czwartek, 24 kwietnia 2014

Dwa tygodnie z superbohaterami: Kreacja polskiego superbohatera w myśl nurtu popkultury


I'm Biały Orzeł.

W razie jakby co – Superman z MO, Kapitan Żbik pomoże ci.
                                                                   Big Cyc 
Nasi superbohaterowie nigdy nie mogli liczyć na światową 
widownię. Nie ma co ukrywać, że i u nas w Polsce są słabo znani 
- nie licząc Borewicza (z serialu 07 zgłoś się - choć bardziej znany jako Polski Bond), czy kapitana Żbika. Ba, podczas researchu dowiedziałem się, że czterej pancerni z Rudego 102 należą do grupy superbohaterów. I w zasadzie prawdą jest, że nasi ''obrońcy'' ludzkości mają się zgoła inaczej niż na Zachodzie. W Polsce ubrani są w mundurze, nie potrzebują się maskować (oczywiście będą wyjątki), nie zakładają lśniących gaci na twarz. I jak na europejską sztukę przystało superbohaterowie są zaangażowani społecznie. 



Działają w interesie państwa, na osiedlach, z pobudek ekologicznych! a nawet dlatego, że jest to po prostu dla nich czysta rozrywka. Na naszym poletku superhero najczęściej występują w tragikomedii, farsie lub w oparach absurdów ustroju politycznego. Ewentualnie dlatego, że działania wojenne tego wymagają - Hans Kloss się kłania. W Polskim Duchu nasza duma narodowa jawi się jako ktoś, kto jest poza zasięgiem percepcji. Naprędce ulatuje z miejsca kryminalnej intrygi. Podczas internetowego komiksu spotkamy go bodaj dwa razy? Jest jak enigma, nierozpoznawalny typ z orłem wciętym na czerwonym trykocie. Nasi superbohaterowie mają tendencję do wikłania się w zabawne perypetie. Chociażby As z filmu Hydrozagadka ma zadatki na niezłego komika. Wyśmiewa celebrytę z Zachodu jakim do dzisiaj pozostaje Superman. Parodiując jego zachowania. Wyważa drzwi i okna w sposób komiczny, przestrzega zasady BHP, a co najlepsze alkohol uważa za truciznę! Ostatnia scena idealnie uzasadnia bezsens powstrzymania kogoś, kto jest niemal nieśmiertelny. Łotrzyki wiedzą, że ponowna próba zabicia Supermana przyniesie klęskę, ale i tak będą chcieli go powstrzymać - bo za każdym razem ten motyw pojawiał się w komiksach. Dzisiaj Superman wyewoluował i nie wszystkie historie z nim związane są banalne. Cały film jest utrzymany w konwencji psychodelii, wywołanej przez absurdalne poczucie humoru i fantastyczną grę aktorską czołowych przedstawicieli kina polskiego. As jest bezwzględnie do bólu przerysowany (jak jego komiksowy odpowiednik), który idealnie pokazuje jak działa i myśli ulubieniec Ameryki, i trzeba to podkreślić, że nic dziwnego, iż myśmy go sparodiowali. Zafascynowani kinematografią zza Oceanu non stop odnosimy się do prac Amerykanów (Superman nigdy nie należał do najinteligentniejszych superbohaterów w dziejach ludzkości, więc padł łatwym łupem).




Polacy uwielbiają bawić się skojarzeniami i bohaterami na wzór ,,stereotypowego'' (super)bohatera. Biały Orzeł to skrzyżowanie Iron Mana z Batmanem. Posiada odrzutowe buty z metalowym obudowaniem oraz całkiem niezłe wyposażenie związane z gadżetami dzięki młodemu geniuszowi i wynalazce, Hudiniemu. Oprócz Bler autorstwa Rafała Szłapy, to jedyny komiks z superbohaterem w Polsce na poważnie, acz nadal mamy do czynienia z docinkami i zgrywą z mitu o nadludziach (supermoce nie pomogą, gdy dorwą go ci źli). Drugą pełnoprawną postacią jest Wyklęty Rycerz Polski, który potrafi cofnąć się w przeszłość (coś w stylu Flasha, ale bez turbo biegu). Doman z kolei jest wzorowany na Conanie Roberta E. Howarda. Jego misje są odnotowane między Wisłą a Łebą. Autor tego komiksu inspiracje czerpie z polskości: naszych legend i Starej baśni (powstał film z Żebrowskim).


Amerykanie współpracują z Polską.


Okazuje się także, że nasi poplecznicy działają na Zachodzie! W komiksie Blackhawk, niejaki Bart Hawk (tytułowy Czarny Jastrząb, brunet, to lotnik, który po klęsce Rp w 1939 uciekł za granicę i jako przywódca międzynarodowej brygady samolotowych kozaków bije Niemców (ach, te waśnie między sąsiadami, ale no w końcu jest wojna, trzeba się ratować). Tego samego roku udało mu się jeszcze wrócić do ojczyzny, by tam za nasz walczyć (a że ma amerykańskie obywatelstwo nie oznacza, iż we krwi nie nosi wciąż bitewnej chwały). Pojawił się również Stanisław Drozdowski - blondyn, któremu w przedokupacyjnej Polsce udało się uzyskać miano cyrkowego siłacza i być jednocześnie studentem UW. Chce dokopać Niemcom, dlatego, że zabili jego rodzinę z pomocą bomby. Sasquatch z komiksu Alpha Fight też jest polakiem (w dodatku Żydem), tyle tylko, że kanadyjskiego pochodzenia. Według Marvela jest on wybitnym doktorem fizyki i biofizyki. Żeby nie wzbudzać podejrzeń jego prawdziwa tożsamość postanowiła dodatkowo być zawodnikiem drużyny futbolu (Amerykanie kochają ten sport). Kiedy jednak nauka i sport odchodzi w niepamięć zamienia się w Wielką Stopę (Sasquatch wywodzi się ze słownika Indian). Dziwne jest natomiast jedno, skoro był tak uzdolnionym naukowcem, to dlaczego nie udało mu się uniknąć zamiany w pomarańczowo futrzanego olbrzyma? Zorza polarna jest efektem ubocznym podczas badań (koszmar, kto to pisał?!). I jeszcze mamy polską superbohaterkę! Uwaga, uwaga, pani Beata Dubiel z Wrocławia, która wygląda jak Blanka ze Street Fighter!


Jest podobieństwo, prawda?


 Różnica jest taka, że ma szpony, zupełnie inne uczesanie i Wolverine jest jej niestraszny - cudowne poczucie humoru Amerykanów! U nas nie jest tak biednie z kobietami, więc mogli ją ,,uatrakcyjnić''. Nawet w komiksie Strażników Alana Moore'a był moment, gdy pojawił się polski dowcip, który w Polsce jest kompletnie nieznany* (What the Hell? - żeby orzec nie po naszemu, jedynie zapożyczając słynne powiedzonko z tamtejszej kultury). 

Liga Obrońców Planety Ziemia to odpowiednik Ligi Sprawiedliwych, a w nim tacy bohaterowie, jak Mister Modelina (Pan Fantastyczny?), Człowiek Qra (człowiek kura!), Manto (Hulk?) oraz Doctor X (Octopus?). Wiecie, dlaczego istnieją superbohaterowie? Ponieważ kosmici zapładniają ich matki, doprawiając moce chłopcom! (Pachnie scjentologią). Ten komiks jest dobrym przykładem w jakim rodzaju komiksów jesteśmy świetni. Burzymy czwartą ścianę, posługujemy się mową popkultury, szmuglujemy utartymi schematami podając je w niewybredny żart. Dzieciaki na ścianach mają plakaty z wizerunkiem Freediego Krugera i Cenobity, na jednej z koszulek widzimy Batmana, a w telewizji leci program Bliskie spotkania z ludźmi trzeciego stopnia (ukoronowanie Spielberga do listy inspiracji). Podobnie jest z Człowiekiem Paroovką, który stacza boje z takimi złoczyńcami, jak Gang Wąsaczy (pojawia się światełko nad głową i wyczuwam Gang Olsena), z Człowiekiem Grzyb, Człowiekiem Żelazko. Przyznacie, superbohaterowie biją się z dziwnymi wymysłami - a może ci wszyscy dookoła mają rację, że superhero faktycznie mają coś z głową - problemy psychiczne? 


Nie wygląda mi na ,,Wilka''


Ciekawym superbohaterem naszych czasów jest Wilq, który wprawdzie przeżywa zlepek posklejanych scen, ale prowadzi wybujałe życie towarzyskie. Pracuje w agencji reklamowej, grywa w Quake'a. Udaje, że zwalcza mafię napadającą na kioski z biletami komunikacji miejskiej. Jego kumpel, Alc-man wiecznie się szczerzy. Wilq, jak i pozostali superbohaterowie chodzą bez ,,osłony'' twarzy, jako jedyny ma małą pelerynkę i korzysta z niej dla szybszego przemieszczania się. Gdy ,,światu'' grozi ,,niebezpieczeństwo'' zostaje wezwany przez znak na niebie (mówi Wam to coś?). Dzwonią na komórkę, wożą się furą, dłubią w nosie i żłopią alkohol. No i jak to bywa od debiutu Pasikowskiego pada mnóstwo przekleństw, które pasują do niezręcznej kreski i safandułowej mieściny. Cały grom nawiązań do superbohaterów musi być, rzec jasna, jak poranne słońce. Jan Hardy superbohater kreowany na polskiego Kapitana Amerykę dla równowagi kiełkuje w nas patriotyzm. Jest dowódcą tajnego super oddziału R.O.T.A. (S.H.I.E.L.D). Po zakończeniu II Wojny Światowej wraz z grupą walczy z komunistycznym okupantem. Jako żołnierz wyklęty posiada takie zdolności, jak teleportacja i przyświeca mu staropolskie hasło ,,Bóg, Honor, Ojczyzna''.


Oglądał ktoś?


Trzeba przyznać, że wizerunek polskiego (super)bohatera przed, a po komunie ma drobną, sugestywną różnicę. Ze socjalistycznymi przesłankami postacie nie przebierały się w fatałaszki, które nie przystają żołnierzowi. W wojskowym uniformie działali po stronie dobra, likwidując zdradzieckich przeciwników. Kule się ich nie imały, nie brakowało dowcipnych uwag w trakcie wojennej zawieruchy (vide Franek Dolas z Jak rozpętałem II wojnę światową) i lekkiej sposobności do zdobywania kobiet. Łatwo podbijają do eleganckich, urodziwych dam, niekiedy mężatek (nie bez przyczyny Borewicz jest drugim Bondem - obaj mają we krwi połączenie dżentelmena z niegrzecznym chłopcem). To, co u nas było normalką, na Zachodzie komiksowi superbohaterowie nie mogli sobie pozwolić na romans (nie licząc uniwersum X-Mena, mutanci nie kryli się ze swoją odmiennością, więc mieli pełne prawo na własne związki, przez co zrobiła się z tego jedna wielka telenowela - podejrzewam, że Geralt z Rivii mógłby się u nich udomowić). Jasne, np. Peter Parker też zakochiwał się w młodych damulkach, ale czy potrafił je podrywać - nie! I tutaj jest kolosalna różnica między nami a Amerykańskim rynkiem. U nas nie chcą podawać się za zniewieściałych mężczyzn, jeśli zakładają maskę, to tylko dlatego, że albo są wynikiem działań kosmitów lub nie mają wyboru przez nieszczęśliwy wypadek (jak upadek Aleksa Poniatowskiego, aka Białego Orła z biurowca). W Polsce nie boją się zrobić karykatury z superbohaterów, są często poddani personifikacji i biją się z zabawnymi łotrami (w Jeż Jerzy głównym wrogiem są dresy! - walka z subkulturą, to nowoczesna odmiana supermody). 




Polscy superbohaterowie to często wykształceni inteligenci, którym wiedzie się za granicą, bo u nas jest marnie z pracą. Stasiek z Łodzi jest mężczyzną w średnim wieku o którym nie wiele wiadomo. Stara się przeżyć z dnia na dzień. Rozkoszując się drobnostkami, które mu zostały - na pewno nie jest karierowiczem ani dusigroszem (w przeciwieństwie do ojca). Jego superbohaterstwo jest mierzone mianem szarej eminencji. Ukrywa to, co chcielibyśmy wiedzieć. Tak samo jest z Polskim Duchem - Skrywa tajemnice, aczkolwiek nie jest w stanie utrzymać się z własnych pieniędzy, więc mieszka u rodziców.

Temat jest bardzo rozległy i gdybym miał wszystko rozpatrywać w szczegółach, obawiam się, że straciłbym włosy na głowie (a jeszcze jestem na to za młody). Dlatego, dorzucę minimalne podsumowanie. Polski bohater prowadzi radosne życie. Uczestniczył na wojnie, dzisiaj użera się ze skinheadami. Mimo, że staje się coraz bardziej poważny w swoim fachu, wie, że trzeba znaleźć czas na panienki (niekoniecznie wysokich obyczajów), niekoniecznie użerać się z korporacją, lecz po prostu wybrać się na piwo. To jest Polska. Superbohaterowie nie muszą nosić rajtuzów! To nie te czasy.

* Zapytano się ,,Czy chcesz kawę'', a odpowiedź brzmiała ,,Czarną jak diabeł i słodką jak skradziony pocałunek''.

Piosenka o kapitanie Żbiku

Hydrozagadka - Polski Supermen rozwiązuje sprawę zniknięcia wody

Demitologizacja superbohaterów w polskim wydaniu

Polski Duch komiks

Zakup Białego Orła

Strona o Wilqu

Bler do zakupu

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz