,,Im człowiek bardziej samotny, tym chętniej przebywa wśród ludzi'' -
Dzisiejszy tekst zaczynam od cytatu. Własnej, osobistej, złotej myśli. Wiąże to się z tym, że większość opowiedzianych historii przychodzi wprost od jednej osoby, a zostaje przekazana do cudzych rąk, wielu osobowości. Nie wyobrażam sobie, aby dzielić pracę na kilka osób. Nie w pisarstwie, ponieważ zostajemy ograniczeni w swoich działaniach. Pisarska praca grupowa ma tylko sens w przypadku, gdy przekazuje się odrębne historie. Np. kolega pisze o ulicznych ćpunach, a ja wykazuję się opisami nieskazitelnej miłości. Nie wyobrażam sobie dzielenia się na drobne, pojedyncze fragmenty. Aby ktokolwiek inny zapełniał luki i przerwy w historii. Jedyny sens dzielenia się pisaniem ma w sytuacji, gdybyśmy potrzebowali informacji historycznych, turystycznych, albo gdybyśmy nie potrafili opisać jakiegoś ważnego momentu. Choć i tutaj nie widzę problemu napisania temu samemu. Internet aż krzepi od historycznych wydarzeń, wystarczyłoby zrobić notatki i umieścić je we własnej opowiastce. No i z opisami natury też nie ma co się wygłupiać. Zresztą, nadeszły takie czasy, że pisarz koniecznie musi znać się na wielu sprawach. Jeśli pragnie napisać coś na prawdę oryginalnego, będzie musiał sam przejść przez tonę wiedzy, z którą rozprawi się w przemyśleniach wykreowanych bohaterów.
Zauważyłem też jeszcze jedną bardzo dziwną przypadłość naszych czasów. Towarzysząca czytelnikom nudaaaa... Wybaczcie, że to ''a'' jest tak przedłużone, ale tylko tak to umiem wyrazić. Ludzie już nie lubią czytać długich, leniwie się rozpisujących spraw przez ich twórców. Mają dość kopiowanych schematów w historiach, wymagają coraz więcej ogólnych wykładanych słów na kartach stron. Nie chcą czytać parę naście stron o tym jak przebiega walka, nie wymagają od autora aby rozpisywał się jak to młody amant kocha swą wybrankę serca na 4 i pół strony. Wystarczy, że napisze ''I kochał ją tak jak kocha się pierwszy raz'' - ech, wybaczcie za amatorstwo, dałem pierwszy lepszy przykład. Wszystko zostało okrojone do minimum. Spójrzcie na grubość dzisiejszych książek i porównajcie je z czasów, gdy żył ktoś taki jak Dostojewski. Kiedyś pisywano na 800 stron, dzisiaj cud boski aby było te 300 stron. Oczywiście nie jest to reguła. Nadal się pisze wielostronne powieści, ale z czasem książki będą coraz cieńsze. Przykra prawda, ale czyż nie mam racji? Dzisiejsza pogoń za pracą, pieniądzem, czas tak pochłonął ludzi, że to człowiek jest dla czasu, nie odwrotnie. Również bardzo przykrą przyczyną tego, że książki już nie czyta się na stronach 450, czy 789 jest zwyczajnie ewolucja naszych umysłów. Rozumie więcej, jest bardziej rozwinięty niż kiedykolwiek w dziejach ludzkości i ma skłonność do nowości. Sama literatura również staje się na skraju wymierania. Dzisiejsze głowy przyzwyczajają się pomału do czytania elektronicznego. Książki są także częściej przesłuchiwanie w wersji audiobooków. Wymiera pokolenie w którym liczyło się powolne, dokładne i starannie prowadzone powieści. Ludzi, którzy potrafili rozpisywać się na jeden temat w niezliczonych stronach. Przekazując wiedzę na wielu poziomach. Umiejętność poprawnego pisania już nie robi zachwytu, grafomańskie czytadła także się przyjmują - w tym również moje (śmiech :). Wulgaryzm w książkach stał się normą. Telewizja, radio, muzyka, świat wirtualny zastąpił słowo czytane. Z jednego powodu, są to ciekawsze formy wypowiedzi. Ludzie nie mają sił czytać, nudzi ich to, nuda, koleś, nuda. Książki były, są i będą nudne. Kropka. Całe szczęście ktoś to jeszcze czyta.
Ale w tej sprawie, to jeszcze nie koniec. Wkrótce ciąg dalszy o pisaniu...
2 Komentarz(e):
A ja tam lubię czytać grube książki ;P Fajny cytacik na początku ^^
~DJMadziola
Madzia też jestem zwolennikiem objętościowych książek. Czasem jednak wolę poczytać coś krótszego, z intensywniejszym posmakiem - zwłaszcza w czasie jazdy autobusem do szkoły :)
Prześlij komentarz