W tym roku mam szczęście do gatunku komedii. Nie są durne, podejmują frapujące problemy społeczne. Sporo w nich trafnych komentarzy. Zdobywają sympatię i poklask widzów. Zalety przesłaniają wady. Jak się dobrze bawić, to na całego - mówią. Przy stulatku jest jeszcze lepiej - odnajdujemy radość z życia.
Film opowiada historię Allana Karlssona, który postanawia uciec z domu opieki w setne urodziny. Pragnie zacząć wszystko od nowa. Nie chce umrzeć w malutkim kącie. Wybiera się na szaloną przygodę. Staruszek chwali się zdrowiem. Kradnie walizkę z pieniędzmi i uruchamia lawinę zdarzeń.
Ciężko stwierdzić, kogo by mogło zabraknąć w tak rozbudowanej historii. Mamy bandę motocyklistów, słonia cyrkowca, gangstera z cechami choleryka, policjanta, który goni za dziadkiem, bo jest podejrzany o morderstwo. Allan wystąpił w najważniejszych wydarzeniach XX wieku. Obraz równolegle przechodzi od teraźniejszości do przeszłości i na odwrót. Zwiedzając świat wykonywał tajne misje, zawarł m.in znajomość z generałem Franco, Stalinem czy prezydentem Reaganem lub Gorbaczowem. Najbardziej rozbrajającą postacią okazał się brat bliźniak Einsteina. Totalne zaprzeczenie geniusza. To jeden z największych idiotów, z jakimi miał do czynienia oglądający.
Stulatek jest filmem wypełnionym po brzegi skeczami. Nie jest to co prawda Stand-up, ale bawi za niemal każdym razem. Nawet, gdy żart się powtarza. Komedia opiera się na prostych absurdach, zabawiając nas czarnym humorem. Pomyłki i wyprzedzenia kogoś o krok zawsze doprowadzają do przyjemnego uczucia na przeponie. Sceny ze Stalinem, który odwala obertasy należą do rodzaju, przy których człowiek zapomina o tym, że się wygodnie rozsiadł, ma do zrobienia z tysiąc innych zajęć. Allan jest postacią, która ,,wychowała'' się na wybuchach. Wysadzanie rzeczy w powietrze stało się jego celem i sensem w życiu. Jego ekipa, która towarzyszy mu podczas nieobecności w domu opieki, to też nieziemskie asy. Zawiązuje się romans, dochodzi do nieporozumień, burzą spokój i nie patyczkują się, żeby ubić tych ,,złych''.
Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął jest wspaniałym czasoumilaczem. Inteligentne podejście do tematu sprawia, że nie mamy prawa podczas seansu zatrzymać kamiennej twarzy. Szkoda tylko, że stulatka porównali do Forresta Gumpa. Od razu ostrzegam - komuś coś się skręciło w głowie (zwoje?), bo oba tytuły pasują do siebie jak gwóźdź do młotka. Mogli sobie darować pseudo promocję. I bez tego stulatek jest kinem zabawowym. Broni się jako osobny film. Pamiętajcie, żeby zaprosić znajomych...
Stulatek z wybuchami online
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz