sobota, 26 października 2013

Timothy Leary ,,Polityka ekstazy'' - Święty, szaleniec i buntownik




[...] Człowiek zatruwa się przy pomocy maszyn już od 200 lat. Odłączy się od nich i wytrzeźwieje. Odkryje także, że maszyny nie dają szczęścia. Szczęście płynie ze zmysłów, z twojego ciała, ze związków międzyludzkich i ze świadomości. Wszystko jest zogniskowane wokół świadomości i żadna ilość stali, metalu i aparatury nie przyniesie nawet jednej sekundy prawdziwej ekstazy, czy rzeczywistego zjednoczenia.


                                          Timothy Leary

Czego próbowano zanim nastąpiły modne sposoby na samorealizację i poprawianie jakości życia? LSD, marihuanę, psylocybinę i chociażby pejotl. Dzisiaj mamy serię książek o coachingu, o pozytywnym myśleniu, piszą, jak zdobyć szczęście i poprowadzić karierę zawodową. Nie brakuje pozycji o tym, jak zapanować nad emocjami. Autorzy karmią nas, jak organizować czas, a nawet jak zmienić się z wioskowego głupka na światowego biznesmena. Za czasów Tymoteusza liczyło się zupełnie coś innego - doświadczenie duchowe, ponieważ praca jest jednym ze sprawnych iluzji nałożone przez społeczeństwo, która to niby prowadzi do rozwoju i więzi między pracownikami spokojnie kumulującej się energii w naszych ciałach.


Timothy Leary, to już postać legendarna. Opiewana kultem, głęboko szanowana przez wyznawców, a znienawidzona przez polityków i władzę. Psycholog, który kochał ,,odloty'', ale nie te, które dzisiaj potocznie nazywane są przez gimnazjalistów. Odlot polega na tym, że dostrzegasz rzeczy inaczej. Rozszerza się świadomość, powoduje, że ból, lęk i depresja zostaje rozpuszczona, unicestwiona. Nigdy więcej nie pozostaniesz obojętny na otaczającą rzeczywistość. Naturalnie, Leary przestrzega, że LSD powinno się zażywać w chwili, gdy świadomie chcemy poprawić naszą percepcję, gdy chcemy pozbyć się toksycznych nawyków (branie narkotyków, alkoholu). Jak twierdzi, substancje, które na co dzień zażywamy, są bardziej szkodliwe od tego, co jest zakazane. Czyli od tych wszystkich psychodelików, które celowo są zabraniane, ponieważ władza nie chcę byśmy się kształcili, stali się mądrzejsi i dorośli. Chce nas uzależnić od wszystkiego, byle nie od środków, które sprawiają, że zaczynamy otrzymywać pozytywne wibracje, jakkolwiek to nazywając, zachęca do zażycia dawki LSD. 

A zaczęło się od noty edytorskiej, w której to pięknie wyjaśniono kim był, co przeżył (liczne kary, zamknięty za kratki), co zapoczątkował guru kontrkultury lat 60'. Zrobił ponad 300 badań, analizował działania LSD, pacjenci byli pod wpływem tego cudownego ,,narkotyku'' - jak niektórzy niedouczeni mawiają. Leary wielokrotnie porównuje psychodelik do przeżycia religijnego, mistycznego. Blisko wiążę te dwa, mogłoby się wydawać, sprzeczne działania. Religia i LSD - łączy je jedyne w swoim rodzaju przeżycie, nadaje życiu radość i spokój. Leary, podobnie jak inni jemu podobni, bardzo krytykuje religię, że stała się tylko pustym, monotonnym klepaniem tych samych słów i tez, co mszę. Nie rozumie oburzenia, które zsyłają na LSD, że to bluźnierstwo, co tak ,,diabolicznego'' (kwas lizergowy) może mieć wspólnego z Bogiem? Ano dużo!


Układ dłoni, który często był stosowany u Jezusa Chrystusa i ,,mistrzów'' religijnych. Mistycyzm znany od najstarszych pokoleń.

Na dobrą sprawę, nie musicie czytać ,,Politykę ekstazy'' w kolejności. Jest ona na tyle przejrzysta, że nie potrzeba śledzić ją chronologicznie. Od pierwszego do dwudziestego pierwszego rozdziału. Wraz zbliżającym się końcem lektury, będziecie mieć do czynienia z licznymi wywiadami z samym autorem, które do najkrótszych nie należą. Bardzo podobał mi się motyw porównań do życia wielu innych słynnych postaci historycznych. Główną sentencją, którą wielokrotnie powtarza Timothy jest ,,Włącz się, dostrój, odpadnij'' - znaczy to mniej więcej tyle, że zażyj LSD, podążaj według nowych zasad i kreuj własną ścieżkę dla swego życia duchowego i zapomnij o starych przyzwyczajeniach, o tym, co ci wpajano. Przez rodziców, celebrytów, polityków, nauczycieli... 

Niczego nie potrzebujesz, wystarczy, że zagłębisz się w głąb, wnętrze siebie. Leary wcale nie potrzebował zbyt wiele przestrzeni, by czuć się szczęśliwym - nawet w więzieniu wciąż pozostał uśmiechnięty. Tak naprawdę nic go nie ograniczało. Dostrzegł to, co Budda. Piękno i harmonię. Ich stan ducha przepojony został miłością i nieustanną energią, która w rękach mistyków jest nie do zdarcia. Książka wyjaśnia początki nastania psychodelików, jeśli ktoś w tej sprawie ma nikłą wiedzę, dowie się wiele ekscytujących faktów. Wiecie np, że wojakom podawano marihuanę, by ich układ nerwowy nie spanikował na widok wojny? Leary bardzo chętnie porusza kwestie związane z chemią i jego oddziaływaniem na nasz umysł, który w zasadzie działa na prostych zasadach, dlatego też ,,Włącz się, dostrój, odpadnij'', a zapomnisz o wszelkich ograniczeniach. To prowadzi do nowych wniosków. 

Co ciekawe, LSD nie jest substancją, którą można przedawkować. W każdej ilości wywołuje podobne odczucia. Dlatego wszelkie plotki i doniesienia o uzależnieniu i śmierci z powodu halucynogenów, są nieprawdą. Są bezpieczniejsze i bardziej pożyteczne niż alkohol, czy papierosy. 

Pozycja obowiązkowa dla hippisów. Dla tych, którzy mają kontakt z indiańskim pejotlem lub innymi specjałami. Niedowiarków może nie przekonać, ale trzeba pamiętać, że kultyści LSD zażywają je wtedy, gdy naprawdę nastawiają się na nowe doznania i doświadczenia poszerzające świadomość.

Ze swej żądzy władzy utworzyli systemy przymusowej edukacji, która zniewala umysły dzieci, niszczy ich mądrość i niewinność radosnej młodości. Ze swej żądzy władzy opanowali wszystkie środki przekazu, ograniczając swobodny przepływ idei i wymiany miłosnej między kochającymi się ludźmi. Ze strachu utworzyli wielkie armie tajnej policji szpiegującej najskrytsze zakamarki życia prywatnego.

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz