Nie oszukujmy się, książka jest niedzisiejsza. To jednak nie powód, aby miało większy wpływ na wasze odczucia w stosunku do tej historii. Zwyczajnie. Krótko i na temat. Przed wami ,,Czarna kompania'' - dark fantasy lat 80. Najważniejszy cykl Glena Cooka, który mierzy dziewięć tomów. ,,Czarna kompania'' jest pierwszym z nich.
,,Armia pozbawiona wiary w siebie jest pokonana bardziej niż ta, która poniosła klęskę w bitwie''.*
Konował pisze kronikę, w którym opisuje wydarzenia jego poczynań. Opisuje wszystko w pierwszej osobie. Jest medykiem, a więc sposób w jaki pisze kronikę jest minimalistyczny. Opisy są ,,zerowane'' do maksimum. Daje nam jasno do zrozumienia, jest żołnierzem, jak również jego kompania, do której nie raz przystępują nowe osoby. A jak to bywa z żołnierzami, nie mają czasu na rozmyślanie, nie robi wpisów tak, jak innym by odpowiadało (to tak na wyrost mówiąc). Twardo stąpa po ziemi i pisze, to co jest ważne dla niego, niekoniecznie to, co zainteresowałoby czytelnika, co brzmi może śmiesznie, ale ma sens. Dla przykładu powiem, jest akapit o walce, ale jak się potoczyła, to nie ma wyjaśnienia, Konowała interesuje liczba ofiar, a nie to, jak przebiegła potyczka. Oczywiście to taki wyjątek, ale naprawdę nie brakuje tu niekonwencjonalnych zagrywek.
,,Nie ma sensu szukać guza. Zwłaszcza jeśli płacą ci tyle samo, kiedy nie walczysz''. *
Wojna najemników z czarownikami. Głównym wrogiem kompanii jest Zła Pani. Ukazanie realiów wojny, w pełnym tego typu znaczenia. Każdy stara się przetrwać. Nie oszukujmy się, o wojnie każdy już słyszał, że to piekło, najczęściej bez powrotu. A jak to jest z naszą kompanią. Wciąż są w drodze, nie bardzo wnikają w konflikty. Chcą unikać bezmyślnych potyczek. Wolą zastawiać pułapki. Pomimo to, tej całej zastanej powagi, jest czas na docinki między bohaterami, nie brakuje ironicznego humoru. Żołnierze przecież też muszą jakoś odstresować się od nieprzychylnych okoliczności. Chociaż fabuła wydaje się przewidywalna, i tak naprawdę wiemy, że po prostu krążą z jednego miejsca na drugie, nie brakuje kilka zaskakujących momentów. Wewnętrznych drgań, rozmyślań w stylu ,,Co teraz?''.
,,Kiedy umiera nadzieja, pozostaje przetrwanie. I wciąż jest jeszcze Czarna Kompania.'' *
Czarna kompania, to zbiór wielkich charakterów, ale nie bez skazy, bo to jednak, jak by nie powiedzieć, bezwzględni mordercy, którzy popadli w impas. Chociaż jakiś tam kodeks moralny posiadają, ale nie bez powodu to czarna kompania. Mamy tu plejadę bardzo łatwych do zapamiętania ksywek, które mówią same za siebie. Milczek, jak sama nazwa brzmi, nie mówi, nie odzywa się zupełnie. Może kiedyś przemówi? Goblin, wiadomo, żabojad. Kapitan, porucznik - prawa ręka kapitana. No i jest jeszcze kilka innych bohaterów, właśnie już dla mnie mniej ważni, lecz nie tylko ksywki ich dzieli. Każdy ma własne zdanie, różnią się od siebie, jeden drugiego mniej lub bardziej lubi, niektórzy nawet stają się przyjaciółmi. Jakkolwiek różnią się ich kontakty i więzy, są udaną kompanią i potrafią ze sobą współpracować, bo i tak nie mają większego wyboru.
,,Zło jest pojęciem względnym, kronikarzu. Nie można zawiesić na nim wywieszki. Nie można go dotknąć, posmakować czy ciąć go mieczem. Gdzie jest zło, zależy od tego, w którym miejscu stoisz, wskazując oskarżycielskim palcem'' *
Ich zasady:
1) Nikt nie opuszcza Kompanii, chyba, że nogami do przodu.
2) Kampania to rodzina, której poczucie braterstwa stanowi siłę napędową.
3) Podstęp to podstawa działania Kompanii.
4) Kompania walczy dla pieniędzy i niemożliwej do określenia domeny. Polityka, etyka i
moralność nie mają znaczenia.
5) Kompania jest schronieniem, kryjówką przed dniem wczorajszym, w którym można stać się nowym człowiekiem.
P.S. Jednooki i Goblin to jednak najciekawsza para w tym zestawieniu, a zapomniałem o tym pierwszym wcześniej wspomnieć. Kruka też polubiłem.
Steven Erickson
* cytat pochodzi z Kroniki Czarnej Kompanii - czyli trzech pierwszych części cyklu.
"Czarną Kompanią Glen Cook w pojedynkę dokonał rewolucji na polu fantasy - z czego mnóstwo czytelników wciąż nie zdaje sobie sprawy. Sprowadził opowieść do poziomu zwykłego człowieka, porzucając zużyte schematy królów, książąt i złych czarnoksiężników.
Było to niczym lektura powieści o wojnie w Wietnamie czytanych na haju".
"Czarną Kompanią Glen Cook w pojedynkę dokonał rewolucji na polu fantasy - z czego mnóstwo czytelników wciąż nie zdaje sobie sprawy. Sprowadził opowieść do poziomu zwykłego człowieka, porzucając zużyte schematy królów, książąt i złych czarnoksiężników.
Było to niczym lektura powieści o wojnie w Wietnamie czytanych na haju".
Steven Erickson
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz