Na przestrzeni ostatniej dekady kino włoskie, delikatnie mówiąc, podupadło - widzę to jako widz, który zmęczył się południową Europą, która nie potrafi przyciągnąć publiczności, dystrybutorzy coraz rzadziej zaglądają do Italii, a utytułowani filmowcy dawno zmarli. ,,Confidenza'' próbuje ściągać z twórczości Romana Polańskiego, choć jak podrobić mistrza, kiedy materiał filmowy słabnie w oczach? To nieco deklaratywna opowieść o młodym mężczyźnie w przebraniu nauczyciela, który w pierwszych scenach skacze z okna, lecz to sztuczka dla potrzeby narracyjnej, zakorzeniona w psychologicznej pułapce. Nasz bohater wyleci przez otwartą futrynę, ale to zlepek groźnej wyobraźni. Fikcja splątała się z makabryczną rzeczywistością.
Poznajcie Pietro (Elio Germano) - belfra z liceum, brodatego, kosmatego mężczyznę wikłającego się w romans z uczennicą. Kontynuator wielkich nauczycieli, którzy sypiają z podopiecznymi ze szkolnej ławy, jak Kate Winslet z małolatem w ,,Lektorze'', sfrustrowany, w kryzysie wieku średniego Kevin Spacey śniący o koleżance córki w ,,American Beauty'', jak w szalonych latach 80. w ,,Higher Education'', gdzie napalony student nie potrafi się zdecydować, czy woli własną dziewczynę, czy szkolną, seksowną nauczycielkę. Pietro w trakcie zajęć ma do czynienia z zalotnymi uśmiechami Teresy (w tej roli błyskotliwa Federica Rosellini), co potrafi przekazać subtelne sygnały, że jest zainteresowana starszym panem. Przygląda się lekko z ukosa, manicznie rozszerza poliki, a podczas wspólnych wizyt wydaje się jeszcze bardziej rozbudzona. Szanowany profesor literatury oraz pedagogiki stosowanej ulega czarowi wkręcając się w wir pokracznych, burzliwych romansów bez szczęśliwych zakończeń z bajki. Opowieść bazująca na neapolitańskiej prozie wikła się w nieszczęśliwy spot uczuć, gdzie dyktat serca okaże się potężniejszy od rozumu.
Pierwsza połowa filmu, to standardowy ukłon w stronę poetyki rozsypującej się poezji, gdzie senne marzenia zderzają się z markotną rzeczywistością, ponieważ nauczyciel od intymnych spotkań z serdeczną uczennicą zniknie na ślubie cywilnym z inną panią o imieniu Nadia (Vittoria Puccini) z dyplomem pedagogicznym wpisanym w CV, co nie podoba się Teresie, ponieważ przeżywa to jako zawód oraz niespełnienie. Nie po to czekała na związek po szkole, żeby zostać odrzucona, ale życie napisało inny scenariusz. Teresa jako obiekt pożądania szybko traci znaczenie, a nasz mentor szkolny nie okazuje się dobrodusznym światowcem. Powolnie snuje swój zakazany owoc - dobrotliwy Pietro ma dobre intencje, choć na pewnym etapie zaczynamy wyczuwać fałsz oraz niedoskonałość, a wizje na ekranie skaczą między wyobraźnią, a realnym wpływem czynów, które ulegają demaskatorskiej intrydze. Pietro staje się częścią kąśliwej gry, ponieważ jego seksualne uwodzenie kobiet przyprawia o dreszcz rywalki. To dosłownie film o pożądaniu, gdzie chutliwe ciało jest tematem numer jeden, a pary całują się na ekranie w wyjściowych pozach, oblizując cudze wargi podczas nocnego nieba, w łożu, czy na uboczu imprezy.
Mieszczańskie rodziny wypadają bezbarwnie na tle rozbudzonych pocałunków, ponieważ element obyczajowy jest potraktowany mało dynamicznie, a sama historia potrafi niekorzystnie melodramatyzować na poczet narracji. Długo się rozwija, bo opowieść zaczyna się od fałszywego skoku z okna, od niewinnego flirtu, aby przejść do kontry i przestać faworyzować tych, których uważaliśmy za spełnionych zawodowo. ,,Confidenza'' w drugiej połowie seansu zaciera granice między prywatą, a publicznymi deklamacjami, między obsesją, a prawdziwym pragnieniem drugiej osoby, gdzie intelektualiści przepadają gorączkowo przez nikczemne sumienia. Teresa, wbrew pozorom, wydaje się królową na szachownicy, która po cichu rozdaje role. To ona staje się ambasadorką kulminacyjnej partytury. To ona stale pojawia się na ekranie, a gdy giną postacie (przeważnie jako objaw gorączkowej złości w głowie Pietro, ponieważ jego wyobraźnia to kopalnia mrocznej, negatywnej podświadomości) - nigdy nie masz wrażenia, czy oni umierają, dlatego, że wiedzą, iż zawinili, czy umierają symbolicznie jako ofiary własnej gry oraz pożądania.
Kamera nieustannie uwielbia wznosić się po piętrach, aby ukazać bohatera na krawędzi, jakbyśmy przeczuwali przykre zdarzenia, które niebawem się ziszczą. Jego forma jest płaska, a zdjęcia proste, przejrzyste, ale potrafi w wyobraźni przekonać, że dokonujemy nieświadomej zbrodni na nauczycielu czy uczennicy. Muzyka, to już w ogóle nieznośna kakofonia sumienia, zagłuszająca Pietro w jego wspaniałych aforyzmach. Uczucia topnieją, a dźwięki nieznośnie przypieczętowują rodzącą się utratę skurczonej miłości. Statyczne zdjęcia bywają konfudujące, bo tkają niewinny romans, aby z każdym kadrem bezczelnie zrzucić agresywną ręką, jak ze stołu, amory z piedestału (w pakiecie: zgnieciony bukiet róż). Poza tym ciężko opisać, czy ci bohaterowie w niebezpiecznym trójkącie, jak Nadia-Pietro-Teresa tworzą wiarygodne związki - od początku kreują coś, co kłóci się z charakterystyką narzuconych ról.
Nauczyciel obiecuje, że zaopiekuje się Teresą, ale skąd przekonanie o jego zapowiedzi? Nadia bierze ślub z człowiekiem, który krwawi z nosa podczas zawierania małżeństwa (!), a potem jeszcze ma pretensje, dlaczego unika burzliwej przeszłości. Pietro jawi się jako fałszywy człowiek na późniejszym etapie, ale to jurny mężczyzna w sile wieku, który chcąc brykać na kanapie, nie zauważył, kiedy serce zostało skażone niedotrzymanymi obietnicami, które ulegają przedawnieniu, podobnie jak wyobraźnia, która kłóci się z rzeczywistością. Szarpany smyczek komponuje się ze stoicką postawą reżysera, który beztrosko gniewa się na wszystkich bohaterów we własnym dramacie. W labiryncie pamięci próbuje odszukać, dlaczego cała trójka skazuje się na wieczną mękę lub niezaspokojenie uczuciowe. Brzmi jak psychologiczna sztuczka? A jakże!
Przede wszystkim ,,Confidenza'' - pomimo udanego startu - szybko ulega telenowelizacji tematu, jakby twórca bał się filmowej orkiestry, i wolał snuć telewizyjny idiom, gdzie poruszamy się po głowie Pietro, który za daleko szuka doskonałości uczuć we własnej niedoskonałej formie wewnętrznego skupienia. Przedmieścia Rzymu nie zostały sfilmowane należycie, a burżuazyjne rozmowy przy stole szybko męczą włoską konfekcją. W drugiej połowie filmu przeobraża się w teatralny ogień małżeński, gdzie dochodzi do kłótni i zaburzenia sercowego, bo przeszłość z Teresą wiecznie dudni w głowie. Choć sekrety nie chcą wyjść na jaw, to twarze ukochanych giną w grymasie porażki. ,,Confidenza'' sprawia najwięcej przyjemności, gdy Federica Rosellini ujawnia się na ekranie - dziewczyna zwyczajnie tryska energią, co pozwala uwierzyć w jej niewinnie rozbrykane spojrzenia.
Reż. Daniele Luchetti, Sce. Domenico Starnone, Daniele Luchetti, Francesco Piccolo, Zdj. Ivan Casalgrandi, Muz. Thom Yorke, prod. Indiana Production, Vision Distribution, Ministero della Cultura, wyst.: Elio Germano, Pilar Fogliati, Vittoria Puccini, Federica Rosellini, Giordano De Plano
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz