poniedziałek, 14 października 2013

Baśnie: Na wygnaniu - Baśniogród zawitał wśród żywych



Przed przystąpieniem do gry ,,The Wolf Among Us'' sprawdziłem na nowo, jak się ma seria ,,Fable''. Komiks, na którym to twórcy gry się wzorowali. Kiedyś miałem okazję przeczytać jeden zeszyt, lecz było to tak dawno temu, że z tej serii pamiętałem jedynie dużą ilość krwi w pokoju i parę drobnych niuansów, których już nie zamierzam przytaczać. Wróciłem na nowo, całkowicie odświeżony i wpadłem, jak mysz w pułapkę. To naprawdę solidna porcja baśni przemielona na sarkastyczny obraz po ich ucieczce z Ziemi Obiecanej. 

Gdzieś w fikcyjnym mieście, w Nowym Jorku żyją docześniacy i baśniowcy. Ludzie i postacie z baśni i podań. I tak poznajemy kolejno: Jacka, facet wspinający się po łodygach fasoli w minionej epoce, piękną i bestię, która mówi niewyraźnie (chyba, że zamieni się w pięknego). Poznamy śnieżkę, wilka Bigby - ciemiężyciela słynnych trzech świnek. Bigby Wilk, jako śledczy w postaci człowieka niebawem będzie miał okazję wykazać się swoim węchem i dedukcją. Otóż zaginęła czerwona róża, kto wie, czy czasem ją nie dźgnięto?, siostra Śnieżki, na miejscu zbrodni zastaje pokój zalany krwią. Niemal prawie w każdym miejscu z napisem na ścianie, który wprowadza banana na twarzy ,,KONIEC Z ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE''.

Potwory i inne twory bardzo chętnie jadają w ludzkich restauracjach, płacą podatki, chodzą na imprezy. Dwa światy się ze sobą wymieszały, ale to postacie z baśni grają tu główną rolę. Czarny humor łączy się z kryminalną intrygą. Muszę przyznać, że jak na tego typu historię, w poszukiwaniu zabójcy jest naprawdę intrygująco, a sam finał wyjaśniający, jak do tego doszło i dlaczego, robi piorunujące wrażenie - bardzo ciekawie Bigdy podszedł do konkluzji. Wprowadził jedyne w swoim rodzaju napięcie. Toteż ogarnęło mnie totalne zaskoczenie finału zbrodni, a jednocześnie pomyślałem - jaki ze mnie głupiec, sądząc, że będzie inaczej.

       
Czy to normalne, że prosię gada? :)


Pierwszy tom składa się z pierwszych pięciu zeszytów. Równo obłożonych materiałem w postaci ilości stron. Plus opowiadanie, którego nie tknąłem, jakoś mnie nie zaciekawił. Co nie zmienia faktu, że pewnie zmuszę się do jego przeczytania.

Ujrzenie, jak Śnieżka używa bluzgów jest w istocie zabawne. Jednak, to Pinokio będąc małym chłopcem rozbroił mnie niemal tak, jakbym miał powiadomić wszystkich, jak mi wesoło. Jego frustracja wynikająca z marzenia, które się sprawiło, ale nie tak jak sobie życzył, zniszczyła mnie i moje dawne przyzwyczajenia związane z baśniami. Aż się stęskniłem za nim po wypowiedzianych słowach, których nie chcę zdradzać, przy pięknej lub śnieżce (przy jednej z nich obojga w każdym razie). Wcześniej pojawia się tylko we wspomnieniach na ambonie (ale w tej scenie wygląda niemal jak robot z ,,Pinokio, przygoda w przyszłości''). Będzie mi go brakowało w drugim tomie, jeśli się nie zjawi. 


Królewna Śnieżka dyrektorem operacyjnym? A jakże!
Graficznie komiks powala na kolana. Jest wiele kadrów i plansz, przy których się zatrzymałem i podziwiałem maestro. Szczegóły i przywiązanie do wysokiej jakości idą w parze. Twarze protagonistów są wyraziste, a wyobraźnia przestrzenna rysownika zabiera nam kolejne minuty na zwracanie uwagi drobnym elementom otoczenia. Realistyczne budynki mieszają się z krainą luksusu i niespotykanych zjawisk.

,,Baśnie'' udowodniły, że postacie niegdyś puszczane i słuchane na dobranoc, są niegrzeczne i w wielu aspektach przypominają dorosłych. Przeklinają, używają ,,mądrych'' słów, czasem bawią, ale wciąż pozostają w bardziej mrocznej otoczce niż ich odpowiednicy z bajki, w końcu takie są baśnie, nieprawdaż?

0 Komentarz(e):

Prześlij komentarz