niedziela, 21 maja 2017

Paczka ulubionych komiksów cz. 10


Czas na legendę - Grzegorza Rosińskiego.


,,Paczka ulubionych komiksów'' to zbiór, seria historii obrazkowych z Argentyny, Iranu, Kanady, Francji, Polski, Portugalii, USA czy Węgier. Z dowolnego państwa na kuli ziemskiej, gdyż komiks ,,dorobił się'' na wielu ciekawych nazwiskach, które będę promował i zachęcał do czyjejś twórczości. Tytuły, które wymienię ukształtowały mój światopogląd na scenę komiksową. Jak przedstawieni autorzy sprawili, że pokochałem opowieści rysunkowe. Pojawią się obrazki dla dzieci, młodzieży czy dorosłych (z naciskiem na opcję trzecią, ponieważ wolę historie skierowane do osób starszych). Seria skierowana do ludzi, którzy chcą poznać komiks – czym jest to medium, i co ofiaruje w zamian. Celuję w różnorodność, dlatego wielogatunkowość to cecha, jakiej ulegnę.

,,Paczka ulubionych komiksów'' wskaże listę tytułów, które ja osobiście cenię – niekoniecznie zgadzając się z tym, co mówią inni, bo nie zawsze lubię to, czym zachwyca się czytelnik i krytyka. Mam nadzieję, że wybór, który dokonałem spodoba się zarówno osobom, które czytają komiksy od małego, jak i osobom, które mają awersję do historyjek graficznych...

Tytuł: Druuna (Morbus Gravis. Delta)
Rok wydania (premiera): 1985-1987
Rok wydania (Polska): 2016
Wydane jako: Album (liczba stron: 152)
Wydawca: KURC (Polska)
Gatunek: Erotyczny, Sci-Fi
Scenariusz: Paolo Eleuteri Serpieri
      Rysunki: Paolo Eleuteri Serpieri
Sugerowane dla dojrzałego czytelnika!



Na pierwszy rzut oka: nachalna promocja nagiego, kobiecego ciała. Nie da się orzec, że ,,Druuna'' jest wybitna czy napisana z wielkim smakiem. Nie zachęci czytelników, którzy szukają intelektualnych bodźców - rozbierając wątki na czynniki pierwsze. Co to, to nie. Czyta się tę lekturę dla zmysłowych scen erotycznych, dla industrialnej scenografii, klimatów postapokaliptycznych. Nie dla fabuły, która jest prościutka, jak konstrukcja buławy. Mimo, iż nie wzbudza zachwytu - ciężko mi zignorować włoską serię, ponieważ sprawdza się jako niewymagająca rozrywka, z interesującym tłem przyszłości, gdzie dystrykty zostały skażone wirusem, gdzie zarażeni zamieniają się w obślizgłe potwory, które zjadają swoje ofiary. Zawsze lubiłem historie, w których ludzie walczą o przetrwanie, przemierzając rubieże w poszukiwaniu resztki cywilizacji, szukając nadziei, gdy świat został skazany na zagładę. ,,Druuna'' to taki ,,Mad Max''. Z drugorzędną fabułą, bo liczy się wizja, fantazja oraz próba wskrzeszenia dawnego porządku. Gdzie jedni kontrolują drugich dla korzyści, gdzie wymiana handlowa stanowi o przeżyciu czy czyimś życiu. 


Główną postacią jest tytułowa Druuna oraz jej chłopak, który popada w szaleństwo - zarażając się tajemniczym wirusem, lecz na objawy są drogocenne lekarstwa (serum). Przemierza ruiny oraz spotyka okrutne istoty, choć niektóre zdolne do empatii. Kroczy mroczną ścieżką, gdzie wszystko się wali, a demoniczne siły mają coraz większą władzę - stając się częścią ulicznej grozy, gdzie najmniejszy zakamarek kryje brzydotę. Na tle środowiska Druuna wygląda, jak królowa, jak kobieta z innej planety, ponieważ zwraca na siebie uwagę - ma wspaniałe ciało, nienaganną twarzyczkę oraz nieskomplikowany charakter, co sprawia, że wielokrotnie wpada w pułapki złowrogiego społeczeństwa, paskudnego i zadziornego. Przeczytałem tom pierwszy i mam ochotę na więcej, bo kończy się intrygującym cliffhangerem, nie jest pornografią (pieści czytelnika seksownymi kadrami bez popadania w śmieszność i tanią sensację). Nie jest głupi, jak mogłoby się wydawać. Nic wyróżniającego, ale czytałem gorsze rzeczy.  







Tytuł: Perspepolis
Rok wydania (premiera): 2000-2004
Rok wydania (Polska): 2006-2007 (Post), 2015 (Egmont)
Wydane jako: Integral (liczba stron: 352)
Wydawca: Egmont (Polska)
Gatunek: Biograficzny
Scenariusz: Marjane Satrapi
      Rysunki: Marjane Satrapi



Pani Marjane Satrapi opiera historie na wspomnieniach. ,,Persepolis'' został wykonany w formie pamiętnika podzielonego na okresy ,,historyczne'' (dzieciństwo, dorastanie, dorosłość). Pisze oraz rysuje o tym, co zna, co przeżyła, czego doświadczyła. Przekazując zasłyszane dykteryjki z otoczenia, od bliskich czy osób, które mają coś do opowiedzenia. Wszystko to składa się na portret dojrzałej, choć rozrabiackiej kobiety dorastającej w czasach ewolucji kulturowej, gdy szach rządził w mahometańskim kraju - przyczyniając się do tyranii dyktatorskiej. Poznała, czym jest religijna hipokryzja, obserwowała jedną wojnę z Arabami, potem drugą wojnę z Irakijczykami, wojnę domową w Iranie. Utarczki między mamą a jej samą stale bawią oraz mocniej zaznaczają, dlaczego dzieciństwo w Iranie nie było dla niej zwyczajną igraszką: wykazała się jako rezolutne dziecko, ciekawe świata, zainteresowane politycznymi dysputami rodziców. Rozbrykana dziewczyna, ale wrażliwa na krzywdę, dlatego, gdy popełnia błędy, stara się je naprawić.



W części drugiej, gdy wyjeżdża do Wiednia, by wstąpić do uniwersytetu, aby się rozwijać, emancypować oraz zdobywać wykształcenie - uczestniczy w tyglu rosnącej w siłę popkultury czy muzyki metalowej. Poznając pierwszy smak miłości czy rozczarowania Europą. Satrapi podejmuje się krytyki społecznej, a także nie boi się odsłonić przed czytelnikiem: wrzucając w kadr własne obawy, wątpliwości czy nadzieje. Jest szczera, bezpośrednia, w głębi serca pozostaje dzieckiem, które marzyło zostać prorokinią, i poniekąd jej się to udało - choć nigdy nie odnalazła się w sytuacji polityczno-społecznej, z uśmiechem na twarzy maszeruje przez życie, znosi trudy czy niepowodzenia. Burzy fasady fanatyzmu religijnego czy terroryzmu w Iranie - to rząd odpowiada za wizerunek jej ojczystego kraju przyczyniając się do upadku wolności oraz słowa, gdzie kobiety miały rozkaz założyć chustę na głowę, bo ktoś z góry stwierdził, że włosy są podniecające, dlatego odsłonięte kobiety zachęcają mężczyzn do rozluźnienia obyczajowego (!). Nieporadność polityczna sprawiła, że kraj popadł w paniczny strach przed prześladowaniem czy represją. Marjane sprytnie naśmiewa się z nieporadnych przepisów społecznych, ale nie zapomina o poświęceniu ludzi, którzy rzeczywiście oddali życie, by wyzwolić kraj spod reżimu i ,,perskich'' ignorantów. Opowiada o pierwszej prywatce, pierwszym papierosie czy o pierwszej przeprowadzce, zachowując pamięć o wujach, ciotkach czy babce, która moim zdaniem - najbardziej przyczyniła się do rozwoju osobowości Satrapi, która nigdy nie dała się podejść dyktatowi społecznemu nie zostając cudzoziemką (a raczej emigrantką) z naleciałościami irańskiej rewolucji kulturowej za granicą.




Tytuł: Powrót Mrocznego Rycerza
Rok wydania (premiera): 1986
Rok wydania (Polska): 2002, 2012 (drugie wydanie)
Wydane jako: Album (liczba stron: 206, 208 - drugie wydanie)
Wydawca: Egmont (Polska)
Gatunek: Polityczny, Superbohaterski 
Scenariusz: Frank Miller
      Rysunki: Frank Miller




Lata 80. zdeprecjonowały superbohaterów. Osłabiły czujność, odbrązowiły nieskalane charaktery, przyczyniły się do upadku herosów, by w latach 90. bezlitośnie ich uśmiercić, a później wskrzesić. Batman nie miał lekko - nie ma supermocy, nie ma rentgenu w oczach, nigdy nie pogodził się ze stratą rodziców, usadowił się w cieniu i cień go porwał. Stając się nocnym stworzeniem gotowym zapolować na przestępców. Tytuł - ,,Powrót Mrocznego Rycerza'' wyraźnie wskazuje, czego będzie dotyczyć. Bruce Wayne odszedł na emeryturę. Zestarzał się. Nie może oszukać czasu. Rabusie, bandyci, mordercy, szaleńcy siedzą w Arkham, więc zagrożenie minęło? No nie minęło. Na światło słoneczne wyszli mutanci - drobnomieszczańscy złoczyńcy zabijający dla przyjemności, którzy wiedzą, że nie ma nikogo, kto mógłby postawić się ich dowódcy. Wayne - nękany niesprzyjającymi wiadomościami z telewizyjnego odbiornika oraz wycieńczony niemocą służb państwowych - postanawia wrócić do gry. Ubiera kostium nietoperza chcąc zaprowadzić porządek, choć przewodniczący w talk-show wydaje wyraźny sygnał, dlaczego superbohaterowie nie są mile widziani w społeczeństwie.



Frank Miller polemizuje z wizją Alana Moore'a, gdzie superbohaterstwo jest zakazane. A głos ludu sprzeciwia się wariatom w maskach. Autor ,,Powrotu Mrocznego Rycerza'' daje kolejny sygnał, że peleryniarze są gatunkiem skazanym na gilotynę lub wygnanie. Zarazą, którą trzeba wytępić, lecz Batman jako ostoja sprawiedliwości nie może ulec rządowi - musi przyjąć rolę wyrzutka, by udowodnić, że bohaterowie są potrzebni ludzkości. Zamaskowany krzyżowiec jest stary i zmęczony odwieczną bitwą ze złem, ale nie podda się mechanice władzy ani nie odda miasta Gotham w ręce bandy dzieciaków nie mających autorytetu. Środki masowego przekazu tłamszą ideę superbohaterów, choć Mroczny Rycerz wyłania się z groty, by oświetlić mroczne czasy Gotham. Frank miesza komentarz społeczny z odwiecznym symbolem Ameryki. Superman jest przykładnym sługusem politycznych zaniedbań, a to nie pomaga Batmanowi naprawić wizerunku superbohatera, który działa na własną odpowiedzialność. Mroczny Rycerz stoi przed przerażającym wyzwaniem - wezwaniem do walki o dobre imię, by wielcy tego świata nie zapomnieli, że superbohaterowie inspirują, dzielą się swoim heroizmem czy postawą człowieka niezłomnego, jakby chciał Ernest Hemingway. To tutaj odbywa się jedna z najbardziej bratobójczych walk w historii komiksów o trykotach, gdzie Batman toczy niechciany spór z przyjacielem - Supermanem (jedna z najbardziej przejmujących scen dla fanów DC, gdy dochodzi do walki między sprzymierzeńcami). ,,Powrót Mrocznego Rycerza'' ma wiele ikonicznych momentów, choćby ta scena, gdzie Batman kłusuje na koniu lub, jak Joker wraca na stare śmieci, by spotkać się z człowiekiem-nietoperzem. 

Uwielbiam - może nieco mniej od ,,Roku pierwszego'' czy ,,Knightfall'', ale ,,Powrót Mrocznego Rycerza'' pokazuje, dlaczego Batman jest bohaterem-indywidualistą, i dlaczego to on nie przepada za pomocnikami. Rysunki zdążyły się zestarzeć - są kanciaste, szpecące, przez co czytelnik nie raz ma ochotę, by powiedzieć Millerowi, że nie zawsze powinien rysować i pisać komiksy jednocześnie.




Tytuł: Przed Incalem
Rok wydania (premiera): 1988-1995 (sześć albumów)
Rok wydania (Polska): 2016
Wydane jako: Integral (liczba stron: 304)
Wydawca: Scream Comics (Polska)
Gatunek: Sci-Fi
Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
      Rysunki: Zoran Janjetov
Sugerowane dla dojrzałego czytelnika!




Nie wiem, jak mam pisać o wspaniałym dziele, jakim jest ,,Przed Incalem''. Posiada cechy pożądane w komiksie: humor, przygodę, wiarygodne portrety psychologiczne, odrobinę filozofii (ale bez pseudo głębi). Jest dziwny, halucynogenny, oryginalny. Brak słów na opisanie cudacznych peanów. Jest to jedna z tych historii obrazkowych, które trzeba znać. Można nie lubić, można wybrzydzać, można nie rozumieć, ale trzeba przeczytać. T-R-Z-E-B-A! Główną postacią jest John Difool - mieszkaniec dolnych poziomów w mieście-szybu. Historia zaczyna się w alei samobójców, gdzie desperaci popełniają zbiorowe samobójstwa. Jest synem ladacznicy, która niebawem opuści swe dziecko, a John stanie się opiekunem betonomewy, którego ochrzci mianem Deepo (sympatyczne ptaszysko, które skradło moje serce - urocze oraz przywiązane do swojego pana).

,,Przed Incalem'', jak nazwa wskazuje - jest prequelem ,,Incala'' - pojawiają się znane motywy czy persony, jak robogliny, technopapież, armia garbusów lub wspomniana aleja samobójców, która często służy jako arena rozrywkowa, gdzie prymitywni ludzie oglądają czyjąś śmierć z wielkim przejęciem - potrafiąc zachęcić innych do skoku w przepaść! Świat w Incalu jest groteskowy, nieporadny, podzielony na kasty. Arystocy zasiedlają wyższe kondygnacje - żyją w przepychu, a nawet w pokojach antygrawitacyjnych. Ci z dołu są szczurami, podlotkami bez aureoli. Klasyczny przejaw dominacji - ci mieszkają wyżej, bo mają wyższy stopień funkcjonalności społecznej, lepsze pochodzenie czy większe możliwości finansowe. To przyszłość, gdzie kurtyzany mają lepiej niż złodzieje. Nie ma miłości - wszyscy zapomnieli o uczuciach i romansach. Seks czy narkotyki sprzedają się w ilościach hurtowych. Każdy - niemal bez wyjątku - siedzi przed telewizorem oglądając starcia rewolucjonistów z wojskiem, gdzie bijatyki lub eksplozje cieszą się wysoką oglądalnością, gdzie nie ma czasu antenowego na poezję bądź sztukę pisarską. Religia jest reliktem, echem przeszłości, a władza pozbawiona sumienia.


 Świat w Incalu jest brudny, toksyczny i pozbawiony prywatności. Rysownik wraz z chilijskim artystą - szaleje z wizją - przedstawiając ludzi jako absurdalnych cieci bez rozumu, gdzie roboty potrafią mieć wyższy stopień intelektualny niż istota ludzka, gdzie kicz miesza się z artyzmem. Pomimo, że historia rozwija się jako dramat jednostki - często pojawia się nienachalny humor, skupia się na relacjach postaci: między Johnem a Deepo (słodka para), między Johnem a Luz (zakręcona para) czy prezydentem a boskoidalnym komputerem (śmiechom nie było końca). Poza tym, że jest fajną przygodówą, satyrą na polityczne machlojki, ma ciekawe postaci, niebanalny scenariusz, to sprawdza się jako kryminał, ponieważ John przez jakiś czas będzie robić za detektywa - w ,,Incalu'' zresztą też prowadzi śledztwo. Rewelacja. Jodorowsky pokazuje nowicjuszom, jak powinny wyglądać nowoczesne przygody. Cena za integral (wydanie zbiorcze) - koszmarna, ale warto!




Tytuł: Thorgal (Łucznicy/Władca Gór/Wilczyca)
Rok wydania (premiera): 1985-1990
Rok wydania (Polska): 1989-1990 (pierwsza premiera), 2007-2008 
Wydane jako: Seria (liczba stron: 48 - jeden tom)
Wydawca: Egmont (Polska)
Gatunek: Fantasy
Scenariusz: Jean Van Hamme 
      Rysunki: Grzegorz Rosiński



Hit europejski! Jedna z najważniejszych serii w historii komiksu. Niepodważalny dowód, dlaczego wolę komiks europejski od zachodniego, ponieważ na Starym Kontynencie powstają mroczne fantasy, których próżno szukać w mainstreamie. Lata 80. - czasy Conana z Cymerii - wydanego w TM-Semic w latach 90. i w nowym millenium za sprawą wydawnictwa Egmont nigdy mnie do siebie nie przekonał, za to ,,Thorgal'' stał się zwierciadłem słowiańszczyzny. Tytułowy bohater, to szlachetny dziedzic wikingów, ale zadziorny i gotowy do walki, by bronić niewinnych czy rodzinę. W ,,Thorgalu'' imponuje rozmach, defetystyczny nastrój, cień nałożony na wojowników bez skazy, gdyż nawet główny protagonista musi złapać za miecz wbrew własnym, cywilnym przekonaniom - łapie za oręż z dobrych powodów, a nie po to, by łupić i krzywdzić sąsiadów. Thorgal to jednocześnie uosobienie idei piękna, za którym podążamy. I choć reprezentuje kulturę nordycką, kulturę bogów - nigdy nie zapomina o byciu człowiekiem. ,,Thorgal'' z perspektywy czasu wygląda oldschoolowo - kreska lekko postarzała, choć atmosfera nie uleciała - wciąż buduje wiarygodną strefę zagrożenia. Świat przedstawiony jest wrogi, nastawiony do kontry i pozbawiony łagodności. Grzegorz Rosiński dał popis, dlatego pomimo staroszkolnej formy: wygląda zachwycająco.



Fabuła jest prosta, ale na tyle rozbudowana, że przestajemy zwracać uwagę na naleciałości lat 80., gdyż ,,Thorgal'' w założeniu opisuje wielowątkowe uniwersum, gdzie nie ma monotematycznej ścieżki fabularnej. Wybrałem trzy tomy, które chciałbym zasugerować jako wstęp, dla osób, co nie znają serii, ponieważ zaczynając od samego początku, czyli albumu zatytułowanego ,,Zdradzona czarodziejka'' - niekoniecznie zachęci do dalszego czytania. Uważam, że warto rozpocząć przygodę od innych albumów. Sam zacząłem czytać od ,,Łuczników'', co sprawiło, że zostałem przy serii, bo żeby nikogo nie oszukiwać: tom pierwszy jest słabszy od wielu innych ksiąg. ,,Thorgal'' nabiera rozpędu z czasem, gdy scenarzysta zaczął bawić się strukturą fabularną, wprowadzając nowe postaci oraz wówczas, gdy nie trzymał się schematów gatunkowych. Wiele serii pokazało, że tomy pierwsze są ledwie wstępem i nie należy sugerować się ich jakością, ponieważ nigdy nie polubiłbym ,,Lazarusa'', gdyż dopiero tom drugi utwierdził w przekonaniu, że jest to historia dla mnie, a po pierwszym chciałem ją rzucić w diabły. ,,Okko'' - komiks, który pojawił się w Paczce ulubionych komiksów - tom drugi ma lepszy od pierwszego. Także, gdybyście zniechęcili się tomem pierwszym - nie szkodzi, ponieważ ,,Thorgal'' niczym się nie różni od wielu innych serii, które dopiero z czasem nabrały wiatru w żagle.

Jest jeszcze jeden powód, dlaczego wybrałem takie albumy, a nie z innym tytułem. Gdyż każda historia skupia się na inszych walorach. ,,Łucznicy'' są lekką przygodówą, gdzie nie ma wielkich starć czy stosu poległych, ale oferuje humor, ciekawy turniej łuczniczy, a co ważne - pojawia się po raz pierwszy przepiękna buntowniczka o imieniu Kriss, która urozmaica uniwersum stając się niejednoznaczną antagonistką, ponieważ potrafi działać na szkodę Thorgala nie będąc ucieleśnieniem ,,zła wcielonego'', bo potrafi pójść na kompromis i pomóc naszemu bohaterowi. ,,Władca gór'' jest opowieścią dla osób, które lubią, gdy scenarzysta bawi się czasem, jego konsekwencjami, w znakomity sposób manewruje otoczeniem. Jest kameralną przypowieścią o nieuchronnym przeznaczeniu, starciem pomiędzy dawnym ja, a przyszłym my, gdy nasze poglądy mijają się z celem powodując zadrę w postrzeganiu samych siebie. A ,,Wilczyca'' jest okrutnym, lecz fantastycznym zapisem, do czego zdolni są władcy, gdy zamierzają zdobyć czyjeś poparcie lub, jak chcą przywłaszczyć cudzą własność. To mroczne, niepokojące dark fantasty, z wieloma złowieszczymi kadrami oraz przemocą, która dyktuje warunki. Już na pierwszej stronie umierają ludzie, a potem jest jeszcze gorzej. Najbardziej brutalna ze wszystkich historii - nigdy wcześniej ani bodaj później nie mieliśmy do czynienia z masowym mordem na taką skalę. Historia tylko dla dorosłych. Niegłupia i pozbawiona sentymentalnych gadek.




Thorgal to postać kompletna. Musiała pojawić się zestawieniu. Na tle Johna Constantine'a, Lexa Luthora, Forever czy Corto Maltese wyróżnia się tym, że ma rycerski charakter. Nie jest egzystencjalistą, jak Charlie Brown, nie ma antybohaterskich korzeni, jak Jonah Hex. Pomimo, że żyje w mrocznym, brutalnym świecie, jest odważnym, szlachetnym bohaterem, oddanym sprawie i swoim bliskim.





Z racji, że minęło dziesięć odcinków: krótkie podsumowanie

Najgorętsze nazwiska scenarzystów
Geoff Johns (wymieniony dwukrotnie) 
Frank Miller (wymieniony dwukrotnie)
Grant Morrison (wymieniony dwukrotnie) 
Greg Rucka (wymieniony dwukrotnie)

Najgorętsze nazwiska rysowników:
David Mazzucchelli (wymieniony dwukrotnie)
Frank Quitely (wymieniony dwukrotnie)

Artyści (według państwa - rysownicy oraz scenarzyści)
USA (27)
Francja (9)
Polska (7)
Wielka Brytania (6)
Brazylia (3)
Szkocja (3)
Włochy (3)
Australia (2)
Belgia (2)
Hiszpania (2)
Serbia (2)
Argentyna (1)
Chile (1)
Iran (1)
Irlandia (1)
Japonia (1)
Kanada (1)
Niemcy (1)
Norwegia (1)
Szwajcaria (1)
Szwecja (1)

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz