poniedziałek, 1 października 2018

Polska mistrzem świata, czyli orły ponad szczytem


30 września 2018 r. dniem chwały i zwycięstwo ducha nad materią. Polacy bronią tytułu sprzed czterech lat, czyli siatkówka sportem narodowym - bez dwóch zdań. Trener zaprogramował naszych siatkarzy na sukces. Scalił bandę indywidualistów w monolit nie do przejścia, którego nie można zrzucić z tronu albo wystraszyć pyskówkami (przypomnijcie sobie rywalizację z Bułgarami albo Francuzami czy zarozumiałe uśmieszki USA). Zdominowaliśmy psychologiczne pojedynki, zawodnicy nie pękli, wygrali z przeciwnościami losu. Kubiak przeziębiony, ale dotrwał jako kapitan straży. Nowakowski drobny uraz pleców przed walką o złoto, lecz wystąpił w meczu z canarinhos i zgarnął nagrodę dla najlepszego środkowego. Największą historię napisał Bartosz Kurek - nie szło mu w pierwszych fazach turnieju, ale pod koniec zniszczył system pochłaniając scenę swoim występem. Płakałem cztery lata temu, gdy unieśli puchar w Katowicach, płakałem teraz, gdy w Turynie staliśmy się machiną nie do zatrzymania. Orły poszybowały wysoko nad ziemią reprezentując poezję lotu po upragnione złoto. Mieli rację ci, że przedwczesny finał ujrzeliśmy w półfinale z USA. Wszystko to jest nieważne, bo jesteśmy Mistrzami Świata nie dlatego, że byliśmy bezbłędni czy perfekcyjni. My tylko wiedzieliśmy, po co tam jesteśmy i dla kogo gramy. I to jest prawdziwy szczyt - mentalnego zwycięzcę nie przewróci byle wiatr (mecz z Argentyną) czy wicher (spotkanie z Francją), bo za chwilę odbudowujesz stracone fundamenty (imponujące starcia z Serbią), by stać jak góra nie do skruszenia. 

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz