poniedziałek, 26 lutego 2024

Trzy na jednego #17

 


Trzy na jednego, to seria, gdzie będę krótko omawiał najnowsze produkcje, które lecą w kinie, albo co gorsza - nie pojawiły się w polskiej dystrybucji. Na czym polega zabawa? - ano na tym, że zaczynam od historii, która podoba mi się najmniej, a trzeciego kandydata mianuję jako zwycięzcę zestawienia. Zakładam, że będą to mini-recenzje, czyli skrótowe podejście do opowiadania obrazów. Lapidarna forma, która ma zachęcić lub zniechęcić do oglądania.

Wśród wyschniętych traw

Najbardziej przereklamowany film ostatnich miesięcy. Polecany, chwalony, ale nie podzielam fascynacji tym zgniłym światem, na prowincjonalnych zabudowach, na czele z zapchloną jednostką, którą musimy obserwować na ekranie, i to przez trzy godziny! To pesymistyczny obraz o zarozumiałym bubku, z którym spędzenie pięć minut na kanapie skończyłoby się wyproszeniem gościa z domu. Niektórzy to lubią pławić się w bezkresnej goryczy, w miałkich dyskusjach, gdzie brak perspektyw wynika ze słabej psychiki. Jest jeszcze gorszy niż mdły, anty-romantyczny ,,Poprzednie życie'', pastwi się nad widzem, jak oszust Payne ze swoim cynicznym, anty-świątecznym ,,Przesileniem zimowym'' i bywa równie szkaradny, jak ,,Monster'' od Koreedy (którego skrytykował boleśnie bostoński krytyk filmowy - Odie Henderson). 

Wszystkie te filmy łączy jedna wspólna cecha: nielubiani bohaterowie oraz płycizna, która zalewa moje ukochane kino. Lista przereklamowanych filmów będzie rosnąć, bo teraz wszyscy chwalą wszystko: bez żadnego zastanowienia. Filmy, które nie będą zasługiwać na moją uwagę, ani na moją pochwałę. Na rekomendację trzeba sobie zasłużyć, a nie wrzucać trzygodzinne filmy o nadętych ludziach z problemami o podłożu psychosomatycznym. Którzy uwielbiają wylewać swoje frustracje na zewnątrz - nie dając nic od siebie. 


Turecki reżyser jest absolutnie nieznośny w swoim narcystycznym samouwielbieniu: przedłużające się kadry, metraż, jakby tworzył epicką adaptację Sienkiewicza, a to kameralne kino z irytującym nauczycielem, który powinien wylecieć ze swojego stanowiska pracy w trybie natychmiastowym. Znęcający się nad uczennicą, która niczemu nie zawiniła. Przegadane szpanerstwo, gdzie luminescencje przeplatają się z fotograficznymi odbitkami, jak wąskie przestrzenie konkurują z oddalonymi soczewkami kamery. Antypatyczne spotkanie z ludźmi, którzy nie potrafią być szczerzy z otoczeniem. Przeciągające się rozmowy, dłużyzny wewnątrzkadrowe i ściskanie się z jednostkami, na których nam nie zależy. Wymieniać dalej, dlaczego nie warto zaglądać? 

Cóż, przynajmniej będę należeć do elitarnego grona, bo produkcję skrytykowały takie osobistości, jak Michał Oleszczyk (jeden z najważniejszych krytyków w Polsce) czy jeden z najbardziej śmiałych felietonistów w Stanach Zjednoczonych, czyli Kyle Smith, którego uwielbiam czytać. Samo to daje pocieszenie, że mogę należeć do zacnej grupy nie polecając znajomym fałszywych ludzi z ekranu. Jestem absolutnie wściekły, że ktoś poleca mi filmy, po których można dostać napadu złości, bo są nieznośne, apatyczne i brzydkie! Obcując z obleśnymi typami, którym masz ochotę wygarnąć werbalnie. Lepiej przejść się na spacer, niż oglądać depresyjne filmy z depresyjnymi, nie fantazyjnymi jegomościami! 

Turcja, Francja, Szwecja, Niemcy, 2023, 197'

Reż. Nuri Bilge Ceylan, Sce. Nuri Bilge Ceylan, Ebru Ceylan, Akin Aksu, Zdj. Cevahir Sahin, Kursat Uresin, Scenografia. Meral Aktan, prod. Film i Vast, Atmo Production/arte France Cinema, wyst.: Merve Dizdar, Deniz Celiloglu, Musab Ekici


Ingress

Po obrzydliwym ,,Wśród wyschniętych traw'' można przejść do normalnych filmów, które chce się oglądać. Pomimo pewnej pretensjonalności niezależny amerykański projekt ma w sobie ziarno niewinności telewizji, gdzie kobieta przemieszcza się między światami, aby pogodzić się z utratą męża. Równoległa rzeczywistość, którą natarczywie gwałci uniwersum Marvela w ostatnich latach unika bezczelnego chwytu, żeby skakać między paralelami w nieskończoność i dla nieznośnych odniesień z popkultury. Widać niski budżet, więc efekty specjalne nie porywają i nie rzucają na kolana, lecz działa jako substytut traumy. Skakanie w nadprzestrzeń, by zobaczyć ukochanego, to wyraz czułości, a kolejno próba wydostania się z pętli wspomnień, to zawsze szansa na unikatowe spojrzenie na samych siebie. 


Kameralna fantastyka, która nie gardzi emocjami. Debiut spokojny, lecz nie zaspokoi entuzjastów fantastyki naukowej, bo multiwersum zostało potraktowane jako narzędzie do ujrzenia twarzy mężczyzny, więc temat został spłycony do relacji romantycznej. Kiedy przełkniemy gorycz drobnego, acz niewinnego rozczarowania, to otrzymamy zwięzły portret radzenia sobie ze stresogennymi etapami w życiu. Zamiast bujać się po taśmie oklepanych frazesów z superbohaterskiej spuścizny mamy więcej intymności w szatach science-fiction, w której umowna struktura nie ujmuje, lecz wzbogaca relacje ze zmarłymi. 

Jednak wydobywa na plan pierwszy istotę rzeczywistości - nie skupiajmy się na czasach przeszłych, lecz na trwaniu w obecnych realiach, bo możemy zgubić klucz do szczęścia. Smutek to pojęcie uniwersalne, a żałobę czeka każdego z nas, więc wydobywa z pojedynczych emocji urywek naszego przygnębienia, gdy kogoś tracimy. Miła dla oka sceneria, naturalne dialogi oraz drugi plan czyni z tej opowieści smaczny kąsek dla amatorów fantastyki. Nie jest to przełom w dziedzinie romansowania ze zmarłymi czy uwodzenia widza fikcyjną traumą, ale zaskakuje jako odskocznia od płytkich relacji niemal w cenie nowego Mitsubishi. 

USA, 2024, 119'

Reż. Rachel Noll James, Sce. Rachel Noll James, Zdj. Dan Clarke, Muz. Michael Reola, prod. Emergence Films, wyst.: Christopher Clark, Johnny Ferro, Tim DeKay


Inwalida

Szalona komedia ze Słowacji. Cyganie, kradzione radio, głuchy telefon i przedziurawiony wózek inwalidzki. Przyjemna, rozweselająca przygoda, a nie męczenie buły przez zapatrzonych w siebie autorów! Zaczyna się niegrzecznie, bo Laco wyrzuca przez okno sprzęt magnetofonowy syna, który postanawia odejść z domu. Ojciec to wariat z osobowością borderline (ma napady gniewu, nie radzi sobie z emocjami). Jego żona wkrótce wyśle papiery rozwodowe, a on sam straci czucie w nogach lądując na siedzeniu operacyjnym. Na komisariat trafia Gabo - Rom, który opowiada, jak doszło do bitki w Muzeum, gdzie zakończyło się starcie z gangsterami z lokalnego osiedla. Laco znajduje wsparcie u cygana, gdy wyląduje w szpitalu. Proponuje krwawą zemstę, schronienie oraz przyjaźń. Czarny humor splótł się z kinem akcji oraz Donem Clubu. Gdzie nagłe wybuchy złości prowadzą do komicznych okoliczności, a napięcie z grupą złoczyńców finiszuje w bratobójczej wojnie na pistolety. Lata 90. w krzywym zwierciadle, gdzie przestępczość zorganizowana, to komicy z bronią w kaburze. 


Małżonka oczekująca na rozwód, napęd na cztery koła w wózku inwalidzkim, nieudolna policja, co jeszcze sprawi, że nie przestaniecie się śmiać? Na pewno tempo zabawy - przeskoki w narracji, od komisarskiej błazenady, po homoseksualnych gangsterów bez klasy, kończąc na głośnej strzelaninie w muzeum sztuki. Gorąca krew, bezpardonowe dialogi, dziwactwo oraz obłęd dają mieszankę wybuchową niedostępną dla zachodniej publiczności, która woli patos i jazdę w samochodzie z zapiętymi pasami. To uwolnienie ducha wyobraźni, niebezpiecznie skręcająca w przepaść, która nie boi nabijać się z niepełnosprawnych, gdyż to komedia na oparach. Wolna od ściśniętej fabuły, wykazująca się celnym strzałem, jak drwić z ludzi, którzy kryją niepohamowany gniew. Wywracająca się na lewo i prawo, z wózka inwalidzkiego - nie proponująca niczego niezwykłego, ale jego rubaszna struktura oraz bezpardonowość sprawia, że mamy komedię na dopalaczach. Ubawiłem się, choć jest to charakterystyczny styl bawienia publiki. Jeśli lubisz działać bez hamulców: spróbuj koniecznie. Jeśli nie - szukaj dla siebie innej propozycji.

Słowacja, 2023, 112'

Reż. Jonas Karasek, Sce. Tomas Dusicka, Zdj. Tomas Juricek, Muz. Matus Siroky, Marcel Buntaj, prod. Azyl Production, RTVS, wyst.: Gregor Holoska, Zdenek Godla, Helena Krajciova, Daniel Fischer

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz