środa, 13 listopada 2013

Matka Teresa od kotów - Nierozwiązana sprawa szokującej zbrodni



UWAGA!: Treść zdradza pewne wątki obecne w filmie. Obraz powstał na faktach autentycznych.

Film strasznie ciężki i obciążający w odbiorze, dla niewielu śmiałków. Zaczyna się od końca feralnego dnia, gdy odkryto przerażającą prawdę. Od chwili, gdy młodzi chłopcy (lat dwanaście i dwadzieścia dwa) trafić mają do pudła za dopuszczenie się matkobójstwa. Obserwujemy, jak znajdują się w rękach policji, w więziennej furgonetce. 


Film niejako nie próbuje dociec, dlaczego tak się stało, a nie inaczej. Paweł Sala (scenarzysta i reżyser) raczej ukazuje nam strzępki informacji i stara się widzom podsuwać sceny, które wywołały drastyczne zakończenie tak mało spotykanego rękodzieła. Reżyser ułożył film w niechronologicznym porządku (tak jakby chciał nam uświadomić, że trudno doszukiwać się w tej sprawie uporządkowanych wyjaśnień). Wciąż brniemy do początku wydarzeń, gdzie postacie ukazują nam się jako zwyczajna rodzina, by z biegiem czasu kompletnie się pogubiła we własnych więzach i relacjach. Wszyscy się odseparowują od siebie z wyjątkiem braci. Każdy zaczyna działać po swojemu i tak widzimy przed sobą, jak matka nie potrafi poradzić sobie ze starszym synem, a potem traci kontrolę nad młodszym dziedzicem - zaprzestaje chodzić do szkoły. Starszy brat wyraźnie imponuje młodemu umysłowi sztuczkami parapsychologicznymi. Potrafi przewidzieć, to co za chwilę się zdarzy, nawet przywrócić życie kotu (a przynajmniej zaczynamy w to wierzyć). Swój dar uważa za wyjątkowy i dlatego też czuję się wyróżniony wśród tłumu. 




Nie zdradzając już zbyt wiele, powiem tak, sam próbowałem ułożyć to jakoś w jedną całość i zrozumieć, dlaczego doszło do niewybaczalnej tragedii. Pomimo, że są widoczne symptomy owego zdarzenia, tak do końca nie wiadomo, co było głównym źródłem szokującej decyzji. Nie potrafiłem wyjaśnić sobie tego tajemniczego zła, które spadło niczym klątwa na tą rodzinę. Jest zbyt mało dowodów, a pewne mogą być tylko przypuszczenia dotyczące realizacji matkobójstwa. 

Nie spodziewałem się tak okrutnej prawdy o zbrodni, która wcale nie musi być usprawiedliwiona, ani zrozumiała dla przeciętnego obywatela. W swoich rolach aktorzy sprawdzili się niemal bezbłędnie. Kościukiewicz, aktor młodego pokolenia, zdążył namieszać na naszej scenie i w roli Artura, sprowadzając brata do siebie, na własną stronę, potrafi przekazać nam, jak bardzo enigmatyczną i dominującą osobowością jest w tej rodzinie. Bezradne twarze rodziców przypieczętowują smutek tej historii. 




Sucha relacja ze zdarzenia niepokoi podobnie jak ,,Z zimną krwią'' Trumana Capote. Realistyczne do bólu przekazanie wydarzeń. Reżyser nie stara się oddać choć cienia szansy naszym antagonistom (do nikogo nie czujemy empatii, a jedynie żal pozostaje dla młodszego z braci). Zrealizowany w naszych okolicach szarej i burej Polski (Film kręcono w Warszawie i Otwocku). 

Więcej dodawać nie będę, jeśli jesteście zainteresowani, sięgnijcie poniżej we wskazane informacje i naturalnie otrzymujecie link do filmu, który dla Was przygotowałem. Nie będę zaskoczony, gdy nikt nie zajrzy - to doprawdy przerażająca historia.


Kino z Chrisem: Matka Teresa od kotów

Raport i przybliżenie tajemnicy dotyczącej makabrycznej sprawy

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz