Mało kto wskazałby opowiadanie ,,Okruch lodu'' jako te najwspanialsze, najcudowniejsze czy najbardziej poruszające. 

W zasadzie nie ma intrygi na miarę ,,Mniejszego zła'', dialogi nie są siarczyste, jak w ,,Granicy możliwości'' (choć punktują celnie, z ćwiekami). Być może nie ma tych wizji, co w ,,Mieczu przeznaczenia'', to jest nieważne. Doskonale opowiada tę mroczną część tzw. miłości. Napisać skomplikowany romans i żeby brzmiał autentycznie, to nie lada wyczyn, a Sapkowski rozumuje porywy serca, tragizm wewnętrzny, do tego operuje bogatym językiem, nikogo nie ocenia i nie trzyma sztamy z żadną ze stron. Przygląda się i ogląda to widowisko - wichry namiętności położone w skruszonych sercach. Rozdzierające zakończenie należy do czołówki zbioru opowiadań. A dla mnie, osobiście, najważniejsze w kontekście Yennefer. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz