niedziela, 10 czerwca 2018

Żywe trupy - Tom 30



Trzy dziesiątki niekończącej się opery mydlanej o zombie. Nie mogę uwierzyć, że dotrwałem. Że siedzę i zaglądam do serii, która szczyt osiągnęła osiem-dziewięć lat temu, zanim Kirkman bez namysłu zaczął powielać schemat narracyjny, stosując identyczne zabiegi pisarskie, by nabijać słupki sprzedaży. Jak to się stało, że trwam, nie rzuciłem tego w kąt, nie przestałem rozpaczać nad scenopisem? Czy moja wierność do autora nie jest aby naiwna? To zależy - wciąż trzymam się zasady, póki mam chęć - stoję murem za serią. Po całkiem niezłym ,,A Certain Doom'', którego omawiałem w owej recenzji autor robi zjazd i wprowadza kiczowatą księżniczkę - wygadaną kobietę o aparycji rozpieszczonego dziecka. Dwudziesty dziewiąty tom okazuje się wystarczająco przeciętny, by zaczekać na rozwinięcie. Odbudowa Hilltop, pożegnanie z Neganem. Co dalej? Czy coś się zmieniło? Czy coś się dzieje, czy tylko gadają, jak twierdzą ironiczni czytelnicy. Przekonajmy się.

Jeśli spodziewacie się, że twórcza taktyka ulegnie zmianie - powinniście skończyć czytać, przeglądać czy wertować ,,Żywe trupy'' dziesięć tomów temu, gdyż Kirkman obstawia przy swoim, stał się nadto sentymentalny, żeby zmieniać formułę czegoś, co niby działa od wielu lat. Kontynuuje wątki związane ze wspólnotą, o której dowiedzieliśmy się z ,,Lines We Cross'', choć ich zalążki sięgają ,,Do broni!'' (patrz, tom 26). Czy wspólnota jest zagrożeniem, czy nadzieją dla naszych towarzyszy? Czas pokaże, póki co, to dyplomatyczna społeczność, która posiada gubernatora - niejaką Pamelę Milton. Rozsądną naczelnik dbającą o to, aby powrócić do ,,złotej ery'' ludzkości, gdy każdy miał określony zawód, klasę społeczną czy pozycję ekonomiczną. Zorganizowana armia wojskowa dba o bezpieczeństwo ,,narodu'', więc bliskoznaczna z agenturą, ponieważ nie kochają niszczyć, lecz oferują sojusz oraz przyjacielskie stosunki polityczne. Nie da się ukryć, że motyw militarnej zbrojowni robiłby wrażenie, ale przed wojną z Neganem, po licznych konfliktach nie sądzę, aby Kirkman miał jeszcze raz powtórzyć sztuczkę i robić ze wspólnoty wroga. Następna bitwa - po co? Najbardziej przewidywalny scenariusz oraz największa klęska Ricka Grimes w historii o żywych trupach. Kolejne zbrodnie przeciw ludzkości - zabijać po to, aby zabijać - nie ma to większego sensu, widać że twórca dąży do utopijnej przyszłości, kiedy apokalipsa zombie przestała być zagrożeniem. Pytanie: czy odbudowa cywilizacji nie będzie powtórką z historii?



Po trzydziestym tomie zatytułowanym jako ,,New World Order'' nie wiemy, jakie mają zamiary. Znamy ich podstawowe przepisy bądź reguły. I tyle. Szczegóły poznamy w dalszej części, natomiast nie jest to nic wyjątkowego. W głównej mierze - na pierwszy plan - wysuwa się przykra wiadomość o zaginionej córce Michonne, która ma nadzieję, że odnajdzie ją we wspólnocie. Jedyny wątek, który mnie osobiście zainteresował, choć płaczliwych scen nie zabraknie, bo Kirkman uwielbia, jak jego bohaterowie żalą się oraz chlipią, aż dostają szklanych oczu (obowiązkowe zbliżenie na twarz). Nie mogę wybaczyć, że twórca ,,wyrzucił'' na bok przyjaźń na poletku Eugene-Stephanie - wydaje mi się, że może dojść do romansu, na który liczę, że się pojawi w dalszym cyklu, wiem, to przewidywalny scenariusz, ale oczekuję tego, jak poszukiwacz przygód. Perypetii miłosnych nie brakuje, więc powracamy do pokręconej relacji między Dwightem a Laurą, coraz śmielszą wizją drugiej miłości Maggie Greene czy lesbijski wątek między Magną a Yumiko, który jakoś mi nie pasuje, odkąd trwa.

Po rozpaczającym ,,A Certain Doom'' seria zalicza spadek i w konsekwencji usypia czytelnika. Jakieś to statyczne, mało angażujące, a pojawiające się wątki - bledną w ogniu krytyki. Zaczyna brakować scen, które zapadłyby w pamięć. Nie ma tu nic, za co szanuje tę serię - nawet jeśli miał gorsze momenty, to potrafił błysnąć, buchnąć z grubej rury, takich emocji, jak w ,,Marszu ku wojnie'' (patrz, tom 19), gdzie Andrea walczyła o przetrwanie na wieży strażniczej zaczyna brakować, doskwiera brak czucia i przywiązania do postaci. Nowe charaktery kompletnie nietrafione - wyszczekana księżniczka, małomówny, sztywny oficer Mercer, irytujący syn Pameli, czyli Sebastian. Sama Pamela to szablonowa działaczka społeczna o ukształtowanym charakterze, więc niczym nie zaskoczyła. Wiele postaci zgubiło gdzieś swoją wielkość - straciło pazura i nieustępliwość. Zaczyna się cywilizacja, która gasi waleczny charakter serii. Kirkman pozbawił życia fascynujące osobowości, zapominając o tym, aby wprowadzić kolejne interesujące persony, tymczasem serwuje jakąś tanią odmianę buńczuczności (Sebastian) i beztroski (księżniczka, co za pseudonim!). Wątki o zabarwieniu LGBT nie pomagają serii, a skutecznie hamują rozwój i melodramatyzują fabułę. Największym błędem jest rozwleczona ścieżka dramaturgiczna. Zanim wydarzy się coś intrygującego zdążymy ,,przysnąć'', rozleniwić szare komórki i porównać ,,Żywe trupy'' do ,,Klanu'', bo poza mało rozbudowanymi zdaniami śledzimy losy bohaterów, jak jeden tłumaczy się drugiemu, co myśli, bo wyraził się niejasno. Zamiast skupić się na dwóch, do trzech wątków fabularnych, brniemy w jakąś ślepą wymianę zdań, która do niczego nie prowadzi, a jedynie myli i wprowadza niepotrzebny cliffhanger.



,,New World Order'' to jeden ze słabszych tomów serii o zombie. Brak świeżości - głównie charakterologicznych. Spotkanie córki Michonne jakoś nie poruszyło, a wspólnota nie ma nic, za co bym pochwalił - dążą do zadań i obowiązków z przeszłości, sprzed apokalipsy. Są równie bezbarwni, jak wojna z szeptaczami czy Negan z wyrzutami sumienia. Jakoś zostawił obojętnym, nieczułym, a to niedobrze, bo ,,Żywe trupy'' kojarzą mi się z epopeją i mocarnymi postaciami. Jestem zaniepokojony. Boję się, że umiera we mnie optymizm, co do kupna kontynuacji, dalszych zeszytów. Wystawia na próbę. Zaczynam tracić cierpliwość. Kirkman - popraw się!

3 Komentarz(e):

Paweł pisze...

Nie mam innej metody, może ta poskutkuje bo chyba inaczej nie da się dotrzeć do autora tego bloga. Poproszę o napisanie mail na adres pawel.nowacki@ighto.com. Mam sprawę :) pozdrawiam PN

aasadlabiznesu.pl pisze...

Dla mnie to jest bardzo chore i ja bym tego nigdy nie zrobił.

Chris pisze...

Przepraszam za wszelkie problemy z komunikacją, ale coraz rzadziej mam czas, żeby zaglądać na blog czy na e-mail. Przez wiele dni żyję bez internetu, dlatego proszę nie osądzać o brak zainteresowania.

Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za trudności.

Prześlij komentarz