Czy współczesne reżyserki nie mają lepszych tematów, niż skupianie się na próżnej urodzie? Najwidoczniej, bo zeszłoroczna ,,Substancja'' pokazała, jak kobiety prymitywnie podchodzą do wyglądu. To jedna z tych wariacji na punkcie Kopciuszka - mrocznej baśni Grimm, z ponurym finałem, gdzie stopy dziewczyny zostają okaleczone. Podobnie bywa w tym duńskim horrorze paranoi, gdzie kult piękna urasta do rangi niezdrowej obsesji. Ulepszona medycyna estetyczna doprowadziła do tego, że kobiety zaczynają ciąć się na potęgę. ,,Brzydka siostra'' nikogo nie poucza, bo przedstawia groteskowy szlagier, jak z zaniedbanego kaczątka przeistoczyć się w królową balu, aby kolejno zniżyć do ofiary wewnętrznej brzydoty. Ciężkostrawna satyra na zniekształcone lustro, jak brak pewności siebie zabija, gdzie najlepszy makijaż nie zamaskuje mizernego pragnienia bycia uwielbianą.
Płytkość oraz banalność wizji przykrywa średniowiecznym wystrojem. To, co go różni od oryginału - pozostaje postać księcia. Złamanego łajdaka, co swoją powierzchowność maskuje wyższym statusem społecznym. Czy urokiem osobistym niegrzecznego chłopca, dla którego powierzchowność jest cechą dodatnią. Moje upodobanie do cielesnego horroru kiedyś mnie zgubi, bo opowiada prostą, nieprzesadnie wciągającą historię o Elwirze (wiarygodna Lea Myren) - o nieco gapowatej dziewczynie, z aparatem ortodontycznym na zębach, z warkoczami oraz rozmarzonych oczętach. Ma świra na punkcie nadzianego Juliana (Isac Calmroth), którego widuje w snach, marząc, żeby porwał ją w ramiona oraz ogłosił żoną na przyszłym balu. Elvira jako przyrodnia siostra trafia do prowincji, gdzie zauważa własną szpetność, ponieważ Agnes (Thea Sofie Loch Naess) nie ma niedoskonałości na twarzy, czy krzywych zębów, dlatego postrzega siebie jako ,,wadliwą''. Początkowo relacja ma znamiona niewinności: Elvira podziwia swoje przywdziane rodzeństwo, żeby z czasem zostać czarnym charakterem, zwykłą pomywaczką czy salonową.
![]() |
Foto. Mer Film |
Jak to w tradycyjnej baśni: działamy według rozkładu jazdy. Jaśnie książę wysyła zaproszenia na wystawny bankiet z obowiązkowym tańcem. Pantofelek zniknie, a mały kopciuch przygotowuje się do zabiegów medycznych. Nastoletnia Elvira wyrywa oślepiający blask fleszy, dlatego podda się niszczącym operacjom, gdzie korekta nosa czy korekta oczu prowadzi do sadystycznego pokazu, a horror odciska piętno na nieukształtowanej psychice. Makabryczne zdarzenia, jak dziewczyna siada na krzesło, żeby doznać nieprzyjemnej ,,stłuczki'' nosa, żeby poprawić kształt, to przerażające poświęcenie dla wyśnionego mężczyzny. Druga z sióstr nie musi niczego poprawiać. Czuje się wystarczająco atrakcyjna, aby poślubić bogatego cwaniaka, żeby wyrwać się z rąk macochy. Agnes, to klasyczne przeciwieństwo przyrodniej siostry. Przesadnie zgrabna, potrafi tańczyć, nie ma wyniszczającej obsesji na punkcie twarzy. Poniekąd staje się ofiarą własnych ambicji, gdyż jest zakochana w innym mężczyźnie, ale planuje poślubić wstrętnego księcia dla majątku. To wewnętrzna sprzeczność kobiety, która nie potrafi wybierać, więc cierpi na dwubiegunowe uczucia. Małżeństwo z miłości, czy małżeństwo z rozsądku?
Elvira ma mylne postrzeganie siebie, jak przyjeżdża bryczką do nowej rodziny. W jej głowie tyka nieprzychylna myśl, że jest ,,brzydka i grubą'' (z tą wagą, to bym nie przesadzał, a uroda niejednokrotnie przychodzi z wiekiem). Ma zaburzenia łaknienia, ale scenariusz nigdy nie pokazuje tego, jak choroby, lecz jako wewnętrzne utrapienie zdrowej dziewczyny, która dla piękna zniszczy organizm, odbuduje uzębienie, pójdzie pod skalpel, żeby zostać śliczną panną na wydaniu. Zgubne pragnienia zabijają wdzięk, a słodki, nieśmiały charakter przekształci w żądną spektakl nikczemnicę, co nie dostrzega własnej ślepoty, słabości czy chciwości, jak upadla się dla groteskowego mężczyzny, którego nie zna, bo skąd? Doprawdy, męscy osobnicy są nie do zniesienia - wulgarni, płytcy, zakochani we własnej brzydocie, którzy nie dostrzegają, jak ranią wyobrażenia o sobie. Transformacja niesfornej dziewczyny - z niewinnej twarzyczki, do pełnej, sadystycznej, wulgarnej, ,,udoskonalonej'' niewdzięcznicy, która zostaje przedstawiona jako potwór naszych czasów - nie ma w sobie nic magicznego, jak uczyniła to baśń braci Grimm. Jej pragnienie iluzorycznego piękna prowadzi do krwawej tyranii ciała. Jednak, jak na Kopciuszka - nie ma nadziei. Narastająca gorycz, że nigdy nie będzie ,,doskonała'' - wpada w obłęd, a historia nie oferuje niczego więcej, jak przyziemnej opowieści o zagubionych pannach, które w oczekiwaniu na swojego ,,księcia'' - poszlachtują się, w imię jakieś chorej mody na ,,poprawę'' urody.
Ta satyra na kanony piękna nie ma w sobie nic wyzwalającego. Pogłębia próżność wielu kobiet, ponieważ uwierzyły, że urodą zamaskują najmniejszy detal - własne nieszczęście, własną niepewność siebie, mając mylne przekonania, że nigdy nie będą atrakcyjne, więc brną w komiczną narrację, iż będą rywalizować o jednego pana, gdy wokół stoją inni kawalerowie. W pewnym sensie, to komedia narzuconych standardów (pytanie, przez kogo?), gdyby matka Elviry nie zachowywała się, jak kopnięta kobyła, gdyż ocenia pozostałe kobiety w ciasnych, gorsetowych ramach (sama nie wyglądając, jak bogini!), kto wie, czy Elvira nie mogłaby stać się kontrkulturą dzisiejszej, niepoukładanej rzeczywistości. I jako kopciuszek odzyskać stracony ideał - przestając karcić ciało za to, że inne dziewczęta wyglądają ,,lepiej''. To zaślepienie bywa krótkowzroczne, a wynik traum przedstawia groteskowy finał, gdzie efekt piękna ulega niechcianej brzydocie. To trochę niesprawiedliwe, że scenariusz każe cierpieć bohaterce bez odkupienia. Jakby celowo znęcał się nad ,,wadliwą'', ,,wybrakowaną'' istotą, którą nie jest.
Norwegia, Dania, Polska, Rumunia, Szwecja, 2025, 109'
Reż. Emilie Blichfeldt, Sce. Emilie Blichfeldt, Zdj. Marcel Zyskind, Muz. Vilde Tuv, John Erik Kaada, prod. Mer Film, Lava Films, Film i Vast, wyst.: Lea Myren, Isac Calmroth, Ralph Carlsson, Adam Lundgren, Flo Fagerli
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz