środa, 23 grudnia 2015

Najlepsze filmy 2015 wg Chrisa



Tam tam tara ram tam rara ram tam ta ra ra ram tam! Rok się kończy - pora na kres procesu - przed państwem lista najlepszych filmów wg Chrisa. Przemyślałem ją dwukrotnie, może nawet trzykrotnie. Nic nie mogło pojawić się przypadkiem. Tak się złożyło, że w 2015 r. obejrzałem tylko jeden film młodzieżowy, więc podarowałem sobie kategorię ,,najlepszy film dla młodzieży'' - zamieniłem ją na dokumenty, co mną owładnęły. Z przyjemnością je oglądając, miast męczyć się młodzieżową posuchą.

Jaki był 2015 rok? Średni. Powstało wiele produkcji, ale cóż z tego, skoro zawodziły na polu fabularnym. Zgrzytając niemocą twórczą. Ale zawsze są rodzynki, które smakują, które się podobają, mają kształt i zapach sukcesu. Kocham dobre kino. Promuję to, co ja uważam za prawdziwą sztukę filmową, nie przejmując się cudzą opinią, innymi krytykami filmowymi, którzy wcale nie mają jednogłośnej opinii czy widzami zaprzątającymi sobie głowę głośnymi hitami. Zacząłem podążać własną ścieżką i zachwycam się tym, co niekoniecznie musi mieć duży wpływ na odbiór społeczny.

Ten rok jest wyjątkowy pod jednym względem. Po raz pierwszy w historii - kandydowały dzieła, które nie musiały pojawić się w polskich kinach (mogą pojawić się w przyszłym roku, albo wcale). Prawdopodobnie kilka zamieszczonych tytułów na liście nie pojawi się na ekranach kin, ale to już nie mój problem, lecz dystrybutorów. Po prostu miałem okazję, żeby je sprawdzić, podobały mi się, i je zamieszczę - nie będę zwlekać. Co jeszcze? No nic. Zapraszam na przegląd ,,najlepszych filmów 2015 r.''


Wyróżnienie dla:




,,Victorii'' (kadr wyżej) i ,,Mandarynki''.

,,Victoria'' zasługuje na wzmiankę, gdyż ma najbardziej hipnotyzujące otwarcie filmowe roku - w rytm dyskotekowej nocy w świetle parkietu i zbliżającej się kamery do twarzy Victorii. A co ważne - poprowadzony na jednym ujęciu! Dokonali tego, czego nie zrobili Lubezki z Iñárritu w ,,Birdmanie''. ,,Mandarynka'' z kolei została nakręcona za pomocą smartfona. Osiągnięcia techniczne - wyróżnione. 

Pomniejsze wyróżnienia dla:

Najlepszy comeback roku: 

,,Fistaszki''


Charles Schulz jest założycielem serii o małym chłopcu i jego psie - Snoopym. 
Zagorzali fani ,,Gwiezdnych wojen'' uhonorowaliby ,,Przebudzenie mocy'', ale nie jestem jednym z nich. Powrót Charliego Browna przyjmuję z większym powerem (entuzjazmem). Fistaszki przemawiają do mnie bardziej, ponieważ występuje tam humor, który odpowiada dużym i małym, bawi bez względu na wiek, a co najważniejsze - pod warstwą dziecinnych zabaw komentuje świat dorosłych przekazując prawdy objawione. Premiera - w polskich kinach od 1 stycznia.



Największa gwiazda ekranowa roku: 

Leonardo DiCaprio (,,Zjawa'')

DiCaprio zabrał czas ekranowy dla siebie. To on, w najnowszej produkcji pana Iñárritu, przejmuje dowodzenie - skupiając na sobie uwagę wśród górskich krajobrazów w skandynawskiej temperaturze. Pojedynkuje się z niedźwiedziem, szuka zemsty na oprawcach za śmierć syna, chodzi w długiej brodzie oraz walczy o przetrwanie. 





Najlepsza reżyseria roku:


George Miller (,,Mad Max: Na drodze gniewu'')




Najlepsza scenografia roku:

Dick Pope (,,Pan Turner'')





Najlepszy soundtrack roku:

Disasterpeace (,,Coś za mną chodzi'')




Najlepsze zakończenie filmu:

,,Feniks'' reż. Christian Petzold


Prawdziwy dramat występuje wtedy, gdy poznajesz prawdę, o której powinieneś wiedzieć wcześniej.




Najlepsze zdjęcia roku:

Sebastiao Salgado (,,Sól ziemi'')


POTĘGA!!!




Najlepszy dokument roku: 




1. Sól ziemi 

Reżyseria: Juliano Ribeiro Salgado, Wim Wenders
Scenariusz:  David Rosier, Juliano Ribeiro Salgado, Wim Wenders
Gatunek: Dokumentalny 
Produkcja: Brazylia, Francja, Włochy
Premiera (świat) odbyła się: 20 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 23 października 2015

To coś dla mnie. Sebastiao Salgado - podróżnik, społecznik, kosmopolita, pasjonat. Takich ludzi chcę oglądać, poszukiwać, poznawać. Może ,,Sól ziemi'' bywa monotonny, gdyż na przemian pokazuje zdjęcia (przeważnie czarno-białe) z przemowami z offu, ale jak to się obserwuje. Wsłuchując się w wypowiedzi artysty, rzecznika praw przyrody jestem przekonany o jego wrażliwości na krzywdę ludzi, których fotografował z niesłychaną lekkością. Ból i radość odbita w skrawkach zdjęć. Dbałość o światło, zatłoczone krajobrazy. Jego fotografie zapełnione są obiektami i podmiotami. Nie ma pustych kadrów. Są ruchome, żywe, nieokrzesane, przepełnione bogatą paletą osobowości. Tam zawsze coś się dzieje.




Twarz na zdjęciu powie ci, co myśli, co czuje. Zbiorowa społeczność ukaże trud, stratę, codzienność z jej troskami i zadowoleniem, ale Salgado głównie skupia się na głupocie ludzkiej, niszczonej przyrodzie, wyniszczającej wojnie, suszy lub obserwacji tradycji, których nie znajdziemy w Europie. To pożyteczny dokument, pełen znakomitych point, dokumentacji uczłowieczonej, wierze w to, że da się odbudować sprawy pokiereszowane przez ,,złych'' ludzi. Po ,,Spotkaniu na krańcach świata'' ulubiony dokument, jaki kiedykolwiek widziałem. 





2. Marlon Brando o sobie

Reżyseria: Stevan Riley 
Scenariusz:  Stevan Riley
Gatunek: Biograficzny, Dokumentalny 
Produkcja: Wielka Brytania
Premiera (świat) odbyła się: 24 stycznia 2015
Premiera (Polska) nie odbyła się

Kulisy nagrań, których wcześniej nie wygrzebano, nie pokazywano, nie odtwarzano, nie upubliczniano. Dokument wyrywkowo skupia się na twórczości Brando, bardziej grzebie w psychice aktora, to, z kim współpracował, jakie miał dzieciństwo, dlaczego sypiał z kobietami, o których nie miał pojęcia kim są. Na wierzch wychodzą brudy Marlona - jego pokaleczona strefa emocjonalna, kłopoty i niesnaski na planie filmowym. Aktorstwo przychodziło z ulgą, nie musiał niczego udawać na ekranie - był sobą w różnych formach wypowiedzi scenicznych. Nie potrzebował zagrzewania na scenę - wystarczyło, że wracał do wspomnień, przenosił się do stanów psychicznych z przeszłości.

Jaki był Brando? Najprościej mówiąc: ekranowy. Jego życie to pasmo tragedii, małych radości, wiecznego poszukiwania miłości. Indywidualista. Performance. Wielki aktor, nie mniejszy człowiek. Szczery, bezprecedensowy reportaż po głowie M. Brando, który zmarł w bez chwalebnych okolicznościach.







3. Amy 

Reżyseria: Asif Kapadia
Gatunek: Biograficzny, Muzyczny, Dokumentalny 
Produkcja: Wielka Brytania
Premiera (świat) odbyła się: 16 maja 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 7 sierpnia 2015

Wrażliwa duszyczka w obręczy kultury masowej. Amy Winehouse - urodzona jazzmanka, w swoich utworach zamieszczała osobiste przeżycia, doświadczenia, uczucia, wzloty i upadki. Oryginalna barwa głosu, refleksyjne usposobienie oraz sukces, który przysporzył więcej szkód niż pożytku. Młodziutka dziewczyna o starej duszy, nad wyraz utalentowana, zagubiła się w odmętach nieprzystosowania do salonowych imprez i reguł panujących w show-biznesie. Ceniła sobie prywatność, którą rozbito przez popularność artystki. 




Archiwalne nagrania pozwalają zbliżyć się do jej relacji z chłopakami, ojcem czy przyjaciółką. Czasem trąci nieobiektywnym spojrzeniem, zwalając winy na środowisko i zespół, ale prawda jest taka, że Amy pogrążyła się w paskudne nawyki: alkohol, narkotyki, strach przed dużą sceną, nieznośny hałas publiczności, który przygniótł spokój sumienia. To dramatyczny obrazek pazernej popkultury naśmiewającej się z problemów innych i chyba nieznośna samotność Amy, która przybierała na wadze wraz z przybywającymi na półce nagrodami muzycznymi. 




Najlepsze animacje:




1. Sekrety morza

Reżyseria: Tomm Moore 
Scenariusz: Will Collins 
Gatunek: Animacja, Familijny, Fantasy
Produkcja: Dania, Irlandia
Premiera (świat) odbyła się: 6 września 2014
Premiera (Polska) odbyła: 8 maja 2015

Widziałem ze dwa razy w 2015 r. Celtycka mitologia swobodnie wpleciona w opowieść o rodzinie, miłości rodzeńskiej, pogodzeniu się ze stratą, wspomnieniami i ujemnymi emocjami. Mogę stwierdzić, że to najlepszy okaz dla małych dzieci. Żadna animacja w tym roku nie była tak przystępna, jak ,,Sekrety morza''. Dziwię się jurorom, że nie przyznają nagród irlandzkiej produkcji dla familii (poza IFTA i Satelitami, ale myślę, że konkurencja była spora) - przepełnionej folklorem Europy Zachodniej, bez sentymentalizmu, z piosenkami i wycieczkami po krainie magicznych chwil wymalowanych jak płótno na obrazie. Banały opakowano w subtelne wskaźniki, co powinno się liczyć, jak radzić sobie z żałobą i niechcianymi uczuciami. Znak jakości ,,bombonierka łakoci z polewą smutku''.






2. Chłopiec i świat 

Reżyseria: Alê Abreu
Scenariusz: Alê Abreu
Gatunek: Animacja, Przygodowy
Produkcja: Brazylia
Premiera (świat) odbyła się: 20 września 2013
Premiera (Polska) nie odbyła się

Czarny koń animacji. Szansa na to, że pojawi się w polskich kinach - marna (chyba że pomyślą o salach studyjnych). Minęły dwa lata od dnia premiery i nie zanosi się na rozgłos. Szkoda, bo to wyjątkowy prezent dla pociech oraz rodziców. Rysunkowa postać małego chłopca o dużej głowie i cienkich kończynach porywa od pierwszej sekundy. Radosne dzieciństwo trwa krótko i zmienia się w tęsknotę za ojcem, który opuścił rodzinę w poszukiwaniu pracy. Malec postanawia odnaleźć ojczulka. Chłopiec wkracza w świat. Nieustanny ruch pobudza, a dorośli ciężko pracują. 




Maluszek widzi kraj jako ujednoliconą maszynę przyspieszonego postępu kontrastującego z dziećmi na wysypiskach, gdzie wygrzebują użyteczne przedmioty wyrzucane przez bogaty Zachód. Rodzice wpoili małemu miłość do natury, sympatię do kolorów, zespajając go z otaczającym środowiskiem. Kiedy opuszcza krainę szczęśliwości jest świadkiem agresywnej reklamy, zbrzydłego krajobrazu, atrakcji rozrywkowych, militarnej potęgi, życia pozbawionego świeżości i oddechu od hałaśliwości. Widok współczesnej Brazylii nie wygląda obiecująco, ale również nie stanowi lejmotywu. Motywem przewodnim jest dzieciak podróżujący przez miasto, zabudowane zaułki czy budowle - niedostrzeganego przez zabieganych dorosłych osobników. Zabawę przerywa harmonogram dnia i rytm bezbarwnego świata okutego w nieprzerwany pęd. Płynnie przechodzi przez światło dzienne w mrok. Druga animacja na liście, która pozbawia się słów, aby nie zakłócać obrazu opartego na skojarzeniach, bogatego w szczegóły z drugim i trzecim planem działającym żywiołowo. Smutnie przedstawia ludzi pracy, ale gorąco wierzy w rodzinne więzy - z planem na odżycie zanieczyszczonego terenu. Obrazowo kreśli przerysowany świat dziecka.







3. Marnie. Przyjaciółka ze snów

Reżyseria: Hiromasa Yonebayashi
Scenariusz: Keiko Niwa, Masashi Ando, Hiromasa Yonebayashi
Gatunek: Dramat, Psychologiczny, Anime
Produkcja: Japonia
Premiera (świat) odbyła się: 19 lipca 2014
Premiera (Polska) nie odbyła się

Realizm magiczny w wersji anime. Chyba ustanowiłem tradycję, bo zgaduję, że co rok pojawi się animacja z Japonii (w zeszłym roku wygrały ,,Wilcze dzieci'' z kwitnącej wiśni w ów kategorii). Wnikamy w świat dziewczynki Anny Sasaki, która uosabia introwertyczne skłonności - jest samotniczką, pięknie rysuje w wolnych chwilach, ale nikomu swoje prace nie przedstawia. Stroni od towarzystwa oraz cierpi na astmę. Rodzice wysyłają ją na wieś w ramach terapeutycznych. Musi odnaleźć się na nowo, choć wie, że raczej niczego nie zmieni w swoim życiu. ,,Marnie...'' to ciepła opowieść, z sercem na dłoni, o kiełkującej przyjaźni między dziewczętami: niemożliwej, desperackiej, ale przynoszącej ukojenie od samotni. Historia o próbie bycia sobą pomimo niesprzyjających okoliczności i wstrętu do hałasu. Trudności z akceptacją, pogmatwana przeszłość będzie miała coś wspólnego z okolicznymi duchami nawiedzającymi starą posiadłość. Fikcja zlewa się z rzeczywistością. Granica zostaje przekroczona, gdy jedno nie odróżniamy od drugiego. Smutny, zabawny, fantazyjny, bawiący się wyobraźnią. Bombka naładowana emocjami - zawsze cieszy.




4W głowie się nie mieści

Reżyseria: Pete Docter
Scenariusz: Pete Docter, Meg Le Fauve, Josh Cooley
Gatunek: Animacja, Fantasy, Komedia
Produkcja: USA
Premiera (świat) odbyła się: 18 maja 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 1 lipca 2015

W tym roku ulubionym gatunkiem była animacja. Dlaczego? Ponieważ nie rozczarowywały (z wyjątkiem pomniejszych produkcji, o których nikt nie pamięta po wyjściu z kina). To animacje przejmują ciężar (dojrzałość) od kina aktorskiego. Przyczyn dopatruje się w zalewie słabych filmów rozrywkowych, okropnego, sprofanowanego PG-13 ujmującego dorosłości i być może zdziecinnienie widowni, która nie chadza na kino artystyczne (tych jest w mniejszości). Ludziom po 30-stce, osobom starszym wcale się nie dziwię, że omijają kina. Multipleksy okazalej reklamują letnie ,,hity'' z paskudnymi plakatami lub pilotowe seriale Marvela, które nie są już filmami, a bezczelnym produktem, po którym niczego nie wynosisz (emocje jak na karuzeli z Tesco). Perełki trzeba wyłowić samemu - własnym wysiłkiem.

,,W głowie się nie mieści'' odwołuje się do spektrum ludzkich emocji: Smutku rywalizującego z Radością, Gniewem, Strachem i Odrazą. Mamy do czynienia z animacją, która zagląda do naszych głów i komentuje proces, jaki zachodzi podczas wywołanej dyskusji z rodziną, podczas wykonywanych czynności czy zmianą nastawienia do środowiska. Nie dekonstruuje mitu o tym, że nie mamy wpływu na emocje, ale klarownie przekazuje, iż jeden odruch potrafi zmienić sygnał, jakie uczucie konkretnie wywołujemy. Sprytnie lawiruje między zgubnymi emocjami, nad którymi powinniśmy utrzymać kontrolę - odwołując się do myślenia abstrakcyjnego lub zapomnianego wymyślonego przyjaciela z dzieciństwa, który spłynął ze świadomości do podświadomości. No i daje ładną nauczkę dzieciom na całe życie - zaakceptuj, że masz w sobie więcej niż jeden ,,przekaźnik'', który decyduje o tym, że jesteś wesoły lub pogniewany. Każdy z nich zasługuje na szacunek, jest ważny dla zdrowia psychicznego, aby w pełni wyrażać się jako dojrzały emocjonalnie człowiek. Pixar wrócił i pozamiatał w głowach widowni.




5. Baranek Shaun

Reżyseria: Mark Burton, Richard Starzak
Scenariusz: Mark Burton, Richard Starzak
Gatunek: Animacja, Familijny, Przygodowy
Produkcja: Francja, Wielka Brytania
Premiera (świat) odbyła się: 24 stycznia 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 13 lutego 2015

Prawdziwe cacuszko. Niebywałe - niema animacja bawi jak Charlie Chaplin w złotej erze Hollywood. Nie ma słów, nie ma dowcipów wykonanych ustnie. To obraz ma reprezentatywnie rozśmieszać, kreatywnie zastępuje szereg dialogów, by imponować warsztatem scenicznym - przekonując podstawową techniką kina - nie mów nic, pokazuj, inscenizuj, przemów do wyobraźni. Pozwalaj sobie na sceny wyprane z rzeczywistości - im mniej realne, tym zabawniejsze się staną. ,,Baranek Shaun'' korzysta z przerysowanych sytuacji, by wprowadzić wagonik atrakcji - akcja nie ustaje, zbiegów okoliczności przybywa, czasem dramatyzuje, aby wyprowadzić z równowagi i zaskoczyć gagiem w następnej kolejce. To szlachetna animacja. Łączy Keatonowską brawurę z Chaplinowską komedią z morałem i poruszeniem. Rozbawić widza do nieprzytomności, a na koniec poruszyć i zwieńczyć dzieło. Największa niespodzianka roku.







6. Nocturna

Reżyseria: Víctor Maldonado, Adrià Garcia
Scenariusz: Víctor Maldonado, Adrià Garcia, Teresa Vilardell
Gatunek: Animacja, Fantasy 
Produkcja: Francja, Hiszpania
Premiera (świat) odbyła się: 6 września 2007
Premiera (Polska) odbyła się: 6 marca 2015

Zwlekali z tą premierą, jakby w Polsce zabrakło animacji. Jestem w stanie wybaczyć każde potknięcie dystrybutorów, ale obudzić się po ośmiu latach i zdecydować o jego wyświetleniu - trochę pachnie rekonwalescencją. Cieszę się, że postanowili wygrzebać zapomniany tytuł, bo to naprawdę ciekawa historia o radzeniu sobie z lękami dzieciństwa (kto nie bał się ciemności, przyznać się!). Nocturna jest animacją, gdzie światło walczy z cieniem. Tytułowy świat przepadnie, gdy mrok pochłonie blask. Nie zabraknie niepokonanej siły przyjaźni czy zmierzenia się z własnymi słabościami. Dzieci będą mogły się przekonać, że ciemność nie jest niczym przerażającym, jeśli niesiemy w sercu światło. - Tak pisałem po wyjściu z sali kinowej.






7. Fistaszki

Reżyseria: Steve Martino, Paul Feig
Scenariusz: Bryan Schulz, Craig Schulz, Cornelius Uliano
Gatunek: Animacja, Komedia, Przygodowy
Produkcja: USA
Premiera (świat) odbyła się: 2 listopada 2015
Premiera (Polska) odbędzie się: 1 stycznia 2016

Doczekałem się! Jestem mega, mega zadowolony, że Charlie Brown i jego wierny psiak zagoszczą na ekranach kin w Nowym Roku. ,,Fistaszki'' atakują śmiechem, ponieważ sensownie przecinają przygody Snoopy'ego walczącego z Czerwonym Baronem (sceny z pilotami ,,myśliwców'') oraz młodzieńczej miłości Charliego do szkolnej dziewczyny o ceglanych włosach, którą omija szerokim łukiem, ponieważ jest wstydliwy. Fabuła jest poluzowana, gdyż małymi odcinkami tworzy historię o przyjaźni, w trosce o rodzeństwo i nabywania pewności siebie w kontaktach z płcią przeciwną. Każdy, kto zna ów serię rysunkową - odnajdzie się bez problemu. Znajome charaktery, znajome postacie, znajomy morał wyciągnięty poprzez zabawę. Rozbawia na tyle głośno, a jednocześnie poucza, często w tym samym momencie, że ciężko nie docenić umiejętność połączenia powagi z lekkością animacji. Największą zaletą jest dobranie proporcji między śmiechem a zadumą i stwierdzeniem: hola, on ma rację.

Wadą jest swoboda linearna, która zaburza tempo opowieści, ale to mały prztyczek, który nie boli i w zasadzie nie wyrządza krzywdy zainteresowaniu.




Największa wtopa roku:




1. Trudno być bogiem

Reżyseria: Aleksey German
Scenariusz: Swietłana Karmalita, Aleksey German
Gatunek: Dramat, Sci-Fi
Produkcja: Rosja 
Premiera (świat) odbyła się: 13 listopada 2013
Premiera (Polska) nie odbyła się

Zawód roku. Sądziłem, że książki braci Strugackich są najlepszym materiałem na film (vide ,,Stalker'' Tarkowskiego). Tymczasem rosyjski twórca nie udźwignął tematu i wyszło takie coś bez takiego czegoś. Pokaz slajdów - dopracowanych, ale bez namierzonego celu. Za długie kadrowanie, które do niczego nie prowadzi, niczego nie wnosi i obnaża ubytki w scenariuszu - zapaskudzając sens wypowiedzi. Dotkliwa strata czasu. Jeśli reżyserzy z Rusi chcą się wypowiadać o swojej przeszłości i kraju - niech to robią przystępniej, ciekawiej, nie brużdżąc kubkom smakowym. Obrzydła czarno-biała estetyka nie uratowała, ale pogrążyła to ,,cudo''. Nie ma tu nic ani dla masowej widowni, ani dla snobów filmowych. Poważnie - dla nikogo. Jeśli jednak zdecydujesz się na pochopny krok i odpalisz ,,Trudno być bogiem'' - sięgnij po literaturę. Ułatwia zorientować się w temacie. 







2. Kryptonim U.N.C.L.E.

Reżyseria: Guy Ritchie 
Scenariusz: Guy Ritchie, Lionel Wigram
Gatunek: Komedia, Akcja 
Produkcja: USA
Premiera (świat) odbyła się: 2 sierpnia 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 21 sierpnia 2015

Guy Ritchie nie ma pomysłów na kino?!! Stworzył doskonały debiut, drugim dziełem potwierdził kunszt z jakim odnowił komedię kryminalną, ale z biegiem nowych projektów stał się niewyróżniającym reżyserem zatracającym zmysł montażowy, zaprzepaścił świeżość poddając się machinie popkulturowej, zapożyczając tematy z beletrystyki. Tym razem postawił na kino szpiegowskie w stylu retro - odwołując się do lat 60. Fajnie, że chciał wykręcić taki numer, ale nie ma tu nic na znaczeniu. Postacie są bezbarwne, pozbawieni werwy i wigoru, akcja to ciąg absurdalnych wydarzeń, humor zwietrzały a intryga przestarzała. Brak intelektualnej sklejki montażowej położył film na deski. Czekam na lepszą produkcję, panie Ritchie - bardzo mi przykro, że wylądowałeś wtopie roku. Nigdy nikomu tego nie życzę.








3. Everest

Reżyseria: Baltasar Kormákur
Scenariusz: Simon Beaufoy, William Nicholson 
Gatunek: Przygodowy, Thriller 
Produkcja: Islandia, USA, Wielka Brytania
Premiera (świat) odbyła się: 2 września 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 18 września 2015

Miało być poruszająco - zdobycie Everest jest przecież nielichym osiągnięciem. Ale co tu się dzieje?! Nadmiar znanych, popularnych twarzy zatraca wiarygodność, tożsamość wydarzeń - zamiast myśleć o nich jak o wyczynowcach - widzę gwiazdy ekranowe. Zanim na dobre ekipa wyruszyła na szczyt, jak się okazuje, za chwilę jest już po wszystkim - schodzą. Reżyser skupia się na każdej indywidualności, przez co zatraca rytmikę, pomijam fakt, że nie są to interesujące osoby, ale zbiór ludzi, którzy chcą się popisać, być sławni i podziwiani. Wykalkulowany cel, jakim jest postawienie stopy na Mount Everest. W dodatku ich zachowania nie są racjonalne, przemawia przez nich egoizm, stanowią antytezę górskich zdobywców. Zapłakana Keira Knightley - błagam, usilnie staracie się wzbudzić współczucie, ale to wygląda bezwstydnie. Chamskie żerowanie na emocjach - paszoł won, macie dożywotni zakaz wspinania się po górach (górkach także).





Najlepsze filmy 2015 r.:



















  15. Pentameron 
Reżyseria: Matteo Garrone
Scenariusz: Matteo Garrone, Edoardo Albinati, Ugo Chiti, Massimo Gaudios 
Gatunek: Fantasy, Romans
Produkcja: Francja, Wielka Brytania, Włochy
Premiera (świat) odbyła się: 14 maja 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 30 października 2015

Baśnie dla dorosłych. Z poukrywanymi morałami, pozszywane drobiazgowym montażem, przeplatające się ze sobą przypowieści z klasycznej literatury dziecięcej. W końcu, po długich latach, otrzymaliśmy mięsisty, uciekający od wtórności romans barokowy w sceneriach malowanych pędzlem (strona wizualna ma kształt malowidła). Jak pisałem w recenzji: Tradycyjne baśnie zostały skompresowane, bezczelnie ośmieszone i wymienione na nowszy model. Nieustanna gra z widzem i jego znajomością kanonu braci Grimm czy dzieł opartych na fantastyce. Piękna i bestia została potraktowana jako czarna komedia z elementami cyrkowymi (chodzenie po linie, użycie karety w jednej ze scen). Znalezienie kobiety o cudownym głosie nie ma zadecydować o romantycznej miłości, lecz zapewnić wrażenia na jedną noc. Król wcale nie jest mądry czy inteligentny, wręcz pozbawiono go empatii czy odwagi. Nie ma nikogo, kto zachowałby się według ustalonych przepisów przez baśniopisarzy. Toć to piękny obrazek pokazujący jak mieszać tendencje rozrywkowe z czymś ambitniejszym.




















14. Co robimy w ukryciu

Reżyseria: Jemaine Clement, Taika Waititi
Scenariusz: Jemaine Clement, Taika Waititi
Gatunek: Komedia, Dokumentalizowany 
Produkcja: Nowa Zelandia, USA
Premiera (świat) odbyła się: 19 stycznia 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 27 lutego 2015

Mockumentary (fałszywy dokument) z wampirami w roli głównej. Najśmieszniejsza komedia roku - nafaszerowana gagami pod sufit. ,,Zmierzch'' przeminął, pora odnowić zapuszczone korzonki krwiopijców w formie popkulturowej zgrywy. Nienawidzą się z wilkołakami, którzy koegzystują obok. Walczą z długowiecznością (jak zapełnić czas, kiedy masz go pod dostatkiem?). Nie cierpią poranków (zmywania naczyń również), chodzą nocami na spacery. Poznajemy całkiem sympatycznych typków, którzy traktują siebie z dystansem. Nie boją się wyjść do ludzi, choć wolą własne towarzystwo. Wspólnie się bawią, urządzają krwiste popijawy, jednak co to za życie, kiedy nie czujesz strachu, nie możesz umrzeć? Wampiry przedstawiają się publiczności, prezentując nawyki i przyzwyczajenia. A to klapną dowcip, a to wyrządzą bójkę lub popiszą się przed lustrem (pamiętajmy, że wampiry nie mają odbicia). Wesoło, dopóki nie wpadną w tarapaty. Mam jednak obawy, że polemika z wampirycznymi mitami dobiegła kresu i nikt nie będzie wstanie podnieść poprzeczki.

Szkoda, że Juliusz Machulski kręcąc ,,Kołysankę'' nie miał w sobie tyle periodycznych skłonności do parodiowania krwiopijców, wystarczyło podkręcić autoironię tematu, dodać parodystyczne schorzenia ,,długozębnych'' podkreślając grubą kreską niejednoznaczność ich natury, a mielibyśmy hit. Zaraz za ,,Zeligiem'', to właśnie ,,Co robimy w ukryciu'' sprawił, że uwierzyłem w rubaszność komedii dokumentalizowanej, i że taka forma ma przyszłość, o ile nie będzie eksploatowana z szybkością karabinu maszynowego. Jemaine Clement i jego wspólnik odrobili zadanie domowe: odnosząc się do twórców podejmujących temat wampirów, tj. Murnau, Coppola czy Brooks. Baliście się ich? Możecie przestać. Są sympatyczni, rozmowni i czasem szaleni.
























 13. Pan Turner
Reżyseria: Mike Leigh 
Scenariusz: Mike Leigh 
Gatunek: Biograficzny, Dramat
Produkcja: Francja, Niemcy, Wielka Brytania
Premiera (świat) odbyła się: 15 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 14 sierpnia 2015

Drugi, za ,,Pentameronem'', malowniczy obraz, któremu należy się pochwała. Niestandardowy biopic, bo biograficzna strona ,,Pana Turnera'' jest dobrowolna, skacze z kartki na kartkę, nie przejmując się kolejnością wydarzeń. Wybiera tylko te, co mają bawić, ukazać szyderczy rewers sztuki (jej wady, zmienność oraz charakter architekta). Całkowicie nie przejmuje się fabułą czy tematami - improwizuje i buduje małymi scenkami portret ówczesnych czasów w wypielęgnowanych kadrach. Byłby idealny, gdyby nie to, że pomija twórczy proces pana Turnera - nie widzimy, jak pracuje (może poza nielicznymi wyjątkami odstającymi od reguły). 

Przede wszystkim jest to zapis umysłu tytułowego autora, który wyróżniał się tym, że stosował nowatorskie (nowoczesne) podejście do kolorów i światła (dużo żółci, naturalnych promieni słonecznych). Jego niezachwiana postawa świadczy o wysokiej potrzebie samospełnienia. Stał się impresjonistą, ponieważ uważał, iż ,,Słońce jest Bogiem''. Kiedyś pisałem, że film płynie jak statek. Postacie mówią wykwintnym językiem, a całość jest pokazem piękna natury. Co mogę dodać? Williama Turnera ogląda się, jakbyście zwiedzali galerię sztuk olejnych. Zachwycasz się, póki nie dopadnie cię zmęczenie. A kiedy wychodzisz - pomimo przesytu - jesteś uszczęśliwiony, bogatszy w nowe doznania. 


















 12. Próba

Reżyseria: Aleksandr Kott 
Scenariusz: Aleksandr Kott, Pavel Chukhray
Gatunek: Melodramat, Niemy
Produkcja: Rosja
Premiera (świat) odbyła się: 18 września 2014
Premiera (Polska) nie odbyła się

Festiwalowicze mieli okazję zobaczyć projekcję ,,Próby'' w Sputniku (kino reprezentujące rosyjską kinematografię). Kott powraca do korzeni. Jest naiwnie, staromodnie i bez słów. Muzyka przejmuje mowę. To ona nadaje ton i przybliża żar w sercach postaci. Półtorej godziny czystego obrazu - niezatrutego przez scenariusz. W ,,Próbie'' efekt zakochania odbywa się poprzez szeroki uśmiech - pierwszy znak, że facet chce nawiązać znajomość z kobietą. Miłością jest dotyk, spojrzenie lub czyn. Drobna praca wykonywana z czułością. Najbardziej banalne rzeczy odzyskują powab, bo nikt nie wpycha się przemową. Pozwala przyjrzeć się małym drobiazgom z troską o zachowanie radości wynikających z samego obcowania z drugą osobą. Jest subtelny, jak ,,Kochankowie z księżyca'', zatrzymuje się na plenerach, jak Ozu. Nikomu się nie spieszy - ani reżyserowi, ani aktorom. Buduje związek stopniowo, bez głębi psychologicznej. Chwyci chwile, które budzą podziw, gdyż nie są gniecione pod ciężarem dialogów. 







 11. W dżungli

Reżyseria: Aaron Wilson
Scenariusz: Aaron Wilson
Gatunek: Dramat, Wojenny 
Produkcja: Australia, Singapur
Premiera (świat) odbyła się : 8 września 2013
Premiera (Polska) nie odbyła się

W zeszłym roku wysoko ceniłem medialne spekulacje (,,Zaginiona dziewczyna'', ,,Wolny strzelec''). W 2015 zachwycam się głęboką ciszą - już boję się, co będzie dalej. ,,W dżungli'' to niemal niemy spektakl wojenny - dziewięćdziesiąt procent filmu jest bezsłowne, więc nie liczę, że ktoś zainteresuje się tytułem. Jednak brak dialogów ma swoje uzasadnienie. Na polu przeciwnika spotykają się odmienne języki - żołnierze o różnych narodowościach. Na domiar ,,złego'' przez długi pasek czasu oglądamy poczynania jednego człowieka (ich spotkanie wynika bardziej z niedyspozycji niż potrzeby). Niecierpliwi widzowie nie zrozumieją, po co powstają takie ,,potworki'', w których nic się nie dzieje. Ale co by nie mówić - cisza łatwiej kumuluje niezręczności, gdy pada strzał lub wybuch. Nieprzygotowani na dźwięki - czujemy się nieswojo w obliczu eksplozji lub nalotu. Nagłe ,,trach'' staje się podwójnie dokuczliwe. Cisza zmącona strzałami nie brzmi zachwycająco. Powrót do milczenia okazuje się zbawienny - uspokaja, stabilizuje bicie serca, normuje pochopne działania. Dla wytrwałych - do nich kieruje dzieło Aarona Wilsona.

















  10. Coś za mną chodzi

Reżyseria: David Robert Mitchell 
Scenariusz: David Robert Mitchell 
Gatunek: Horror 
Produkcja: USA
Premiera (świat) odbyła się: 17 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 13 marca 2015

Na dziesiątym miejscu horror, który został wyszydzony przez fanów gatunku - nie do wiary! Wyznawcy grozy powinni go wielbić, gdyż jest odbiciem lat 80-90. Atmosfera przeważa szale, liczy się konstrukcja fabularna, drugie dno opowieści. Nie rozumiem, jak można zachwycać się kolejnymi odsłonami ,,REC'' czy taśmowymi seriami found footage - nie doceniając ,,Coś za mną chodzi''. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy kierują się definicją, że horror ma powodować, że drzesz się na cały regulator. Nie widzę radości podczas ataku paniki, horror dla Chrisa to nieustający niepokój i zadawanie pytań ,,czy im się uda?''. ,,Coś za mną chodzi'' łagodnie wnika w okres dojrzewania: ukazując, co się może zdarzyć, gdy choroba przenoszona drogą płciową wyniszcza ciało, terroryzuje umysł, bojąc się zarazić innych osobników, którzy będą dostawcami szerzącej się paranoi.




,,Coś za mną chodzi'' nie ustrzegł się wad - wpada w stereotypowe postrzeganie nastolatków, minimalnie kiczowatej historii o zjawach, prezentując absurdalne, niedopuszczalne pomysły do scenariusza, ale to małe przewinienie. Niegroźne. Młodzieżowej opowiastce o przestrodze seksualnej wtóruje pulsująca muzyka przeradzająca się w imitacyjny koszmar. Prawdziwą wartością filmu nie jest przekonać widza, że przeraża go choroba, ale nieprzewidziane skutki pożądania niewłaściwej osoby, mała rada, żeby się zabezpieczyć, uniknąć palącego niepokoju wewnętrznego. 







09. Gloria

Reżyseria: Sebastián Lelio
Scenariusz: Sebastián Lelio, Gonzalo Maza
Gatunek: Dramat
Produkcja: Hiszpania, Chile
Premiera (świat) odbyła się: 10 lutego 2013 
Premiera (Polska) odbyła się: 13 marca 2015

,,Gloria'' była największą niewiadomą 2015 roku. Niczym się nie wyróżnia ze stada filmów, które zamieściłem, ale z jakiegoś powodu mnie urzekła. No bo co można ciekawego powiedzieć o kobiecie w dojrzałym wieku? Kopiuje sytuacje z życia? Obowiązkowo. Nie jest fałszywy, gdyż korzysta z doświadczenia starszej pani. Gloria wcale nie potrzebuje nakręcającego się dramatu, ponieważ pojedyncze sceny rodzajowe są na tyle utkane z tragedii znanej z codzienności, że nadmierny impuls podwajania dramatyzmu byłby niesmaczny, nierealny i tanią sztuczką MADE IN USA. Kino hiszpańskie jest najbardziej perwersyjne w całej Europie, więc nie dziwi nagość starszych osób, których normalnie omija się na ekranie przez kult młodości.

Gloria jest filmem rozmownym. W przeważającej liczbie czasu słuchamy dyskusji: o polityce, o przeszłości, o przyjemnościach, o tym, gdzie para kochanków chciałaby spędzić urlop, co ich trapi i co nurtuje. To jest ten rodzaj kina, który może być nam bliski za kilkadziesiąt lat, chyba że ktoś jest po pięćdziesiątce, także istnieje prawdopodobieństwo, że zrozumie, dlaczego dzieje się tak a nie inaczej w życiu Glorii. Dał mi powód do zastanowienia, aby nie spotkało mnie to, co ją. 







08. Body/ciało

Reżyseria: Małgorzata Szumowska 
Scenariusz: Małgorzata Szumowska, Michał Englert 
Gatunek: Dramat
Produkcja: Polska 
Premiera (świat) odbyła się: 9 lutego 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 6 marca 2015

Wzbudza mieszane uczucia. Długo wskakuje na właściwy tor, ale gdy trafia na odpowiednie szyny - jest jak trzeba. Powaga nie strąca dowcipnych uwag. Treść o bulimii mogła wyjść karykaturalnie, niezdrowo i przesadnie dramatycznie. Ale Szumowska nieoczekiwanie nadaje luźny komunikat, że dajmy sobie spokój z kamienną miną do dyskusyjnych tematów. Potrafi zamienić się w Kieślowskiego i ofiarować metafizyczne duchowieństwo. Wyżalić się, wydusić z siebie negatywne odczucia i skupić się na połączeniu dusz w konflikcie porozumiewawczym. Najlepszą sceną jest zakończenie - prosto podane, na skraju świata żywych i umarłych, wśród uśpionych świadków. 




,,Body/ciało'' dla wielu osób okazał się średnim pokazem. Być może dlatego, że fabuła stanowi przysmak (drugorzędną rolę). Reżyserka skupia się twardziej na aktorach, na twarzach postaci, operuje ciałem - nie obrazem. Trochę na opak podejmuje wyrażać się o anoreksji - bo Szumowska w gruncie rzeczy pcha protegowanych ku zesłaniu pojednania, na odnowienie wiary w pozaziemski kontakt, nie unikając groteski, która spycha nas na ziemię - usiłując zadrwić ze spirytualistycznych popędów. Reżyserka dba, abyśmy zapomnieli o ciele i dali upust wewnętrznym głosom, nawet jeśli są one niestosowne, wulgarne czy nieprzemyślane. Pozostawia sferę duchową bez pouczania nie narzucając własnej interpretacji, bo dusza nie napełni się słowami - potrzebuje uczuć i wyższych instancji myślowych. 








07. Rozdzieleni

Reżyseria: Michel Hazanavicius
Scenariusz: Michel Hazanavicius
Gatunek: Dramat, Wojenny 
Produkcja: Francja, Gruzja 
Premiera (świat) odbyła się: 21 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 27 marca 2015

,,Rozdzieleni'' uderzająco szokują kontrastami, które niekoniecznie są zaletą, ponieważ rosyjski żołnierz według Hazanaviciusa: to głupek, szaleniec, bezrozumna hołota bez sumienia i morali robiąca za kotwicę państwa. Niczego pośrodku. Z kolei Unia Europejska, która rzekomo pomaga Czeczeńskim osadnikom - nie jest specjalnie zainteresowana, poruszona losem biednych ludzi proszących o pokój. W rzeczywistości są bezradni, bezczynni, nie mają żadnego pojęcia o ich kulturze. Wojna nigdy się nie zmienia, jak rzecze hasło z ,,Fallouta''. W ,,Rozdzielonych'' konflikt przybiera masy na skalę lokalną - wojna jest pokraczna, zdradliwa i zaprzeczeniem jakiekolwiek sensu czy racji bytu. Jest bardziej pretekstem, by sobie pofolgować i odsłonić własne słabostki (jak, znęcanie się nad słabszymi).




 Co smutne - Michel Hazanavicius jeszcze mocniej krytykuje rosyjskie społeczeństwo, rosyjski sposób myślenia niż Zwiagincew w ,,Lewiatanie''. Jest bezlitosny w osądach, bo nawet osoby związane z ratowaniem poszkodowanych i obrony praw człowieka okazują się bezsilni wobec wojenki, a to dlatego, że jej nie pojmują, błędnie sądzą, nie mają pojęcia na jakich podstawach opiera się konflikt w Czeczenii. Większość członków parlamentu europejskiego to niedouczeni palanci, wyglądających na takich, co mają problem ze skupieniem słuchu. Jednak główną siłą napędową jest poszukiwanie młodszego brata przez siostrę, dorastanie do wychowywania dzieci. Przedstawienie zdeprawowanej militari wojskowej traktuje jako osobny wątek - mniej przyjemny, mniej rozczulający czy satysfakcjonujący. 






06. Mad Max: Na drodze gniewu

Reżyseria: George Miller
Scenariusz: Nick Lathouris, Brendan McCarthy, George Miller
Gatunek: Sensacyjny, Sci-Fi
Produkcja: Australia, USA
Premiera (świat) odbyła się: 7 maja 2015
Premiera (Polska) odbyła się: 22 maja 2015

Blockbuster jednym z najlepszych filmów roku?! To pokazuje, jak kino podupadło na ,,zdrowiu''. Z całym szacunkiem, ale Maksiowi się należało, jak mało komu. Dynamiczny, szalony pościg w oparach ognia, z całym zapleczem pirotechnicznych sztuczek (gitarzysta ziejący płomieniem!). Niczego nie dopowiada, miksuje testosteron z pro feministycznym wydźwiękiem całości. Kobiety dają czadu, Maksiu milczy i solidaryzuje się z rodzicielkami. Jeden nieprzerwany, wybuchowy pościg, który zmienia się w najlepszą rozróbę ostatnich dekad. Nie zwalnia, unika sztucznych efektów specjalnych, konsekwentnie trzyma się kultywowania pojazdów czterokołowych. 

Kino akcji, które obroniło się przed największą zbrodnią dochodowych produkcji: robi krótkie przestoje, likwiduje rozmowy o niczym, szanuje inteligencję i wyobraźnię widza. Sami dochodzimy do wniosku, jakimi prawami karmi się postapokaliptyczny świat. Z niebywałą subtelnością przechodzi od milczącego protagonisty do, jak to ktoś celnie ujął: pięknego rozpierdolu. Powiem tak: najlepszy film rozrywkowy od czasów ,,Terminatora 2''.







05. Norte, koniec historii

Reżyseria: Lav Diaz 
Scenariusz: Lav Diaz, Rody Vera
Gatunek: Dramat 
Produkcja: Filipiny
Premiera (świat) odbyła się: 6 kwietnia 2013
Premiera (Polska) nie odbyła się

Zastanawialiście się, jakby wyglądała współcześnie ,,Zbrodnia i Kara''? Diaz podpowiada. To czterogodzinne slow cinema w duchu Dostojewskiego. Stonowane tempo narracji służy gorzkim rozmowom, od których puchnie obraz. Młody człowiek buntuje się wobec ,,niepotrzebnych'' jednostek, które zagrażają funkcjom zdrowego społeczeństwa - wyeliminować tych, co kalają wizerunek człowieka. W pierwszej godzinie filmu wdaje się w dysputy, a także nakreśla psychikę oraz myśli głównego bohatera, który jak wiemy z powieści Rosjanina - zostanie mordercą na cześć wyznawanej ,,słusznej'' ideologii. 




Diaz odchodzi od książkowego materiału i po zbrodni wymierza karę mniej radykalną, ale rozgrzeszającą, odmieniającą ludzki wymysł na poprawę świata. Prostując wyobrażenia młodzieńca. Dużą uwagę przykłada do zdjęć - zwolnionych, zatrzymanych w rytmie życia. Snuje się po zakamarkach pytań, na które nie znajdujemy odpowiedź, bo nie wpisują się do słownictwa zdrowego (niechorowitego) społeczeństwa. Diaz nie epatuje przemocą na lewo i prawo (zabija poza kadrem). Wierzy w szczerość oraz dobroć, o której zapominamy w wyniku błędnego analizowania, w trakcie sfiksowanej myśli lub odrzucenia profanum. 








04. Wolf totem 

Reżyseria: Jean-Jacques Annaud
Scenariusz: Jean-Jacques Annaud, John Collee, Alain Godard, Lu Wei
Gatunek: Przygodowy
Produkcja: Chiny
Premiera (świat) odbyła się: 19 lutego 2015 
Premiera (Polska) nie odbyła się

,,Wolf totem'' nie pojawił się w polskich kinach, ale miałem okazję go zobaczyć, i co się okazało - wyprzedził nie jedno filmidło. Wynosimy się do Mongolii. Dawnej Mongolii, gdzie życie na roli musiało zachować równowagę przyrody - oddając hołd ,,Tenngerowi'', któremu ofiarowuje się młode wilczki (nie godzi się lekceważyć bóstwa). Prawdziwą zmorą, wstrząsającą tragedią jest sianie zniszczenia, marnotrawstwo dóbr materialnych, chciwość oraz ślepe zapatrzenie w tradycję. Jedno ze zwierząt nie zostanie zabite (podarowane ,,Teengerowi''). Oswojenie wilka będzie kosztować właściciela - łamanie świętych zasad nie przyjmuje się z pokorą, chyba że służy jako środek do celu, wtem akceptuje się odejście od przyjętej normy. 



,,Wolf totem'' dzieje się podczas przełomu kulturowego. Historia obiera klisze wykorzystując je na własny użytek - scenariusz nie wymknął się przewidzianym, sprawdzonym torom, ale paradoksalnie stanowi zaletę filmu o długowiecznej przyjaźni między zwierzęciem a człowiekiem, którą widywano w kinie od dawien dawna. Zaletą są malownicze pejzaże Mongolii, cisza w kadrze i ograniczanie dźwięków do sytuacji wyjątkowych. Rytm wioski oddaje ducha przygodzie - opanowanej, nierozszalałej od dramatu, ogranicza popisy skupiając się na podstawach, metrycznych wartościach. Scena z zamarzniętymi zwierzętami należy do tych przerażająco tajemnych, o szeptanym ładunku emocjonalnym, który rozpływa serce, bo boli jej przedstawienie. Stosunkowo odsłania zagrożenia środowiskowe, przywiązanie do niebezpiecznego z natury stworzenia: z gatunku drapieżnika. Odpowiedzialność za popełnione decyzje. Gdzieś w tej znanej ,,bajce'' kryje się źródło dziecięcego pojmowania świata - wyjście ze strefy komfortu, ciekawość, poznanie niebezpiecznego rywala, który okazuje się bliski ludzkim zwyczajom.





03. Biały bóg

Reżyseria: Kornél Mundruczó
Scenariusz: Kornél Mundruczó, Viktória Petrányi, Kata Wéber
Gatunek: Dramat
Produkcja: Niemcy, Szwecja, Węgry
Premiera (świat) odbyła się: 17 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 20 lutego 2015

Film, przed którym długo się wzbraniałem, a po obejrzeniu, trafił na czele stawki. To pierwsze dzieło Mundruczó, które doceniłem. Wcześniej męczył mnie przeciągniętymi spowolnieniami do granic wytrzymałości. ,,Biały bóg'' jest lekki, świeży i gatunkowym mieszańcem, którego zaakceptowałem po pierwszych minutach. To lepianka kina: familijnego, społecznego, thrillera oraz dramatu. W alegoryczny sposób wypowiada się na temat ksenofobii, niepokojącej atmosfery politycznej w Węgrach (stamtąd pochodzi reżyser). Psy jako symbol ucisku przez panującą rasę. Rozłożony na trzy etapy.




Pies porzucony, pies poszukiwany, konfrontacja panów z pupilami (przeciwko opresji i sprzeniewierzeniu). Delikatny ton przeradza się w monodramę, gdy właścicielka szuka porzuconego czworonoga z winy ojca. To bardzo odważne kino - nie zważa na brutalność, o trudnych sprawach woli rozprawiać w kategoriach dziecięcej opowieści (mroczniejsza wersja ,,Lassie wróć'' - jest jak najbardziej na miejscu). Łamie konwencje i widz musi przystanąć na warunki filmowca - musi zapomnieć o szufladce, jaką jest gatunek filmowy, musi przyjąć postawę, że to fantasy wbite w rzeczywistość. Ucieczka od reali okazuje się lekiem na zło - dość naoglądaliśmy się walki człowieka z człowiekiem, zróbmy psikusa - wierne psy postawmy przeciw tyranom. Kto nie szanuje zwierząt - nie szanuje ludzi.





02. Wyspa kukurydzy

Reżyseria: George Ovashvili
Scenariusz: Roelof Jan Minneboo, George Ovashvili, Nugzar Shataidze
Gatunek: Dramat
Produkcja: Czechy, Francja, Gruzja, Niemcy, Szwajcaria, Kazachstan
Premiera (świat) odbyła się: 9 lipca 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 30 stycznia 2015

Gruzińska wersja ,,Nagiej wyspy''? Mógł wyjść niewypał. Trafił się orzech do zgryzienia. ,,Wyspa kukurydzy'' jest kontemplacją pracy, komentarzem na temat wojny dotykającej osoby postronne. Człowiek w odizolowanej przestrzeni jest tak samo pozbawiony wolności, jak ci mieszkający w aglomeracjach miejskich. Jest podejrzewany, pod nadzorem, gdy losy państwa są zagrożone. Milczenie przepędza słowa, gdyż one stanowią drugi filar (są naddatkiem). Ważniejszym czynnikiem jest praca w skupieniu wnuczki z dziadkiem na skrawku ziemi. 





Minimalistyczne kino - z zestawem zdjęć plenerowych. Spokój, ład i dziewiczość pola zostaje pokrzywdzona konfliktem abchasko-gruzińskim, który zaburza rytm serca wyspy. Kino wykonane z myślą o koneserach filmowych, co nie boją się uciszonego spotkania z dwójką małomównych postaci na odludziu. Ciężko winić dzieło Ovashvilliego za powolne, ospałe ruchy kamery - jest drobiazgowy, jak Francuzi w latach 60-70. Skupienie na jednym obiekcie, bez rozpraszania (czyli nadmiernych cięć montażowych). Kiedy budują chatkę, widzimy jak przebiega robota - od wbijania pali w podłoże po deski, które mają robić za ścianę. Dopiero patrol nabrzeżny rujnuje jednostajność. Wprowadza zamieszanie, kiełkuje niepokój i hałas zewnętrzny. Ostoja milczenia zostaje wybudzona - więcej słów z każdą minutą wprzód. Lubię takie kino - jest zaprzeczeniem kinematograficznego pędu w stronę ,,głośniej, szybciej, jeszcze szybciej i głośniej''. Nie marnuje moich emocji na trywializm, lecz na wątki związane z okaleczającą nas polityką władz.






01. Viviane chce się rozwieść

Reżyseria: Ronit Elkabetz, Shlomi Elkabetz
Scenariusz: Ronit Elkabetz, Shlomi Elkabetz
Gatunek: Dramat sądowy
Produkcja: Francja, Niemcy, Izrael
Premiera (świat) odbyła się: 16 maja 2014
Premiera (Polska) odbyła się: 20 lutego 2015

Brakowało mi dramatu sądowego. Jest to gatunek nieco zapomniany - wyrzucony z przed linii na rzecz rozpasanych filmów akcji, fantasy dla dzieci czy napakowanych w miliardach widowisk, gdzie brak fabuły próbują zatuszować efektami specjalnymi. ,,Viviane chce się rozwieść'' umieszczam na miejscu pierwszym, ponieważ od podszewki wygrzebuje każdy najdrobniejszy absurd społeczny państwa Izrael, gdzie kobieta została sprowadzona do roli służącej ,,pani domu'' na rozkaz mężczyzny. Sąd prowadzony przez rabinat dobija mężatki, które chcą wziąć rozwód. Sami przyznają, że nie ma co roztrząsać - iż powinna trwać w małżeństwie, ponieważ mąż ją kocha i jej potrzebuje. Sędziwi panowie nie wiedzą natomiast, jak traktuje Viviane, bez czułości oraz z naciskiem na ,,ja jestem najważniejszy, ty siedź cicho''. Padają niewygodne pytania, wstydliwe kłamstwa, fakty, które zostały zamknięte za drzwiami pary małżeńskiej - otwarte zaś na sali rozpraw.




,,Viviane...'' wiarygodnie podważa tamtejszy system rodzinny oparty na chorowitym układzie (w sprzeczności), przewagi prawa publicznego mężczyzny nad kobietą, niedorzeczne przesądy, że kobieta bez mężczyzny lub mężczyzna bez kobiety jest do niczego. Akcja dzieje się na sali sądowej oraz w poczekalni. W zasadzie jesteśmy ,,uwięzieni'' w dwóch pomieszczeniach, z których nigdy nie wychodzimy. Rozmowy toczą się w rytmie orzeczenia, riposty, diagnozy czy kontrargumentów. Jesteśmy świadkami niezrozumiałej sytuacji, bo wystarczyłoby, gdyby jej mąż zgodził się na rozwód natychmiastowo - ale nie. Facet kombinuje, jak ją sprowadzić do rodzinnego domu, utrudniając pracę adwokatom, małżonce oraz radzie sprawiedliwości. Minimalizm wygrał w 2015 roku.




Pozostałe filmy, które brałem pod uwagę, ale nie znalazły się na liście: Aferim!, Agentka, Anioł śmierci, Ant-Man, Asteriks i Obeliks: Osiedle bogów, Avengers: Czas Ultrona, Biały cień, Carte Blanche, Chappie, Citizenfour, Crimson Peak, Cuda, Czarny węgiel - kruchy lód, Dar, Do utraty sił, Dom, Dumni i wściekli, Dwa dni/ jedna noc, Dzika droga, Dzikie historie, Eskorta, Ex Machina, Exodus: Bogowie i królowie, Feniks, Foxcatcher, Głosy, Gra tajemnic, Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu, Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy, Haker, Hiszpanka, Hotel Transylwania 2, Idol, Jurassic World, Kingsman: Tajne służby, Kopciuszek, Magical Girl, Mały książę, Max, Miłość jest zagadką, Młodość, Mr. Holmes, Night moves, Nowa dziewczyna, Pięćdziesiąt twarzy Greya, Pingwiny z Madagaskaru, Plemię, Pokój, Samba, Selma, Sicario, Sils Maria, Slow West, Spongebob: na suchym lądzie, Szalona miłość, TED 2, Teoria wszystkiego, The Lobster, To właśnie seks, Paddington, Snajper, Tajemnice lasu, Turysta, O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu, Onirica, Wada ukryta, Wędrówka na Zachód, Whiplash, Wielkie oczy, Wilkołacze sny, Zabójczyni, Zakochany w śmierci, Zanim zniknę, Zawsze woda, Zjawa, Zjazd absolwentów, Z jednej krwi, Źródło nadziei 

2 Komentarz(e):

Anonimowy pisze...

Czym kierowałeś sie przy wyborze najlepszej obsady roku? Uważasz Everest za rozczarowujący. Wśród argumentów wymieniasz zatrważającą liczbę znanych nazwisk, a potem wskazujesz na nich. Nie pojmuje też logiki zestawiania w jednej statystyce filmów, ktore mialy premiery w latach 2014, 2015 albo dopiero beda miały w 2016. Rownie dobrze mogłaby to być lista najlepszych filmów jakie widziałeś w mijającym roku. Niemniej jednak cenię Twój gust i poczucie smaku :)

Chris pisze...

Witamy w Polsce - odwieczny problem z premierami. Dobrze, że nie tylko u nas jest taki cyrk, bo często dochodzi do sytuacji, kiedy pewne filmy nigdy nie zostają wyświetlone w danym kraju - szczególnie w USA, gdzie panuje zasada ,,Nasze najlepsze, reszta świata się nie liczy''. Światowa premiera nie wiele znaczy, ponieważ pierwsze pokazy są na festiwalach (głównie) - a w tym roku byłem i w Sputniku, i na Warszawskim festiwalu filmowym oraz jeden dzień na Nowych Horyzontach we Wrocławiu, dlatego kilka produkcji umieściłem w zestawieniu (lub znalazły się poza listą).

Z ,,Everestem'' jest tak, że to reżyser zawinił, nie potrafił poprowadzić aktorów. Wystarczy zerknąć na nazwiska. Mamy jednego wybitnego (Gyllenhaala), parę bardzo dobrych (jak Brolin czy Watson), kilku niezłych, K. Knightley doceniam tylko w filmach kostiumowych, bo tam sprawdza się najlepiej (to jest jedyny zarzut do obsady). Sęk w tym, że to zgrana paczka, ale źle się nimi zaopiekował pan po drugiej strony kamery.

Masz rację, mógłbym uznać listę za ,,Najlepsze filmy, jakie widziałem w mijającym roku'', ale uparłem się na 2015 r ;) I dziękuję bardzo za miłe słowa, choć rozumiem ludzi, którzy oglądają tylko kino superbohaterskie, no bo to też jest forma rozrywki.

No to tyle. Pozdrawiam z uśmiechem na ustach :)

Prześlij komentarz