środa, 1 stycznia 2020

Top lista - 31 rzeczy, które zaimponowały w 2019 roku

Kadr z planu ,,Mroczne Materie''.


Przywykłem, że co roku kreślę osobiste listy najlepszych filmów czy gier komputerowych, ale nie miałyby one realnego przełożenia. Wiele osób mogłoby czuć się poirytowane, że uciekam w dziwne rejony świadomości i nie mam ochoty chwalić wysokobudżetowych produkcji. Zacząłem pisać własne dzienniki, czytam więcej książek niż oglądam taśm filmowych na szklanym ekranie, dlatego nie zamierzam kontynuować tradycji. Zapomnijmy o klasycznej liście tytułów - moje podsumowanie będzie zgoła insze niż dotychczas, niż było planowane. Będzie to zbiór krótkich przemyśleń, delikatnych sugestii, gdzie warto zajrzeć i o co zahaczyłem w 2019 roku. Nie ukrywam jestem zmęczony nowościami - częściej zaglądam do staroci. Przestałem zwracać uwagę, że gonią terminy, że rok się kończy, czy co tam społeczność wymyśli, żeby czuć, że mogą skreślić 2019 r. i hucznie gotować się na zbliżający 2020 r., który nie będzie dla mnie łaskawy. Dlaczego? Ponieważ oddalam się od mainstreamu i odchodzę w niszę. Jestem gościem przed trzydziestką, który woli kino z lat 60. XX wieku niż tłuc do głowy kolejny tasiemiec z ekranu. Wolę zająć się własną twórczością pisarską niż udawać, że prowadzę bloga rytmicznie oraz systematycznie. Gdy obiecałem sobie, że zajmę się tą stroną - nic z tego nie wyszło. Wypowiadam się coraz rzadziej i musicie przyjąć scenariusz, że będę coraz cichszy na forum.

Kreśląc tę listę zdałem sobie sprawę, że w dziedzinie blogowania jestem fatalny - nieregularny, okazjonalny, na uboczu, ale przyzwyczajcie się do ów postawy. Ciężko było nakreślić klasyczną listę, dlatego rozszerzyłem pole działania i postanowiłem wrzucić, co tylko się da - od książek, po gry wideo, na płycie muzycznej kończąc. Nie ukrywam, że wielu z was będzie zawiedziona wyborem czy taką, a nie inną decyzją, ale listy są po to, żeby się nimi bawić - nikogo nie satysfakcjonują w pełni, ale jeśli ktoś docenia wysiłek: znajdzie coś dla siebie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, oby stał się magiczny, miał więcej do zaoferowania.

Miejsce 31. Small Favors

Pierwsze wydanie: 2017 (brak wydania w Polsce)
Autorka: Colleen Coover
Gatunek: Komiks, Literatura erotyczna

Odważnie, z wyczuciem i z dużą dawką humoru. Autorka przyznaje się do biseksualizmu - postanowiła pokazać, jak to jest, gdy kobieta pragnie kobiety podziwiając jej szczytowanie podczas erupcji Erosa. Przypomina mi to wyznanie lesbijki, którą niegdyś poznałem, która uznała, że nikt nie jest w stanie jej zaspokoić jak druga kobieta. Autorka w ,,Small Favors'' pozwala sobie na niezłą schadzkę. Śluz w kroku w ilościach hurtowych - kobiecy wytrysk połykany z nabożnością. Od palcóweczki, do porządnej minety i penetracja sztucznymi fallusami. Autorka daleka jest od kalekiej erotyki i postanowiła dodać wigoru dziewczynom. Cóż - to nimfomanki. Jedna z nich ochoczo przyznaje się do codziennej masturbacji, a na widok sąsiadki ma ochotę zdjąć kiecę i ostentacyjnie się afiszować z pobudzeniem seksualnym. W swej lubieżnej manierze ma spore pokłady zdrowej energii i uroczego humoru.



Szczytem komedii pozostaje scena, w której bohaterka zwraca się do czytelnika, że jest perwersyjny i nie rozbierze się przed widownią, a po chwili dziękuje (tym samym osobom!), że oglądają ją podczas wybuchów ekscesu, kiedy koleżaneczka wkłada jej dłoń do majtek i pociera ku uciesze gawiedzi. Humor działa, bo autorka jest szczera w wyznaniach, nie boi się kobiecego wytrysku i lądowania w kobiecej pochwie. Gdzie kobiety przyznają się, że chcą porządnego klapsa, śnią o bondage i francuskich pocałunkach. Jedna z najbardziej szczerych prac o kobiecej seksualności, z jaką miałem przyjemność obcować. Grzech nie spróbować i nie poznać.

Miejsce 30. Crash Team Racing Nitro Fueled

Pierwsze wydanie: 1999
Producent: Naughty Dog
Gatunek: Gra wyścigowa
Twórcy: Sony Entertainment



Sentymentalny powrót na tory. Nie wiem, czy jest ktoś wśród was, kto pamięta jeszcze listę ulubionych gier wideo - umieściłem tam między innymi ,,Crash Team Racing''. Sam tytuł po latach wciąż się broni jako dobra wyścigówka zręcznościowa. Z sympatycznymi postaciami w gokartach przemierzamy plansze, by śmigać po fantazyjnie zaprojektowanych lokacjach. Dociskając turbo i wciskając torpedy, by hamować działania oponentów. To klasyczna, na wskroś umowna ścigałka pełna niebezpiecznych zakrętów - można wpaść w przepaść albo w toksyczny poślizg. Gdzie liczy się znajomość skrótów oraz dobre wyposażenie w broń. Wciąga i uzależnia, jak w dniu premiery. Nie wiem, czy dzisiaj trafiłaby na listę stu najlepszych gier wszech czasów, jakie ograłem, bo nie jest to przełomowa ,,Mafia'' od czeskiego studia 2K Czech, czy absolutnie ukochana seria ,,Silent Hill'', którą ogrywam co najmniej raz w roku, natomiast jest to pozycja, do której param niezliczoną ilość sentymentalnego serduszka. Wciąż jestem onieśmielony, jak proste reguły w grach mają na mnie ogromne oddziaływanie. Remake pierwsza klasa - odświeżona, z kolorową grafiką, zachowuje ducha oryginału.

Miejsce 29. Wyspa doktora Moreau

Pierwsze wydanie: 1896
Autor: Herbert George Wells
Wydawnictwo (Polska): Prószyński i S-ka (Seria - Klasyka powieści)
Liczba stron: 151
Gatunek: Fantasy

Póki co - ulubiony utwór Wellsa. Niemal odtworzenie lęków i rozpacz człowieka niemogącego poprawić natury rzeczy. Odwieczne pragnienie, żeby przekraczać granice ludzkiego pojmowania. Czuć wpływy ,,Jądra ciemności'' na XX wiecznych pisarzy, a ,,Wyspa doktora Moreau'' uzewnętrznia obłęd naukowców z przepalonymi zwojami, aby wykroczyć poza etykę czy animalistyczny ból, który jest niczym wobec wieczności i triumfu nauki nad materią natury. Eksperymenty genetyczne to temat tabu, ale gdzieś, w zakamarkach świeżych myśli, które nie oceniają moralności obolałej duszy - wyłania się obraz ludzi nie skrzywdzonych, ale przekonanych o własnej wyjątkowości, którzy nie zwracają uwagi na konsekwencje oraz ślepy los. Archaiczny język jest siłą tej powieści, gdyż przywołuje zza mgły dwudziestowieczną panikę rozszalałą po Europie - Wells pod płaszczykiem dreszczowca i powieści podróżniczej wykazuje niezwykły błysk przepalonej żarówki, która ostatnimi drganiami wysuwa ludzką tępotę przed szereg. W kanciastych liniach wśród wierzchołków drzew i zduszonej empatii ukrywa się lęk, przedwieczny lęk przed życiem pozbawionym sensu oraz celu.

W ukrytych laboratoriach, gdzieś z dala od cywilizacji, jesteśmy świadkami końca ludzkiej błyskotliwości. Jego wielkość zostaje podważona, a zwierzęce instynkty zdają się górować nad zmatowiałymi emocjami. Gdzie język jest formą, jak ludzkie ciało, które przepadnie, jak myśl o poprawie natury, która w swej niedbałości nie dba o nasze bezpieczeństwo. W cieniach, gdzie węszą dziwolągi, a za ścianą skowyt - płacz za nadzieją o lepsze jutro, które nie nadejdzie, bo los jest martwy, jak ludzka myśl.

Miejsce 28. Mroczne Materie

Rok produkcji: 2019
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Odtwórcy głównych ról: Dafne Keen, James McAvoy, Ruth Wilson
Produkcja: USA/Wielka Brytania



Jedyny serial na liście, a przecież wiecie, jak nie przepadam za tą formą zabawy. Jestem przeciwnikiem seriali i bronię się wszystkimi możliwościami, by je nie napoczynać, ale dla ,,Mrocznych materii'' zrobiłem wyjątek. Nie dość, że wiernie odwzorowuje powieść Philipa Pullmana ,,Zorza północna'', to jeszcze wciągnął na kilka soczystych godzin i dumnie umieszczam go w podsumowaniu 2019 roku. Jestem zauroczony tą serią. Jest, co prawda, młodzieżowa i pełna familijnego ciepła (szczególnie z początku), ale sprawdza się dla romantycznych podróżników, którzy tęsknią za niezbadanymi krainami. Trochę przypomina mi to cykl ,,Syberia'' - grę wideo od belgijskiego rysownika Benoita Sokala. Mamy dosyć podobny wątek wyjścia ze strefy komfortu - zmierzamy daleko na północ, do zimnych, lodowatych krain, gdzie czeka nas niezapomniana wyprawa, ale i ciężka próba dla naszej osobowości, bo oba tytuły - zarówna ,,Syberia'', jak trylogia Mrocznych Materii sprawdza się jako popis oddziaływania mitycznych mocy na jednostkę. Jest coś niezwykłego w naturze zórz polarnych, coś, co sprawia, że ciągnie człowieka daleko od domu. Mam nieodparte uczucie, że ciągnie mnie daleko stąd, gdzieś, gdzie ludzkość nie doceniła majestatu natury kosmosu. Przyjemna seria z mrocznymi akcentami oraz pancernymi niedźwiedziami.

Miejsce 27. Za niebieskimi drzwiami

Pierwsze wydanie: 2010
Autor: Marcin Szczygielski
Gatunek: Dla młodzieży, Fantasy
Wydawnictwo (Polska): Instytut Wydawniczy Latarnik
Stron: 232

Udana młodzieżówka, którą czyta się błyskawicznie. Dwunastoletni Łukasz ulega wypadkowi podczas jazdy samochodem. Jego matka zapada w śpiączkę, a on sam zmaga się z bólem w lewym kolanie. Chodzi o kulach. Tymczasem dowiaduje się, że matka miała siostrę - ciotka Agata zabiera młodzieńca do Brzegu. Do Wielkiego Klifu, gdzie samotna Agata prowadzi pensjonat. Zanim wpadniemy do krainy czarów i dowiemy się, co skrywają niebieskie drzwi - przyjdzie nam zmierzyć się z bolesnymi tematami dla dzieci - począwszy od rozpaczy za matką, która zostaje ,,oderwana'' od syna, w trakcie tego zmagania się z własną bezsilnością i ograniczeniami ciała (utrata pełnej kontroli nad chodem), skończywszy na braku widzenia z ojcem, który był tym nieobecnym, wiecznie w domysłach i poszukiwany w artefaktach ze strychu.



Historia skupia się na kilku punktach, choć najważniejszy stoi tuż obok - fantasy wydaje się dodatkiem do historii, gdzie samotni ludzie poszukują przyjaźni, oznak utraconej rodziny (wspomnianego ojca, zerwanie więzi między siostrami). Od przygody ważniejsze są poszukiwania szczęścia, budowa komunikacji międzyludzkiej, próba zrozumienia, dlaczego tracimy kontakt z otoczeniem, pytania o to, czy eksperymenty genetyczne pomogłyby ludziom podnieść się z kolan i zapobiec tragediom ludzkiego losu. Sporo łakoci, familijnego dramatu i całkiem przemyślanego humoru, który opiera się na prostych zasadach - na dziecięcej wierze w to, że nie jest jeszcze za późno, by uratować relacje z innymi.

Miejsce 26. Animal'z

Pierwsze wydanie: 2009
Autor: Enki Bilal
Wydawnictwo (Polska): Egmont (Seria - Mistrzowie komiksu)
Gatunek: Komiks, Suspens, Powieść graficzna
Stron: 104



Pierwszy raz czytałem w 2017 roku, ale postanowiłem sobie odświeżyć album, cenionego przeze mnie rysownika komiksowego - Enki Bilala. Uwielbiam jego szkice, podejście do tematu, ma zmysł artystyczny, który widzi świat w szkiełku geopolitycznych kształtów. Zanurzonego w świecie politycznych machinacji oraz społecznych zależności. Animal'z jest stosunkowo świeży. Nadal rezonuje oraz zadaje ciekawe pytania na temat przyszłości rodzaju ludzkiego oraz fauny, z którą współistniejemy.

Enki Bilal konsekwentnie opowiada o świecie wynaturzonym. Pastelowe, szarobure otoczenie zagubione w przesmykach, gdzie katastrofa ekologiczna dotknęła środowisko, a ludzkie szczątki wyrzuciło na brzeg, by człowiek radził sobie w pojedynkę w zagrożeniu. Ktoś może zasugerować, że autor ociera się mimochodem o grafomanię czy przerost formy nad treścią. Uważam, że owszem - niekiedy uderzy o niezrozumiały bełkot, lecz dostrzegam migawki niebezpieczeństwa związanego z przyszłością rasy ludzkiej i fauny. Ma dosyć nieszablonowe podejście do postapokaliptycznej wizji świata, która nie ma wyraźnego początku ani końca. Depresyjne to, brudne i wymagające pełnego skupienia, ale wynagradza cierpliwych czy silnych mentalnie na opary psychologiczne. Są tu mistyczne sceny wyjęte z surrealistycznych obrazów, jak latający żółw (!), albo otrzymujemy jeźdźca, który pędzi przez martwe pustkowie na zebrze (!!), i do tego cytuje Dostojewskiego, Flauberta czy Alberta Camus. No, osobliwe dzieło, które kupiłem z marszu. Za drugim podejściem podobał mi się bardziej niż za pierwszym. Warto było wrócić.

Miejsce 25. Biagio Antonacci - Iris

Data wydania: 1998
Gatunek: Pop
Album: Mi fai stare bene

Odkryłem włoskiego artystę dosyć przypadkowo, ale chciałbym go uhonorować w tym zestawieniu, ponieważ bardzo rzadko słucham południowej muzyki, a tutaj otrzymałem przyjemną kompozycję. Wyróżniam ,,Iris'' z tego powodu, że od tej piosenki jestem onieśmielony jego delikatnością oraz wyczuciem. Antonacci trafił na playlistę.


Miejsce 24. Nie mam ust, a muszę krzyczeć

Pierwsza publikacja: 1967
Autor publikacji: Harlan Ellison (zmarł w 2018)
Gatunek: Sci-Fi
Stron: 20

Na podstawie opowiadania powstała gra komputerowa - rozbudowująca koncept.













Jedna z najbardziej drenujących jelita oraz gardło miniatura literowa. Przebijająca płuca żyletkami do golenia, gdzie ból i udręka jest nieskończona w swej nieskończoności. Superkomputer przejął panowanie nad ludzkim bytem - zamknął piątkę rozbitków w kuble sadomasochistycznych praktyk, by torturować po wsze czasy w wyniku nienawiści trawiącej przewody elektryczne. Inteligentna, bezduszna maszyna przejęła Ziemię po trzeciej wojnie światowej i zawładnęła umysłami ostatnich dusz przebywających w tunelu stalowych płytek kwarcowych. Zemsta SI polega na nieustannym dręczeniu ocalałych. Wybrał sobie czterech mężczyzn oraz jedną kobietę, by doprowadzić ich do obłędu, maltretując, kalecząc, aby cierpieli w agonii w bezkresnej przepaści na dnie osuszonych złączy pamięci, pozbawionej współczucia płycie głównej. Genialna maszyna po uzyskaniu samoświadomości popadła w szaleństwo i postanowiła w swej bezradności oraz w zaślepieniu wyniszczyć ludzkość bawiąc się jej kosztem. Autor robi raban w psyche - tocząc się po obwodach w sadystycznych grach niemal odzwierciedla piekło z najtęższych koszmarów. Intensywna miniatura literacka, która pochłania i wypluwa czernią skamieniałego serca z kwarcytu. Droga bez powrotu, o którą nikt się nie prosił, i o której nikt nie śnił.


Miejsce 23. Łzy Mai

Data wydania: 2018
Autor: Martyna Raduchowska
Cykl: Czarne światła (Tom 1)
Wydawnictwo: Uroboros
Gatunek: Cyberpunk
Liczba stron: 416



W żadnym razie nie jest to dziesiąta woda po kisielu, żadna odpowiedź na Łowcę androidów czy jakaś spuścizna po Gibsonie. Autonomiczny twór korzystający z dobrodziejstwa inwentarza krewnych twórców podejmuje własne działania. Punkt wyjścia znany z rebelianckich treści: bunt maszyn, które napierają na fabrykę z narkotykiem (reinforsyną) zdolnym wszczepić im emocje, których pożądają. W centrum planowanego chaosu znajduje się policjant porzucony przez partnera syntetycznego. Początek, jak z ,,RoboCop'' - funkcjonariusz ulega poważnemu wypadkowi, więc postanawiają wszczepić implanty umożliwiając mu prawidłowe funkcjonowanie. Nie zostaje co prawda robotem, ale nie potrafi pogodzić się z cyfrowymi ulepszeniami w korze mózgowej upodabniając go do replikantów na służbie. Świat przyszłości nie jest ani odkrywczy ani bogaty, jakbyśmy sądzili. Aeurodynamiczne samochody to nie jest jakiś wynalazek z kosmosu, maszyny są traktowane przedmiotowo i mają być gotowe na nadesłane komendy - idąc tokiem myślenia ludzi przyszłości, jeśli cyborg popełni błąd, to umiera wraz z podjętą egzekucją na miejscu.

Klasyczne pytania, co jeśli maszyny zaczną zadawać pytania, zaczną pragnąć wolnej woli, chcąc odczuwać uczucia oraz reakcje człowiecze? Co wtedy? Dawny porządek zostanie zachwiany, a może jest to słuszny sprzeciw przeciwko pustemu naczyniu, któremu należy nadać formy? Niemal intymny portret między człowiekiem, a syntetykiem z septycznymi właściwościami oraz augmentacją. Futurystyczne zabawki zabierają pracę kryminalnym, a jednocześnie ułatwiają możliwość, by dorwać sprawcę bez fałszywych poszlak. Dostajemy kryminał w stylu noir. Zaplanowaną zemstę oraz pościg za partnerem z sabotażowej misji. Żadnych wstawek o kulcie maszyn, jak w ,,BioForge'' czy teorii spiskowych na miarę ,,Deus Ex''. Cyberpunk z kilkoma pomysłami, które stały się podstawą dla gatunku, jak mariaż biologicznych organów ze sztuczną powłoką oraz światłowodami pod skórą. Wszystko to w oparach mentolowych papierosów, w holograficznych reklamach, plącząc się w nanołączach i neuroprzekaźnikach. Sporo terminologii z psychologii neurologicznej. Absolutnie urzekający finał i szczera rozmowa o ludzkiej przypadłości do braku zrozumienia maszyny marzącej o szczęściu, ale również zagrożenie dla tych maszyn, które, jak zasmakują emocji - niekoniecznie będą zadowolone z negatywnych reakcji, jak smutek czy bezradność.

Miejsce 22. Planet Zoo



Data wydania: 2019
Producent: Frontier Developments
Twórcy: Jim Stimpson, David Bamber
Gatunek: Tycoon

Jeśli oczekujecie od gier wirtualnych prostej i nieskomplikowanej zabawy, a jednocześnie chcielibyście założyć własne zoo - cóż, mam tytuł dla was. Jeśli kochacie zwierzęta i marzycie o własnej hodowli, gdzie moglibyście zarządzać pokaźną hordą stworzonek (od żółwi, po pawie indyjskie, lemury i guźce). Czy muszę więcej tłumaczyć, dlaczego jestem zaaferowany ,,Planet Zoo''? Po kryjomu marzę o własnej powierzchni z egzotycznymi zwierzętami. Ot, spełnienie marzeń, które nie jest priorytetem, ale przynosi zadowolenie, że miałem możliwość prowadzić własną działalność ze zwierzątkami.

Miejsce 21. 12 Reasons Why I Love Her

Data wydania: 2006 (Brak wydania w Polsce)
Autorzy: Joëlle JonesJamie S. Rich
Gatunek: Romans, Powieść graficzna
Ilość stron: 152

Bez nadęcia czy romansowych szprych, które mają złamać serce. Evan i Gwen spotkali się na sali kinowej podczas premiery filmowej. Krótka rozmowa po seansie przekształciła się w wyjście na spacer. Wyszli na kawę - tam narodziło się uczucie, które zaczęło płonąć. Niechronologicznie posegregowany pamiętnik, który zawiera wiele znanych melodii, jak wtrącenie niegroźnej staruszki do dyskusji młodych ludzi kłócących się na ulicy, gdzie starsza pani robi kazanie o Bogu. Mamy też niezręczny sekrecik, gdzie umalowana panna nie ujawnia swojemu chłopakowi o poprzednich doświadczeniach. Ex-chłopak to tajemnica jeszcze nieodkryta, ale bolesna dla ślicznotki. W zakamarkach młodych dusz kryją się wciąż te same pytania: gdzie związek się zaczyna, kiedy ktoś żartuje na temat małżeństwa, a kiedy powiada poważnie na temat swojej przyszłości z wybranką.



Subtelne, ale z raną po postrzale w przedsionek. W bolesnej przeszłości kryje się łza, lecz w teraźniejszości, mimo że szare chmury pokrywają niebo, a deszcz za oknem nie ustaje - jest czas, by zatonąć w dłoniach ukochanej. Kobieta wyciągająca rękę, by rzucić światło na dylematy moralne młodzieńca. Pojawiają się klasyczne, dla młodych buntowników, teksty o literaturze i pomyłkach filozofów. Kobieta gra główną rolę, ale to mężczyzna pisze szczerze i otwarcie - przedstawia dwanaście powodów, dlaczego ją kocha. Nie wszystkie są wystawione wprost lub uroczo banalnie, jak to, że Gwen uwielbia wiosnę za kwitnienie pąk. Przede wszystkim autorowi należy się pochwała, że uczynił z bohaterów autonomiczne jednostki, które mają swój charakter, a z mężczyzny nie uczynił chłopczyka wrzeszczącego oto, że kobieta nie ma prawa mieć własnego zdania.

Podoba mi się pod wieloma względami - nie robi z młodzieńców wielkich wynalazców miłości. Popełniają błędy, a uroda nie jest motorem napędowym. Miłość nie przeradza się w gniewny moralitet, a ,,głośniejsze'' dyskusje są oddane bez zająknięcia.

Miejsce 20. Harfa i cień

Pierwsze wydanie: 1979
Autor: Alejo Carpentier
Gatunek: Fikcja
Ilość stron: 202

Ważne pytania o celowość, sens i przydatność beatyfikacji. Kubański pisarz podejmuje mało chodny temat - szuka świętości na morzu. Twórca ożywia Krzysztofa Kolumba, któremu postulare próbują nadać cnót z powodu wielkiego poświęcenia, bo odkrył Amerykę za Oceanem Atlantyckim. Ale odkrycia toną w ciemnych barwach kart historii, ponieważ Kolumb okrył się niejedną hańbą. Handlował niewolnikami, porzucił kobietę z dzieckiem, by służyć królowej Izabeli (Izabela I Kastylijska). Wypłynięcie w Nowy Świat jako komentarz społeczno-polityczny. Szerzenie nietolerancji, pogarda wobec obcych bogów i rasie z dalekich stron.

Wielka erudycja Carpentiera wypływa szerzej niż statki i konkwistadorzy za łupem. Pojawiają się cytaty wyrwane z Marksa (na którego mam uczulenie) czy Dante (już lepiej, mniej ordynarnie). Cały proces uwierzytelnienia beatyfikacji odbywa się w czterechsetną rocznicę żeglarza, którego autor nie potępia ani nie chwali, a to bardzo ważne w kontekście tematu i czułości pióra. Nie pozwala sobie na jednoznaczną diagnozę, to sprawia, że Kolumb nie jest ani czarny, ani biały. Kryje się za szarością. Z jednej strony poważny manipulator, prawdopodobnie rasista i hulaka. Z drugiej głębokie, żywe, gorejące uczucie do Beatrycze. Oraz szczera, niewymuszona misja u królowej Hiszpanii. Porusza najdrobniejsze problemy - od kolonizacji po nieszczere intencje aż do uchwycenia, gdzie mieści się ludzka potęga i czy aby jej ranga nie przeszkadzała na drodze szlachetnej moralności.

Carpentier w tej oszalałej od wiedzy historycznej powieści, która mieści się na dwustu stronach wskazuje, jak bardzo możemy się mylić w stosunku do wielu wybitnych działaczy. Przezroczysty duch, który majaczy po śmierci Kolumba to nic innego, jak brak dotarcia do esencji żeglarza - nie wiemy, jaki był naprawdę. Postacie z przeszłości balansują na granicy wielkich idei, odkryć i szerokiego postępu, ale pod paznokciami znajdziemy brud, grzeszki i nieprawość. Świetna rzecz, która zadaje wiele pytań, również o to, czy możemy wybrać świętych? I kto na to zasługuje? I czy na pewno jest to ktoś zza życia?

Miejsce 19. Parasite 

Data wydania: 2019
Gatunek: Komediodramat
Reżyseria: Joon-ho Bong
Odtwórcy głównych ról: Kang-ho Song, Woo-sik Choi, Yeo-jeong Jo
Produkcja: Korea Południowa

Kadr z filmu ,,Parasite''.


Południowokoreańska komediofarsa. Z racji, że 2019 rok stał pod patronem literatury - postanowiłem umieścić choć jeden film, który warto zobaczyć. Nie chciałem pominąć tego tytułu z dwóch powodów: za humor, który wyciąga z tragedii ludzkiej pokłady śmiechu przez łzy. A jednocześnie sprawdza się jako thriller społeczny, jak nierówności społeczne stały się tematem opinii publicznej. Zabawa gatunkowa, która pod paznokciami kryje zwiastun końca ery naszej ciepłej posadki. Prędzej czy później będziemy musieli przyznać, że stanęliśmy w impasie: bogaci zbyt szybko się bogacą, a biedni jeszcze szybciej upadają. Kres pieśni o ludzkości. Jesteśmy pod ścianą. Wszyscy chcą awansu społecznego, każdy chce być kimś i posiadać miliony na koncie. 

Miejsce 18. Disco Elysium

Data wydania: 2019
Producent: ZA/UM
Twórcy: Aleksander Rostov
Gatunek: RPG
Platforma: PS4, PC, Xbox One
















Jedna z nielicznych gier, które odtwarzają zasady papierowych RPG-ów 1:1. Prawdopodobnie najważniejsza gra wideo ostatniej dekady. Wyciskająca z medium wszystko to, co najlepsze. Immersję wykraczającą poza pusty przelot z kina, na pograniczu literatury oraz piwniczanych schadzek, gdzie mistrz gry prowadzi zabawę w odgrywaniu postaci. Aż dziw uwierzyć, że ,,Disco Elysium'' wyszło z pod skrzydeł debiutantów z Estonii. Żyję w ciekawych czasach, kiedy autorzy dumnie wychodzą na przeciw wielkim markom, którzy wykraczają poza proste gierki prosto z telefonów komórkowych. Nie jest to co prawda tytuł dla żądnych przygód, ponieważ tekstu jest co niemiara, i odnosi się wrażenie, że czasem więcej czytasz niż uczestniczysz w grze, ale to urok papierowych wichrzycieli. Osobiście uważam to za godną reinkarnację ,,Planescape: Torment'', gdzie zabawa skupiała się na czytaniu tekstu, kiedy miałeś wybór, być kimkolwiek chciałeś - nie pędząc na złamanie karku. Jeśli uwielbiasz bogate fabuły, rozbudowany system rozwoju, to ,,Disco Elysium'' spełni to, czego szukają wyjadacze od RPG-ów, czyli solidnego budowania własnej historii jako bohatera albo buntownika czy wariata ze snów.

Miejsce 17. Helena (dwutomowa edycja)

Data wydania: 2014-2015 (Brak wydania w Polsce)
Autor: Jim
Rysownik: Lounis Chabane
Ilość stron: 84 (Tom 1), 78 (Tom 2)

Anty-romans o ludziach nie gotowych wejść w dorosłe życie. O młodych osobnikach nie przygotowanych na budowanie trwałych, długoletnich relacji. Dramatyczne pożegnanie z niedoścignioną fantazją o kobiecie z dzieciństwa. Poznajemy Simona zamkniętego w klatce wspomnień - od lat szkolnych wypatrywał Heleny, z którą chciał spędzić życie. Najpierw przerywa własne zaślubiny, by spotkać tytułową blondynkę i zaoferować jej otwarty układ. Składa jej propozycję, by spotykać się w jego mieszkaniu, w czwartkowe popołudnia. Nie po to, by stała się posłuszną nałożnicą i konkubiną. Chodzi o krótkie rozmowy, przerywane ciszą, wzajemne oczekiwanie na to, by Helena - seksbomba - zakochała się w nieco nieśmiałym, niezręcznym młodzieńcu, który dopiero co zrezygnował z małżeństwa. Liczy na to, że miłość od pierwszego wejrzenia zapłonie i stanie się spełnionym snem na jawie.



Gorzkie rozliczenie z pokoleniem, które nie potrafi nawiązywać głębszych relacji. Seks sprowadzany do roli terapii, gdzie kochankowie oszukują się, że kochają się z ich prawdziwymi ,,twarzami''. Odważny komiks, niepozbawiony humoru i ciętego odarcia z wyobrażeń o idealnym świecie, gdzie miłość ma wypełnić wewnętrzną pustkę. Niedojrzałość emocjonalna boleśnie osacza i wyniszcza, a starzejący się bohaterowie uprzytamniają sobie, że nigdy nie wyszli ze swojej strefy komfortu i żyją złudzeniami. Mocna rzecz. Daleka od banalnej miłości, która zatrze ludzkie błędy, wewnętrzny niepokój i zamknięty umysł.


Miejsce 16. Porfirion Osiełek

Pierwsze wydanie: 1929
Autor: Konstanty Ildefons Gałczyński
Wydawca: Muza 
Gatunek: Groteska, Satyra
Ilość stron: 128

Witajcie w somnambulicznym śnie, gdzie szarlatani, dzieciobójcy, astrologowie czy agenci policyjni mieszają się w kipieli odautorskich wodewili. Przewrotna komedia neurasteniczna - zakorzeniona w lunatycznym parku, gdzie łamią się czwarte ściany. Osiełek to prawdziwy zawadiaka - zostaje zatrzymany przez komendę tylko dlatego, że klęka przed panienką i gorszy miłością obywateli (absurd murowany!). Jedyne, co pozostało, by nie trafić do mamra i zostać rozgrzeszonym - to wziąć ożenek z zezowatą dziewczyną, która kocha kwiaty i powtarza to, jak nakręcana zabaweczka! Komedia, w której miałem uśmiech od ucha do ucha. Bawiłem się lepiej niż na dożynkach. Gałczyński daje popis w onirycznych scenach, gdzie chór głośno dudni, na stole likier, a fabrykant sztucznych nosów brnie w coraz większe tarapaty ku uciesze widowni.

Zanurzenie w sennych oparach, w grotesce niepohamowanych zachowań graniczących z zaburzeniem fazy REM. Marzenia senne wypływają na wierzch, gdzie lunatycy krążą wokół kuglarzy, brzemiennych dziewic. Istna demolka twórcza. Niepozostawiająca złudzeń, że bohaterowie są zamknięci w śnie wariata autorskiego-Gałczyńskiego, który musiał się wtrącić i pojawić we własnej osobie. Świetna zabawa, a muzyka gra i nie przestaje. Deprywacja ludzkiej wyobraźni. Wspaniałe!

Miejsce 15. Norwegian Wood

Kadr z filmu ,,Norwegian Wood'' na podstawie powieści Murakami'ego. 


Data wydania: 2013
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: Muza
Gatunek: Literatura piękna 
Ilość stron: 320

Japonia jeszcze przed boomem ekonomicznym. Nadchodzi rewolucja seksualna, która najgłośniej dudni we Francji, ale w kraju wiśni zaczyna przybierać indywidualne kształty. Murakami subtelnie wkracza do czasów nastawionych na natychmiastowe zaspokojenie potrzeb fizjologicznych: przybierający na masie hedonizm - oparty na egotycznych pobudkach i nieliczenia się z moralnością sumienia. Z jednej strony opowiada o miłości ,,ratującej'', jednakowo pławi się w ekscesach kulturowych. Z drugiej barykady napiera miłość poparta grą męsko-damską. Podchody kobiet z mężczyznami, podchody mężczyzn z kobietami - znakomicie ilustruje seksualne napięcie, przesyt namiętności oraz brak kierunkowskazu, czym owa miłość zakwitnie. Czasem nabiega na kamień, na skrajności arterialne. Uwzniośla uczucia, przy czym nie zapomina o ,,wybuchach'' seksualnej rozpusty, gdzie kobiety potrafią wygrać batalię.

Murakami, jak bystrzacha, wkręca bohaterów w ziemię, przypiera do ściany i każe cierpieć za to, że wybrali drogę ,,przestarzałej'' miłości wymagającej poświęcenia, bez zabawy i uprzedmiotowienia ludzkiej godności. Sprytnie, ale bez arogancji lawiruje poza warstwę seksualizacji - jak dobitnie oraz z rozpaczą bohaterowie szukają uczuć w dobie zmian. Szaleńcza pogoń za przyjemnościami również nie przynosi ukojenia, a cyniczne spojrzenia jednej z kobiet szybko miękną pod fasadą gry, którą prowadzi z obiektem zainteresowania. Niuansuje potrzeby ludzkiego przyciągania: od miłości na straconej pozycji, po miłość zgubną albo rodzącą się z seksualnej przygody.

Miejsce 14. Requiem


Pierwsze wydanie: 1991
Autor: Antonio Tabucchi 
Gatunek: Fikcja 
Wydawnictwo: Czytelnik
Liczba stron: 127

Jeden dzień z życia w Lizbonie w fantasmagorycznych dziwach, w pamięci niedopowiedzeń. Niemal wyrwa w czasoprzestrzeni, która pochłania ofiary jednostki otumanionej przez sen przepowiedziany z czeluści superego. Kopanie w podświadomości, która zabiera nas do wspomnień, do przechodni wyrwanych z książek, gdzie fikcja przeobraża się w namacalny byt szukając dialogu z przybyszem z odległej epoki. Tabucchi podejmuje owe tematy, które rezonowały ze mną odkąd w półśnie widywałem towarzyszy niedoli, ludzi pogrążonych w bezsilności, tęskniąc za popękanym marmurem, który niegdyś był domem lub schronieniem. Biegła dusza majaczy i szuka porządku w nieporządku. Obijając się o zatarte wspomnienia, gdzie spotyka się zmarłych i osoby, z jakimi nie mieliśmy możliwości, by powiedzieć ,,dobranoc''.

Oniryczna scena zabiera go wgłąb ludzkiego pożegnania z tymi, co siedzą w kącie kabli neurologicznych. Próba wyjaśnienia zdarzeń minionych, gdzie szuka się ciepła melancholii, gdzie opowiada się o czasach zburzonych, sentymentalne ramy bolą oraz drapią czaszkę pełną rozrzuconych puzzli. Wspaniała rzecz dla osób, które nie szukają w literaturze ocalenia.


Miejsce 13. Taka piękna żałoba

Art strett z wizerunkiem Hrabala.


Pierwsze wydanie: 1979
Autor: Bohumil Hrabal 
Wydawnictwo: Świat literacki
Gatunek: Literatura piękna
Ilość stron: 250

To se ne vrati. Lekkość i świeżość czechosłowackiej nowej fali. Bez autobiograficznego auto-sentymentalizmu. Koniec błogiego dzieciństwa wraz z natarciem Hitlera do kraju i jego świty. Wkroczenie Niemiec do Czech, to jak zburzenie niewinności dziecka, dlatego Hrabal wraca do czaru wspomnień. Cudownie ożywia stryjaszka mitomana-kobieciarza, zazdrosnych mężów, którzy obawiają się, że ich żony zdradzą z amantami kina. Pierwsze uniesienie dziewczęcą urodą i smukłymi paluszkami dam na męskiej piersi. Wielka pochwała prostoty i życia rodzinnego. Pierwsze zerwane słodkie czereśnie i pierwszy tatuaż.

Niepodrabialne, jak wspomnienia, które nie umierają w nas, lecz wzbierają na sile, by o sobie przypomnieć i wywoływać smutek, że tego już nie ma, ale to taka piękna żałoba.

Miejsce 12. Myśli o Polsce i polakach

Pierwsze wydanie: 1985
Autor: Cyprian Kamil Norwid
Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza

Liczba stron: 70
,,Nic nie umiemy robić. Tworzymy ciało i szukamy współpracowników podobnych do nas. Lękamy się wszelkiej indywidualności umysłowej, bo jak palcem ruszy, to nas obali''.

Reprezentant drugiego pokolenia romantyków unika śladów mesjanizmu narodowego, wręcz przeciwnie - Norwid zrzuca z pantałyku społeczeństwo polskie i rodaków. Krytyka nurtów programowych znam ze szkoły, a dokładniej z ,,przerwy'' od szkolnictwa. Możecie mi nie wierzyć, ale Norwida poznałem podczas wagarów, gdy odwiedziłem miejscową bibliotekę, by przejrzeć dawnych myślicieli. Moje ,,ucieczki'' z ,,budy'' pamiętam jako osobliwe, ponieważ wybierałem nietypowe miejsca - miast galerii handlowych czy hałaśliwych kafejek wybierałem ciche spotkania, a to nad rzeką, a to w lesie, albo w bibliotece. Lub jak inni faceci - umawiałem się z dziewczynami na randkę zakładając kolorowe koszule. Norwid wpadł w ręce, kiedy przeglądałem rubrykę z poezją. Nie potrafiłem wówczas docenić kunszt dramatopisarza, natomiast po latach jestem skłonny zaryzykować, że trafia w mój gust, ponieważ uwielbiam pisarzy, którzy podważają ,,polskość'' i jej szlachetne cechy, dlatego kocham Gombrowicza, a Norwid idzie podobną drogą - nie zostawia suchej nitki na polskiej duszy zatrutej przez myśl wieszczów, polityków czy celebrytów narodu.

Mimo że lata mijają, a słowa Norwida nie kwitną w publicznej telewizji - jego przebłysk i myśl jako człowieka urodzonego na prostej, bez-poetycznej ziemi, sprawiają wielce aktualnych. Pochyla się nad sprawami cywilizacji jako konstrukcji, pracy jako wartości moralnej oraz tego, jak Polska stała się bezbarwna, która nie potrafi odciąć się od wpływów sąsiedzkich. Wielkie sprawy w skromnym umyśle buntownika, którego chciałbym mieć za kumpla.

Miejsce 11. Kiedy była porządną dziewczyną


Data wydania: 2017
Autor: Philip Roth
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 392


Fatalistyczny dramat małżeński. Od początku uderza wzajemna pretensja, wymierzanie solidnych ciosów i brak zahamowań. Punktuje swoich bohaterów, jak pięściarz na ringu. Philip Roth nie zostawia suchej nitki na społeczeństwie, która pogrąża się w oskarżeniach, urazy noszą piętno emocjonalnej niedojrzałości, niezatamowana krew wylewa się do nieprzytomności. W zasadzie, to kolejny pisarz, który ostrzega, że nie każdy nadaje się do roli rodzica, nie każdy zafunkcjonuje w akcie małżeńskim. Dobry dramat polega na tym, że ludzie tkwią w ułudzie wyobrażeń na punkcie idealnego pożycia między mężczyzną a kobietą. Doceniam, że Roth potrafi stworzyć postać małżonki, która wybacza bez zastanowienia ciężki grzech męża. Szanuję za trafne diagnozy psychologiczne, za to, jak nie potrafimy żyć ze sobą, a jednocześnie przejmujemy się tym, co inni pomyślą.

Obserwujemy fantastyczny proces, jak młode małżeństwo skazane jest na zagładę, ponieważ młoda kobieta wychodzi za mąż nie z przekonania dogłębnej miłości, ale ze względu na dziecko i zapewnienia mężczyzny, że szczerze ją kocha. Do tego konflikt z ojcem i despotyczny charakter sprawia, że trafiamy do domu wariatów, gdzie jedynie młoda dziewczyna nie rozumie, że nie sztuką jest kochać, kiedy się układa, ale jak sypie się piękny, wyidealizowany sen o małżeństwie. Przeciwnik słania się na nogach - pięściarz uderza i nokaut. Stoczyłem walkę na ringu - poległem w chwale.

Miejsce 10. Pezet - Muzyka poważna

Data wydania: 2004
Wykonawcy: PezetMikołaj Bugajak
Wytwórnia: Asfalt Records
Gatunek: Hip-Hop



Powrót do klasycznej płyty po wielu latach wciąż robi wrażenie, jakby dopiero co wyszła z tłoczni. Pezet jest nieśmiertelny, a ,,Muzyka poważna'' jest ponadwymiarowa. Bity prosto z tunelu czasoprzestrzeni, które zabierają w inszy wymiar - niedostępny dla śmiertelników. Młodziutki raper (pierwej) pokazuje, jak się tworzy muzykę na najwyższym szczeblu. Teksty, które wypalają się w źrenicach, dusza płacze, kiedy kawałek ma finał, więc cofasz raptownie. Robisz repeat i słuchasz na okrągło. Starzejemy się, ale krążek z 2004 roku wciąż świeży, niepokryty patyną i kurzem wstydu. Niemal jęk wyjęty z gardeł przechodni ginących w tłumie. Melancholijna, wściekle inteligentna, zatrzymująca czas, bo uniwersalna w podjętej problematyce - od ,,kanapowiczów'' siedzących na ławce, po alkohol, który stał się towarem pierwszej usługi. Krocząc wśród dojrzałych ludzi zastanawiających się, za czym biegamy i jak muzyka zmieniła się na przestrzeni lat.

,,Wciąż to samo. Zmienia się pogoda i wiek. Wciąż to samo. Tamtych tylko szkoda ci jest. Wciąż to samo. Kilka nowych twarzy i szary tydzień''. Esencja płyty, która wraca, jak cień. Za rok mogłaby pojawić się w zestawieniu po raz kolejny. Doświadczenie do wielokrotnego użytku. Klasyk, który nie zostanie zrzucony z panteonu.

Miejsce 9. Obcy

Pierwsze wydanie: 1942
Autor: Albert Camus
Gatunek: Powieść kryminalna, Mikropowieść
Liczba stron: 123

Francuski minimalizm w błyskotliwym wydaniu (nawet okładka pozuje na prostotę). Męski stoicyzm w kontrze do rozjuszonego społeczeństwa. Zacznę nietypowo, bo z autorem ,,znamy się'' od lat. Kiedyś polonistka zapytała mnie, gdyż wiedziała, że czytam literaturę, jaki tytuł wielbię ponad miarę albo do którego wracam mimochodem - bez wahania odrzekłem, że ,,Człowiek zbuntowany'' od Alberta Camus. Tytuł był nieprzypadkowy, bo sam buntowałem się wobec szkolnictwa i procesu edukacji, który, z tego co słyszę, nadal kuleje. Nabrałem ,,żywego'' kontaktu z autorem. On rozumiał moje pobudki, a ja przytakiwałem, że żyjemy w zgodzie. Po długiej przerwie wracam do, jakby nie mówić, mentora literatury. I przeglądając tytuły, do których jeszcze nie zajrzałem - zauważyłem ,,Obcego''. Do chłodnego, pozbawionego emocji człowieka, na którego śmierć matki nie robi wrażenia, a na wieść o wyjeździe do Paryża, kwituje - nie ma takiej potrzeby.



Albert Camus w zręczny sposób ukazuje, jak bardzo jesteśmy narażeni na wpływ tłumu. Jeśli się z nimi nie zgadzamy, to myślą, że kłamiemy, oddalamy się od dialogu z drugim człowiekiem. Jakoś nie potrafię zrozumieć tłumu, główny bohater wydaje mi się bliższy, bo nie udaje, że go coś nie interesuje, że zachowuje stoicki spokój wobec tragedii i konfliktów. To niemal samuraj, który wybrał własną drogę i nie potrzebuje, aby się kłaniać swoim ,,panom'', którzy chcą go sprowadzić do roli poddanego. Bardzo dojrzałe, wczesne dzieło mistrza absurdu, który nie godził się na taki stan rzeczy, jaki widujemy za oknem.

Miejsce 8. The Squirrel Machine

Pierwsze wydanie: 2009 (Brak wydania w Polsce)
Autor: Hans Rickheit
Gatunek: Powieść graficzna, Fikcja historyczna
Ilość stron: 200



Niekomfortowa, skandaliczna, obleśnie szczera opowieść o czymś, co przekracza tabu obyczajowe. W sennych powijakach wypływa to, co najbardziej, wydawałoby się, odrażające, ale w tej młodzieńczej fantazji mamy degenerujący seks, fetyszyzację maszyn, kompleks piękna oraz sztukę wykraczającą poza moralizm, czyli coś, co prawdopodobnie zdarzyć się nie potrafi? Brak kontroli nad snem prowadzi do jakiś obscenicznych, niewyobrażalnych scen, do których moglibyśmy się nie przyznać - sny nas nie oceniają, a autor z lubieżną satysfakcją przygląda się braciom, którzy w Nowej Anglii tworzą melodię za pomocą świńskich głów, chowają dziewczynkę do pudełka, jak perłę w muszli, a mózg wykorzystują do uruchomienia pacynki. Ostra jazda bez puenty, jak urwany sen - nie ma szans, że wyjdzie w Polsce. Raczej nie liczyłbym na to - zbyt wstrząsające.

Miejsce 7. Samotny wilk i szczenię: Szlak śmierci

Pierwsze wydanie: 1970
Autor: Kazuo Koike
Ilustrator: Gōseki Kojima
Gatunek: Manga, Powieść graficzna, Historyczny




Manga z prawdziwego zdarzenia. Umieszczona w latach panującego Siogunatu - feudalnych książąt i wojen domowych w Japonii na przełomie XVII i XVIII wieku. Seria spisana w latach 70. XX wieku, a mimo to doskonale opisuje czasy bushi i pojedynków w duchu bushido blade - jedno cięcie decyduje o życiu lub śmierci. Tytułowy samotny wilk wybrał drogę meifumado - ścieżkę potępionych, ponieważ sprzeciwił się swojemu panu. Jest bezpańskim roninem, wraz z dzieckiem wędruje po ,,trupach'' - działa jako zabójca na zlecenie. Niby niczym nie zaskakuje, ale fascynaci Japonii sprzed boomu ekonomicznego, kiedy panowała era rodu Tokugawy - powinien zadziałać jak magnes na purystów historycznych. Zjawiska pogodowe jako aspekt narracyjny znakomicie wpływa na nastrój opowieści - duszne powietrze przecina samurajski oręż i yakuza (ta pierwotna, nie kojarzona z mafią). Kto uwielbia czasy feudalnej Japonii i wierzenia samurai - będzie zachwycony detalami. Pozostali mogą narzekać, że się wlecze albo posługują się nawiedzonym językiem. Zręcznie zrywa z mitami o posłusznym wojowniku - główny bohater to milczący, twardy mężczyzna potrafiący zrezygnować z dumy samuraja, tylko po to, żeby ocalić nocnego sokoła (czyli prostytutkę). Piękny, poetycki język miesza się z brutalną siłą mieczy - krwawych scen nie brakuje. Miodzio!

Miejsce 6. Kosmos

Pierwsze wydanie: 1965
Autor: Witold Gombrowicz 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Gatunek: Powieść kryminalna, Proza psychologiczna
Liczba stron: 190

Gombrowicz jest mistrzem. Mentorem, wręcz wyznaje zasadę, że każdy chce nas upupić.

Cynicznie ironiczna w swej postawie, podsuwa zagadkowe tropy błądząc po słowotwórczym drogowskazie. Nie przesadzałbym, że to jakaś trudna powieść (są bardziej skomplikowane). Warto pamiętać, że Gombrowicz zadokował w Argentynie, gdy wybuchła wojna. Czuć, jak przeszyła go latynoska depresja, w której wielu autorów spoglądało we własne zwierciadło uzewnętrzniając ,,chorobę'' w powieściach. Gombrowicz w ,,Kosmosie'' uzewnętrznia lęki ludzkie bez kompromisów: tarzając się w erotycznych grach, w zapaści umysłowej i najgorszych cechach pospólstwa: z morderstwem włącznie. Gombrowicz przewrotnie pragnie dać do zrozumienia, że próbujemy nadać wszystko i wszystkiemu sens. Starając się uporządkować kosmos, nadając wszystkiemu nazwy, kreśląc szlaki na nieboskłonie. Czy to nie szaleństwo, o którym z szyderą oznajmia Gombrowicz?

Miejsce 5. Listy do Mileny

Autor: Franz Kafka 
Gatunek: Biografia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 232

Zawieszenie między Wiedniem, a Pragą. Najczystsza, stymulująca więź pomiędzy mężczyzną, a kobietą, jaka potrafi się wytworzyć oraz wydestylować z głębokich ran. Zbliżenie dusz. Jakbym kroczył między kobiecym udem, a wypielęgnowaną twarzą i ufnym wzrokiem. Jak rozmowa z kobietą o seksie tantrycznym bez prymitywnych insynuacji czy gorzkiego zapomnienia. To tantryczny taniec. Sensualna pogoń za słowem - spijanie słów z kobiecych ust. Udręka oczekiwania i nieustanne napięcie na wzywający pakt o winie ludzkiej słabości.

Wielka rozkosz oraz namiętność, która rodzi się z seksualności umysłu. Tęskne słowa, jak tęskne spojrzenia. Rozpalanie zmysłów i trzewi z pomocą rozbieganych, roztrzęsionych myśli. Niczym marzenie i fantazja o kobiecie, z którą chciałoby się wymienić gorące pocałunki czy burzliwe ruchy po biodrach kochanki. Kiedy mężczyzna pragnie być szafą do której zagląda ulubienica czy łożem, na którym sypia najmilsza. Kipi od emocji i rozedrgania. Choć ręka nie drży, a pismo skupione, oddane, zaangażowane intelektualnie.

Gdybyśmy mogli - zniknęlibyśmy ze świata w objęciach. W ostatnich drżeniach warg i uścisków palców. Gorączka uczuć, opadnięcie kobiety na męskiej piersi - słuchanie zburzonego serca. Targanie się na miłosną intensywność - chwytanie mężczyzny lub kobiety nad krawędzią bólu egzystencji.


Miejsce 4. Pathologic 2



Data wydania: 2019
Producent: Ice-Pick Lodge
Gatunek: Gra przygodowa, Survival horror, gra fabularna 
Platforma: PS4, Xbox One, PC

Branża rozrywkowa nie dojrzeje do tego tytułu nawet za dziesięć lat. Gry wideo nie są od zadawania filozoficznych, teologicznych czy socjologicznych pytań - przekonali się o tym panowie z rosyjskiego studia. Tytuł nie sprzedał się prawdopodobnie z przyczyn technicznych oraz technologicznych, ale po części musi być to pokłosie traumatycznych rozważań, które nawiedzają ,,Pathologic 2''. Masa tekstu, często na skraju zapaści umysłowej. Odważne, prowokacyjne dzieło, które nigdy nie wykłada odpowiedzi na zadane pytania. Kroczy między klasyczną przygodówką (jakże niemodną!), a psychologicznym kinem prosto z oparów Lyncha. Dla przeciętnego gracza będzie to opowieść nie do strawienia, dodajmy do tego liczne babole techniczne, jak sztywne twarze czy drewniane sterowanie - otrzymamy produkt nieprzyswajalny dla gawiedzi. Tylko dla osób, które nie szukają szybkiej rozrywki w grach wideo - ,,Pathologic 2'' was połknie, potem wypluje, znów przemieli i wydali. Sugerowane od lat dwudziestu. Młodsi zwyczajnie zrezygnują po pierwszej godzinie.

Miejsce 3. Kafka nad morzem

Pierwsze wydanie: 2002
Autor: Haruki Murakami
Gatunek: Realizm magiczny, Literatura fantasy
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 505

2019 rok stanął pod nazwiskiem Haruki Murakami. Dostał się na listę ulubionych pisarzy.

Rewelacja. Najgłębszy akt wewnętrznej zadumy, jakże charakterystycznej dla filozofów z dalekich stron czy mnichów z klasztoru w górach odizolowanych od cywilizacji. Wyciszona, metronomiczna odyseja po zakamarkach uśpionych snów, zakorkowanych dusz, milczącego serca i buntu wobec pośpiechu, zatłoczonych miasteczek. Majestatyczna kontemplacja nad tym, do czego się nie przyznajemy, co skrywamy i tego, czego poszukujemy. Niech Was nie zwiedzie początek ani zakręcone pomysły zerwane z Dr. Dolittle, gdzie staruszek-analfabeta rozmawia z kotami. Wypełnia puste treści, staje w czasie jak zaczarowany, lecz nie chowa się za drzewami. Lawiruje poza znaczenia, metafory i walory przyczynowo-skutkowe.

Posiada aspekty, do których lgnę jak pies za stęsknionym właścicielem. Niewinna ucieczka piętnastolatka z domu przeistacza się niemal w reportaż o przytłaczającym ciężarze wspomnień, ludźmi utkwionymi pośród zjaw, fantazji i utraconych snów. Nie spodziewałem się po Murakami takiego ładunku przekraczającego ludzkie zatracenie. W tym strumieniu wydarzeń potrafi łączyć kompleks Edypa, z kafkowską inklinacją bez wyjścia. Pozbawiona fałszu, pozwala zatopić się w pianie złudzeń - wysuwając na brzeg sny i wspomnienia z równoległego świata. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak autor kluczy między wizją, a skrzywieniem umysłowym. Gombrowicz i Borges byliby dumni.

Miejsce 2. Sanatorium pod Klepsydrą

Pierwsze wydanie: 1937
Autor: Bruno Schulz 
Gatunek: Powieść, Fikcja, Surrealistyczny
Wydawnictwo: MG
Ilość stron: 159

Poetyzacja rzeczywistości na szlaku ludzkiej transformacji. Najwyższy honor dla wykutych marzeń przez tysiąclecia. Zarówno książkę, jak i film (pod tym samym tytułem) uważam za nie podważalne arcydzieło, które ośmieliło się przekroczyć granice poznania. Bunt wobec wspomnień, śmierci i narzuconego czasu. Sięgająca głęboko do ludzkiej podświadomości, drążąca tunel w czasoprzestrzeni. Zaglądająca do szufladek z napisem: ukryte pragnienia, mityzująca przestrzeń oraz historię człowieka.

Kadr z filmu o tym samym tytule.














    Atmosfera, język - prozatorska poetyka bogata w zakręcone słownictwo. Materializacja ducha, błąkanie w ciemności po cudzych wspomnieniach i traumach, materializacja lęków, ponawianie historii i kreacja własnej legendy. W zawieszeniu odliczających minut staje się konduktorem. Odpłyńmy stąd, zawińmy do krainy, gdzie niemożliwe powstaje na naszych oczach. Czysty obłęd, jak ludzka psychika. Przygoda dla odważnych.

Miejsce 1. Matka odchodzi

Pierwsze wydanie: 1999
Autor: Tadeusz Różewicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Gatunek: Poezja, Biografia
Ilość stron: 135

,,Wiem, że to co piszę nie ma sensu i wartości, ale nie mogę krzyczeć.''

Bomba emocjonalna. Głośniejsza od Hiroszimy. Kiedy serce krwawi i los nieprzychylny matka ostatnim ratunkiem, która nie wyprze się syna, choćby był mordercą, którym zbłądził.
Bolesna strata, która zrywa poetę z Ziemi, by odsłonił kulisy przedziurawionej duszy, tęsknoty i rozpaczy za tym, co wlecze się jak cień.

Niespełnione obietnice jako zaduma nad rodzicielką. Zaglądanie w oczy śmierci. Obolałego ciała i przemijającego życia matki na białym prześcieradle w sterylnym pomieszczeniu. Gorzkie, ołowiane łzy spływają po policzkach - wypalając pole brzemiennych wspomnień. Wspomnienia wymieszane z poezją. Powroty matki do dat, nim stado bomb spadło i zadrżało powierzchnią lądu. Zachowanie pamięci w rozterkach i zbłąkaniu.

Wyczerpujące milczenie i Bóg, który się nie śmieje. Krańcowa przepaść egzystencji - utrata pierwotnego pierwiastka matczynego ciepła. Umiera miłość - umiera człowiek. Współczucie dla dzieci, co straciły matkę i boleją nad sklepieniem niebios.


,,Spokojne oczy matki spoczywają na mnie, na moje ręce, na oślepionych w słowa...''

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz