Gotycki horror przeżywa renesans, a twórcy odrabiają lekcję, że sekretem strachu jest ziejąca pustka krajobrazu. Izolowany czyściec, gdzie śnieg pod nogami zostawia ślady, blade niewiasty z rumianymi polikami kontrastują z zarośniętymi panami, którzy przeżywają klęskę nadchodzącego widma zagłady. W przeciwieństwie do ,,Nosferatu'' (2024) - ,,The Damned'' jest bardziej konkretny, zwięzły oraz przerażający. Gdyż czerń pochłania daleką perspektywę. Ujemna temperatura sprawia, że ciało szuka bezpiecznego schronienia, a demony wypływają z kruchej psychiki. Zaczyna się lawiną białego puchu, gdzie noc zapada, a mleczna poświata okrywa nieczułą ziemię, z której wyrasta wąż niezgody.
,,The Damned'' robi dokładnie to, czego nie robią mizerni rzemieślnicy - osacza lodem, porywa w zakamarki pochłaniającej czerni, a ludzie tłumnie doznają szoku nerwowego. Cicha, odizolowana wioska na północnych strefach przybiera kształt niemego krzyku. Celebruje najdrobniejsze widziadło na płótnie, gdzie potwory nie biorą odwetu, lecz zachęcają do zabójstwa. Islandzka wioska wynajęta przez morskie otchłanie, wydobywa na światło powłóczyste, ciągnące się po ziemi duchy, które nawiedzają krainę bez zaproszenia. Mała, drobna rybacka osada - miała być przystankiem, do nadejścia wiosny, lecz sroga zima doprawia rogi na każdym kroku. Gdzie otaczająca czerń chce cię pochłonąć i wypluć jako martwą skorupę. Śledzimy losy kobiety znikąd o imieniu Eva (śliczna Odessa Young z włosami o barwie kasztanu), która trafia do męskiego grona w odseparowanej gospodzie. Jej mąż utonął podczas połowu, a żarty oraz tańce przy ogniu zgasną, gdy zjawiska paranormalne zaczną dominować nad logiką wszechświata.
Na horyzoncie wypływa statek, jakby zapowiedź kości niezgody, ponieważ Eva nie chce ryzykować wyprawy dla niewiadomej - woli bezpieczny kącik. Jednakże, gdy statek z martwą załogą dopływa do brzegu - klątwa zostaje przeniesiona na rybacką osadę, która dumnie szczyciła się dobrym humorem. Martwi panowie ze statku umarli w dziwnych, szokujących okolicznościach, których nie zamierzam zdradzać, aczkolwiek zaczyna się niewinnie od sztywnego, zamarzniętego ciała. Jakaś ponadnaturalna, przedwieczna siła sprawiła, że w brzuchach tkwi wąż, który wypływa w obleśnych scenach - sprawiając, że zostaną naznaczeni nadchodzącą paniką. ,,The Damned'' ukrywa męskie imiona, w ciemnościach przychodzą nieznani (czyżby widmo załogi?), którzy nie szepczą, a rybacy, jak zaczarowani - tracą rozum, bezpowrotnie. Zaskakująca jest sama perspektywa zlodowaciałego miejsca, gdzie nie widać gwiazd, a bezduszny śnieg porywa nadzieję. Mleczna mgła stosunkowo osłabia widoczność, a kobieta stara się dodawać otuchy gorączkowym mężczyznom, co w porywach namiętności dochodzi do zbrodni bez przyczyny. Zwięźle krząta się między omdlewającą czernią, która pragnie cię porwać, a intymną scenerią w domach, gdzie świece kołyszą do snu zdruzgotane serca.
Mroźne poranki, wieczna noc, a w przypływie grozy, nie narzucające się, delikatne sceny, gdy mężczyzna uczy kobietę, jak obsługiwać się bronią, by symbolicznie dotykać wdowich rąk, które od dawna nie zaznały pieszczoty. Bliskość drugiego ciała staje się jedynym ukojeniem od potarganych dni, w których węgorze wiją się w brzuchach martwych marynarzy. Islandzkie mity zaczynają napływać, a śmierć zagląda w oczy. To kameralny, dewastujący horror, gdzie pozornie bezpieczna przystań zamienia się w targowisko próżności, a zamiast zabawy czerwona farba rozlewająca się po deskach. To jeden z nielicznych horrorów w ostatnich miesiącach, który nie chce, abyś przestraszył się widziadeł, lecz konsekwencji, do czego prowadzi zamroczenie umysłowe. W tej ponurej, zimnej, jak stal, osadzie - dominuje ciepło świeczek rozpalonych na stole, a na zewnątrz panuje grobowa pustka - dalece intensywna, przywołująca potwory z otchłani. Przez to, że autorzy niczego nie wyjaśniają - wzmaga pragnienie ucieczki od dusznego krajobrazu, który zabija odwieczną czernią.
W gruncie rzeczy, to opowieść atmosfery - ciążącej, pochłaniającej ludzkie ciepło, dlatego intymne sceny wydały mi się ulgą, od przerażającej pustki wiejącej na dworze. Drobnymi gestami, symbolicznymi scenami przypomina, dlaczego najlepsze horrory nie potrzebują demonów, żeby siać zgorszenie. Wystarczy wypuścić demony z głębin morza, które nie atakują, żeby blady strach zapanował w małej gospodzie. Panująca dychotomia, pomiędzy światłem, a czernią, która wszystko zasłania - idealnie odkrywa strach przed nicością w dalekiej pustce. Gdzie horyzont odsłania cień zagłady, nie werbalizując żadnej groźby. To prymitywni ludzie otumanieni strachem popadają w popłoch, nie wiedząc, dlaczego dochodzi do serii nieporozumień i makabry. Osaczająca czerń czeka, aż złamie ludzkie dusze, a przez to, horror wydobywa się z niewiedzy i nieświadomości, dlaczego dochodzi do zbrodni. Gorsząca zima wzmaga niepokój, skały grożą utratą życia, a zimny ton opowieści sprawia, iż nadzieja obumiera bez światła, a mrok skrywa ludzkie zwłoki, które się poruszają.
Zimna toń oplata brzeg morza, blady osad otoczenia pcha w sidła druzgoczącej śmierci, a Eva z warkoczami stara się przetrwać w chaosie zbłąkanych ciał, które przypływają, żeby zasiać ziarno nienaturalnego terroru. Chrześcijańska wioska próbując powołać się na wiarę - zatraca się w domysłach bez zbadania sprawy. Czy zostali przeklęci, bo Bóg ich opuścił? Raczej nie, ale na nic nie przyda się religia, kiedy rywalizujemy z siłami, na które nie jesteśmy gotowi. Bohaterowie w niemym uścisku próbują znaleźć racjonalne wyjaśnienie czegoś, co nie jest racjonalne czy rozumiane jako ziemskie. Dlatego działa jako potajemna groza, w której próżno szukać wskazówek, dlaczego doszło do zbrodni. Można snuć przypuszczenia czy opierać się na islandzkich mitach, ale czy to ważne, w kontekście opowieści, która dudni od warkoczącego zimna? Gdzie krajobraz jest jałowy, ludzkie zwłoki skrywają oślizgłe gady łuskonośne, a czerń obnaża potwory własnego umysłu?
Islandia, Irlandia, Wielka Brytania, 2024, 89'
Reż. Thordur Palsson, Sce. Jamie Hannigan, Thordur Palsson, Zdj. Eli Arenson, Muz. Stephen McKeon, prod. Elation Pictures, Join Motion Pictures, Wild Atlantic Pictures, wyst.: Odessa Young, Joe Cole, Lewis Gribben, Rory McCann, Arnar Gray, Guillermo Uria
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz