sobota, 25 czerwca 2011

Na co chorują pisarze?

źródło zapożyczone z : Blog Witolda
Maciek Dzierżek: blog



Każdy zawód ma przypisane pewne ryzyko dla zdrowia – czasem będzie to upadek z wysokości, czasem porażenie prądem, a jeśli jesteśmy parlamentarzystom – rozerwanie przez niezadowolone tłumy. Wykonywanie pracy pisarza nie jest wyjątkiem…







Jakie zagrożenia czyhają na młodego (lub trochę starszego) adepta, czy też adeptkę pisarstwa?





Zostawmy tu takie choroby jak utrata wzroku od wpatrywania się w ekran monitora, lub źródłowe materiały. Nie będę też pisał o problemach z kręgosłupem wynikających ze złego ustawienia biurka, krzesła, czy też okna. Informacje na ich temat znajdziecie na każdym portalu poświęconym Bezpieczeństwu i Higienie Pracy w przypadku stanowisk biurowych.



Chcę się skoncentrować na chorobach bardziej delikatnej natury. Tych, które potrafią zaburzyć relacje pisarza z jego otoczeniem.



1. Ekshibicjonizm – pisarz lubi się obnażać i pokazywać swoją zbolałą duszę. Pół biedy, jeśli robi to w swoich utworach, gorzej gdy zaczepia nieostrożnych fanów, dosiada się do nich i opowiada wszystkie swoje bóle i cierpienia. Opłakuje złych wydawców, którzy płacą za mało. Krytyków, którzy nie chcą go odkryć. I lepiej nie być zbyt asertywnym – chyba, że chcemy zostać dołączonym do listy „tego co boli” i być wymieniani obok okrutnych krytyków i niewdzięcznych wydawców.



2. Mesjanizm – czasami pisarz odkrywa, że ma misję. A nawet Misję. Ma zbawić świat, nawrócić niewiernych, nieść kaganek oświaty i demokracji (albo na odwrót – pochodnię analfabetyzmu i tyranii), etc. Początkowo nie jest to specjalnie rażące. Po prostu w twórczości danego pisarza częściej występują pewne motywy. Bohaterowie pozytywni stają po stronie Misji (i dużo o niej myślą). Niestety, w pewnym momencie pisarz poruszony tym, że jego utwory nie wywołały jeszcze rewolucji, oraz zachęcany przez poklepujących go po plecach zwolenników jego teorii, zaczyna nasilać przez misyjny. Już nie wystarczy mu umieszczanie aluzji i sugestii. Źli bohaterowie stają się jeszcze gorsi – będąc jednocześnie typowymi przeciwnikami Misji. Dobrzy stają się jeszcze lepsi i bardziej walczący o Misję. A utwory stają się gorsze, czarno-białe i nudne.



3. Demencja – wynikające z wieku osłabienie pamięci i zdolności percepcji jest czymś czego nie unikniemy. Nie jest to też choroba typowo pisarska, jednak kiedy dotyka pisarza otrzymujemy często książki pełne skarg na to jak to świat się stacza, a kiedyś jak to fajnie było.


4. Egocentryzm – pisarz nie myśli o tym, że jest centrum świata. On to wie. Musi to wiedzieć by chcieć publikować to, co napisał. Oznacza to, że nie tylko wszyscy mają na niego patrzeć, ale dodatkowo (jeśli patrzeć nie chcą) będzie jak małe dziecko – robił wszystko by znaleźć się w centrum uwagi. Obrazić kogoś? Nakłamać? Oskarżyć? Pobić się? A będą na mnie patrzeć? Pisarzowi z tą chorobą wydaje się, że prawdziwe są słowa „nie ważne jak mówią, byle mówili”. Zwykle szybciej lub później otoczenie uczy ich pokory. Niestety zwykle zdążą już narobić takiego bałaganu, że jego uprzątnięcie zajmuje sporo czasu.



5. Paranoja – jedna z groźniejszych i (niestety) najczęściej spotykanych pisarskich przypadłości. Utwory literackie mają to do siebie, że jeśli w pierwszym akcie pokaże się strzelba to w ostatnim powinna wystrzelić. Wszystko ma cel – jeśli postać w książce coś robi to ma to głęboko przemyślany cel i motywy. A jeśli w życiu jest inaczej? Tym gorzej dla życia. Pisarz, którego dopadnie ta choroba zaczyna wszędzie widzieć wrogów. Do każdego wydarzenia i działania dopowiada mniej lub bardziej skomplikowane historie, które mają udowodnić wszystkim wokół istnienie spisku, który ma obalić pisarza z jego pisarskiego piedestału. Niestety – choroba zwykle mocniej dotyka dobrych pisarzy. Być może jest to efekt tego, że książki dobrego pisarza są bardziej przemyślane, a działania ich bohaterów bardziej celowe? A może jest na odwrót – osoby ze skłonnościami do paranoi lepiej piszą bo łatwiej im stworzyć świat o logice zrozumiałej dla czytelnika? Nie wiem.

6. Osobowość wieloraka – bardzo częste schorzenie. Piszący udaje, że nie pisze i publikuje pod pseudonimem. Wszyscy i tak wiedzą, że ten i tamten to ta sama osoba, ale taki literat ma poczucie egzystencji jako dwóch ludzi na raz. Nie trzeba tłumaczyć, że to chore, prawda? Najgorsze przypadki wymyślają sobie jakieś udziwnione nazwiska i koniecznie używają dwóch imion, jedno oczywiście skrócone do inicjału. „Nowe” nazwisko koniecznie musi nieźle brzmieć, ładnie się skracać, wpadać w ucho. Często też brzmi albo obco, że to niby z zagranicy ktoś, albo przynajmniej z korzeniami gdzieś daleko. Równie częste jest przybieranie bardzo rdzennie polsko brzmiącego pseudonimu, najlepiej jeszcze, jak nazwisko kojarzy się z którymś ze szlacheckich rodów.

7. Gburowatość – jednostka chorobowa, która wraz z eskalacją kariery i liczbą publikacji rozwija się w korze mózgowej pisarza/autora. Schorzenie powoduje nieodwracalne zmiany na synapsach, które sprawiają, że dana jednostka staje się niemiłóżebnie nieprzyjemna i trudna w relacjach – wszystko oczywiście wynika z tego, że ON/ONA już nie musi być kulturalna, bo jest PISARZEM. Ten fakt wyłącza podstawowe umiejętności komunikacyjne zaklasyfikowane jako uprzejmość i nagle wycina z jakże przecież bogatego słownika jednostki słowa typu – proszę, dziękuję etc.



A jakie Wy znacie pisarskie choroby?


źródło zapożyczone z : Blog Witolda
Maciek Dzierżek: blog

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz