Te kobiety ciągle wydzwaniają. |
W filmie aż drży od bólu matki (ma na imię Cornelia), która nie potrafi pogodzić się z tym, że wyfrunął z gniazdka i próbuje usamodzielnić się od rodziców. Jedynie ojciec myśli trzeźwo i na nic go nie namawia. Haczyk tkwi w tym, że on sam poddał się żonie. Jest na jej usługach i nawet gdy ma własne zdanie, nie potrafi rodzicielki ściągnąć na ziemię. Matka zawsze stara się przekonać Barbu do tego, że jej plan jest słuszny i nie pozwoli, aby musiał trafić do więzienia za nieumyślne spowodowanie wypadku. Można powiedzieć, że to ona bardziej nie chce żeby tak się stało - uzależnienie od dorosłego syna jest przytłaczające nie tylko dla Barbu, ale i odbiorców. Pełno jej wszędzie. To ona gra główną rolę i to ją widzimy przez większą część na ekranie.
Przekupmy świadków. |
Najgorsze jest to, że posunie się do najbardziej karkołomnego wyczynu, aby ściągnąć syna do domu. Dlatego nie zwraca uwagi na koszty, na to co mówią inni, zwyczajnie stosuje chwyty, które w jej mniemaniu pomagają w druzgocącej rozprawie z prawem. Dąży do rozwikłania sprawy tak, na ile wymaga to trudna sytuacja życiowa. To jest jeszcze jedna z tych historii, która bada temat wybaczenia - pytając nas wprost: czy jesteśmy na to gotowi, czy potrafimy pogodzić się z naszą nieudolnością i brakiem wyczucia zagrożenia. Umieć wybaczyć ludziom, którzy odebrali nam coś cenniejszego niż złoto. To Barbu popełnił przestępstwo, ale to nic w porównaniu z nadopiekuńczością Cornelii, która robi ,,kalekę życiową'' z własnego syna. To doskonały przykład, jak stracić kontrolę nad sobą, żeby tylko wyjść z dołka na prostą. Mieć wszystko nie oznacza być szczęśliwym.
Rodzinne kłótnie przy stole - to norma w produkcjach filmowych i teatralnych. |
Nikt jednak nie został potraktowany lepiej lub gorzej. Na każdego coś się znajdzie - Barbu boi się wziąć odpowiedzialność za własny czyn, ojciec błąka się na planie, chcąc jak najszybciej pozbyć się owych problemów - zarówno z synem, jak i Cornelią. Dziewczyna sprawcy jest wypalona, kompletnie wyzuta z uśmiechu i dręczy ją smutek. Nie ma powodów do radości, to bardzo niszczycielski obraz relacji rodzinnych, która gdzieś się pogubiła w orzeczeniach.
Mimo że film ,,myśli'' obrazem, to ma w sobie podskórną lirykę i literacki język. Pozycja dziecka skupiona jest na dialogach (sceny mówione potrafią trwać powyżej pięciu minut - dlatego nie jest to kino skierowane do szerokiej grupy odbiorców). Mamy wyrazistych bohaterów, realizm problemów, sporo odniesień do innych rumuńskich twórców, jak Cristiana Mungiu (mistrz! koniecznie obejrzyjcie Za wzgórzami - rewelacja!) i Radu Muntean. Wszyscy ci reżyserzy mają to do siebie, że ich twory są skrajnie pesymistycznie, mają niewdzięczne postacie, ,,przeciągają'' sekwencje, są stonowani i chłodni w prezentowaniu rzeczywistości. Kadry są wydłużone i sprawiają efekt jojo (po takich filmach masz ochotę na coś lekkiego, oraz szablonowego).
Zapalę fajka, bo doszło do spięcia. |
Polecam osobom, które lubią trudne kino. Kochają obrazki w których kipi i paruje od uczuć. Nie macie problemów z przyswajaniem europejskiej myśli, że ,,wolniej znaczy lepiej''. Kręcą Was zagraniczne filmy, uwielbiacie nienawidzić postacie. Wszystko tutaj znajdziecie - tylko nie sprawnego kina, które serwuje wielkomiejskie atrakcje co minutę.
Pozycja dziecka online
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz