poniedziałek, 25 lipca 2022

Pasożyt - Kto, kim się karmi

 


Pierwszy tom nie wkręcił śruby z impetem, ale uparcie dopatrywałem się zalet wiekowej mangi, która swoimi naleciałościami z lat 90. XX wieku nieco spuszcza z tonu i prowadzi po meandrach konfliktu planetarnego. Tytuł zapowiadany jako horror pod sztandarem science fiction okazał się bandycką przygodą z poczuciem humoru godnym sucharowego króla. Tajemnicze komórki ,,spadają'' z mezosfery na niebieską planetę. Pasożyty wpijają się w ludzkie ciała przejmując nad nimi kontrolę (lub zajmują część osobowości). Ich zadaniem jest opanować mózgi gospodarzy z planety Ziemi. Pewien licealista imieniem Shinichi Izumi zostanie zaatakowany przez wszczep z kosmosu, ale nieobliczalny byt popełnił pomyłkę. Miast przejąć neuroprzekaźniki - wpadł w naczynia krwionośne prawej ręki.

Izumi zaskoczony obrotem spraw zdaje sobie sprawę, że ma niechcianego towarzysza ,,wbitego'' w dłoń, w telewizji przesyłają wiadomości o makabrycznych morderstwach. Pasożyty chcą wykończyć ludzkość nie wiedząc, że nie mają wystarczającej wiedzy, jak unicestwić wrogi gen. Demoniczne ,,gady'' z gwiaździstej powierzchni dostosowują się do natury ludzkiej - próbują udawać, że są uczłowieczeni, ale na próżno. Byty z kosmosu nie mają wyobraźni, to instynktowni zabójcy bez moralności, bez empatii, nastawieni, by przeżyć bezrefleksyjnie w nowym środowisku. Ku zaskoczeniu - tempo historii jest zdynamizowane, pozbawione niepotrzebnej nadbudowy psychologicznej, co nie jest takie oczywiste, ponieważ historie w obrazkach z lat 80./90. XX wieku potrafią mącić narratologicznie. Wielokrotnie natknąłem się na tanią melodramę lub prymitywne słownictwo - wychwalana ,,Akira'' napisana przez Otomo okazała się ledwie poprawna, chociaż wypadałoby przyznać, że nie mają kretyńskich błędów logicznych znanych z ,,Tokyo Revengers'' czy innych przereklamowanych serii, które wyrzucam do śmieci po dwóch tomach. 


Literacko to nie Hegel czy Sfar, ale przynajmniej język jest prosty, niewymyślny, taktowny. Akcja potraktowana z przymrużeniem oka, a relacja między pasożytniczą pluskwą, a osobnikiem płci męskiej sprawia, że trudno im nie kibicować w narastającej, chłodnej przyjaźni. Migi, czyli prawa ręka Izumiego to jeden z ciekawszych kandydatów na inteligentną obcą rasę w przestrzeni mentalnej. Ma wyjątkowy zmysł do nauki, a z racji, że nie udało się przejąć ludzkiej machiny myślowej - musi kombinować, jak przeżyć za sterami przerażonego, nieopanowanego nastolatka, któremu daleko do draba, szkolnego łobuza, zwiadowcy czy myśliciela. Być może wydaje się mało prawdopodobny scenariusz, by uczeń klasy średniej stanął do walki z przybyszami znikąd prowadząc wojnę światów między bezuczuciowymi formami życia, a irracjonalną ludzkością pogubioną w emocjonalnych przekaźnikach z zewnątrz. Za to proste reguły - zabij, aby przeżyć przemawiają do wrodzonej cechy, aby bać się śmierci, z którą nikt nie chce się pogodzić. W zamian dostajemy pełnokrwisty survival z elementami akcji. Pasożyty pożywiają się ludźmi, a policja zaczyna się zastanawiać, czy nie stoi za tym jakaś organizacja kryminalna. Szkoła Izumiego wiecznie oblegana przez złowrogie mimiki sprawia, że trudno odetchnąć od niebezpieczeństwa.

Autor zadbał, aby czytelnik nie musiał zwlekać za nowymi sensacjami, montaż i kadry przesuwają się z zawrotną prędkością - ważne pytania nie zastępują obrazu, a humor nieustannie niweczy grozę zaatakowanej Ziemi przez pasmo bestialskich nicponi. Dopiero tom drugi podkręca stawkę, a bezmyślne pasożyty zaczynają nabierać wprawy, dostosowywać się do miejskiej dżungli. Pojawia się wybitna postać pod imieniem Reiko Tamura, która nie tyle uczy się ludzkiego zachowania, ale ma w zanadrzu mocne karty w zestawie, co potrafi zagiąć nie jednego jajogłowego - myśląc o owocnej współpracy czy koegzystencji na jednej planecie. O ile pasożyty są zróżnicowane oraz intrygujące, w starciu stosujące wybraną taktykę, tak autorzy mang po raz kolejny udowodnili, że nie potrafią pisać wątków romantycznych! Co prawda nie ma obrazu nędzy i rozpaczy prosto z ,,Bakuman'' czy ,,Sword Art Online'' (sezonowe anime, to było żenujące do sześcianu!) - mimo to ostrzegam. Historia miłosna w ,,Pasożycie'' nie należy do grona ulubionych. Histeryczne wyznania, stalking, powtarzanie regułek, jakoby Izumi tracił pierwotny charakter pod wpływem ,,choroby'' wtłoczonej w organizm zaczyna sprawiać, że przewracam oczami z niedowierzania, jak łatwo zepsuć wrażenie, że mam do czynienia z czymś poważnym. Dziewczyny są napisane nieco od czapy, w dosyć groteskowym tonie. Wyolbrzymiając wady bohatera, trując o związkach z marmurową, i na przemian, z ekstatyczną miną na twarzy. 



To, co trzyma przy ,,Pasożycie'' jest wiarygodność oddania niuansów, jak obca, nieprzejednana, niewidzialna siła demoluje ludzkie standardy. Jak wrażliwość ludzkich serc potrafi przegrać ze stalową wolą i zaślepieniem w błędny cel, by wyeliminować gatunek ludzki zastępując ich pustą skorupą bez czucia. Nasz protagonista miarowo traci człowieczeństwo - łzy przestają kapać z każdym, mało chwalebnym zwycięstwem. Rany nie chcą się goić, pęka pod płaszczem winy, choćby miał ciało z ciekłego metalu nie ucieknie od bólu. Twórca lubi bawić się w demagoga, dlatego słowem rani największych twardzieli, a z oschłych dziewcząt czyni podatne na emocje trzpiotki. Dramatyczne okoliczności są rozbijane przez szaloną relację Migiego, który regularnie komentuje na bieżąco reguły rządzące wszechświatem - kpiąc, nie rozumiejąc ludzi i ich poświęceń dla dobra ogółu. A tak się składa, że Izumi to typowy przedstawiciel literatury fantasy - waleczny, sprawiedliwy, oddany sprawie. Z serduszkiem na dłoni, który stopniowo traci wiarę, że pozostał człowiekiem. W tle dochodzi rodzinny koszmar, gdzie zemsta przesłania zdrowe podejście do życia. Z czasem sam już nie wiem, kto, kim się karmi. Pasożyci tępymi ludźmi, którzy w popłochu unikają przed karą, czy ludzkość zaślepiona w swoje prawa, że nie widzi, jak traktuje ,,obcych'' czy ,,przyjezdnych''?

Mimo że ,,Parasyte'' (czyli ,,Pasożyt'') okazał się czymś innym, niż zakładałem - stając się lekturą wyjątkowo lekką i przystępną, gdzie nie przytłacza techniczny żargon, jak w osławionym ,,Ghost in the Shell'', jednocześnie nie imponuje wizją artystyczną, jak post-apokaliptyczny ,,Eden'' wypisany przez Hiroki Endo. To porządna rozrywka z małymi pytaniami natury etnicznej, moralnej i genetycznej. Wyjątkowo dzika i przebojowa, abym zapomniał o jej wadach, niedociągnięciach czy słabej grafice. ,,Pasożyt'' jest mocno zakamuflowany w latach 90. ubiegłego wieku i to się czuje podczas dzisiejszego czytania. Czuć tę lekką satyrę na nasz bezpodstawny strach wobec zagrożeń czyhających z zewnątrz, na odpowiedź, co by było, gdyby kosmici wleźli nam pod skórę. Na nasze klasyczne ignoranctwo, jak nie potrafimy zaakceptować obcych śladów życia, czyli mała nauka o tolerancji wzorem Stanisława Lema. 

Japonia, 1989-1995 (liczba tomów: 10)

Hitoshi Iwaaki 

Wydawnictwo: JG

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz