poniedziałek, 23 grudnia 2013

The Walking Dead Season Two: Episode 1 - All That Remains



The Walking Dead - najlepiej oceniana gra w 2012 roku w końcu doczekała się drugiego sezonu. Panowie z Telltale Games ponownie rozkładają jeden produkt na pięć części, byśmy z utęsknieniem czekali na kolejne, osobno wydawane odcinki. Ich taktyka sprzedaży nie zmienia się od lat, ale trudno się dziwić, gdyż wszyscy napalają się na dalszy bieg wydarzeń zaraz po ukończeniu wstępnych epizodów.


Po szesnastu miesiącach Clem zostaje sama i stara się przetrwać, jak zawsze, gdy nadchodziło niebezpieczeństwo. Będzie musiała wcześniej dorosnąć. Nikt nie zważa uwagi, że jest dzieckiem. W tym bezlitosnym kraju trzeba samemu się o siebie zatroszczyć. Pomału, z nutką niepewności i nieśmiałością zyskuje doświadczenie. Zabijanie przychodzi jej z mniejszą trudnością. Zapomina o przeszłości, lecz wciąż żywi głębokie wspomnienia (potrafi wypomnieć kwestie, które padły z ust jej opiekuna, Lee, nauczyciela survivalu). 

Mała Klementynka zmierzyć się musi sama z sobą. W pierwszym epizodzie uczymy się w głównej mierze samodzielności. Clem ma za sobą pierwsze rozczarowania, utratę bliskich, świadomość, że nic się nie zmienia. Kwestie dialogowe pomagają nam zdecydować, kim stać się chcemy. Czy dobroduszną i szczerą postacią, czy też oschłym i kłamliwym kawałkiem mięsa dla szwendaczy, bo tak czy owak, zombie chce nas pożreć, a jednostki nie chcą mieć nic wspólnego z przybłędami.




Czym byłby The Walking Dead bez większego zagrożenia niż żywe trupy? Na swojej drodze spotkamy nowych osobników z różnym charakterem i usposobieniem do nas. I jak to w naszym gatunku bywa - ludzie są podli, nieufni, pełni przemocy i strachliwi - wciąż są ostoją nieprzewidywalności.

Porównując to, jak rozpoczyna się drugi sezon - mamy tu mocniejsze akcenty, bardziej krzykliwe i angażujące (elementy QTE stanowią większe wyzwanie) niż pierwszy epizod z poprzedniego sezonu. Nikt nie zwraca uwagi, że wcielamy się w dziewczynkę. Jak ma zaboleć, to autorzy przypieczętowują nam ostrą sceną. A takich nie brakuje i serwuje się nam gorączkę nieoczekiwanych zwrotów akcji.


Lee, wróć, proszę.

W swej kompozycji zostaje niemal niezmienna. Dialogi górują nad rozgrywką. Dostarczają wiadomości o ładunku emocjonalnym. Zmartwić muszę tych, którzy liczyli na to, że ich wybory będą miały znaczenie i większy wpływ na całość przygody - niestety, to tylko iluzja. Twórcy prowadzą nas jak po sznurku w wyznaczone miejsca bez dramatycznych konsekwencji. Wybory mają wymowę symboliczną, podobnie jak w sezonie pierwszym. Działają tylko i wyłącznie na pojedyncze wątki, opierając się na krótkotrwałych drgawkach emocjonalnych (kogo ratować?!). Styczność z interakcją wciąż pozostaje ograniczona. Brakowało mi swobodnych rozmów pomiędzy bohaterami, gdy sytuacja stała się spokojna. Autorzy zbyt często starają się przyspieszyć, co niekorzystnie wpływa na relacje międzyludzkie i pogłębienie rysów psychologicznych. Immersja niekiedy wymyka się spod kontroli i zostaje zastąpiona energicznym wciskaniem klawiszy lub dokonaniem wyboru z marszu, bez przemyślenia.

Jednak w tej serii zawsze chodziło o to, by wcielić się w postać, identyfikując się z nią i w miarę możliwości dokonać słusznego wyboru, ale tych jest coraz mniej. W świecie opanowanych przez chodzące umarlaki, dobro i zło nie obowiązuje, a moralność, to co najwyżej słabość i wymysł lękliwych człeków.

Graficznie pozostaje bez zarzutów. Komiksowa oprawa pasuje jak ulał i nie odrzuca od ekranu. A zresztą, od kiedy ważna jest grafika?(nie te lata, by zachwycać się technologią bez arbitralnych rozwiązań). Nanoszono drobną korektę w cutscenkach. Prezentują się lepiej niż kiedykolwiek, aczkolwiek interfejs ściągnęli z The Wolf Among Us (z własnej produkcji).




To wciąż kawałek dobrego kodu i skryptów. Szkoda, że odcinek trwa nie dłużej niż przeciętnie film (od 90 - 120 minut, w zależności od tego, czy się wleczecie). teraz nam przyjdzie czekać dwa miesiące za nowym epizodem? Życzmy twórcom powodzenia, by poprowadzili The Walking Dead nie gorzej niż w sezonie pierwszym. Nie mogę się doczekać kontynuacji, zważywszy na to, że zaprezentowano mi ciekawy urywek kolejnego odcinka. Chciałbym mieć tą przygodę w pełnym, pudełkowym pakiecie i cieszyć się nią na święta, ale na to liczyć nie mogę. Nie zniosę tego oczekiwania...

Kup odcinek 1

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz