Jedziemy dalej z tematem. Nadrabiam zaległości. Dzielę rubrykę na dwie części, bo nie zamierzam pisać elaboratów. Ciąg dalszy nastąpi...niebawem.
Tuda
Prześmiewcza komedia romantyczna, która skupia się na taksówkarzu oraz pasażerce. Zamknięty w kabinie żółtej taryfy wozi nas po dużych miastach w Rosji. Wadim z Moskwy późną nocą zauważa klienta, który prosi o daleką podróż. Na tyle odległą, że czeka nas nie mała wizyta w kierunku stolicy Baszkortostanu, w mieście Ufa. Kierowca jest średnio zachwycony - marszczy brwi oraz ma niewyraźny, kwaśny wyraz twarzy. Jego przeciwieństwem jest Vera (Irina Starshenbaum), która pozwoli sobie na głośną muzykę z wokalem na tylnym siedzeniu. Tryska energią, jest wyluzowaną, frywolną, spontaniczną dziewczyną z włosami opadającymi na poliki. Wadim nieco zdystansowany nabierze werwy w trakcie rozwijającej się relacji.
Można powiedzieć - klasyczne kino drogi, gdzie na postoju robią sobie zdjęcia na tle turystycznych atrakcji. Rozmowy wahają się między psotną komedią, a tragizmem wycofanego taksówkarza, który walczy ze stratą, boleje, że musi przebywać z kobietą ponad setki kilometrów, a jej wulkaniczny charakter nie koreluje z powściągliwym mężczyzną - ze zmęczonym zarostem, skrzywionymi ustami. Kiedy masz dwoje bohaterów, w małej przestrzeni, wiesz że dialog stanowi pierwszeństwo, a narracja nie proponuje zawiłych zwrotów czy szokujących rozwiązań.
Chris zaprasza na przejażdżkę - niewiarygodne!
Jednakże, kino drogi, to jeden z moich ulubionych motywów w historii kina. ,,Roving Woman'' (2022) pokazała, że można jeździć po Los Angeles z wybrykami natury i odnaleźć siebie w alejkach zgubnej przyszłości. Gdyż w takich produkcjach nie liczy się cel, ale to, co wydarzy się pomiędzy podróżami. Droga staje się pretekstem do analizy społecznej, czy do konwersacji, która nikogo nie ocenia, lecz przybliża wartość rozmowy. Wadim, to poukładany zawodowiec, co kieruje się nawigacją, za to Vera jest spontaniczna w działaniach - zdecydowanie, jej żywa postawa oddaje ekscytację światem. Taksówkarz nie bez powodu chodzi z ponurą miną; ciągle ma pecha, a w życiu doświadczył przykrości.
Vera wyrasta na słońce, które oświetli jego nieszczęsne podejście do otaczającej rzeczywistości. Jeśli ktoś oczekuje łzawego romansu, to odradzam. Unika łatwego zakochania, a bohaterowie stopniowo zaczynają nadawać na falach. Łączy dramatyczne spotkanie obarczone dalekim wyjazdem, gdzie na krótko zwiedzamy miasta (włącznie z wizytą u rodziców), by przez osiemdziesiąt procent czasu gotować się w samochodzie ze smutnym panem oraz pocieszną pasażerką. Ktoś tam dołączy w trakcie wyprawy jako kolejny element zwariowanej układanki jako przystanek w podróży. Słodko-gorzkie podejście do wspólnej, romantycznej wycieczki.
Rosja, 2025, 104'
Reż. Ivan Petukhov Sce. Ivan Petukhov, Zdj. Pavel Beklemishev, prod. Bazelevs Production, wyst.: Adriana Denkova, Stepan Devonin, Anton Filipenko, Irina Starshenbaum
7 lipca: Kto zabił prezydenta Haiti?
Kto zabił 43 prezydenta Haiti? Jovenel Moïse oficjalnie został zamordowany w swojej rezydencji w Port-au-Prince. W czasie prezydentury Moïse'a powszechne były niepokoje polityczne i przemoc, w tym gwałtowne protesty antyrządowe. Okres sprawowania urzędu przez Moïse'a był kwestionowany, co wywołało kryzys konstytucyjny. W filmie, jedna ze studentek przeprowadza śledztwo, jak rasowa dziennikarka, dlaczego i kto podjął zamach na ,,ojca'' narodu. To burzliwy thriller polityczny podlany groteskowymi dialogami z telenoweli, narzucający przesadną ekspozycję oraz dobity znakomitym zakończeniem (z użyciem broni). Zastanawiam się, na ile autorzy zmyślili, na potrzeby fikcji, a na ile podjęli się dokumentalizacji tematu.
Sęk w tym, że nie wiele wiadomo o samym incydencie, bo kino krąży wokół tematu prezydenta, gdzie postacie mają włożone w usta teksty pochwalne na rzecz krajowego wyzwoliciela. Przedstawia m.in. sceny z dzieciństwa, gdy przyszły ambasador marzy zostać uduchowionym szamanem, który przemawia do duchów - czy istnieje jakieś potwierdzenie, że nie zmyślono tego wątku? To jest właśnie problem produkcji - bierze na warsztat wielki temat historii Haiti, i robi to w sposób niedorzeczny, gdzie fikcja ,,gumkuje'' oraz zniekształca rzeczywistość. Kiedy otrzymuję sekwencje z zagubionymi dokumentami, czy ma to coś wspólnego z faktem, że Moïse odkrył szajkę z Kolumbii, którzy handlowali narkotykami, a w jego narodzie narastał handel ludźmi?
Foto. Clearshot Entertainment
Jak na pierwszy pełnometrażowy film gubi się między tanią sensacją, a przekoloryzowanym dziełem dla swojego ludu. Zagraniczni recenzenci będą zmieszani, jak mało filmowe jest to twórstwo. Poprzetykane niezgrabnymi wycinkami z telewizyjnego reportaża o zamieszkach na ulicy, który balansuje na cienkiej granicy autoparodii. To doniosłe wydarzenie, i próba konfrontacji z zabójstwem człowieka planującego zamach stanu. Ta kontrowersyjna postać zasługuje na lepszy film, i na lepsze śledztwo. Moïse regularnie sprzeciwiał się oligarchom, korupcji oraz elitom we własnym kraju - jednocześnie przejawiając zapędy na dyktatora dyskutującego z gangami.
Budził skrajne emocje, a opozycja musiała go nienawidzić, jak planował likwidację karteli od substancji odurzających. To, co otrzymałem - to ledwie wierzchołek góry lodowej, i mało skonkretyzowany produkt haitański. Pachnie propagandą, a nie szczerym wyznaniem. Notorycznie unika odpowiedzi, jakby chciał sfałszować dziennikarską uczciwość. Jego niska wnikliwość nie budzi mojego zaufania. Na plus; podjęcie wątku o wątpliwej reputacji policji narodowej. Więcej informacji śledczych znajdziecie na https://lex.dk/Jovenel_Mo%C3%AFse.
Haiti, 2025, 113'
Reż. Robenson Lauvince, Sce. Paul Henry Athis, Gary Victor, Zdj. Luis Alberto Cabrera, Muz. Mozart Louis, prod. Clearshot Entertainment, wyst.: Anthony Alvarez, Tico Armand, Evens Jn Baptiste, Tony Delerme, Pedro Moreno
Siostry (oryginalny tytuł De Z van Zus)
Miała być komedia o siostrach, a dostałem niezręczny portret klasy średniej. Żarty nie trafiają w punkt, podróż do Hiszpanii pozbawiona żywiołu oraz energii, a bohaterowie na poziomie ledwo akceptowalnej normy. Wymęczony pokaz, a kino holenderskie - po raz kolejny - rozczarowuje oraz zwodzi na manowce. To opowieść o dwóch bliźniaczkach - Rianny (Elise Schaap ratuje produkcję od ruiny) oraz Juliette - w dzieciństwie wspólnie spędzały czas, lecz gdy dorosły, ich ścieżki zostały przecięte. Rianna w otwierającej scenie pracuje w barze szybkiej obsługi w Rotterdamie, oraz wypełnia dom rodzinny różnymi pamiątkami. Juliette zakotwiczyła w Amsterdamie, gdzie robi karierę w programie telewizyjnym oraz pomaga innym w umeblowaniu własnego mieszkania. Co łączy kobiety? Nie wiele. Mają chorego ojca, i jedynie Rianna zajmuje się jego opieką, gdy Juliette wysyła pieniądze nie biorąc bezpośredniego udziału w rekonwalescencji schorowanego staruszka.
Foto. A Private View
Ojciec, wyraźnie okaleczony, niepełnosprawny, poruszający się na wózku między ciasnymi korytarzami w mieszkaniu życzy sobie, żeby jego prochy zostały rozrzucone w Hiszpanii. Także, Rianna i Juliette muszą odbyć tę wycieczkę, mimo że od dawna stosunki w rodzeństwie są chłodne i bez większych emocji. Juliette, to typowa karierowiczka, jakich wiele - bez chłopaka, z własną ścieżką zawodową i bez zobowiązań. Rianna niesie krzyż dorosłości - słabo opłacaną pracę, niedomagającego ojca pod ręką oraz neurotyczne podejście do świata.
Zwyczajny kontrast charakterów: nie byłoby to fatalne rozegranie, gdyby tylko scenariusz pozwolił sobie na bardziej wymagające żarty, niż kiepskie uwagi, wymuszone bekanie, oraz suchej deklamacji Z jak ZUS (autentycznie pada taki graficzny dowcip na plaży). Oprócz tej dwójki, na wspólną podróż decydują się przyjaciółki bliźniaczych sióstr - babskie spotkanie okaże się mniej interesujące, niż wyjazd rowerem do Szczecina. Komedia, która nie jest śmieszna - siostry kłócą się o właściwy gust modowy, pod spodem wylewa się jad, a pogrzeb staje się tłem dla frustrujących dziewcząt. Nie mam pojęcia, która jest gorsza. Głośna, rozhukana Juliette, co przemawia emocjami? Rianna niby uprzejma, ale też na pokaz. Jakby, dlaczego muszę obcować z tępymi dziewczynami na pseudo-wakacjach? To nie jest śmieszne, to jest tragedia podlana ukąszeniem kaktusa. Nie ma nikogo, z kim mógłbym nawiązać nić towarzyską, więc cała produkcja staje się obojętna. Jako komedia nietrafiona, jako dramat, gorzej niż na poziomie mułu. Miało być sympatycznie, lekko oraz przyjemnie, a wyszło tak, że wolałbym wracać do domu z ,,buta'', niż w towarzystwie tych obciachowych panienek. Do tego obleśna scena z toaletą jako wyraz degustującej komedii bez wigoru.
Holandia, 2024, 100'
Reż. Jelle de Jonge, Sce. Jildau Hartzema, Jelle de Jonge, Eveline Hagenbeek, Zdj. Ezra Reverda, Muz. Alexander Reumers, prod. TDMP, Source Investments, A Private View, wyst.: Elise Schaap, Mariana Aparicio, Joke Tjalsma, Bracha van Doesburgh, Maksim Stojanac
STAN I AMY – KOLEJNY ETAP
-
Relacje Stana i Amy, bohaterów książki „Drzewo człowiecze” Patricka White’a
wyraźnie zaczynają wchodzić w nową fazę. Oddajmy głos narratorowi:
*„(…) Nie ...
Cara Ampuh Flash Samsung Galaxy J2
-
Apa bila anda telah terlampau lama memakai ponsel canggih Samsung Galaxy
J2, kadang-kadang ponsel canggih itu bakal memngalami penurunan dalam soal
kinerj...
Dorastać z serialem
-
Dorastanie to trochę ważny okres w życiu każdego człowieka, z którego każdy
z nas ma na pewno wiele świetnych wspomnień. Wspomnień, które najczęściej
będ...
Mariusz Czubaj - "Piąty beatles"
-
Trwa Euro 2012, a Rudolf Heinz prowadzi kurs profilowania w szkole
policyjnej w Pile, kiedy zostaje poproszony o pomoc w śledztwie w sprawie
morderstwa....
Bez tytułu. ;)
-
Bardzo długo zastanawiałam się jak zacząć,tak aby było ładnie,zgrabnie i
jakkolwiek po bożemu. Żeby poczęstować na dzień dobry jakimś mądrym cytatem
o prze...
Glan leczniczy
-
Gabinet dr N., specjalisty ortopedy. Najpierw powykręcał moją stopę we
wszystkie możliwe strony. Potem siadł za biurkiem, i rzecze:
- No ładnie Pani skręci...
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz