sobota, 24 maja 2014

Ogórek w gruszce - Chris i jego wyznanie o potędze wyobraźni



Ogórek w gruszce to chyba najbardziej pieprzne, przefolgowane opowiadanie jakie kiedykolwiek spłodziłem. Stworzyłem rubaszną historię o odczuwaniu przyjemności z seksu z najbardziej niewyżytymi bohaterami naszych czasów! Jeśli nie macie dystansu - nie podchodźcie do czytania. To komedia odchodząca od utartych schematów, skupiona tylko i wyłącznie na sile wyobraźni. Fundamentem jest dobra zabawa - a podczas pisania sam miałem niezły ubaw! Historia kurzyła się w szufladzie, postanowiłem ją ,,odratować''. Możecie mnie nazwać szalonym szaleńcem, ale to jest naprawdę świetna historia! Zapraszam.

Tytuł opowiadania: Ogórek w gruszce (oparty na skojarzeniach)

Narrator(ka) z offu: Poznaj trzech kumpli. Ten po lewej to Markizo. Urodził się bez pospolitego imienia. Pan w środku to Kicz, ponieważ lubi słuchać pospólskie historie wycięte z kina klasy Z. Ubiera się jak chłopiec z minionej epoki, przez co żadnej nie może wyrwać. Zaś po prawej znajduje się Krejzer. Szaleniec i buntownik nie uznaje kompromisów i nie cierpi, gdy dziewczyny mu nie ulegają, choć to wyjątkowy brzydal. 

Swój zespół nazwali Żołędzie, ponieważ bardzo dobrze odzwierciedlało ich charakter. Pod przykrywką rośliny ukrywali swą nigdy nie zaspokojoną chuć. Dodatkowo szprycowali się lekami z własnej piwniczki, by ochota na seks nie ustawała i by mogli kopulować do woli i nieprzerwanie. Nasi towarzysze nie są ani dżentelmenami, ani w połowie opanowanymi facetami. Kierują się wystającym prąciem ze spodni, którym namierzają zdobycz. Nie znali technik jak podrywać panienki, lecz nie to było najważniejsze. Liczyła się motywacja i chęci, a tej było nagminnie sporo. Ich stojące wibratory nie miękły i nie przestały pożądać. 

Jedynie Markizo panował nad zapalonym lampionem, gotowym do penetracji. Jako jedyny z tej niesfornej ferajny posiadał dziewczynę, z którą ,,zanieczyszczał'' środowisko sokami wypływającymi z napletka. Nie bacząc na sytuację, starali się średnio, co godzinę, uprawiać seks. Trwał pół godziny, czasem krócej. Gdy miejsce nie należało do ustronnych oraz bezpiecznych dla otoczenia - pornografia na żywo jest rzadko spotykana - uciekali z widoku. Mógłbym(mogłabym) opowiadać o Markizo, ale jakieś tajemnicze pióro nakazuje mi mówić o tych dwóch patałachach, niemających pojęcia o tworzeniu atmosfery, albo chociaż wzbudzeniu w ciasnych norkach odrobiny wilgoci. 

Patałachy. Obleśne sterczące ku...(przepraszam za usterkę, problemy techniczne, ale już wszystko pod kontrolą). Pozwól mi pióro wrócić do Markiza. (Narrator(ka) klnie na potęgę) - Poplamiło mnie swoim nasieniem, to znaczy tuszem. Wracajmy na ziemię. Markizo doszukał się w spódnicy dziewczyny bezpiecznej przystani, do której mógłby zaportować i zacumować na stałe. Jednak, żeby pióro nie babrało mnie szatańskim nasieniem (tuszem) postanowił(am) opowiedzieć o przygodach dwóch fujar, niemytych przez tygodnie. Muszę napomnieć pewne wydarzenie - na samą myśl jestem rozbawiony(a) - pewnego słonecznego dnia, jakimś anielskim cudem, Kicz, zabajerował jej zmysłami (głupia ta dziewczyna) - gdy już miała brać do ust pokaźnej długości ,,bananka'' - z tym, że w wyraźnym uchyleniu - poczuła, że śmierdzi i kazała go umyć właścicielowi. Pobiegł do pobliskiego bajorka, mówiąc do niej, że zaraz wraca. Gdy powrócił, panny tam nie było (mądra dziewczyna - ale na krótko - zabrała się za czystego banana). 

Morał 1: Poleruj strzelbę!

I tak wracając ze stoickim spokojem do Markiza. Znów gdzieś pióro przepadło, prawdopodobieństwo utraty spermy powoduje senność i kumulację energii. A innymi słowy, pióro odpoczywa, by na nowo się spuścić w papier i w twarz narrator(ki). 

Markizo sączył napój z winogron, sądząc, że zacznie się spuszczać smakiem owoców. Rozbierał swoją dziewczynę, pozbywając się guzików z białej koszuli. Zaczął całować ją w mostek, gdy odsunął większą część uniformu. Całował, wysuwając usta do przodu i gdy koszula znalazła się na podłodze. Maja odrzuciła ją nogą, gdzieś hen daleko (ale kto by się tam przejmował praniem). Sama zabrała się za stanik, gdy młodzieniec zdejmował spodnie. Nabrzmiały i tęskny, gruby ptak wyłaniał się z majtek. Maja uniosła bluzę w górę, Markizo rozstawił ręce na znak wywieszenia białej flagi, by spokojnie mogła pozbyć się ubrania. Stali się nadzy. Całowali swe usta, podniebienia i języki. Maja gorączkując, ,,zabrała'' lewą ręką małego przyjaciela u dołu Markiza, pociągając nim do przodu i w tył. Drugą rękę umieściła na barku mężczyzny, by mogła się do niego zbliżyć. Zabrał jej rękę z fallusa i uniósł jej dłonie w górę, splatając się z nimi w całość. Trzymające się wysoko ponad ziemią dłonie szalały na wietrze, a potem rzucili się na kanapę (dobrze, że nikt sobie niczego nie złamał). Maja uchyliła nogi na bok, by sterczący żołnierz mógł wymaszerować w otchłań ciemności. Wsunął się do połowy, wyjął, ponownie włożył, bez pośpiechu. Dziewczyna całowała go wzdłuż torsu, wnikając we włoski nieopierzonego zwierza. Nagle zaczęła się poszerzać dziura i milusiński dostał się najgłębiej, jak mógł. Żołnierz podstawił minę, a orgia zapłonu rozszalała gorące ciała. Zaczął się ryk rozkoszy.

Wtedy, jako narrator(ka) pomyślano pieprzyć cenzurę! - Pierdolił ją szybkim tempem, wrzeszcząc przed jego obliczem. 

- AAAAAAaaaaaa, tak!, nie przestawaj! Rżnij mnie, kocie!

Nie przestawał, gdy armia ucichła bombardować fort. Usiedli na łóżku. Obu kochankom nogi wystawały poza krawędź mebla do kochania, gdyż zbliżyli się do siebie narzędziami intymnymi. Robili to spokojnie, bo przed chwilą się rozszaleli i oddychali niespokojnie. Dziurka została zasypana wielgachnym pociągiem w środku. Maja, ulubienica ziemskich rozkoszy wdrapywała się w plecy Markiza. Ten, by osłodzić jej leniwy tor całował po sutkach, delektując się miąższem, jak miał w zwyczaju zowić. Skurczyły się do maleńkich rozmiarów. Dreszcze przeszły przez jej ciało. Dostała gęsiej skórki. Rozpływali się na tę chwilę. ,,Przesuwając taśmę do przodu'' nastąpił popis całowania genitaliów, a zaczęło się od dziewczyny. Miłośniczka chupa chupsów, od razu wiedziała, że jej powołaniem jest ssanie lizaków. Od pierwszego cmoknięcia chupa chupsa wiedziała, że czeka ją świetlana przyszłość. Ssanie to jej powołanie - jak śpiewał Chyży Ogórek. Uczyła się fechtunku na bananach, na sztucznych penisach, na ołówkach - obgryzała je od lat dziewczęcych, gdy jej świadomość seksualna wciąż pozostała w uśpieniu. Inicjuje jedynie z Markizo, ponieważ utwierdziła się w przekonaniu, że żaden seks z przypadkowym przechodniem nie będzie tak spirytualistyczny, wciągający i przyjemny.

Wróćmy do strefy erogennej. Połykała go, ciągnęła w obrazoburczym tonie dla feministek. Kącikiem języka spływała po wewnętrznej, jak i zewnętrznej części penisa (ale co? - zgadnij).  Mając wolną jedną rękę wsunęła ją do zarośniętej dżungli i ścianek waginy. Nawilżając paluszki tarła miejsce intymne do czerwoności nie zapominając o fredzie. Miłość Maji na osłodę szczypał ją w piersi. Doznawała uciechy. Zmiana nadeszła w chwili, gdy położyła się na łóżku. Ciągnęła go za ptaszka i wsunęła między piersi. Przetrzymywała oba arbuzy, aby członek spokojnie mógł o nią trzeć z impetem, aż nastała słodycz w postaci spermy, która spłynęła do gardła kochanki.

Ups! Narrator(kę) przyłapano na gorącym uczynku. Przestraszona para zakryła spocone od nadmiaru seksu ciała i nieprzyznająca się do nimfomanii koleżanka programu grzecznie upomniała się, żebym spierdalał(a).  

- Zboczeniec! Wynoś się podglądacz(ko), jak śmiesz zaglądać do sypialni bez pozwolenia?!

- Tak zagłębiliście się w arkana orgazmu, że zapomnieliście o tym, że ktoś węszy w powietrzu czar seksu - Ale im dowalił(am).

- Ty impertynencko-imperialistyczna świnio! Wypad, bo przez cztery lata będziesz czoprał(a) koperek bez przerwy na oddychanie! Przeklęci reportaże od seksskandali. 

I tak wykopano narrator(kę) z lubieżnych voyeuryzmów, ale nie martwicie postara się zajrzeć ponownie. Ale co to? Otwiera drzwi i dostaje cegłą - skąd tam się wzięła cegła? - Nie mam pojęcia.

W gazetach rozpisano się do białości o najgorszej nocy po tej stronie galaktyki, a w branży brukowej pozytywnie rozpatrzono wpis o Największych Ruchaczach Świata - niefortunnie zestawiając stronę dalej o reinterpretacji romansu Jacka i Barbary.

Pożądanie, seks, narkotyki i pluszowe misie - co najbardziej rozpala zmysły czytelników? Tak, narrator(ka) wie, że zepsuła zakończenie pasjonującej przygody łóżkowej.

Morał 2: Nie wchodź tam, gdzie nie jesteś mile widziany (zwłaszcza do dziupli). Bo każdy w młodości jako chłopczyk marzył się kochać z Sharon Stone, a dziewczynki zakochiwały się w Bradzie Pitt lub słuchały orgiastycznie zespoły rockowe - Tylko nie mówcie rodzicom, bo oni nocą nie śpią. Chyba...

Jakby kto pytał - narrator(ka) nie był(a) na kwasie. 

Imiona postaci zostały przekształcone, aby nikt nigdy nie ważył się wepchać do ich łóżek. Dziękuję za uwagę. Relację poprowadził(a) autor(ka) zbereźnej trylogii ,,Maszerują oficery pod okienko''.

Ciekawostki:

- Opowiadanie podczas pracy nie miało przekraczać czterech kartek od zeszytu (i tak też się stało - bez odstępów).

- Tytuł powstał po napisaniu sprośnej historii.

- Całe opowiadanie początkowo miało zostać złożone z ciągu rozpasanych seksualnie scen.

- Narratorem miał być Quasimodo, ale postanowiłem użyć mistyfikacji, żeby było ciekawiej.

- Opowiadanie powstało w 2013 roku. Prawdziwe zakończenie ujawniłem w 2014 roku (pierwotnie historia miała mieć bardziej konwencjonalne rozwiązanie).

- Wyjaśnienie skąd się wziął tytuł: ogórek (na wzór fallusa), gruszka (odwrócenie owocu przypomina kształt waginy).

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz