środa, 6 lipca 2011

Co się staje, gdy osiągamy marzenia?


Napiszę o tym pod lekkim wstrząsem (wczorajsza noc cały czas na chodzie, w gronie dziewczyn i kumpli, nie spałem za dużo). Nabrałem smak, by ,,liznąć'' porządny felieton. Czyżby zaspokojenie ambicji? Mniejsza o to. Przekonamy się. Jak już tu wszedłem, to pora zostawić ślad. I jeszcze jedno, słowa sukces i marzenie będzie tu się pojawiało przez jakiś czas, dlatego proszę to kojarzyć jakby te dwa słowa znaczyło to samo.



Gdy napiszesz już pierwsze opowiadanie, rozpiera cię energia. Krzyczysz. Tak! Udało się! Oczywiście możesz tu zastąpić, zdobycie względów dziewczyny lub chłopaka, na którego miało się oko już od długiego czasu (chociaż nie wiem czy to powinno kwalifikować się do sukcesu, to raczej nie ta kategoria). Nagranie pierwszego singla, albo założenie kapeli. Pokonanie własnych pokus np. chipsy jadałeś codziennie, teraz ograniczasz się do jednego razu w tygodniu. Wyjechanie do Turcji, słaby przykład? A niech będzie, co mi tam :) Gdy osiągamy marzenie, nasza wiara w siebie rośnie. Patrząc na siebie, wybaczcie przedstawię swoją osobą, bo tak będzie mi najłatwiej przeprowadzić ten felieton, choć zapewne wasze osiągnięcia są równie piękne. Właściwie sukces w moim życiu szybko się ujawnił, dlatego sukces mogę odstawiać, albo znów do niego wracać. Osiąganie sukcesów jest naprawdę łatwe, nie muszę się nad nim dłużej zastanawiać. Jeśli jednak macie ochotę posłuchać, jak osiągnąć zamierzony sukces, czytajcie dalej, jeśli nie, przejdź do kolejnego akapitu. Wiesz jak wygląda sukces? Nachodzą cię myśli, tworzysz w wyobraźni określony obraz co chciałbyś osiągnąć, zdobyć, ujrzeć, przechodzisz do działania. Koniec sekretu ludzie, sukces w zasięgu ręki. No, ale niestety, niektórzy tylko klekoczą, i nigdy nie biorą się za czyny. Fajnie, że myślisz o wystąpieniu w maratonie, zarobku na sprzedawaniu domen, itd. Jeśli jednak się nie przyłożysz, i nie zrobisz nic, by to do tego dążyć, no to sorry, pozostanie to tylko nietkniętym marzeniem. Chyba, że masz tu na myśli chwilowe marzenie, które nie znaczy dla ciebie zbyt wiele. I przy okazji obalę jeszcze jeden mit na temat sukcesu. Niektórzy lubią mawiać, ale ja nie ma do tego dyspozycji, nie znam się na tym. No to się zapoznaj! A myślisz, że dlaczego jeszcze nie odpadłem w pisaniu? Hmmm? Konsekwencja, wytrwałość, i polepszanie warsztatu zapewniło mi takie szczęście, jak stawianie kolejnej literki na białym polu :) Kiedyś nie potrafiłem napisać dobrze jednego zdania, a teraz nawet jeśli popełnię gafę, to i tak wściekli fani to zobaczą. Korekta, i po problemie. Osiąganie polskich snów, to tylko wstęp do ciekawego życia. Tylko wiecie, nie żyjcie dla samych sukcesów, bo sukces nie przynosi szczęścia, daje tylko radość z przezwyciężenia własnych słabości, lęków, strachu, zadowolenie ze samospełniającego się życia, no ale o tym pewnie wiecie.


Sukces dla samego sukcesu, nic nie znaczy. Jest pustym uzupełnieniem naszych ambicji, potwierdza tylko nasze zdolności. Ani to nie zadawala, ani nie wiele potrzebne. Wiem, możecie mnie oskarżyć za, no za to, że czasem sam tak robię, piszę dla samego sukcesu. Nie, teraz nie piszę dla samego sukcesu. Z początku nawet, owszem, ale prędko przejrzałem na oczy, że to do niczego nie prowadzi. Możesz np. napisać genialną powieść, ale jeśli napisałeś ją tylko, ot tak, bo uważałeś że musisz ją napisać. To wpadasz w pułapkę, w której prędzej czy później zaobserwujesz. Radość może być chwilowa, a poczucie ,,brak sensu, po co ja to pisałem, skoro się z tym za wiele nie identyfikuję, uczucie poczucia niezadowolenia, no bo jak to, cieszyłem się a teraz już nie?.'' Cieszyłeś, ale z sukcesu. Gdy kurtyna opadła, zauważysz, że pisanie same w sobie jest zbędne, nowe znajomości mogą okazać się pomyłką, a nowy motor może przysporzyć wiele kłopotów. Tylko sukces dla konkretnie obranego celu, zwłaszcza punktująca na przyszłość, zwróci się się parokrotnie. Podam tu konkretny przykład z moich opowiadań. Jeśli czytacie ,,Niepewny los'' (odnośnik -opowiadanie usunięte), to obrałem dość łatwą drogę jeśli chodzi o wiarę do Boga ze strony Artura (bohatera tego opowiadania), ale też zapoczątkowało to pewien motyw. Motyw Boga, kilka opowiadań w pewnej częstotliwości są nastawione na temat Boga, śmiem twierdzić, że dość niedawno mój Bóg z opowiadań, ewoluował, ponieważ o Nim będę rozważał w większości kolejnych zapisywanych opowiadań. Pewne marzenia mogą się nigdy nie spełnić. Tego trzeba być świadomym, jednak wiesz co, zawsze robiłem wszystko, by nie zatracić ani marzeń z dzieciństwa, ani z czasów młodości, i by nie uniknąć w rzeczywistości też rzeczy ważniejszych po za sukcesem. Sukces jest tylko sukcesem. Marzenie jest tylko marzeniem. Nawet jeśli się nie spełni, myślcie o nim, kiedyś może, pewnego dnia gdy obudzicie się z łóżka, stwierdzicie, JAKIEŻ TO WSZYSTKO ULOTNE, ŻYCIE JEST TYLKO JEDNO, DLATEGO POZWOLĘ SOBIE NA KOLEJNE SZALEŃSTWO, ZROBIĘ COŚ DZIŚ, PRZYBLIŻĘ SIĘ O KROK DO MARZEŃ, A Z KAŻDYM KROKIEM, WIADOMO ŻE BLIŻEJ DO CELU :)

Bo osiąganie marzeń, to nic innego jak tylko kolejny sukces, a życie toczy się dalej.

No i osiągnąłem kolejny sukces felietonowy, pisząc to z głębokości serca, z głową i jednym z pytań egzystencjalnych :)

2 Komentarz(e):

5 minutowy pisarz pisze...

Wszyscy boją się osiągnąć sukces, bo wtedy życie zmienia się niezaprzeczalnie :D

Chris pisze...

Zmienia się, nie życie, ale sposób podejścia do życia i osiągania sukcesów.

Pozdrawiam :)

Prześlij komentarz