sobota, 12 kwietnia 2014

Udany debiut: W strachu - Lęk usadowiony w umyśle


Odrabiając ostatnio gry wideo trafiłem na zdanie, które idealnie współgra z filmem, który chcę Wam przedstawić. Nie wiem, czy wiecie, ale uczucia takie jak strach, radość, gniew lub smutek są zaprogramowane w naszych głowach. Nasze odczucia są tak łatwo dostępne, że włamać się do ich punktów kontrolnych jest jak otwieranie wytrychem drzwi w świecie wirtualnym. Niezwykle łatwo jest oszukać mózg, który w zwyczaju sam się kantuje (wystarczy obejrzeć jakikolwiek odcinek dokumentalny z cyklu Pułapki umysłu). Zdanie, które idealnie pasuje na seans, to ,,Pain is an illusion'' (z ang. ból jest złudzeniem) z gry konsolowej Metal Gear Solid V: Ground Zeroes. Hideo Kojima z pewnością wie jak pisać dialogi do swoich głośnych tytułów. Jest ekspertem w sprawach kontroli umysłów, dlatego tak bardzo jest szanowany za to, co tworzy, a jego poglądy na temat wojny są mi bardzo bliskie. Teraz zamieńcie pain na fear i mamy podobną analogię - spokojnie, nie chcę sprasować Wam umysłów.

Oś fabularna jest prosta. Dwójka zakochanych osób wybiera się na festiwal muzyczny samochodem, po drodze jednak planują zatrzymać się w hotelu, na ich nieszczęście muszą trafić do lasu, który budzi w człowieku pierwotny lęk. Odnalezienie schronienia niestety nie należy, o dziwo! do łatwej czynności. Znaki graficzno-słowne nie pomagają, co więcej, mieszają i powodują zapętlenie trasy. Przez co bohaterowie nie potrafią odnaleźć drogi do hotelu, ani drogi powrotnej, mapa też przestaje spełniać swoją funkcję. Można rzec, zgubili się, ale czy na pewno? A może ktoś miał wobec nich zły plan?



W połowie filmu orientujemy się, że uczestniczymy w grze, w której nie znamy zasad, ani stawki, o jaką toczą przejezdni. Wiemy, że Tom (Iain De Caestecker) coś przeskrobał i choć w zasadzie wyda nam się to błahe, to z jakiegoś powodu są prześladowani - no właśnie przez kogo? Przez paranoję, która rośnie z każdą minutę, właśnie dlatego, że po raz wtóry widzą ponownie to samo zagęszczenie chwastów, trawy, gałęzi i pól? Tylko, że z każdym powtórzeniem bardziej wyolbrzymione i przyprawiające o drżenie trzewi? Bohaterowie przejeżdżając w kółko te same miejsca dopatrują się szczegółów, których wcześniej nie mieli okazji zaobserwować. Wariują i zamiast stracha na wróbla Lucy (Alice Englert) potrafi powiedzieć, że widziała człowieka (pamiętajmy, że nasz gatunek ma skłonność do widzenia twarzy, nawet tam, gdzie ich nie ma - mnie też kilkakrotnie zdarzyła się owa anomalia np. podczas spaceru zauważyłem, iż opuszczona budowla miała okiennice w kształcie trójkąta przypominające oczy i drzwi kwadratowe w formie rozszerzonych ust). Nagle okazuje się, że dźwięk łamanej gałęzi przez buty przyprawiają o dreszcze, człowiek od razu traci samokontrolę i przestaje racjonalnie myśleć.

In fear straszy w bardzo wysublimowany i wyrachowany sposób. Nie ma muzyki, która jest głośniejsza od aktorów o nieznanych nikomu nazwiskach. Jest lekko podkreślona, buduje tajemnicę i spiralę paraliżu, gdy znajdujemy się z postaciami w sytuacji bez wyjścia. Immersja oddziałuje na tyle potężnie, że wciąga nas w swój poplątany labirynt, imaginacje, halucynacje, czy brak odróżniania faktów od iluzji. Ostatnia piosenka na napisach końcowych tylko potwierdziła tezę, że mamy do czynienia z chytrym i łebskim scenariuszem, który porywa i zataja nasze postrzeganie prawdy obiektywnej.




Groza jest silnym, nieuzasadnionym tripem, która wpływa na serotoninę zamieszczoną w ośrodkowym układzie nerwowym i mimo, że przyprawia o mocne, nerwowe i negatywne odczucia chętnie brniemy w to bagno. Lubię czuć strach, a Wy? Jeśli tak serdecznie zapraszam na seans. In fear jest kinem niskobudżetowym, a wywołuje tak wysokie napięcie, że niejeden film od reżyserów nastawionych na łatwy zarobek może tylko pomarzyć o oddziaływaniu na widza przez ich przeterminowany przepis stosując klisze i budowanie strachu na chwilowych uniesieniach. Cieszy mnie to, że reżyser odważył się rzutować kamerę na twarze aktorów, to dodało intymności między nadawcą a odbiorcą i sprawiło, że film przestał być tylko taśmą filmową. Wiemy, iż oglądamy fikcję, ale umysł mimo wszystko podpowiada ,,Uwierz w wykreowane wydarzenia, a otrzymasz dawkę sprzecznych komunikatów wydawanych przez umysł''.

W strachu przez fikcję

2 Komentarz(e):

Mitonga03 pisze...

Dobry film!

Chris pisze...

Ano dobry :)

Prześlij komentarz