wtorek, 27 sierpnia 2013

Dziwne twory - Głowa do wycierania

Dziwne twory, to zespół produkcji, które oznaczać się będą tym, że są dla wybranego odbiorcy. Wąskiego grona entuzjastów. Posiadać będą sceny wpływające na nasz umysł (wyobraźnię). Ekstrawaganckie, ekscentryczne, nieprzyzwoicie wyobcowane od tego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić. Dla ludzi o mocnych nerwach, twardych żołądkach i ,,spokojnych'' oczach. Lubujących się w czymś, co trudno ocenić, zrozumieć, a nawet polubić?





O Lynchu pisałem przy okazji Ulubionych reżyserów. Mógłbym Was zasypać całą rzeszą tytułów tego pana, ale ,,Głowa do wycierania'' ma to do siebie, że jest debiutem idealnym. Świetnie wyważonym, pomiędzy scenami surrealistycznymi, a ujęciami, które mieszczą się w ramach ,,możliwych w świecie rzeczywistym''.


Głównym bohaterem filmu jest Henry Spencer, drukarz pracujący w fabryce ołówków, podczas filmu przebywający "na wakacjach". Zamieszkuje on skromny, jednopokojowy apartament, znajdujący się wewnątrz bloku w ponurym, obskurnym mieście przemysłowym. Wkrótce dowiadujemy się o tym, że jego kobieta ma porodzić dziecko...

Dla wiele osób będzie to męcząca próba przejścia przez zlepek scen niejednoznacznych, działających na podświadomość i intuicję. Z pewnością nie każdy przetrwa tempo rozwoju fabuły. Sennie, jak w koszmarze autora. Dużo scen jest bardzo przykra, ponieważ samo miasto z pierwszych kadrów zapowiada zdewastowanie i brud otaczającego go środowiska. Nie inaczej, musiało to na niego jakoś wpłynąć.

Film Lyncha jest absolutnie wyreżyserowany tak, że spokojnie możesz dobrowolnie interpretować, to co się dzieje z bohaterem przez półtora godziny. W innym przypadku ,,wytrze'' Ci mózg i odpuścisz sobie filmy, które na trzeźwo lepiej nie oglądać. Perełka wśród dzieł nietuzinkowych i tak ,,popapranych'', że sam się będziesz po seansie zastanawiać, czy nie jesteś tak skrzywiony, jak Henry.



Jestem dzieckiem Bożym!


                                           


Analiza filmu

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz