niedziela, 30 marca 2014

Marcowe podsumowanie filmowe (2014)



Marzec okazał się ciekawym miesiącem dla kina. Sporo interesujących produkcji zawitała na prostokątnym ekranie. Wybitni i uzdolnieni reżyserzy powrócili z nowymi dziełami. Reszta rzemieślników starała się zawładnąć widzami znaną marką lub nostalgią za latami dzieciństwa. Jednym się udało, niektórzy srogo zawiedli.


Największe rozczarowanie: Ocalony

Opis: Afganistan, 28 czerwca 2005 roku, czterech członków SEAL Team 10 otrzymuje zadanie zabicia lidera talibów. Niespodziewanie sami zostają otoczeni przez wroga i zaatakowani.

Rozczarowanie, ponieważ proamerykańska wymowa produkcji daje się we znaki. Najlepiej jest popatrzeć na film przez pryzmat dedykacji dla amerykańskich żołnierzy, którzy poświęcają się priorytetowym sprawom dla kraju. Kilka przeinaczeń literackiego pierwowzoru, ciągnąca się pierwsza połowa filmu i zsubiektywizowana narracja mnie nie porwała. Za to aktorzy sprawili się nadzwyczaj nieźle. Kilka przejmujących scen i nawet ciekawa druga połowa filmu sprawiła, że nie był to czas stracony, ale zabrakło szlifu. Do diamentu mu daleko.






Niepotrzebny film: Noe: Wybrany przez Boga

Opis: Biblijny Noe ma apokaliptyczne wizje potopu. Podejmuje działania, które mają uchronić jego rodzinę przed nadchodzącym kataklizmem.

Temat był wyborny. Aronofsky po Źródle ponownie wraca na stanowisko religijnej przypowieści. Tym razem zabrał się za starotestamentowy potop według relacji Noe. Niestety temat lepiej się przedstawił na planszach komiksu niż na dużym panoramicznym ekranie. Oczywiście film nie jest taki zły, jeśli podliczy się zalety: wspaniałe efekty specjalne (choć poklatkowa animacja czy kilka innych zgrzytów razi w oczy). Starsi aktorzy radzą sobie nieźle (szczególnie Crowe, który nie raz ratuje przydługie tworzenie historii zahaczające o groteskę i bajkę na dobranoc). Problemem jest to, że z komiksu zrobiono ugrzecznioną formę przekazania wariacji na temat superbohatera z lat o których można wyczytać tylko z Biblii. Judeochrześcijańskie wątki wplątane w fantastykę nie wyszły najlepiej. Symbolika czasem naiwna, a dialogi nie do przełknięcia (jestem strasznie wyczulony na patos). CGI nie służy reżyserowi - lepiej niech wróci do kameralnego kina.

Aronofsky nie naśladuj Emmericha czy Michaela Bay'a, to nie w twoim stylu!






Powtórka z rozrywki: 300: Początek imperium

Opis: Grecki przywódca, Temistokles, walczy z inwazją potężnej armii perskiej, na czele której stoi Kserkses.

Jest to nie tyle, co powtórka z rozrywki, ale zwyczajny skok na zrujnowanie marki. Nowy reżyser nie sprawił się najlepiej - nastąpił regres. Sztuczna krew i kicz to za mało, by przyczynić się do tego, aby nie polecać prequela. Aktorsko nienaturalnie (poza Evą  Green). Noam Murro wpadł w samozachwyt wielokrotnie korzystając ze slow-motion. Miałem wrażenie, jakby to aktorzy posiadali umiejętność bullet time (w tym przypadku sword time). Pewnie, jest to efektowne, ale ich liczba jest do porzygania sztuczną krwią, która wylewa się litrami z ran atletów. 

Momentami szwankowało oświetlenie, dialogi zaś były tak napuszone bohaterstwem i etosem rycerskim, że brzmiały nazbyt bombastycznie. Nowy tytuł powinien brzmieć: 300 na wzburzonych falach. Przez większą część czasu tłuką się na statkach na morzu.




Filmy, które polecałem na blogu: Duże złe wilki i Tylko kochankowie przeżyją




Recenzja Duże złe wilki

Opis: Brutalne morderstwo małej dziewczynki łączy ze sobą losy trzech obcych mężczyzn.

Fragment recenzji:

Film wpisuje się w nurt współczesnego kina. Jest zabawa z emocjami odbiorcy, zagadka, którą rozwikłać można analitycznie. Nie brakuje krwawych scen, puszczanie oczka w naszą stronę. Cwanych sztuczek montażowych. Działania (anty)bohaterów nie są ani moralne lub co bądź, do końca przemyślane. Jedynie, co brakuje złym wilkom, to głębszego wniosku po napisach końcowych - ale patrząc na to, jak rozwija się akcja, podejście do tematu, nie mam nic za złe reżyserowi.





Recenzja Tylko kochankowie przyżywają 

Opis: Para krwiopijców odbudowuje swój związek sprzed lat. Na przeszkodzie staje im młodsza siostra wampirzycy.

Fragment recenzji:


 Film dla wysmakowanych estetów, jest kolorowo, kompozycja współgra z półsenną atmosferą i ożywającymi kawałkami muzycznymi. Aktorzy są chłodni w wykonaniu, ale łatwo o sympatię. Lubicie zabawę w kino, które samo siebie kopiuje? Jest to obraz dla ciebie. Jeśli marzycie o dynamicznych kadrach poszukajcie innego tytułu. Kawał przyjemnego rzemiosła. Kontemplujące i głęboko uspokajające. 




Film, który muszę nadrobić: Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz

Opis: Kapitan Ameryka zostaje wplątany w sieć zagrażającej całemu światu intrygi. By ujawnić spisek, superbohater łączy siły z Czarną Wdową.

Pierwszej części nie zamierzałem oglądać, ponieważ nie przemawia do mnie owy superbohater. Poza tym scenariusz wydawał mi się absurdalny. Zaś na sequel chętnie się wybiorę, gdyż dobre oceny i opinie zachęcają do ,,ryzyka'', by odwiedzić kino. Na pewno nie będzie 10/10, ale mam nadzieję, że się nie zawiodę. Oby, bo Kapitan Ameryka jest mi słabo znany.






Najmilsza niespodzianka: Kamienie na szaniec

Opis: Trzech warszawskich maturzystów, Alek, Zośka i Rudy, planuje rozpocząć dorosłe życie. Ich plany burzy wybuch II wojny światowej.

Ku chwale ojczyzny! Patriotyzm pełną parą! Jako lektura szkolna pamiętam, że mi nie podeszła, więc nie przejąłem się tym, iż film jest tylko adaptacją na wzór bohaterów wojennych. Mocne (krwawe) polskie kino, z którego słyniemy od lat 90'. Kilka razy się zaśmiałem, w innych momentach byłem poruszony honorem i wytrwałością torturowanego młodzieńca. Harcerze z Szarych Szeregów to silni i nieustraszeni bojownicy. Z bronią palną polują na Niemców. Mało znani aktorzy całkiem dobrze wywiązali się z umowy - nie ma przebłysku geniusza, ale da się ich oglądać. Przeszkadzał momentami poszatkowany, rwany montaż i nieco nachalny atak na emocje widza. Tak czy inaczej warto obejrzeć, ale bez wygórowanych oczekiwań.






Dla fanów cyklu: Need for Speed

Opis: Po wyjściu z więzienia uliczny rajdowiec, Tobey, postanawia zemścić się na byłym partnerze, który go zdradził.

Need for Speed nigdy nie miał dobrej fabuły. Dlatego nie oczekiwałem po filmie dobrze rozpisanego scenariusza. Przeniesienie gry komputerowej na duży ekran zawsze wiąże się z ryzykiem, że twórcy nie podołają i zabiorą pieniądze zagorzałym fanom nie oddając nic w zamian. Jednak udało się stworzyć miłą produkcję! Nie brakuje humoru (nie zawsze wysokiego sortu), jest dynamicznie, wściekle i całkowicie nierealnie. Głupoty i luki w skrypcie są do niepodważenia i usprawiedliwienia, ale wyłączając myślenie można dobrze się rozluźnić, otrzymując porządną dawkę spalin wydechowych i zatrzęsienia fotela, o ile jesteście w kinie! 

Nie brakuje tysiąc koni mechanicznych pod maską, są nielegalne wyścigi, drifty po autostradzie, piękne panie, zaczepki z policją. Szkoda tylko, że nie usłyszałem piosenek nawiązujących do Carbona (jest kanion) czy Most Wanted (główny bohater jest poszukiwany). Nie pasowały mi do klimatu serii Need for Speed. No i skoro film nie odzwierciedla rzeczywistości, mógł postawić na nitro, które w grze najpierw trzeba było kupić, a potem zdobywać podczas wyścigu. W jakiś sposób film nawiązuje do historii z The Run. Jest pozytywnie.






Najlepszy film miesiąca: Grand Budapest Hotel

Opis: Dozorca słynnego hotelu zawiera znajomość z młodym pracownikiem, który zostaje jego zaufanym protegowanym.

Nic nowego nie pojawiło się w świecie Wesa Andersona. Nadal serwuje plastyczne kadry - realizacyjny perfekcjonista geniusz. Planimetryczne i prostokątne układy kamery. Sceny z lotu ptaka, jak w Zodiaku Davida Finchera czy w serii GTA. Umiejętność zatrzymania w kadrze wszystkich postaci (symetria), oddając im możliwości pojawienia się przed kamerą, nie raz patrząc na widzów. Umiejscawiając ich na środku planu. Doborowa obsada (Edward Norton, Ralph Fiennes, Adrien Brody, Jude Law, Tilda Swinton) zamknięta w domu (hotelu) dla ,,lalek''.

I jak to w zamkniętej przestrzeni w świecie Andersona nie brakuje absurdalnego humoru, smutku skrytego w dorosłych postaciach i nieukrywanego tragizmu młodości. Jest lekkie nawiązanie do Agathy Christie czy Sherlocka Holmesa (są skojarzenia z kulturą popularną). Doskonały obraz, aby wrócić do szczęśliwych lat dzieciństwa, kiedy wydawało się nam, że świat stoi u naszych stóp, wszystko wydawało się kolorowe i jednocześnie trudne w odbiorze.





0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz