I kwartał mija bezpowrotnie. Dużo się działo, jeszcze więcej oglądało. I mam nadzieję, że tak pozostanie do końca roku. Cóż mogę powiedzieć, mógłbym rozkładać filmy na części pierwsze, ale zajęłoby to szmat czasu, więc króciutko piszę o tym, co mnie najbardziej ucieszyło, a co było nieprzyjemne. Teraz mamy przerwę do 10 kwietnia - poprawcie mnie, jeśli się mylę. Można nadrabiać zaległości.
Kadr z ,,Generała'' (1926) |
Scena z filmu ,,Generał'' w filmie ,,Sils Maria''.
Tego się nie spodziewałem! Co prawda ,,Sils Maria'' jest jednym wielkim nawiązaniem do kina, ale takiej klasyki nikt nie mógł przewidzieć. Wystarczy ułamek sekundy, by dostrzec arcydzieło komedii niemej. Buster Keaton jako maszynista: nieśmiertelny. Pychota! Chcę więcej takich niespodzianek!
Najlepszy obraz z Azji:
,,Czarny węgiel, kruchy lód''
Mało tych filmów z Azji w polskich kinach. Chińska produkcja ogrywa zużyte koncepcje przerabiając je na swój użytek. Czarny kryminał bez pieprzyka. Za to z zagadką kryminalną na poziomie psychologicznym i dreszczykiem bez dotknięcia (nie odczułem dreszczy). Strasznie podobny do filmów noir z lat 80. (wiadomo czemu węgiel w tytule). Film na czasie, bo o Chinach mówi bardzo wiele.
Najlepszy obraz z Europy:
,,Body/Ciało''
Jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat. Dawno nie miałem przekonania, że ,,Polak potrafi''. Ostatni rewelacyjny film w rodzimej kinematografii widziałem w 2012 r. I było to ,,Imagine'' Andrzeja Jakimowskiego. Wcześniej jeszcze ,,Drogówka'', czy ,,Bogowie'', ale to nie była pierwsza klasa. Body/Ciało będzie ubiegać się o najlepszy film 2015 roku - gwarantuję!
Najlepszy obraz z Ameryki Północnej:
,,Birdman''
Oskarowy ,,Birdman'' to najlepsze, co mogło nas spotkać przez ostatnie trzy miesiące. Techniczne arcydzieło.
Największa niespodzianka:
,,Coś za mną chodzi''
Stylowy horror, który nie ma cię straszyć, ale zaniepokoić, pokazać, że można się bać na wiele innych sposobów - nie skacząc po krzesłach.
Największe rozczarowanie:
,,Samba''
Film od twórców ,,Nietykalnych'' - nastąpił regres. Jako komedia - niewymuszona, ale gdy dochodzi do wątków obyczajowych - padasz na kolana i modlisz się o żart.
Ulubiony aktor:
Janusz Gajos (,,Body/Ciało'')
Autentyczniej już się nie da!
Ulubiona aktorka:
Marion Cotillard (,,Dwa dni, jedna noc'')
Cotillard wyrasta na jedną z moich ulubionych współczesnych aktorek.
Kadr z ,,Paddingtona'' |
Głośno się śmiałem przy:
Wielka Brytania - ,,Paddington'', Australia - ,,To właśnie seks'', Nowa Zelandia - ,,Co robimy w ukryciu''
Każda z tych komedii rozsadziła od śmiechu. Na ,,Paddingtonie'' łzy wzruszenia i wewnętrzny śmiech''. Przy ,,To właśnie seks'' śmiech był donośny, przestrzenny (zewnętrzny). ,,Co robimy w ukryciu'' doprowadził do salw niekontrolowanych reakcji, obśmiał wampirów, wilkołaków - całą zgraję popkulturowych potworów.
Najlepszy film, który nie miał premiery (nowości):
,,Zawsze woda''
Piękna historia o adolescencji. Skromnie zrealizowana, bez pośpiechu, bez ,,bohaterów'', którzy wiodą szalenie pasjonujące życie. Skłania do przemyśleń oraz pozwala postaciom odegnać bariery, które nie umożliwiają im osiągnąć pełnię szczęścia. Dla fanów japońskiego kina.
Film, który podoba się krytykom, a mnie nie:
,,Turysta''
Rozumiem intencje, przekaz i całą resztę. Kłopot leży w intonacji. Turysta jest nierównym komediodramatem, a ja nie chcę się męczyć przy oglądaniu i zgadywać, kiedy mam się śmiać, a kiedy płakać.
Film, który podoba się widzom, a mnie nie:
,,Kingsman: Tajne służby''
Co za dużo, to nie zdrowo. Twórcy napakowali komputerowych efektów specjalnych, niszcząc komunikację między widzem a obrazem - sztuczność wdała mi się w nerw wzrokowy. Pastisz pastiszem, ale forma nie do przełknięcia. Naładowany bezmyślną akcją (Tarantino dla odmiany robi to ze smakiem) - nie mogę na to patrzeć. ,,Kick-Ass'' wystarczająco dostarczył rozrywki, po ,,Kingsmanie'' miałem mdłości.
Nie widziałem, chcę obejrzeć:
,,Biały Bóg''
Moi najbliżsi znajomi mówią, że to nie jest dobre kino, ale ja się skuszę, bo dostał rekomendację od Tadeusza Sobolewskiego - a jego wystarczająco cenię, by zaryzykować.
Film, do którego jeszcze wrócę:
,,Ex Machina''
Zapowiada się na najlepsze Science-fiction roku. ,,Ex machina'' ma podstawowy zbiór czynników, które odpowiadają za miłość do gatunku. Wyważony, precyzyjny scenariusz, postacie, które mają coś do powiedzenia. Wizualny przesmyk między wyrachowaniem a subtelnością. Pulsującą muzykę i uczucie, że mógłby trwać dłużej. Muszę do niego wrócić, żeby jeszcze raz zwrócić uwagę na stronę audio-wizualną.
Najlepszy film animowany:
,,Sekrety morza''
Wybór był prosty. ,,Pingwiny z Madagaskaru'' wyglądały jak dłuższy odcinek serialu, ,,Nocturna'' intrygująco posługiwał się ekspresjonizmem i dziecięcym lękiem przez ciemnością, ale to ,,Sekrety morza'' wycisnęły ze mnie rodzicielskie uczucia. Artystyczny wzwyż.
Najlepszy blockbuster:
,,Chappie''
Sprawdził się jako ,,obiad''. Idealny, by się z kimś podzielić, jednocześnie zachowując osobiste odczucia po seansie.
0 Komentarz(e):
Prześlij komentarz