sobota, 8 listopada 2014

Chris na premierze: Mapy gwiazd - Cronenberg o fabryce Hollywood


Nie ma wątpliwości, że David Cronenberg to ikona eksploratora chorób ludzkich. Potrafi połączyć krytykę społeczną z walorami rozrywki i ustąpić miejsca przemyśleniom na temat tego, co go fascynuje lub napawa lękiem i odrazą. Reżyser, który przyznaje się bez ogródek, że nie ogląda za wiele filmów, jest pociągający dlatego, iż nie ma w nim plagiatora pomysłów. I chociaż Mapy gwiazd mówią o tym, co widzowie wiedzą, przypomina nam, że Hollywood to paskudny wampir emocjonalny, który pochłania ofiary, jeśli wyczuje ich słabość.

Robert Pattinson (Jerome) po raz drugi zostaje szoferem w kinematografii i wiezie Mia Wasikowską (Agatha) do podstarzałej gwiazdy filmowej, Julianne Moore (Havana). Havana to diwa, która za wszelką cenę dąży do blasku fleszy. Nie zważająca na przeciwności systemu Hollywood, który woli pięknych i bogatych, niż starych i bogatych, jest od początku nieznośna dla odbiorcy. Udaje sympatyczną. Jej matkę chwali się za to, że była wielką postacią dużego ekranu, a żeby pokazać tupet i wyniosłość oraz wysokie mniemanie o sobie córki, Havana chce zagrać w remake'u filmu, gdzie matka grała główną rolę, aby zademonstrować, iż to ona zasługuje na laury czy Oskara. Zahaczamy o kumoterstwo. Piśnij pieszczotliwie słówko odpowiedniej osobie, a zdziałasz cuda. 




Poznajemy w międzyczasie autora poczytnych poradników dr. Stafforda Weiss (John Cusack). Dba o to, by aktorzy czuli się zrelaksowani, dowartościowani lub rozpieszczeni. Jego syn stał się modelowym przykładem młodocianego aktora, który zaczął brać narkotyki. Jego córka, wspomniana Agatha, w przeszłości miała incydent z piromanią. Odezwał się syndrom podpalaczki, przez co zadała cierpienie sobie i bliskim - jej ciało pokryte jest bliznami, które skrywa pod czarnym materiałem. Rodzina o mało co nie wyginęła z kart historii. A to zaledwie początek, długiego, czerwonego dywanu rozłożonego do upadku wartości czy sumienia, oraz zdemaskowania piękna, pod którym jest robaczywa skorupa. 

Trzeba przyznać, Cronenberg jest bezwzględny w opisie gwiazd. Aktorzy wydają mu się jako osoby bezwstydne, okrutne i samodestrukcyjne, przylepiające się do sławy jak mucha do lepy. Pragnące wszystkiego, skażone bogactwem i władzą nad własną karierą i sztucznie kreowanym wizerunkiem. To satyra na Hollywood, obrzydliwsza niż w Bartonie Fink i równie dobijająca, co w Bulwarze Zachodzącego Słońca. To postacie rozbite, wiecznie niezaspokojone i odrzucające od pomysłu, by zapoznać się z nimi bliżej. Morderstwo czy trójkąt erotyczny jest dla nich tym samym, co woda. Jest takie pragnienie - korzystają. Robią to także dla innych celów, wręcz przesadnie nie dbają, byśmy o tym nie wiedzieli - nie chowają złych, straszliwych myśli.




Oglądając Mapy gwiazd, usłyszymy gamę nazwisk, o których mamy prawo nie mieć pojęcia. A to są wzmianki o osobach, które grały w serialach takich jak, Dwóch i pół czy Mad Men, po aktorów, którzy mogą nam się wydać odlegli i kompletnie niesłyszani w kręgach towarzyskich. Nie ma to co prawda głębszego znaczenia, ale dla zwyczajnego widza będzie to element ,,zaśmiecający'' akcję, której nie ma za wiele (Cronenberg nie słynie z ,,dziania się''). Jeśli już reżyser postanowi odkręcić kurek z szokowaniem lub prorokowaniem, zapinamy pasy bezpieczeństwa, żeby nie wylecieć przez przednią szybę. Odwracanie wzroku od ekranu może być tak samo częste, jak niemoralna propozycja zaproponowana przez bohatera obrazu. 

Ogromne brawa należą się Julianne Moore, która odegrała wybitnie zepsutą kobietę - ona wyczynia takie rzeczy, że nawet empatyczni wrażliwcy uciekliby z planu, gdyby przyszło im współpracować z tym wrakiem wewnętrznym. Właściwie to cała ekipa powinna zebrać owacje na siedząco, ale Julianne wybiła się jak strzała z procy - wyprzedziła konkurentów. Mamy masę dialogów, odznaczeń do kina, które napędzają wytwarzanie ludzi znanych i podziwianych (albo i nie, w zależności od tego, jaki powód jest ich popularności - skandal medialny, czy raczej rola aktorska wpisująca się do kanonu wydarzeń światowych?).




Mapy gwiazd to film, w którym Cronenberg kopie nas po głowie, i dobrze się przy tym bawi. Dosadny, lekko ociekający sarkazmem, mocny, wkręcający się w umysł. Nie przejdziesz koło niego obojętnie. Kino dla masochistów? Nie, ale wypadałoby się przygotować na kubeł zimnej wody - załóżcie kask ochronny, może zaboleć.




1 Komentarz(e):

Anonimowy pisze...

Wkońcu pojawił się w sieci długo oczekiwany film Mapy Gwiazd.
Oglądałem go ze znajomymi, proszę o to link. Jakość dobra z polskim lektorem.

http://adf.ly/12tIBj

Prześlij komentarz