czwartek, 7 marca 2024

Trzy na jednego w mieszanym składzie #6

Kadr z ,,That Which Gave Chase''.

W przeciwieństwie do klasycznego trzy na jednego, gdzie wybieram filmy w kolejności - od najmniej udanego, do najbardziej angażującego seansu postanowiłem uzupełnić rubrykę związaną z działalnością pozostałej sztuki, z którą mam kontakt. To znaczy, co mam na myśli - filmy będą pojawiać się jako opcja trzeciorzędna, a pierwszeństwo otrzymują takie rzeczy, jak komiks, płyta muzyczna, kącik sportowy, malarstwo, książka czy seriale. Czyli to, co napędza mój umysł, ale nie jest związany z kinematografią (seriale nie traktuje jako dział kinematograficzny, wybaczcie). Z racji, że czytam sporo, kręcę się wokół innych tematów niż X muza - postanowiłem sobie, że zrobię oddzielny dział dla reszty artystów, żeby nie czuli się pokrzywdzeni.

The 100 girlfriends who really really love you

Pokręcone anime z komediowymi akcentami. Gimnazjalista przez niepowodzenie w miłości odwiedza świątynię i modli się o lepszy start w liceum. Objawia się bóg kaplicy informując go, że będzie romansował do woli! Niegdyś odpychany - stanie się bożyszczem kobiet. Jest to frywolne, gdzie dziewczyny same proszą o randki czy pocałunki. To mężczyzna w haremie - oblegany przez ślicznotki. Z różnymi przywarami. Jedna jest Yandere, więc uwielbia eliminować konkurencję. Trudny w ocenie, bo jest frywolny, a sam nigdy nie marzyłem, aby otaczać się setką kobiet - zwariowałbym do reszty! Na plus - męski bohater, który uwodzi panienki, aż miło. 

To rzadko spotykane w popkulturze, bo dominują samce typu B, którzy mają problem odezwać się do dziewczyny (nie zawsze, ale niestety często wypadają niezręcznie w kontaktach towarzyskich z paniami). Tutaj mamy odwrotny efekt - gość jest błyskotliwy, i każdą chętną dokooptuje do poliamorycznego związku. Jest to przesadzone, nierealistyczne i momentami wpadające w absurd. Brakowało mi jakiegoś bagażu emocjonalnego w tej historii. Panie same składają ołtarz mężczyźnie - biją się o niego, żądają więcej całusów i naturalnie, nie ma co wieszać psów, że nie jest to realistyczne, bo sama seria z założenia jest parodią związków. Pokrewne dusze pojawiają się w ilościach hurtowych. Dziewczyny odwalone na jedno kopyto - najczęściej z jedną charakterystyczną cechą, czego nie lubię, bo wolę dziewczyny bardziej skomplikowane charakterologicznie. One są za bardzo krzykliwe, narzucające się i do tego kawaii (słodkie), jak mleko, więc mdli, jak jadanie cukierków po obiedzie. 


Jest to seria rozrywkowa, więc ma swoje przezabawne inscenizacje, włącznie z pierwszym pocałunkiem, ale jako całość bywa konfudująca. Za dużo dziewcząt namieszałoby w głowach mężczyznom, więc nie popieram brykania z kilkoma paniami na raz. Sprawdza się nieźle w pojedynczych epizodach, ale jako całość niekoniecznie (wręcz nieskutecznie). Zbyt przesadnie kapryśny. Przede wszystkim nie lubię bohaterek, więc sama atrakcja, gdzie mężczyzna otacza się wianuszkiem kobiet stała się szybko męczącą grą w trójkącik, potem w czterokącik. No, absolutnie wyrwane z kosmosu. Z tego, co wiem - pojawi się drugi sezon, ale nie mam ochoty do tego wracać. Za bardzo odpychające, dziewczyny mało interesujące, a sama oprawa graficzna jest jaskrawa, więc oczy bolą od patrzenia. Czy polecam? No, nie wiem. Za bardzo to odjechane, i mało romantyczne? Lepiej zajrzeć do ,,Czarne chmury w moim sercu'', które ostatnio opisywałem na blogu. 

Japonia, 2023, 12 epizodów (1 sezon)

Studio: Bibury Animation Studios 

Reżyser: Hikaru Satou

Scenariusz: Takashi Aoshima 


Złoty ptak


Krótkometrażowa animacja na podstawie wiersza Jánosa Pilinszky'ego. Imponująca głównie pod względem formalnym w późnogotyckim sosie. Bogata oprawa graficzna nosi tę przygodę na barkach, gdyż dostajemy fantazyjną przygodę młodego pasterza, który marzy o czymś więcej niż egzystencja wśród traw czy owiec. Drzewa podpowiadają, aby ruszył w drogę - kroczy od chwały do chwały. Mierzy się ze smokiem, spotyka złotego ptaka oraz szkarłatną damę o różanych licach. Fabularnie, to zbitek scen. Skakanie między abstrakcjami z wiersza, a górnolotnymi spotkaniami z rycerzami czy ziejącym smokiem, któremu odpada głowa po cięciu mieczem. Ładne, kolorowe, w renesansowych kształtach, freskowe i z wyczuciem obrazu. Barwne, jak pióropusze Indian, więc zachwyca spojówki. Przyjemne, krótkie, dla fanów starych, zapomnianych animacji, jak znalazł. 

Węgry, 1987, 14'

Reż. Dóra Keresztes, István Orosz, Sce. Dóra Keresztes, István OroszJános Pilinszky, Zdj. Zoltán Bacsó, Muz. Tamás Kobzos Kiss, Miquèu Montanaro, prod. MAFILM Pannónia Filmstúdió, wyst.: László Vándorffy (głos - narrator)


That which gave chase

Indie horror na dobre półtorej godziny zabawy. Pozwalające na samowolną interpretację, której nie będę podejmował się z należytą czcią, gdyż wolałbym napisać o tym oddzielny artykuł. Skupmy się na celu. Jesteśmy na arktycznej ziemi, na ekspedycji. Wraz z psim zaprzęgiem pędzimy przez zmieniający się cykl dnia i nocy, towarzyszy nam ktoś, kto traci kontakt z rzeczywistością (podejrzewamy zaburzenia psychiczne). Szalona przeprawa przez martwy świat, gdzie śnieg chrupie pod nogami, psy ciągną nas wprzód do wskazówek, które do niczego nie prowadzą. W okolicy grasuje zwierzyna, do której będziemy mierzyć z broni palnej. Dominuje monochromatyczny krater - biel, aż w oczy kuje. Izolacja od świata, niezrównoważony kolega w saniach, urywająca się świadomość, co może pójść nie tak? Absolutnie wszystko. To dziwny, psychodeliczny tytuł niewyjaśniający kilka aspektów wewnątrz-fabularnych. Równie pokraczny, przyprawiający o abstrakcję, jak ostatnio ogrywany rosyjski ,,Neyasnoe'', gdzie błąkałem się wśród bloków i klubów dyskotekowych. Podobny kaliber enigmatycznej atmosfery, gdzie podróż waha się między prozą Lovecrafta (,,W górach szaleństwa''), a wymarłym miasteczkiem Silent Hill. 


Samotna wyprawa z dziwacznym jegomościem i sympatycznymi pieskami (które można pogłaskać!), to jakaś pstrokata wizja granicznego wyczerpania, bezlitosnego łamania ludzkich nerwów oraz bezgraniczny śnieg zasłaniający horyzont zdarzeń. Głównie sterujemy postacią, która ma lejce, co to pogania pieski pędząc po bezdrożach oślepiającego puchu, polując na zwierzynę, oglądając tajemnicze światła w nocy czy przeprowadzając ezoteryczne gadki z pokręconym towarzyszem. Retrospekcje mieszają się z czasem teraźniejszym, więc trzeba mieć się na baczności, bo zgubimy się w fabule, która nie jest jakoś specjalnie rozbudowana, ale prowokuje do samodzielnej analizy. Złowieszcze tony w tle, dzikie jelenie, lód i senna narracja owiana mgłą niewiedzy - tak w skrócie mógłbym podsumować tę niezależną produkcję, która jest przyjemna, w sam raz, gdy domownicy śpią, jak zabici, a my ruszamy na daleką północ, aby zmierzyć się z niewzruszoną, martwą planetą. Nadprzyrodzone efekty są imponujące, a sama opowieść w atmosferze skutego lodu sprawia, że nie odejdziemy od komputera, dopóki nie ujrzymy zakończenia. 

Norwegia, 2023

Producent oraz wydawca: Aslak Karlsen Hauglid

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz