niedziela, 21 kwietnia 2024

Abigail - Cyniczny pastisz?

 


Pamiętając sceny z pierwszego ,,Blade'a'', gdzie wylądowaliśmy na dyskotece, a z sufitu spływała krew, aby nakarmić wampiry zdałem sobie sprawę, jak tęsknie za prawdziwymi horrorami, które traktują wampiryzm z najwyższą czcią. Tymczasem ,,Abigail'' podpisuje się pod siekaczami drwiąc ze stuletniej tradycji, czym jest przeklęta choroba, gdy musisz unikać promieni słonecznych, bo cierpisz na światłowstręt, a słońce podpala twoją skórę czyniąc blizny na całe życie. ,,Abigail'', to cyniczny skok na kasę i marketing silniejszy od zdrowej fascynacji historią wampiryzmu. Same objawy bliźniaczo podobne do porfirii - nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne przez nadmiar światła, przekrwione oczy, gdzie zęby zmieniają strukturę, powodując łysienie.

Historia tej czarnej komedii, to zlepek lepszych pomysłów z ubiegłej epoki. Poznajcie grupę przestępców, którzy mają za zadanie porwać małą dziewczynkę, o której nic nie wiedzą. ,,Kradną'' tytułową baletnicę w zamian za okup. Chowają się w jakiejś odizolowanej rezydencji przez dwadzieścia cztery godziny, aby uzyskać pieniądze. Mózgiem operacji jest najemnik o imieniu Lambert, który każe swoim podwykonawcom ukryć się w murach, gdzie wiążą małą Abi z opaską na oczy. Nasza paczka pokręconych świrusów, to naiwniacy, bo nie wiedzą, kogo uprowadzili. Jej ojciec to niebezpieczny przestępca o ponurej reputacji, dlatego nie jedna osobistość popadnie w obłęd w trakcie trwającego spektaklu, gdzie opowieść nabija się z klasycznych filmów o przeklętych posiadłościach. Kopiuje denne dialogi z B-klasowych gier wideo, jakby twórcy byli fanami starej trylogii ,,Resident Evil'' (pamiętacie kultowy cytat ,,That was too close! You were almost a Jill sandwich!"?). Kiepskie dialogi udzielają się notorycznie, a gimnazjalne dowcipy wypływają, jak grzyby po deszczu. 

Bohaterowie są wtórni, gdyż mamy klasycznego mięśniaka, Sammy to specjalistka od technologii, kierowcę, jak w mafijnej strukturze, oraz paranoika, który zaczyna wątpić w sens działań, gdzie potęguje się seria niepotrzebnych, szemranych tajemnic. Nasi członkowie ukrywają przed sobą prawdziwe imiona, aby nikt przypadkiem nie ucierpiał po akcji - ryzyko zawodowe trzeba eliminować. Niestety, ale kampania filmowa tego dzieła jest beznadziejna - trailer zdradza wszystkie sekrety, więc wiemy, że Abigail to wampirzyca, która zacznie kąsać, telepatycznie przejmować kontrolę nad nierozsądnymi jednostkami w zorganizowanym miejscu, na Dworze Wilhelma. Pierwsza godzina, to niezłe wprowadzenie do podejrzanej posiadłości, gdzie kraty nie pozwalają uciec, najemnik Lambert skrywa się w bazie, niczego nie tłumacząc, a wesoła kompania, niczego nie świadoma - popija drinki, ogląda kreskówki z Woody Woodpecker, przeklina radośnie i próbuje wyłudzić informacje od małej wampirzycy, choć na początku nie wiedzą, że maleńka baletnica ma w sobie uśpionego demona. 


Produkcja w żaden sposób nie daje ci oparcia, że jest robiona na ,,serio''. Bawi się konwencją podrabiając sceny z ,,Fenomeny'' z 1985 r., gdzie ukryte przejścia mają być za przyciśnięciem książki na zewnątrz (jedna z nielicznych scen, która ubawiła swoją drwiną z podobnych mechanik narracyjnych, gdzie czarodziejskie szafy otwierają się za pomocą uruchomionego przedmiotu w pokoju), lecz dowcipy najczęściej wahają się między prostackim humorem, a totalnymi wygłupami dla młodzieży. Brakiem wyważenia pomiędzy wyszczekaną grozą, a zaszczuciem, biorąc pod uwagę okoliczności, że jesteśmy zamknięci w pomieszczeniu, jak laboratoryjni protagoniści z ,,Double Blind'' (2023). Przede wszystkim autorom nie starcza pary na rozwinięcie pomysłu, bo korzystając z motywu wampirzej klątwy można było pokusić się o szaleństwo, o jawny strach przed zarażeniem, ale to nie wspaniałomyślny ,,Vourdalak'' (2023 - Omawiam tytuł w tym wątku), co przedstawiał zagadnienie w formie zbiorowej hipnozy. Nie ma tego szyderczego nabijania się z długowiecznych, jak w serii ,,Blade'' - opartego na komiksach Marvela. Choć film wyraźnie cytuje ostatnie wampiryzmy, jak ,,Zmierzch'' za objaw skrajnego demonizmu, gdzie blade istoty czerpią siłę z życiodajnej krwi, to nie potrafi przycisnąć widza do ściany, i uczciwie potraktować ich problemów jako skażenia czy wiecznego zakażenia.  

Namolnie brnie w głupkowatą komedię, gdzie przekleństwa mają podkręcić jego swobodę obyczajową, a kreskówka z telewizji mimowolnie komponuje się z kampowym scenariuszem, gdzie odcięta głowa przy stole bardziej bawi niż przeraża. Historia nie angażuje, bo cuduje, jak zwodzić widza, gimnastykuje się ze zwrotami akcji, które nie ruszają nas, gdyż autorzy pastiszują własny koncept. Traktując wampiry jako wymówkę, aby polała się krew, nasi kamraci klęli w niebogłosy z bólu, a cierpienie porywaczy dostarczało nieprzyjemnej rozrywki. 

To kino rozdarte między klątwą a tępą akcją, ponieważ nie odróżnia hamulca od gazu - nie potrafi przewidzieć granicy, gdzie kończy się psikus, a zaczyna nastoletni wygłup. Uporczywie pcha się w schematyczne ścieżki grozy - poczynając od ciemnych zaułków, gdzie ktoś wyskakuje, jak w nieprzyjemnym dowcipie. Historia na pewnym etapie traci sens, resztki wiarygodności, a w ostatnich latach widziałem ciekawsze projekty związane z wampiryzmem. W przeciwieństwie do ,,Late Night with the Devil'', gdzie twórca przedstawia telewizję jako nośnik zastraszania, to ,,Abigail'' nie potrafi zrobić prostej rzeczy. Jakiej? Abyśmy uwierzyli, że wampiryzm to choroba z sumą wyrzeczeń. 

USA, Irlandia, 2024, 109'

Reż. Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett, Sce. Guy Busick, Stephen Shields, Zdj. Aaron Morton, Muz. Brian Tyler, prod. Project X Entertainment/Wild Atlantic Pictures, wyst.: Alisha Weir, Dan Stevens, Kevin Durand, Melissa Barrera, William Catlett



0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz