czwartek, 2 listopada 2017

Gotham Central: Klauni i szaleńcy


Powracam do serii, którą omawiałem w paczce ulubionych komiksów. ,,Gotham Central'' skupia się na pracy w policji - w tytułowym mieście Gotham, gdzie przestępczość nie spada z roku na rok, lecz przybliża mieszkańców do zamykania się w domu z powodu szaleńców błąkających się po ulicy. Swoją drogą to zastanawiające, że lokatorzy nie wynieśli się z miejsca, gdzie napad na ludzi jest zjawiskiem powszechnym. Nie wiem jakim cudem ktoś chce żyć w takim otoczeniu. Miasto fikcyjne, ale na samą myśl czmychnąłbym, czym prędzej, do Metropolis - siedziby Supermana - tam przynajmniej widać słońce, a nie odwieczną ponurą noc, jak w gotyckim zamczysku. Rysownik dba o ,,wizerunek'' Gotham - zaśmiecone zaułki czy zbrukane krwią ściany są niczym innym, jak codziennością w mieście, gdzie czas się zatrzymał, a zmrokiem lata nietoperz szukający zbrodniarzy. Ciekawostką pozostaje fakt, że Batman pojawia się zdecydowanie rzadziej niż w ,,Na służbie'' (pierwszy tom cyklu ,,Gotham Central''). Jest nieobecny, zjawia się raptem kilka razy - jedna ręka wystarczy, by policzyć jego występy. Co sprawia, że jest legendą, jakimś mitem, stworzeniem wymyślonym przez media czy rozgłośnię radiową. Z drugiej strony - autorzy coraz mocniej potępiają działania Mrocznego Rycerza. 


Drugi tom rozpoczyna się pojedynczą historią, którą opowiada Stacy - recepcjonistka GCPD (policji w Gotham). Z perspektywy pierwszoosobowej przedstawia kolegów na oddziale. Introspekcyjne wywody mieszają się z fantazjami o Zamaskowanym Krzyżowcu, gdzie Batman jest obiektem pożądania - słodką tajemnicą dziewczyny, która marzy o pocałunku z nocnym stworzeniem. Jest o tyle przywiązana do peleryniarza, gdyż jej zadaniem jest uruchamianie bat-sygnału na dachu budynku, gdzie pracują służby ratownicze czy FBI. James Gordon, który dawno przeszedł na zasłużoną emeryturę - pojawia się raz jeszcze, aby dać przemówienie na temat ludzi, którzy popełniają zbrodnie przez ignorancję oraz łamanie podstawowych praw społecznych z przyczyn bliżej niewyjaśnionych. Melancholiczny nastrój wymieszany z krytyką sądownictwa rozpoczyna długi cykl przygotowań do osądzania władzy o to, że pozwala mordercom żyć wśród ludzi. Druga historia, znacznie dłuższa, dzieje się podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Giną urzędnicy miastowi. Przestępca sieje panika, a na ustach Batmana pojawia się słowo ,,Joker''. Książę zbrodni odsłania się po raz pierwszy w serii - bawiąc się z niebieskimi, puszczając zamęt na oczach kamer, a w lokalnych telewizjach przenikają sensacyjne wiadomości, które unieruchamiają miasto, przez co szał zakupowy, który odbywa się przed świętami - zostaje wstrzymany, ponieważ ludzie boją się, iż zostaną rozstrzelani przez niepoczytalnego klauna. W owej historii policja daje się podejść, odsłaniając braki w błyskotliwym myśleniu. Tracą kontrolę nad sytuacją dając powód, aby do akcji wkroczył strażnik nocy. Joker jest nieobliczalny - wie o tym scenarzysta, dlatego podjął właściwą decyzję, aby jedną z dramatyczniejszych scen pokazać z udziałem błazna - niszcząc wizję obrońców, którzy uważają, że szaleńców uda się uleczyć. 



Kolejne epizody związane są z konsekwencjami niekompetencji mundurowych. Wydając orzeczenie o pracy, która nie daje ci spokoju. Nie śpisz po nocach, gdy wiesz, że twoi partnerzy giną na misji, a ty nic nie możesz zrobić, aby świr, który to uczynił - zginął, jak kanalia. Zwiedzamy Arkham Asylum, powraca stary znajomy: Harvey Bullock. Fani Batmana widzieli go choćby w ,,Batman: The Animated Series''. Eks-glina, obecnie pijaczyna staczający się w dół hierarchii społecznej. Niegdyś poważany służbista, obecnie gardzony przez środowisko, które wywindowało go na gwiazdę GCPD. Scenarzyści przybliżają przyczyny jego upadku, odsłaniają kulisy korupcji w policji oraz machlojek związanych z nadużywaniem pozycji społecznej. Nowe pokolenie policjantów daje wyraźny sygnał, że Bullock jest reliktem przeszłości, którego trzeba ,,zgładzić''. Zdusić jego samozachwyt i dawne metody na rozwiązywanie spraw kryminalnych. Ale z pewną rezerwą, ponieważ nowa era mundurowych ma poważny problem z twardą ręką czy mierne rezultaty w podejmowaniu decyzji, aby nie ginęli partnerzy na ich zmianie, gdy wokół panuje zamieszanie i walka z przestępczością. Dwa światy stykają się, by pokazać, jak rozwinęły się działania w policji, a jednocześnie, co jest do poprawy, i co nie zdarzało się na komendzie, gdy Bullock rządził w biurze. ,,Gotham Central'' zwraca się do ,,duchów'' z przeszłości - rozumiejąc, że stara gwardia ma rację, co do tego, że nie wystarczy być gliną z imienia, lecz z powołania, żeby przetrwać w mieście, gdzie Batman fruwa nad miastem, a zamaskowani szaleńcy robią darmową rozrywkę dla spragnionych sensacji dziennikarzy. 



,,Gotham Central'' nic się nie zmienił. Nadal oswaja czytelnika z niebezpieczeństwami miasta, gdzie nie ma dnia wolnego od kryminologii. Są wszystkie postacie, które występowały w pierwszym tomie. Jest moja ulubiona Renee Montoya, chociaż częściej na drugim planie. Jest łysy, sympatyczny Allen Crispus, detektyw Driver, pogodna Josephine MacDonald, seksowna Romy Chandler czy stanowcza Kasinsky. Gościnnie występuje Huntress, swoje trzy groszy wciska Mad Hatter (zamknięty w Arkham Asylum). Batman stawiany jest w złym świetle, jako czytelnicy oddalamy się od niego rozumiejąc obawy zwykłych ludzi, którzy nie mają ponadprzeciętnej inteligencji oraz technologii zdolnej do tuszowania błędów. Mroczny Rycerz staje się dla nas obcy, tak jak anonimowy jest dla śmiertelników, którzy ryzykują życie, aby innym żyło się bezpieczniej. Jesteśmy bliżej ziemi, nie śledzimy poczynań Batmana, jesteśmy więźniami nocnego stworzenia, który może namieszać w akcji i nawet nie zauważyć, kiedy zniknął. Twórcy serii nieodwracalnie podążają wybujałą ścieżką, że Zamaskowany Krzyżowiec jest problemem miasta, nawet jeśli pomaga zwalczać maniaków przemocy - nie wiemy, czym się kieruje i do czego dąży. Miejska legenda traci na prestiżu. Odważny głos w chwili, gdy Batman stał się ikoną bohaterstwa i czynu.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz