niedziela, 18 maja 2014

Udany debiut: Dreszcze - Zanim nadeszło AIDS


Choć nie jest to pierwszy film Davida Cronenberga, osobiście mogę uznać go za pełnometrażowy debiut - wcześniejsze dzieła ekscentryka są wykonane w formie eksperymentu - tylko nieliczni mieliby cierpliwość do jego pierwszych dokonań. Zazwyczaj ,,przedwczesne'' filmy polecam wyłącznie tym osobom, które są zaznajomione z reżyserem, albo widzieli wszystkie filmy danego autora i mają ochotę na więcej. Nie polecam zaglądać w przeszłość filmografii Cronenberga - sporo część z Was będzie zawiedziona. David miał trudne początki...

Pierwsza zbrodnia na widzu: narkotyczne wskutek morderstwo na pacjentce.
Od tego zaczyna się choroba pasożytnicza. 
Zajmijmy się jednak filmem o tytule DreszczeDramat opowieści dzieje się w apartamentowcu, gdzie dochodzi do zakażenia szczepami pasożytów. Zamieniając w ludzi w bezmyślne stworzenia, którzy ci z kolei zarażają innych bez sprzeciwu - nie tolerują oziębłości łóżkowej. Podczas oglądania pojawiają się wiadomości radiowe, które streszczają nam przebieg wydarzeń mające miejsce w ciągu dnia i nocy - zasada trzech jedności.

Nie jest to wielkie odkrycie. To obraz klasy B ocierający się o zamierzony kicz. Cronenberg buduje napięcie, by następnie je opróżnić, stawiając na postacie, które popadają w psychozę i wzajemne kółko adoracji z potrzebami seksualnymi. Czuć amatorskość i nawiązania do mrocznych klasyków - udało się zobrazować brutalność, stając się poniekąd złowieszczą próbką filmów z najwyższej półki, co cieszy niezmiernie.

Druga zbrodnia na widzu: namiętnym kobietom zawsze się obrywa.
Aktorzy starają się jak mogą, ale jak na niskobudżetową produkcję radzą sobie przyzwoicie. Są poprawni do bólu, od horrorów nigdy nie wymagałem koncertowej gry aktorskiej, więc tym razem się nie czepiam. Ścieżka dźwiękowa ,,wybucha'', gdy sytuacja wymaga wywołania drgawek, alarmując serce przed szokowaniem, przyspieszając tętno z natychmiastowym ostrzeżeniem. Potrafi wzbudzić zmieszanie i podskórną niechęć do bezdusznych obrzędów.

Są sceny, które potrafią przywołać dreszcze, niepokój i niezrozumiałe uczucie dyskomfortu. Cała akcja filmu skupiona jest w podmiejskim wieżowcu - wraz z bohaterami zostajemy zamknięci w jednym miejscu. Nie unikniemy scen rozbieranych, posoki, hurtowej ilości gore (w drugiej połowie filmu). Robale wyglądają nieestetycznie - nie polecam jeść podczas seansu. Nie ma dynamicznie poprowadzonej narracji lub interesujących protagonistów - są wystawieni na niebezpieczeństwo, liczymy na to, że ktoś wyjdzie cało z opresji, ale nie ma się z kim utożsamić. 

Trzecia zbrodnia na widzu: 
czerwonej mazi jest pod dostatkiem, jakby wszyscy mieli okres.
Polecam wszystkim tym, którym nie przeszkadza, że film ma swoje lata (rocznik 75). Nie przeszkadza Wam pretekstowa fabuła, aby zaprezentować hetero i homo przygody pobudzonej seksualności. Lubicie nietuzinkowe kino i macie ochotę na niepoprawne obyczajowo problemy, które już niebawem miały nękać ludzkość przez rozwiązłość i wyuzdanie. Odnajdujecie się w klimatach z czasów kaset VHS, krew na ekranie nie sprawia ci obrzydzenia, a elementy erotyczne traktujecie jak smaczny dodatek - zaglądajcie. Ciekawy straszak, zwłaszcza, gdy się rozkręca. Potrafi wzbudzić mieszane odczucia, a w to horrorach przykuwa uwagę.


0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz