poniedziałek, 29 września 2014

Zaginięcie Ethana Cartera - Przepiękne cacuszko z Polski


O nowej grze Adriana Chmielarza (tego od Tajemniczej statuetki czy Bulletstorma) dowiedzieliśmy się prawie przed jej wydaniem. W okół programu nie było agresywnej polityki marketingowej. Tytuł nawet nie pretendował do hitu roku. Jedyne co mógł zrobić, to zaskoczyć rynek growy i pokazać, że Polska coraz mocniej odkształca piętno w kulturze znienawidzonych gier wideo (szczególnie strzelanek) przez mass media, które zniekształcają obraz o twórcach i ich odbiorach. Ale nie wdając się w felieton na ten temat - przejdźmy do produkcji polskiego projektanta i producenta gier komputerowych. 

Zniknięcie Ethana Cartera jest grą przygodową o silnym akcencie podróżowania i eksplorowania terenu odwzorowanego przy udziale fotogrametrii (dziedzina nauki i techniki zajmująca się odtwarzaniem kształtów, rozmiarów i wzajemnego położenia obiektów w terenie na podstawie zdjęć fotogrametrycznych). Postać, w którą się wcielamy, jest pan o nazwisku Paul Prospero - z zawodu prywatny detektyw. Przyjdzie nam odnaleźć porwanego? Ethana Cartera, który uwikłany jest, bądź co bądź, w przerażającą kabałę. Jeden list zaprowadza nas w czeluście niesprzyjających okoliczności. 



Na niewielkim terenie, na którym przyjdzie nam odbyć misję, do dyspozycji otrzymujemy paranormalne zdolności i przebiegły umysł zaprawionego w bojach detektywa. Nasza postać jest jak Sherlock Holmes, większość zagadek wykonuje w dziecinnie prosty sposób. Polskie studio The Astronauts postawiło na tropy, które łatwo się rozwiązuje. Nie ma opcji, żeby utkwić w martwym punkcie. Tam, gdzie jest coś do ,,wywęszenia'', informują nas kluczowe słowa związane ze śledztwem. Wskazówki, gdzie znajdują się potrzebne przedmioty - wychodzą nam na spotkanie, kiedy skoncentrujemy się na powtarzanym słówku dygoczącym na ekranie (wygląda to tak, że podchodzimy do kałuży krwi - pojawiają się myśli Paula i odczytujemy, jak zachodzi w pytania lub suche fakty ,,krew z...'', ,,pęknięta czaszka'' - właśnie na takiej zasadzie, i w momencie, jak wyczerpują się słówka, możemy odtworzyć podpowiedź w kształcie obrazu). Kontakt ze zmarłymi, zainteresowania okultyzmem przynoszą pożądany efekt. 


Napotkany krajobraz to ósmy cud świata. W oddali zamglone góry, jak z horroru. Przechodzisz przez mostek, a pod nim zwarty strumyk uspokajający skołatane nerwy. Wchodzisz do domu otoczonego ruiną, za to z prześwitującym słońcem przeciskającym się do środka pociemniałych pokoi. Zaglądasz do balkonu z wglądem na tamę. Widok z pierwszej perspektywy pozwala mi obejrzeć obrazy wycięte prosto z pocztówek z wakacji - czułem się, jak na urlopie. Jesienna pogoda. Liście zrywają się przez wiatr, błąkając wśród czystej, nieskażonej natury. Lądują pod stopami. Drzewa nabrały kolorów. Turystów nie spotkałem, ale pojawią się latem, gdy klimat ściepleje. 




Zachwycam się zaleśnioną wysepką z głazami na ścieżce. Wszędzie pagórki, wzniesienia, jakieś domki nad krawędzią?! Ta spokojna okolica skrywa jednak tajemnice. W kopali ciemno, mroczno i niemiło strasznie. A to jakiś astronauta zaprowadza nas do kapsuły, żeby odkryć kosmos i pozostałych uczestników wyprawy gotowych wylądować na Ziemi. Znajduje notatki, zapiski, historyjki - zazwyczaj króciutkie. Nadpalone kartki, zwęglone lub pożółkłe od leżenia w jednym miejscu, nie wiadomo jak długo. 

Odkrywając fabułę bez zbędnego interfejsu czy inwentarza dostrzegam inspiracje zaczerpnięte z mitologii greckiej oraz Lovecrafta. Idąc tym śladem, natrafiamy na kaplice z prozy gotyckiej. Poetyka snu ściera się z fikcją, z literackim pomysłem na swobodny przepływ, co czują i myślą postacie. Nie jest to, co prawda historia godna festiwalowych nagród, ale potrafi sprawić, że zastanawiamy się nad jej znaczeniem. Staramy się zrozumieć, w co wdepnęliśmy. Zniechęcony ekspozycją - dostrzegam walor produkcji, dopiero, gdy obrana koncepcja wskakuje na właściwe tory. Kryminalne zapędy autorów są niczym, kiedy dobiegamy do sedna niepokojącej historii. Samo składanie i odtwarzanie wspomnień podczas badań terenu, gdy chcemy popchnąć fabułę do przodu, nie przynoszą satysfakcji - ot, złożenie segmentu w kolejności chronologicznej, by następnie obejrzeć, co działo się przed naszym przyjazdem (obraz nabiera niebieskich odcieni). 



Polska gra uraczyła nas polskością w kwestii dialogów, co nie zawsze jest oczywiste. Tacy aktorzy, jak Miłogost Reczek czy Agnieszka Matysiak obdarzają bohaterów dubbingiem. Wprawdzie ich głosy nie mają emocjonalnego zaangażowania, ale element produkcji jest wykonany poprawnie - bez zawirowań, histerycznych zmian w przemowie podczas czytania scenariusza. Błędów językowych nie znalazłem, ani nie dostrzegłem, więc nie trzeba prosić o poprawki. Gra nie należy do tworów długich, nie starczy na chłodnawe wieczory. Skończenie wątku głównego zajęło mi trzy godziny - słabo jak na dzisiejsze standardy, ale nie ma to większego znaczenia, gdyż cena, którą żądają za produkt, jest miarodajna, co do jakości zestawu - 60 zł to wydatek niewielki za takie piękno bez wychodzenia z domu.




Napaleni odbiorcy na szybką, dynamiczną akcję, niech zapomną o kupnie omawianego tytułu. Gracz nie ma okazji sięgania po dubeltówkę, nie zginie, jak w przygodówkach od Revolution Software. Zniknięcie Ethana Cartera najlepiej potraktować jak wyjazd na wczasy zasponsorowane przez szefa z pracy, który zlecił nam paskudną sprawę. Połączyć przyjemne z pożytecznym - oto przepis na dobrą zabawę. 

Nikt ci nie rozkazuje wędrować z miejsca A do B. Wywieź swój tyłek w las i odkrywaj to, co ja uważam za ,,brak weny w prowadzeniu gry do celu''. Stań na chwilę i obserwuj, jak nurt rzeki przepływa wzdłuż prądu. Wejdź do windy i zauważ, wznosząc się, bogactwo barw, góry, które zakrywają horyzont. Ciężko oderwać wzrok - brawo za podejście do drobiazgów. 




Jak zakończyć ten przydługi wywód? Astronauci wiernie kontynuują tradycje z Dear Esther - ulepszając to, czego brakowało w artystycznych eksperymentach. Fabuły bardziej zrozumiałej dla przeciętnego gracza, więcej luzu w doborze myszkowania po otwartej przestrzeni, śliczniejszej oprawy graficznej, pomysłów, które dopiero się przyjmują w erze powtarzalnych projektów. Gra do wybitnych nie należy, ale Chmielarz ze swoją ekipą pokazali, że odświeżające podejście do wirtualnej rozrywki jest przyszłością dla odważnych twórców. 

Zakup gry na gram.pl

Zakup na Steam

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz