Nowy rok rozpoczął się z hukiem, skoro na ekranach kin pojawiają się thrillery erotyczne, jak ,,Babygirl''. Gdzie Nicole Kidman odprawia rytuał przyciągania. Perwersyjne panie szukające przygody - fetyszyzując młodych kochanków. Kiedy zeszłoroczne ,,Strange Darling'' namieszało ludziom w głowach, twierdząc, że Fitzgerald jest pociągająca, prychnąłem, ponieważ mam wyższe standardy. Istnieją kobiety, które jednym spojrzeniem oddają emocje na talerz, a kołyszące biodra zachęcają do tańca. Są kobiety o seksapilu, które załamują głos w gardle. Mężczyźni, którzy pragną kobiet, których nie mogą mieć, a na taką wypada jedna z najbardziej zdystansowanych, uzależniająco seksownych dziewcząt z zewnątrz w debiucie Mariany Wainstein. Argentyński thriller sypialniany dorzuca na start dziewczę o zarysowanych, węgielnych oczach, smukłych ramionach, drobnym dekolcie, co wpada do domu nowobogackich, co nie potrafią utrzymać emocji na wodzy.
Witamy w Buenos Aires, gdzie zamożna rodzina zatrudnia atrakcyjną pokojówkę. Jak powiadają w kuluarach ,,jest za ładna na salonową''. Jej wibracje odbierają wszyscy bez wyjątku - mąż jako pierwszy chce zaimponować młódce. Szczycąc się dobrym winem, wystawnym domem o szklanych drzwiach. Odmawia prezentów, jakby nie imponowało bogactwo czy bar z alkoholem. Młody syn, jeszcze niedoświadczony, nie potrafi przebić się przez ścianę kobiecej powściągliwości. Nie potrafi pokonać ją własną bronią - atakując kobiece ego. Tkwi w namiętnym zawieszeniu - nie mogąc stać się dla niej atrakcyjny, więc kpi z niego bez słów. Duszna atmosfera przybiera falę napalonych kobiet. Mężczyźni odchodzą na drugi plan, ponieważ ciało płci przeciwnej zostaje wystawione na widok, jak na wystawie. To kobiety pragną kobiecego łona, a nastolatka masturbuje się na pościeli - doprowadzając do orgazmu spragnione lędźwie. Kiedy panowie paradują bez koszulek, kobiety chodzą z makijażem, ze szminką na ustach, odsłaniając krągłości na basenie w stroju kąpielowym. Nakręca się stopniowo - odsłaniając niezaspokojone pragnienia, które tkwią w bohaterach do samego końca.
Eugenika Suarez o uroku diablicy pochłania gospodarzy swoimi wystukanymi paznokciami, prowadzi grę ze zmęczoną małżonką, która utkwiła w seksualnej niemocy, dlatego pragnie kobiecego języka i wymuskanych pocałunków. Magnetyczne przyciąganie sprawia, że każdy z rodziny - ojciec, matka, syn, córka - oddaje się bez reszty. Nie potrafiąc odmówić sobie przyjemności, żeby nie kręcić się wokół Lindy, która wprowadza do mieszkania chaos i zaburzenia na tle emocjonalnym. To bezczelna femme fatale, wręcz manipulatorka - zwodzi kobiety, a mężczyzn traktuje jak błyskotkę, która ozdabia meble, a nie na odwrót. Drapieżna pokojówka potrafi zachować milczenie, a następnie zlekceważyć młodego ogiera, który za dużo sobie wyobraża. Jako podglądacz spektaklu zauważam, że Lindę cechuje wyrachowanie, a jej marmurowe oczy sprawiają, że nie czuję zaangażowania, i nie rozumiem, skąd zachwyt nad pannicą z wyrobionymi rzęsami, z wydatnymi wargami, gdzie giętkie ręce przejeżdżają po twarzach niezaspokojonych kobiet. Jej siła polega na ukierunkowaniu seksualności - podpowiada córce gospodarza, że warto ubrać bikini, żeby zaimponować chłopakom. To sprawia, że Matilda (Minerva Casero) czuje się zakłopotana, nakręcona, a jej łono płonie, kiedy ląduje sama w łóżku z ręką pod kołdrą.
Brzuchaty mąż snuje się z owłosioną klatką piersiową, i nie zauważa, jak stopniowo małżonka zostaje uwiedziona przez podszepty kobiety, która intryguje mieszkańców, jak nagłe nadejście obcego w filmie Pasoliniego ,,Teoremat'' (1968). Latynoski seksapil onieśmiela, a kobiety wzajemnie się fascynują, jakby tylko kobieta mogła dogodzić drugiej. Mimo że sama atmosfera napędza ciało do grzeszności - film snuje się niemiłosiernie, co jest największym zastrzeżeniem. Jakby uwodzenie miało zostać rozciągnięte w czasie, a nastolatka nie czuła spełnienia z własnym chłopakiem, lecz pokojówką, która podkrada się i kradnie serca zamożnej rodzinie, co prowadzi do destabilizacji uczuć. Tym bardziej, że Matilda w jednej ze scen instynktownie kradnie bieliznę Lindzie, co staje się erotycznie wstydliwe, a zarazem pociągające dla dojrzewającej brunetki o delikatnych oczach. Trochę, jak w twórczości perwersyjnego Shuzo Oshimi, który przedstawia kobiece ciało jako wynalazek wiecznej, niezaspokojonej tęsknoty za pieszczotą. Mamy sceny, gdzie dosłownie kobiety wodzą się wzrokiem, wąchają, jakby zachęcają do sensualnej eksplozji. Jako erotyczne pożądanie sprawdza się nieźle - gorzej, że narracja kuleje i poza zakładaniem smyczy na niedopieszczone panny, nie oferuje nic, coby zaskoczyło.
Niewątpliwie potrafi być na przemian delikatny - świetna scena, gdy nastolatka palcem muska pokojówkę po wymalowanych ustach - by przejść do kontry, jako burzliwy melodramat, gdy spragniona małżonka całuje się namiętnie z kobietą, z którą nie powinna igrać. Fizyczne pragnienie bliskości wygrywa potężnie, szkoda więc, że Linda czaruje głównie uwagami znużonej, mętnej, bezbarwnej kobiety i ciałem wyrachowanej, samoświadomej latynoski na zlecenie. Jej osoba jest mało inspirująca, zbyt zdystansowana oraz zanadto lekceważy męską publiczność, żeby uwieść mężczyzn poza ekranem. Już bardziej skomplikowaną osobowość ujrzałem w kobiecie szukającej zemsty na mężczyźnie w hiszpańskiej ,,Ninie'' (2024), gdzie mści się za to, że została zapłodniona, a jej brzuch sugeruje, że dokonała aborcji, aby znieść zniewagę, iż jakiś gość ją wykorzystał. Nie mniej to ciekawe spektrum, jak nasze żądze potrafią być dysfunkcyjne, które rujnują małżeństwa czy związki, kiedy mężczyźni oddadzą się niewłaściwym kobietom, albo kobiety ulegną czarowi biseksualnej energii.
Argentyna, Hiszpania, 2024, 100'
Reż. Mariana Wainstein, Sce. Luciano Cocciardi, Sabrina Campos, Diego Bliffeld, Muz. Manu Moreno, prod. Bourke Films, Pampa Films, Gloriamundi Producciones, wyst.: Julieta Cardinali, Minerva Casero, China Suarez, Augustin Della Corte, Felipe Gonzalez Otano
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz